5-na-5: o graczach z Europy, o Durancie, o lockoucie

Dawid 5-na-5 Strona Główna 5

Kolejny odcinek z serii 5 pytań – 5 odpowiedzi. Z pytaniami zmierzą się dziś Marta, Mateusz, Mr Cental, Grzegorz i Rafał. Dajcie znać w komentarzach jak Wy odpowiedzielibyście na te pytania. Zapraszamy!

1. Zawodnicy z Europy coraz śmielej dobijają się do bram najlepszej ligi świata. Wymień trzech najlepszych europejskich graczy występujących na parkietach NBA w nadchodzącym sezonie.

Mateusz Jakubiak: Moim numerem jeden w gronie Europejczyków na parkietach NBA jest łotewski gwiazdor New York Knicks – Kristaps Porziņģis. Wspaniale jest oglądać jego rozwój z roku na rok i mam nadzieję, że po odejściu Carmelo Anthony’ego stanie się numerem jeden w Nowym Jorku. Śmiesznie wyglądają teraz narzekania kibiców Knicks, gdy ich ukochana organizacja zdecydowała się na wybór Łotysza. Wśród zawodników z Europy muszę wymienić Giannisa Antetokounmpo, a więc greckiego kandydata do nagrody MVP. Czy w najbliższym sezonie? Chyba jeszcze nie. Do trójki dorzucam Marca Gasola, który jest już żywą legendą Memphis Grizzlies i życzę mu jeszcze wielu sukcesów na parkietach NBA.

Mr. Cental: Ja stawiam na młodość a swoją trójkę zacznę od Greka – Giannis Antetokounmpo – jest teraz najlepszym Europejczykiem na parkietach NBA. Za nim Nikola Jokic, który udowodnił, że doskonale nadaje się na lidera drużyny. Jako trzeciego wybieram Kristapsa Porzingisa, który na ostatnich ME pokazał, że jest absolutnym topem w Europie. Co ciekawe, każdy z nich ma teraz dokładnie 22 lata. Dodatkowe wyróżnienia dla Dragica, Goberta i M.Gasola.

Marta Kiszko: Postawiłabym na Nikolę Jokicia, Kristapsa Porzingisa i Giannisa Antetokounmpo. Kolejność bez znaczenia. Generalnie, trudny wybór, bo ciężko przejść obok wobec Marca Gasola czy Gorana Dragicia. Jednak zawodnicy, których wymieniłam zdają się mieć największy wpływ na wyniki swoich zespołów i mają zdecydowanie najwięcej swobody, bo są pierwszymi opcjami drużyn, dla których grają. Co ciekawe, można zaobserwować, że to właśnie wysocy Europejczycy mają najbardziej pożądany styl gry w lidze – są doskonale przygotowanymi fizycznie all-arounderami i to oni nadają tempo ewolucji na pozycji środkowego w NBA.

Grzegorz Kowalczyk: Nadchodzi zmiana pokoleniowa w czołówce europejskich graczy. Giannis to dla mnie absolutny TOP zawodników NBA. W tym sezonie będzie jeszcze lepszy i poprowadzi Kozły do walki o najlepszą 4 Wschodu. Marc Gasol, który w dalszym ciągu należy do najlepszych centrów. W tym sezonie jeszcze więcej będzie zależało od jego dyspozycji. Do tego towarzystwa dorzucę Kristapsa, bo NY jest teraz jego i będzie mógł rozwinąć skrzydła będąc liderem Knicks.

Rafał Polkowski: Słowo „najlepszy” to raczej złe słowo. Jak miałbym wskazać najlepszego gracza, to wskazał bym Pau Gasola, który kiedyś był zawodnikiem robiącym różnicę na boisku. Teraz w preseason gra na 0 punktów, i dwie zbiórki w 41 minut. Do tej pory w to nie wierzę. A najlepsi teraz to młodszy brat Paula, Mark, ten ciągle robi różnice, lecz będzie tylko walczył o wejście do PO na zachodzie. Nadzieją Nowego Jorku jest teraz chyba najprostszym wyborem Kristaps Porzingis. Najlepszym zawodnikiem „z Europy” jest Andetokunmbo. Śmieszne jest to, że Dragić, MVP Eurobasketu nie jest w najlepszej trójce. Po EuroBaskecie liczę też, że Nicky Rubio będzie piątym najlepszym graczem z Europy. Jego obrona jest bardzo dobra, a jak poprawił rzut to kibice Utah będą z niego zadowoleni. W słabej Atlancie dobre wrażenie będzie robił Dennis Schroeder.

2. Pokłosie afery twitterowej. Czy Durant mentalnie nadaje się na lidera?

Mateusz Jakubiak: Do tej pory Durant uchodził za faceta wyważonego, który nie daje się ponieść emocjom. Coś w nim pękło w ostatnim czasie, a może dopiero teraz jest sobą i pokazuje światu skrywaną w Oklahomie twarz. Mentalnie na lidera się nie nadaje, ale pewni w Golden State Warriors nim zostanie. Nie jestem jednak w stanie przewidzieć skutków takiego posunięcia.

Mr. Cental: Durant wielokrotnie udowodnił, że doskonale nadaje się na lidera, a takie pierdoły jak ta domniemana „afera” czasami się po prostu zdarzają. Z tego co wiem, to zawodnicy mają cały sztab ludzi, którzy tworzą posty, wrzucają zdjęcia i powodują, że wizerunek jest bardziej „friendly”. Tym razem „ktoś” (być może sam Durant) zawalił a Kevin, jak na prawdziwego mężczyznę przystało, wziął to na bary, przyznał się i przeprosił. Dla mnie to żaden problem.

Marta Kiszko: Twitter nie jest od tego, żeby pomagać mu zamykać kluczowe spotkania czy takie na styku. Te wszystkie twitterowe gafy nie sprawią, że nagle stanie się gorszym koszykarzem i nie będzie potrafił wpłynąć na losy pojedynku, a jedynie zepsują mu tylko wizerunek, który i tak na tym etapie jest mocno nadszarpnięty u wszystkich kibiców, którym daleko do sympatyzowania z GSW. Zaryzykuję stwierdzeniem, że czegokolwiek by nie zrobił w internetach, nie ma to znaczenia. Wystarczy, że przyjął mniejsze pieniądze, aby nie było większych problemów z utrzymaniem trzonu zespołu. To są dla mnie rzeczy poza-boiskowe, które można podciągnąć pod charakterystykę gracza jako lidera, kogoś, kto nadaje kierunek organizacji.

Grzegorz Kowalczyk: Wakacyjna zabawa na twitterze nie ma żadnego wpływu na zachowanie Duranta na boisku. W dalszym ciągu będzie udowadniał, że jest jednym z najbardziej dominujących zawodników. W nowym sezonie będzie czuł się jeszcze bardziej komfortowo jako gracz Warriors i nakręcał kolegów swoją postawą do jeszcze lepszej gry.

Rafał Polkowski: Tak Durant nadaje się na lidera. Jego błędy w social media, nie wpłyną na jego postawę na boisku. Najważniejsze jest to aby jego obrona nie straciła, a atak się nie boje. Trzeba przyznać, że popełnił jeden błąd, który może nauczy go tego, że warto skupić się na graniu a nie pisaniu go kibiców.

3. Wymień drużynę, która według Ciebie najbardziej zaskoczy bukmacherów w nadchodzącym sezonie.

Mateusz Jakubiak: Postawiłbym na Milwaukee Bucks. Są drużyną, która ma wszelkie predyspozycje, aby zająć trzecie miejsce w Konferencji Wschodniej, a na dodatek nie będzie łatwym przeciwnikiem dla Cleveland Cavaliers i Boston Celtics. Budowa z rozsądkiem drużyna z pewnością będzie ciekawa do oglądania i kilka razy zaskoczy nawet największych ekspertów w dziedzinie NBA.

Mr. Cental: Nie widzę nikogo kto mógłby niespodziewanie wskoczyć do czołówki, natomiast wg większości booków Philadelphia zajmie miejsce 6-8 a ja ich nie widzę w Playoffs w tym sezonie. Charlotte, Detroit na chwilę obecną są u mnie znacznie wyżej.

Marta Kiszko: O ile dobrze pamiętam, to za Memphis i Portland Trail Blazers płacili ponad dwójkę za awans, a kurs na Clippers i Nuggets był zdecydowanie niższy. Pojedynek o lokaty 6-8 powinien rozegrać się między tymi drużynami, więc ciężko tu mówić o jakimś czarnym koniu. W konferencji zachodniej najlepiej płatne były kursy na młode drużyny, ale tutaj nie ma co liczyć na niespodzianki. Na wschodzie natomiast dość sporo płacili za Detroit czy Charlotte. Pistons mogą zaskoczyć, jeśli w dobrej dyspozycji będą Johnson i Drummond. Co ciekawe, buki wysoko plasują 76ers. Jeszcze kilka dni temu kurs wynosił coś około 1.50. To, co… Trust the process?

Grzegorz Kowalczyk: Stawiam na Nets. Na słabym Wschodzie powinni urwać kilka meczów drużynom wyżej rozstawionym. Choć to tylko preseason, to i tak na uwagę zasługują dwie wygrane z Knicks i jedna z Miami. Picki Nets będą miały coraz niższą wartość na rynku, bo należy się spodziewać awansu w tabeli.

Rafał Polkowski: Nie sprawdzałem jak typują bukmacherzy. Jeżeli mam traktować to pytanie w skali niespodzianki to może Memphis? Raczej połowa będzie ich stawać poza PO. Może PTB ale w negatywny sposób- będą poza PO. Wschód nie licząc 3-4 pierwszych zespołów, każdy może zaskoczyć.

4. Liga zarabia coraz więcej pieniędzy, Właściciele wychodzą na plus, zawodnicy dostają coraz większe kontrakty, tylko czy wszyscy są zadowoleni? Czy lidze grozi w najbliższym czasie lockout?

Mateusz Jakubiak: Czasy się zmieniają, a liga musi za nimi nadążyć. Nie wydaje mi się, żeby lockout miał się w najbliższym czasie wydarzyć, jednak nie można zaprzeczyć, iż zmierza to wszystko w dziwnym kierunku. Coraz bardziej szokują pieniądze, które pojawiają się w NBA, a które trafiają do zawodników nie z tej „najwyższej półki”. Adam Silver pewnie już się nad tym głowi i myślę, że czekają nas kolejne reformy.

Mr. Cental: Ostatnia umowa podpisana pod koniec poprzedniego roku jest ważna do końca sezonu 2023-2024, z możliwością rozwiązania w roku 2022, więc póki co nie ma żadnego zagrożenia lockautem. Dodatkowo obecna umowa telewizyjna do końca sezonu 2024-25 przyniesie im 24 mld dolarów. W tej sytuacji mamy gwarantowane 5 lat spokoju. Inna sprawa, że znaczna część klubów nie wychodzi nad kreskę i jeżeli to się nie zmieni, to za kilka lat czeka nas powtórka z rozrywki.

Marta Kiszko: Lockout? Jeszcze nie w tym i najbliższym sezonie. Niektórym zawodnikom uderza już sodówa do głowy (nie wytykając palcami Wigginsów) i wołają o maksymalne pieniądze, choć jeszcze nie prezentują poziomu, który by jednoznacznie wskazywał na to, że „im się należy”. Jest jedno ale… jak ze wszystkim na świecie, tak i w NBA – towar wart jest tyle, ile za niego zapłacisz. Może to brzmi nieco brutalnie w kontekście zawodników, ale jeśli menegerowie chcą zatrzymać swoich graczy, to muszą wyłożyć konkretny pieniądz. Jak nie, zawsze znajdzie się ktoś, kto chętnie zapłaci wygórowaną sumę, jeśli dany gracz trzyma jakikolwiek poziom.

Grzegorz Kowalczyk: Może nie w najbliższym, ale na pewno liga jest na kursie w kierunku lockoutu. Wprawdzie wpływy dzięki nowym umowom sponsorskim i telewizyjnym znacznie rosną, ale zarobki zawodników jeszcze szybciej. Dziś nawet przeciętni zawodnicy żądają maksa albo umowy zbliżonej do niego. W ciągu 3-4 lat dojdzie do przegrzania i będziemy mieli impas między wymaganiami graczy i możliwościami klubów.

Rafał Polkowski: Najbardziej zadowoleni są zawodnicy. Salary cap rośnie co roku. Co prawda nie tak szybko jak się spodziewano., ale jednak. Nie wszystkie kluby są na przysłowiowym plusie więc moim zdaniem będzie lockout. Ale będzie dopiero po tym jak wygaśnie umowa pomiędzy zawodnikami a ligą, czyli po sezonie 2023/2024. Wina leży oczywiście po obu stronach. Każdy z zawodników chce maksa a menegerowie ich słuchają i przepłacają połowę zawodników. Szkoda. Wierzę jednak, że to się skończy za 2-3 lata. Głównie dlatego, że właściciele nie będą chcieli płacić podatków od luksusu. A przy tak postawionej sytuacji 3 zawodników na maksymalnych kontaktach wykorzysta całe salary space.

5. W poprzednim roku żaden trener nie został zwolniony w trakcie trwania sezonu. Taka sytuacja miała miejsce pierwszy raz od ponad 50 lat. Mało prawdopodobne, że w nadchodzących sezonie będziemy mieli powtórkę. Kto więc wyleci pierwszy?

Mateusz Jakubiak: Ciężko mi wskazać konkretnego coacha, który najszybciej może pożegnać się z pracą. Wiele zależy od cierpliwości właścicieli, szczególnie w drużynach, które nie będą w najbliższym sezonie stanowić o sile tej ligi (m.in. Atlanta Hawks, Orlando Magic, New York Knics, Chicago Bulls). W przypadku słabych wyników może zostać zwolniony również któryś z trenerów u contenderów, np. Billy Donovan czy Tyronn Lue (chociaż on ma ochronę w postaci LeBrona Jamesa).

Mr. Cental: Dla mnie numerem jeden jest Alvin Gentry. Od samego początku jego akcje w Nowym Orleanie nie stoją zbyt wysoko. W drugiej części poprzedniego sezonu dostał Cousinsa i plan był taki, żeby z nim w składzie zawojować zachód.  Jeżeli po kilkunastu spotkaniach NOP będą „ujemni”, to decyzja będzie mogła być tylko jedna. Drugim zagrożonym będzie Doc Rivers. Tu plan minimum to Playoffs, ale jak im start nie wyjdzie, to nie będzie sentymentów.

Marta Kiszko: Stawiam na Doca Riversa, bowiem jeśli Clippers nie będą dawać rady pozostałym ekipom, to jemu oberwie się w pierwszej kolejności. Już teraz został odsunięty od front office’u – tylko czekać na zmianę na ławce trenerskiej. To będzie trudny sezon dla Doca i ekipy z Los Angeles.

Grzegorz Kowalczyk: Jeżeli Pelikany złapią zadyszkę na początku, to właściciel nie będzie czekał do połowy sezonu i wymieni Gentrego, żeby nie ryzykować ewakuacji Cousinsa. Rondo ma wrócić za miesiąc, Salomon Hill również jest kontuzjowany, w Nowym Orleanie zapowiada się trudny początek sezonu.

Rafał Polkowski: Stawiam na Gentrego z NOP. Jeżeli Pelicans nie będę blisko miejsc premiowanych awansem do PO to Gentry może polecieć już w listopadzie, czy w grudniu. Potem stawiam na Dwane Casey, głównie dlatego, żę Raps mają krótką ławkę i będzie ciężko im walczyć o przewagę parkietu w pierwszej rundzie PO.

5 Komentarze

  1. Czesc,
    Na pewno ciekawy artykul i interesujace spostrzezenia. Szkoda, ze przez razace bledy natury gramatycznej i stylistycznej w czesc Rafala nie bylem w stanie doczytac do konca…

    1. Hej. Dzięki za uwagę. Też to zauważyliśmy i zamknęliśmy Rafała w klatce metr na metr bez dostępu do wody. Po kilku godzinach obiecał poprawę. Trzymamy go za słowo. A na poważnie, staramy się pisać z zachowaniem poszanowania do języka polskiego, czasem jednak nie zdążymy samych siebie sprawdzić. Będzie lepiej!

  2. PTB poza playoffs? Żenujący fachoffcy…

    1. Wg mnie PTB beda w playoffs, ale zauwaz ze w ostatnim sezonie awansowali z 8 miejsca a Nuggets wyprzedzili rzutem na tasme. W tym offseason zadnych wzmocnien w Oregonie (pozbyli sie Crabbe a Nurkic sie nie dogadal na przedluzenie). Za to Nuggets sciagneli Millsappa, Minny Butlera a moze Nop odpali z dwoma wiezami? W dol pewnie pojda Grizz i Utah, chociaz Ci ostatni graja perfekcyjny preseason. Wiec z tym „zenujacy” to mocna przesada, ale dziekujemy za komentarz

    2. Zapraszam do przedstawienia swojego zdania, a nie obrażania innych 🙂

Twój komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *