Fast Break: Mniej medialny proces trwa

Paweł Mocek Fast Break Felietony Strona Główna

Gdy mówimy „Trust the Process”, myślimy Philadelphia 76ers. Joel Embiid. Sam Hinkie. Tymczasem po drugiej stronie Stanów Zjednoczonych od kilku lat toczy się inny, dość podobny proces i przyciąga nieco mniejszą uwagę niż w mieście Rocky’ego. Dlaczego? Ponieważ generalny menedżer Ryan McDonough chciał go przyspieszyć, sprowadzając kilku weteranów na zbyt dużych umowach. Teraz jednak Słońca kroczą dość powolnym krokiem w stronę powrotu do playoffów i na koniec może się okazać, że postępują właściwie.

Przepłacenie kolejnych weteranów stworzyłoby z Suns typowego przeciętniaka na Zachodzie. Mając w swojej konferencji Golden State Warriors z Kevinem Durantem powinieneś przygotowywać się na przyszłość i właśnie to robi organizacja z Arizony.

Na spadek Josha Jacksona w drafcie liczyli od momentu loterii, w której wylosowali numer 4. Ten widocznie też wolał wylądować w Phoenix zamiast w Bostonie, bo nie przesłał do Danny’ego Ainge’a swojej dokumentacji medycznej, a potem nie przyjął zaproszenia na work-out. Mógł m.in. obawiać się o swój czas gry przy Jaylenie Brownie, Jae Crowderze i – jeszcze wtedy tylko potencjalnie – Gordonie Haywardzie. W Suns nie tylko dostanie sporo minut, ale także idealnie wpasowuje się w ustawienie z dominującym ofensywnie back-courtem złożonym z Devina Bookera i Erika Bledsoe’a. Tylko czy na początku sezonu będzie w nim jeszcze Bledsoe…

Plotki o poważnym zainteresowaniu wymianą z Cleveland Cavaliers mogą gwałtownie przyspieszyć rozwój Suns, a o Kyriem Irvingu nie można powiedzieć, że jest to „przepłacony weteran”. Wszystko rozbija się jeszcze o cenę, jaką mieliby ponieść Suns. Cavs chcą sprawdzonego weterana, bardzo obiecującego zawodnika i wybór w drafcie. Słońca nie oddadzą do Cleveland Jacksona, zamiast niego oferują podobno Dragana Bendera. Być może w pewnym momencie zamiast Chorwata będą proponować Kawalerzystom Marquese’a Chrissa i jeśli Cavs będą zdesperowani, to mogą tę ofertę przyjąć.

Chriss, Bledsoe i wybór w pierwszej rundzie draftu nie jest aż tak dużą ceną za topowego gracza ligi. Tym bardziej, że Suns wyborów w pierwszych rundach przyszłych draftów mają aż nadto. Posiadają wszystkie swoje picki, jak i wybory Miami Heat w latach 2018 i 2021 (pozyskane w ramach wymiany Gorana Dragicia – jeden z lepszych ruchów McDonougha).

Nawet jeśli Suns nie pozyskają Irvinga, to mogą kontynuować to, co robią od kilku lat. Trudno wyobrazić sobie, żeby w tym składzie mieli szanse na playoffy, więc po raz kolejny powinni pozyskać wybór co najmniej w pierwszej dziesiątce draftu 2018. Nawet z kontraktami Bledsoe’a, Knighta i Chandlera (a można się spodziewać, że któryś z nich zostanie wymieniony) będą mieli też za rok miejsce na maksymalną umowę dla weterana. By jednak ktoś był zainteresowany dołączeniem do Słońc, musi on zobaczyć, że potencjał tej drużyny rzeczywiście jest ogromny.

Devin Booker, Josh Jackson, Marquese Chriss, Tyler Ulis… a to nie wszyscy młodzi gracze Suns, którzy dostaną w tym sezonie szanse na dalszy rozwój. Trzech pierwszych potencjalnie będzie grało w pierwszej piątce, czwarty będzie pierwszym zmiennikiem Erika Bledsoe’a (tym bardziej w wypadku kontuzji Brandona Knighta).

Każdy z nich będzie miał swój cel do osiągnięcia. Booker ma realne szanse stać się w tym roku zawodnikiem kalibru All-Star. Niektórzy powiedzieliby, że był już nim w ubiegłym roku i trudno się z tym nie zgodzić. Chriss musi dostawać jak najwięcej czasu na ogranie (którego potrzebuje szczególnie w obronei) i rozpocząć regularnie trafiać z półdystansu, by nie być tylko „młodym, atletycznym podkoszowym”. Jackson chce udowodnić, że rzeczywiście będzie idealnym uzupełnieniem dla Bookera jako defensywny skrzydłowy, ale musi przy tym rozpocząć gruntowną pracę nad swoim rzutem. Ulis musi się sprawdzić w roli back-upu Bledsoe’a na początku sezonu, by potem nie stracić miejsca w rotacji na korzyść Brandona Knighta.

Jest jeszcze niespełniony Dragan Bender, mający dobre momenty w poprzednim sezonie T.J. Warren oraz zaskakująco dobry Alan Williams. Oni wszyscy będą częścią rotacji Earla Watsona, a przynajmniej powinni nią być. Jeśli również oni się rozwiną, Suns zbudują sobie niezwykle solidną podstawę składu, do której wystarczy tylko dodać kolejną gwiazdę (Booker nią jest/będzie) i Phoenix za dwa lata staną się czarnym koniem Zachodu.

To jeszcze nie będzie sezon, w którym Suns wrócą do playoffów (zdanie do aktualizacji, jeśli do zespołu dojdzie Irving), ale nie są w sytuacji must-win. Ufają procesowi i kiedyś powiedzą sobie, że warto było czekać.

4 Komentarze

  1. Wreszcie !!!! Czekałem na taki artykuł !
    Paweł , dziękuje , jestes wielki 😉 moi kochani Suns mają perspektywę , osobiście uwielbiam Bledsoe ale gdyby faktycznie trade z Irvingiem przeszedł to była by rewelacja , w offseason dorzucamy mocnego weta (Love , Aldridge ? ) i jesteśmy kontenderem !

  2. Fajnie Pawle, że zająłeś się tematem mojej ulubionej drużyny. Niestety Twoje tezy są wysoce życzeniowe i nie poparte żadnymi danymi, co więcej moim zdaniem kompletnie chybione… Jako kibicowski dinozaur śledzę losy Phoenix prawie 25 lat. Polubiłem tę drużynę w 1993 po pierwszych swoich finałach NBA, które oglądałem na żywo jako nastolatek w telewizji jeszcze publicznej. Później jarałem się transferami i znakomitymi wynikami w sezonie zasadniczym, rozczarowującymi w playoffs… Potem była jeszcze miła niespodzianka i finał konferencji w 2010, a potem… 7 lat posuchy wskazujących na poważny problem organizacji. I to nie jest jakaś zadyszka czy „astma”, którą można wyleczyć transferowymi sterydami (nawet Irvinga). To poważny nowotwór, który można nazwać „rakiem właścicielskim”. Od kiedy Robert Sarver (nomen omen z pomocą S. Kerra) zakupił zespół drużyna stacza się w koszykarską przeciętność. Jeszcze czas, w którym S. Kerr wspierał zarządzanie klubem (2004-10) najpierw z tylnego siedzenia, potem już oficjalnie jako executive był całkiem dobry. Kolejne lata to już tragedia. Przekazanie kluczowych decyzji L. Blanksowi (??) i R. McDonoughowi (??) zaowocowało pasmem mniejszych i większych porażek, zarówno w kontekście transferów, pozyskiwania picków draftowych, jak i samych wyborów w drafcie (jedynie Booker wydaje się być potencjalnie top20). Za tę politykę można obwinić właściciela (polecam przegooglować aktywność Sarvera żeby złapać szerszy kontekst), stąd nie bez przyczyny w 2016 ESPN wybrało R.Sarvera Najgorszym właścicielem w NBA. W sumie to temat na osobny felieton w stylu „Domu zachodzącego słońca”, a to tylko komentarz, zatem kończąc przytoczę kilka statystyk:
    PHX w latach 1990-2004 (przed Sarverem): sezony zasadnicze 662-465 (59% wins); playoffs – 41-49 (12/14 sezonów)
    PHX w latach 2004-2017 (Era Sarvera): sezony zasadnicze 564-486 (54% wins); playoffs – 36-31 (5/13 sezonów)
    A jak wyłączymy okres kerrowskiego wspomagania (2004-2010) to mamy arizońskie dno – PHX w latach 2010-2017: sezony zasadnicze 232-326 (42% wins); playoffs – 0-0 (0/7 sezonów).
    Co gorsza „proces” w Philadelphi, trwający już ponad 5 lat (tj. od ostatniego występu w playoffs), ma dużą szansę przejść na wyższy poziom już w tym roku. A w Phoenix inny proces (destrukcji) trwa już 2639 dni, tj. ponad 7 lat i bardzo chciałbym się mylić, ale nic nie wskazuje, żeby po tym sezonie pacjentowi się poprawiło…

    1. Widać że faktycznie mocno śledzisz Suns , to również i moja ukochana drużyna … Bezsprzecznie muszę się z Tobą zgodzić co do problemu zwanego Sarver … To rak który trawi Suns. Jestem też przeciwnikiem Watsona na stołku trenera a także RMcD jako arcymistrza transferów itd… Jednakowoż widzę delikatne światełko w tunelu , mianowicie dobre wybory w drafcie : Booker, Chriss, Ullis , Jackson, moooże Bender dają szansę na przyszłość , bardzo jednak obawiam się że RMcD to rozwali jakimś idiotycznym transferem (osobiście jestem zwolennikiem Irvinga w Suns ale za rozsądna cenę np. Bledsoe, Bender + Pick 1st).
      Trzeba pogodzić sie ze Sarver i RMcD zostaną ale moze choć trochę sie nauczyli po spektakularnych wpadkach i teraz będzie to wyglądało odrobine bardziej profesjonalnie. Jestem niepoprawnym marzycielem niestety i łudzę się że wspomniany wyżej transfer będzie miał miejsce i w kolejnym off season dorzucą topowego środkowego na konkretnym kontrakcie i zobaczymy prawdziwą drużyne … Martwi mnie tylko brak jakiegokolwiek ruchu transferowego lub podpisu free agenta teraz – moze to zwiastować albo bombę w postaci Irvinga albo totalnie nerwowy i nieprzemyślany ruch Ryana żeby pokazać ze cokolwiek robi … A jak obaj wiemy daje się on nie mal zawsze ogrywać innym GM ligi …

      1. Celnie dodałeś problem sztabu szkoleniowego, który szykowałem jako miażdżący kontrargument dla ewentualnej krytyki. Zatem mamy właściwie pełną zgodę co do diagnozy. Problematyczne jest prognozowanie 😉 Dla mnie obecny zaciąg Słońc wskazuje, że to światło w tunelu ma kolor czerwony i wskazuje na koniec Pacific Division i być może nawet całej Western Conference. Szanse upatruję gdzie indziej – mimo wieloletniej destrukcji organizacji Sarver zwiększył wartość klubu o co najmniej 100% (specyfika totalnie rąbniętego rynku). Ma trzech synów i może ten, dla którego szykuje PHX okaże się arizońskim mesjaszem, a może zmienne źródła dochodu Sarvera (rynek finansowy+nieruchomości) zmuszą go do wcześniejszej sprzedaży klubu… (oby buy K.Irving = sell PHX).

Twój komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Sprawdź też...
K.J. McDaniels w Raptors
Toronto Raptors uzgodnili warunki umowy z K.J. McDanielsem. Informację tą ogłosił agent zawodnika Andy Miller ...