5-na-5: Za nami początek sezonu!

Paweł Mocek 5-na-5 Strona Główna 1

Zapraszamy na pierwsze sezonowe 5-na-5, w którym zajmiemy się m.in. rewelacją początku rozgrywek oraz falstartem mistrzów.


1. Oczy wszystkich są skierowane obecnie na Giannisa Antetokounmpo. Czy jego forma utrzyma się na tyle, byśmy rozpatrywali na poważnie jego kandydaturę do MVP?

Grzegorz Kowalczyk: To będzie sezon Antka. Jest młody, jest zdrowy, jest mega utalentowany. Ma za sobą 4 lata doświadczenia gry w NBA i wie na co go stać. Jeżeli Kozły będą w pierwszej czwórce Wschodu, a Giannis będzie dalej wyczyniał cuda, to ma szansę utrzymać się w ścisłej czołówce w wyścigu o MVP.

Marta Kiszko: Antek jest absolutnym fenomenem! Chyba w tej chwili niczyja gra tak nie cieszy jak Greek Freaka! Uważam, że już na tym etapie można śmiało włączyć go w dyskusję o kandydacie do statuetki MVP. Możecie przytoczyć też przykład DeRozana z poprzedniego sezonu – DeMar rozstrzelał się w pierwszych kilku meczach na poziomie +30 punktów, ale to nie jest ten kaliber co Antetokounmpo i nie tak znacząca rola w drużynie. Grek jest widoczny po obu stronach parkietu, dostaje pomoc od Brogdona i Middletona, a także zadaniowców Milwaukee, ale to on ciągnie ten wózek i sprawia, że gracze wokół niego są po prostu lepsi. Czy to nie aby definicja MVP?

Mateusz Jakubiak: Bardzo bym chciał, aby w tym sezonie nagrodę MVP otrzymał LeBron James, ponieważ może to być jego ostatni sezon w Cleveland w karierze. Na razie jednak Giannis jest niedościgniony i wydaje mi się, że taki poziom przez całe rozgrywki zagwarantuje mu wyróżnienie dla najlepszego zawodnika ligi. Za kandydata do tej nagrody był już uważany przed sezonem, a teraz sprawia, że coraz mniej ludzi kwestionuje jego akces do grupy największych gwiazd ligi.

MajloszG: Uwaga skupiona jest na Giannisie nie bez powodu. Grek ma niespotykane warunki fizyczne do gry w koszykówkę, a jego i tak już duże umiejętności rozwijają się w zawrotnym tempie każdego roku. Antek będzie się liczyć w wyścigu po MVP, ale przewrotnie powiem, że z jej zdobyciem może mieć problem. Jego gra w bardzo dużej mierze bazuje na atletyzmie, fizycznej grze z silnymi zawodnikami, a co za tym idzie, naraża się na większą eksploatację. The Greek Freak powinien powoli zacząć myśleć o dodaniu do swojego arsenału zagrań rzutu dystansowego, który pozwoli mu zdobywać punkty bez obciążania swojego ciała w każdej akcji, a co zmniejszy ryzyko ewentualnej kontuzji. Bucks muszą też pamiętać, że sam Giannis nie będzie w stanie wygrać każdego spotkania.

Mateusz Połuszańczyk: Oczywiście, że tak. To nie ulega wątpliwości. Mamy do czynienia z zawodnikiem kompletnym. Nokautuje rywali punktując przy wysokiej skuteczności, jest bestią pod tablicami, świetnie dzieli się piłką z kolegami z drużyny, i do tego wykorzystuje swoje parametry fizyczne oraz boiskową inteligencję w defensywie. Nie boi się brać odpowiedzialności za wynik w kluczowych momentach spotkań. Moim zdaniem utrzyma rewelacyjną dyspozycję. To jest czas greckiego gwiazdora.


2. Golden State Warriors zaliczyli mały falstart na początku sezonu. To oznaka problemów, czy wypadki przy pracy?

Grzesiek: Myślę, że problemy Warriors wynikają z braku koncentracji i zbyt dużej pewności siebie. Chyba za bardzo uwierzyli, że mistrza mają w kieszeni i po wzmocnieniu składu wszyscy poddadzą się bez walki. To tylko 4 mecze, ale jak porównuję statystyki z poprzednim sezonem, to mają mniej przechwytów, za to więcej strat i fauli. Mistrzowie są jeszcze zardzewiali i myślę, że pierwszy miesiąc będzie rozruchem, a później wrzucą wyższy bieg.

Marta: Nie sądze, aby to był długoterminowy problem. Po prostu nie wrócili jeszcze z preseason i potrzebują włączyć bieg z sezonu regularnego. Jedyne co minimalnie może martwić to pokaz ostatni swojej frustracji w meczu z Memphis. Dopiero wchodzimy w sezon, więc projektowanie dwóch przegranych na cały sezon, który potrwa do kwietnia, nie ma sensu. Warriors muszą się wziąć w garść i przypomnieć sobie jak nieprawdopodobnym zespołem są zarówno w ofensywie, jak i w defensywie. Dajmy im jeszcze chwilę.

Mateusz J.: Trudno powiedzieć. Pisałem już wcześniej, że od „Wojowników” emanuje nadmierna pewność siebie i przekonanie o swojej sile. Mieliśmy tego wyraz podczas meczu z Memphis Grizzlies, kiedy to z boiska wylecieli Stephen Curry i Kevin Durant. Ta drużyna jest jednak cały czas piekielnie mocna i ma wszystkie karty w swoich rękach. Muszą jednak nadążyć za tym głowy.

MajloszG: Problemy Golden State, z którymi borykają się na początku tego sezonu, nie są dla nich żadną nowością i powracają do nich cyklicznie. To brak koncentracji, za którym idzie duża liczba strat i bardzo słaba obrona, szczególnie w transition. Najlepszym lekarstwem dla Warriors będzie kilka bolesnych porażek, po których zawodnicy sami zrozumieją, że muszą podchodzić do meczów o wiele bardziej skoncentrowani. Drugi z rzędu pierścień nie wygra się sam. Steve Kerr doskonale zdaje sobie sprawę z bolączek swojej drużyny i z pewnością będzie nad mankamentami podczas treningów pracować. Z czasem Warriors powinni złapać swój rytm, wtedy przyjdą wyniki. Pamiętajmy też, że te dwie porażki na ich koncie nie przyszły w wyniku starć ze słabeuszami.

Mateusz P.: Wypadki przy pracy. Wojownicy w końcu wskoczą na najwyższe obroty, a wtedy znowu będą grali koszykówkę z innej planety, więc nie martwiłbym się o ich formę. Tak naprawdę w przypadku Golden State czekam już na fazę play-off, bo o rozgrywki sezonu regularnego w wykonaniu podopiecznych Steve’a Kerra jestem nadzwyczaj spokojny.


3. Jaka była Twoja pierwsza myśl/reakcja po zobaczeniu kontuzji Gordona Haywarda?

Grzesiek: Oglądałem to wcześnie rano w powtórkach i po jednym razie miałem dosyć. Przypomniała mi się koszmarna kontuzja Paula George w meczu reprezentacji. Straszne przykro widzieć w takim stanie zawodnika, który miał wielkie nadzieje na zdetronizowanie Cavs. Miejmy nadzieję, że wytrzyma to psychicznie i pozbiera się na następny sezon. Paradoksalnie dla fanów Celtów może mieć także pozytywy. Tatum i Brown zyskają wiele minut i na pewno bardzo się rozwiną.

Marta: Out na cały sezon? Paul George 2.0? Straszna sprawa – dla niego samego, teammate’ów, rywala, kibiców, całej organizacji. Boston budowało strategię z myślą o Haywardzie jako go-to-guy’u i już po 5 minutach sezonu regularnego musieli całkowicie przestawić to i bardziej uwierzyć w młodzież. Liczę, że Hayward szybko wróci do zdrowia, choć marne szanse, że zobaczymy go w playoffach.

Mateusz J.: Miałem trudność z przełknięciem śniadania. To było coś okropnego i nikomu nie życzę, aby spotkało go coś podobnego. Trzymam kciuki za Haywarda, aby wrócił szybko do sprawności i na koszykarskie parkiety. Podobnie za resztę kontuzjowanych zawodników.

MajloszG: Szok, niedowierzanie, a wreszcie smutek. Zarówno z powodu kontuzji Gordona, jak i w związku z perspektywą kolejnego nudnego sezonu na Wschodzie. Celtics mogli myśleć o podjęciu walki z Cavaliers, tymczasem te marzenia pryskają już pierwszego dnia sezonu regularnego. Jest w tym jakaś potworna niesprawiedliwość losu. Z pozytywów? Więcej minut Tatuma, dzięki czemu Boston będzie miał z niego jeszcze większy pożytek w następnym sezonie.

Mateusz P.: Szczerze? Pomyślałem, a nawet wykrzyknąłem: „O kur…!”. Po czym zacząłem deliberować, czy to nie jest koniec kariery skrzydłowego Celtics. Byłem zirytowany postawą LeBrona Jamesa, ponieważ to właśnie on przy alley-oopie bezpardonowo sprowadził Haywarda do poziomu parkietu. Wprawdzie przeprosił Gordona, ale co mu z tych przeprosin? Dramat, koszmarne cierpienie, operacje, rehabilitacje i nie wiadomo, czy Hayward wróci jeszcze do dawnej dyspozycji.


4. Który debiutant zrobił na Tobie największe wrażenie na samym początku rozgrywek?

Grzesiek: Jest kilku chłopaków, którzy robią pozytywne wrażenie: Simmons, Ball, Kuzma, Fox, Tatum, Markanen. Widać różnicę w porównaniu ze słabym poprzednim sezonem. Jak na razie najbardziej podoba mi się Simmons. Widać dużą dojrzałość w jego grze, za kilka lat o ile ominą go kontuzję będzie dominował w lidze. Lubię też oglądać grę rookie z LA, ale nie jest to Ball, tylko Kyle Kuzma. Chłopak wybrany z 27. numerem najpierw zawojował ligę letnią, a później bez respektu dla doświadczonych zawodników walczy w każdym meczu.

Marta: Ben Simmons – no come on, ten chłopak to absolutne złoto! Za kilka lat, zaryzykuję stwierdzenie, przejmie lebronową pałeczkę. Fajnie się ogląda Kuzmę, Brooksa, Smitha Jr., Markkanena.

Mateusz J.: Jest ich dwóch – Ben Simmons i Jayson Tatum. Obaj doskonale wpasowali się do realiów, które panują w NBA i z miejsca stali się ważnymi elementami swoich zespołów – Philadelphii 76ers oraz Boston Celtics. Tatum oczywiści „korzysta” na urazie Gordona Haywarda, jednak pokazuje naprawdę wielkie umiejętności i powinien do końca sezonu walczyć o tytuł najlepszego pierwszoroczniaka.

MajloszG: Szczęśliwie, wielu! Podczas gdy w poprzednim sezonie pierwszoroczniacy raczej nas nie rozpieszczali, w tegorocznych rozgrywkach emocji dzięki nim mamy aż nadmiar. Nie będę odkrywczy, wskazując Bena Simmonsa, jako tego, który wywarł na mnie największe wrażenie. Pomijam nawet kwestię statystyk, numerki może kręcić wielu. Chodzi o niebywałe koszykarskie IQ Bena, co zresztą podkreślił w jednym z wywiadów LeBron. Simmons zdaje się podejmować wyłącznie dobre decyzje, jest szybszy od większości graczy podobnego wzrostu, a jego umiejętność podawania piłki najbardziej przypomina mi właśnie Jamesa. Koniecznie do poprawy rzut dystansowy. Podoba mi się również gra Tatuma (kolejny bardzo dojrzały gracz, w dodatku w C’s może liczyć na rozwój grając u boku doświadczonych kolegów), Kuzmy (szkoda, że wciąż gra tak krótko), Markanena i Foxa. Celowo nie wspominam o Ballu, to temat na dłuższą analizę.

Mateusz P.: Ben Simmons. Mimo czterech porażek Sixers w pięciu meczach, notuje znakomite statystyki: 16.4 punktu, 10 zbiórek, 7.4 asysty na mecz. Do tego triple-double w zwycięskim meczu z Detroit Pistons. To robi kolosalne wrażenie. Australijczyk ma wszelkie papiery, żeby zostać gwiazdą NBA. Choć w przedsezonowej opinii stawiałem, że nagroda dla najlepszego debiutanta powędruje na konto Lonzo Balla, dziś nie jestem już tego taki pewien. Wyścig po ROTY zapowiada się pasjonująco.


5. Która z drużyn jak na razie najbardziej Cię rozczarowuje?

Grzesiek: Jak na razie zdecydowanie Phoenix Suns. Z racji tego, że ich mecze były rozgrywane nad ranem, to miałem wątpliwą przyjemność oglądania ich przed pracą. Przed sezonem liczyłem na dalszy rozwój młodzieży, ale jak na razie grają padakę… Nic się nie klei w ich grze, czego dowodem jest zwolnienie trenera i decyzja Bledsoe’a o zmianie otoczenia.

Marta: Lakers, ale to przez moje oczekiwania co do Brandona Ingrama. Nie oszukujmy się, Jeziorowcy nie są w żadnym wypadku drużyną na playoffy, ale ekipa z Los Angeles wygląda czasem jak dzieci we mgle, jeszcze nie umie wykorzystać swojego potencjału. Pewnie niejedna osoba umieściłaby tu OKC, ale warto pamiętać, że nowe big three gra ze sobą dopiero od miesiąca i jeszcze potrzebują czasu do tego, aby odpalić.

Mateusz J.: Stawiam na Philadelphię 76ers. Należy oczywiście przyznać, że za nimi mecze z trudnymi przeciwnikami (Washington Wizards, Boston Celtics, Toronto Raptors, Houston Rockets), jednak dużo więcej obiecywaliśmy sobie po występach Joela Embiida i spółki. Całe szczęście, że to dopiero początek sezonu i mają jeszcze mnóstwo czasu, aby się obudzić i powalczyć o wymarzone w Filadelfii miejsce w pierwszej ósemce Konferencji Wschodniej. Dodam jeszcze, że chciałbym, aby do zdrowia wrócił szybko Markelle Fultz.

MajloszG: Jest ich kilka. Spodziewałem się lepszej gry choćby po Nuggets, którzy do i tak silnej już ekipy dodali umiejętności Paula Millsapa. Rozczarowują mnie Lakers – nie tyle wynikami, co potwornym chaosem w grze. To drugi sezon pracy Waltona i pewne efekty pracy powinny być już widoczne. Kiepsko też wyglądają wyniki OKC, ale w drużynie zaszły spore zmiany i pewnie potrzebują trochę czasu na dotarcie się. Koniec końców ciężko mówić o rozczarowaniach na tak wczesnym etapie sezonu. Na bardziej miarodajne podsumowania poczekajmy do połowy listopada, gdy za nami będzie pierwszy miesiąc rozgrywek.

Mateusz P.: Denver Nuggets. Liczyłem, że po pozyskaniu Paula Millsapa, zespół z Kolorado będzie lał oponentów pokroju Jazz albo nawet Hornets i patrzył, czy równo puchnie. Oba pojedynki przegrali z kretesem. Jestem ciekaw ile cierpliwości do Mike’a Malone’a mają jeszcze włodarze organizacji Nuggets oraz jak wielkim darzą go zaufaniem. Teraz będzie doskonała okazja, żeby się odbić, bowiem przed nimi mecze z Hawks, Nets i Knicks, na tle których powinni zdziałać więcej niż dotychczas.

Komentarze

  1. Myślę że jakich statow antek by nie miał najważniejsze przy kwestii statuetki będzie miejsce buksow na koniec sezonu. Na ten moment wygląda to dobrze, i mam nadzieję że tak będzie przez cały sezon bardzo lubię ich grę przy tak młodym składzie.
    Co do rookie faktycznie simmons wygląda imponujaco ale ja kibicuje tatumowi. Mogą razem z Brownie stworzyć znakomite duo przynoszące celtom pociechę na wiele lat.

Twój komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Sprawdź też...
Zapowiedź spotkań – 27/10/2017
Dzisiejszej nocy każdy znajdzie coś dla siebie, dla fanów ostrej ofensywnej koszykówki bez obrony - ...