Fast Break: No Cody, big problem, krótka rotacja Rockets daje o sobie znać

Paweł Mocek Fast Break Felietony Strona Główna 2

Czwartego grudnia Stephen Silas po raz pierwszy zastąpił Steve’a Clifforda na ławce trenerskiej Charlotte Hornets. Od tamtego czasu bilans 8-13 zmienił się w 12-22 i trudno winić tu gościa, który musiał w jednym momencie nagle zmienić nastawienie i stać się najważniejszym – po zawodnikach – człowiekiem w drużynie. Kryzys Szerszeni zaczął się rzecz jasna jeszcze przed tajemniczymi problemami ze zdrowiem Clifforda (swoją drogą nie wygląda to dobrze, oby nic poważnego mu się nie działo), ale być może z nim byłoby im łatwiej go przezwyciężyć.

Trudno było im tym bardziej, że od 11. grudnia nie mają także Cody’ego Zellera, który zerwał łąkotkę. Można powiedzieć, że to deja vu z poprzedniego sezonu – Zeller to glue guy, człowiek dzięki któremu ofensywa pracuje lepiej, mimo że sam nie jest wirtuozem. Wraz z jego urazem w sezonie 2016/17, rozpoczął się powolny zjazd w dół Hornets, którzy niedługo potem stracili szanse na playoffy. Teraz sprawa wygląda podobnie. Na przestrzeni 14 ostatnich spotkań, Szerszenie zdobywają 100.7 punktu na 100 posiadań i tylko Orlando Magic byli w tym czasie gorsi w ataku.

Zeller to nadwyżka w ofensywie nad Dwightem Howardem. Głównie ze względu na dopasowanie do drużyny. Howard dostaje aż 6.9 posiadania na mecz w post-up, co jest trzecim wynikiem w lidze. Trafia stamtąd solidne 47.3% z gry, ale jeśli wrzuca się mu tam piłkę zbyt często, to zabija to ruch piłki. Dwight bowiem nie odrzuca piłki i widzi w grze tyłem do kosza tylko obręcz, do której chciałby trafić. Przeciwnicy gdy ten nawet ich minie mogą go sfaulować, bo wciąż trafia tylko 53.8% rzutów wolnych.

Od czasu kontuzji Zellera, liczba rzutów na mecz Howarda wzrosła i osłabł ball-movement Hornets, który i tak nie stał na wysokim poziomie. Tylko 54.2% trafionych rzutów Charlotte jest asystowanych, co pokazuje jak często muszą liczyć na ofensywny talent swoich graczy. Poza Kembą Walkerem tego jest jednak bardzo mało. Brakuje też playmakingu. Nicolas Batum, który był drugim rozgrywającym Hornets w ubiegłym sezonie, w tym – po kontuzji – ma dużo mniejszą rolę i jest cieniem samego siebie. Michael Carter-Williams, który teoretycznie powinien przejąć kreowanie gry w lineupie rezerwowym również gra zdecydowanie poniżej oczekiwań.

W środowym spotkaniu przeciwko Boston Celtics, Hornets mieli ogromne problemy także z defensywą, w której nie potrafili się dogadać i zostawiali gościom otwarte pozycje zza łuku. Celtics byli akurat dość skuteczni i potem Szerszenie musiały gonić wynik. W trzeciej kwarcie zaczęli wysyłać trzeciego człowieka do pick-and-rolli, które sprawiały im spore problemy i obroną wrócili do meczu, rozkręcając dobre kontrataki. To może być broń Hornets, ale wciąż brakuje im dobrych zagrywek w ataku pozycyjnym, które otwierałyby pozycje dla ich strzelców.

Można się pokusić o stwierdzenie, że playoffy już odjechały, szczególnie jeśli nie wrócą wkrótce ani Clifford ani Zeller. To wynik zdecydowanie poniżej oczekiwań Szerszeni i jest to już drugi sezon z rzędu, gdy tak się dzieje. Nadchodzi czas zmian?


Nie widziałem w tym sezonie tak sfrustrowanego Jamesa Hardena, jak wczoraj po meczu z Boston Celtics, gdy stał sam na środku parkietu, przyjmując wyrazy pocieszenia/szacunku od graczy drużyny przeciwnej. Tak bezradnego, gdy Celtics przejmowali inicjatywę, choć mieli jeszcze 10-15 punktów straty. Tak słabego, gdy jego krycie przejął Marcus Smart.

Nawet te dwa faule w ofensywie, które sędziowie mogli odgwizdać, mogli też nie gwizdać i każda decyzja byłaby przyjęta za zrozumiałą. To był wyraz czystej frustracji na kolejny z rzędu pokaz niemocy drużyny. Nie usprawiedliwia to faktu, że w trzeciej kwarcie, gdy rzut wyraźnie mu nie siedział, forsował swoją drogę do kosza, gdzie czekało na niego trzech zawodników gospodarzy. Zwykle, gdy przeżywa ofensywną niemoc, próbuje uruchamiać swoich kolegów. Teraz nie dał im nawet złapać rytmu, a sam pudłował rzut za rzutem. Tymczasem Celtics złapali rytm i wrócili do meczu.

Do nieobecności Chrisa Paula i Luka Mbah a Moute doszła na serii wyjazdowej także absencja Clinta Capeli i z ich 8-osobowej rotacji (9-osobowej z Chrisem Paulem) z początku sezonu zostało 6 graczy. Minuty zaczęli dostawać Tarik Black, Briante Weber oraz zatrudniony niedawno Gerald Green, bo ktoś musi grać. To jednak nie są gracze, którzy idealnie wpasowują się do filozofii Mike’a D’Antoniego. Green może się jeszcze przydać Rakietom, tak jak przydawał się Celtics w poprzednim sezonie – jako gracz wnoszący energię z ławki, dobrze ruszający się bez piłki i trafiający rzuty zza łuku, nawet z trudniejszych pozycji.

To jednak nie zastąpi braku takiego gracza jak Capela, który jest dla Hardena, Gordona i Paula jak powietrze. Jego zasłony i gra w pick-and-rollu jest podstawą ofensywy Rockets. Szwajcarski scyzoryk D’Antoniego zrobił też postęp w defensywie, która cierpi przez brak jego i Mbah a Moute. W ostatnich 4 spotkaniach tracą 114.6 punktu na 100 posiadań, co jest trzecim najgorszym wynikiem w lidze po Cavaliers i Kings. To ponad 10-punktowa obniżka w porównaniu do ich wyniku w całym sezonie, który daje 8. miejsce w NBA.

Krótka rotacja Rockets jest problemem, choć zatrudnienie takiego gracza jak Green może w części na to poradzić. Innym rozwiązaniem może być także czekanie na buyouty w marcu lub zapolowanie na takiego gracza jak Lou Williams w poprzednim sezonie poprzez wymianę. Nie wyolbrzymiałbym problemów Houston już teraz, ale jeśli któraś z kontuzji okaże się poważniejsza, wówczas trzeba będzie myśleć o wzmocnieniach.

2 Komentarze

  1. Zgadzam sie i paniki w Houston nie ma ale króciutka ławka teraz może przyczynić się do zmęczenia podczas play-off. Tak z innej beczki. Co z Ławka rezerwowych?

    1. Naszym postanowieniem noworocznym jest powrót do niej 🙂 Powinna ukazać się w styczniu.

Twój komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Sprawdź też...
Alex Poythress z kontraktem od Pacers
Indiana Pacers podjęli decyzję o podpisaniu umowy z Alexem Poythressem. Do tej pory, drugoroczniak miał ...