Fast Break: Obrona Bucks dostaje rykoszetem, nierówni Knicks powoli odpadają

Paweł Mocek Fast Break Felietony Strona Główna 3

Pisaliśmy już o rozwoju DeMara DeRozana i jest to trochę pomijana historia tego sezonu. Tym bardziej, że wchodzący w swój prime zawodnik robi taki postęp już drugi sezon z rzędu. Tymczasem w ostatnim meczu przeciwko Milwaukee Bucks DeRozan był po prostu nie do zatrzymania, podejmował właściwe decyzje po podwojeniach, trafiał ważne rzuty, także zza łuku.

Do wygranej Raptors potrzebowali dogrywki po tym, jak gonili Bucks w końcowych dwóch minutach czwartej kwarty. Dla Milwaukee była to już szósta porażka w 10 ostatnich spotkaniach i po świetnym starcie po transferze Erika Bledsoe’a, teraz są tylko o parę spotkań powyżej granicy między drużynami playoffowymi a nieplayoffowymi.

Dodanie Bledsoe’a pozwoliło Kozłom na odkrycie zupełnie nowych możliwości ofensywnych i odciążenie Giannisa Antetokounmpo, który po pierwszych dwóch tygodniach sezonu oddychał już rękawami w końcowych fragmentach spotkań. Nie podziałało to jednak dobrze na defensywę, w której coraz mniejsze minuty dostawali Malcolm Brogdon oraz Matthew Dellavedova. Gorzej defensywnie wygląda w mniejszym wymiarze gry także Thon Maker, który prezentował się nieźle jako obrońca obręczy m.in. w playoffach.

Teoretycznie jego rolę przejął John Henson, ale poza liderem defensywy jakim jest Antetokounmpo, praktycznie każdy gracz Kozłów wygląda w tym elemencie gorzej niż przed rokiem. Brakuje komunikacji i Bucks imponujący swoją agresywną obroną w poprzednim sezonie, teraz zbierają żniwa tej ryzykownej strategii po tej stronie parkietu. Agresywne podwojenia, czy liczne rotacje po podaniach przeciwników tym razem nie wychodzą im na dobre – Kozły są na szarym końcu ligi w obronie rzutów za 3 punkty (rywale trafiają 39.3% zza łuku) i tracą aż 107.1 punktu na 100 posiadań (23. miejsce w lidze).

Największa dysproporcja w ich defensywie pojawia się, gdy na parkiecie nie ma Giannisa. W minutach z nim, Bucks tracą 104.8 punktu na 100 posiadań, a bez niego ten wskaźnik wzrasta do 113.9 punktu. Po transferze Bledsoe’a, Giannis praktycznie nie wskakuje do lineupów rezerwowych, w których obok Khrisa Middletona grają Sean Kilpatrick, Maker, Dellavedova oraz Brogdon. Nie ma w niej takiego potencjału, jak choćby gdyby wrzucono do niej choć na kilka minut Tony’ego Snella, czy zmienić Middletona na Giannisa.

Rezerwowe ustawienia Bucks nie są też mocne w ofensywie – jest mało playmakingu, ruchu piłką i często kończy się to izolacją. Nic więc dziwnego, że nie udaje się na początku drugich kwart wypracować tego momentum, które czasem jest ważniejsze od umiejętności zawodników. Kiedy wpadają rzuty, po bronionej stronie parkietu zazwyczaj też pojawia się więcej energii – prostym przykładem są tu Golden State Warriors.

To, co teraz jest problemem dla Bucks, wcale nie musi nim być w playoffach, gdy Giannis będzie grał po 40-42 minuty, a rotacja skróci się pewnie do 8-9 graczy. Raczej 9, jeśli do gry gotowy już będzie Jabari Parker. To, jak wpasuje się on w nowy zespół Milwaukee też będzie bardzo intrygujące, w kontekście walki w fazie posezonowej.


Walka o ostatnie miejsca w playoffach w Konferencji Wschodniej jest w tym roku bardzo zacięta. Nie zdziwię się, jeśli do grona walczących o miejsca 7-8 włączą się jeszcze w pewnym momencie Charlotte Hornets, którzy teraz wydaje się szorują po dnie.

Dwie rewelacje z wcześniejszej fazy sezonu tracą bowiem rezon, choć z dwóch różnych powodów. Indiana Pacers nie radzą sobie bez Victora Oladipo, natomiast New York Knicks ofensywnie cierpią w ostatnim czasie w trakcie przedłużającej się nieobecności Tima Hardawaya Jr. i przy nierównej formie Kristapsa Porzingisa. Przegrali 5 z sześciu ostatnich spotkań i patrząc na to, jak radzą sobie na wyjazdach, najbliższe tygodnie mogą być dla nich bardzo trudne.

Po przegranym wczoraj spotkaniu z San Antonio Spurs w Madison Square Garden, Knicks 13 z kolejnych 16 meczów rozegrają na wyjeździe. Oznacza to, że praktycznie do samego All-Star Game będą znajdowali się w rozjazdach. Na razie w meczach wyjazdowych mają bilans 3-12, drugi najgorszy w Konferencji Wschodniej.

Ich największą bolączką jest wspomniany już atak. Jeśli Michael Beasley jest twoim go-to-guyem, to nie możesz liczyć na powtarzalność. Szczególnie, że brakuje jej liderowi. W 8 ostatnich meczach, Kristaps Porzingis zdobywał kolejno 13, 1 (0/11 z gry z Bostonem), 29, 22, 23, 18, 30 i 13 punktów, trafiając 36.7% z gry. Takie przestoje zdarzały mu się także w poprzednich rozgrywkach, ale wydawało się, że zaliczył wystarczający postęp, by uniknąć aż takich kryzysów, w dłuższej serii gier. Pewną rolę może tu odgrywać kontuzja łokcia, przez którą latem będzie musiał być może przejść operację.

Wygląda na to, że Nowojorczyków dotknęła wreszcie rzeczywistość. Zniknęła euforia po wywaleniu Phila Jacksona, przyszły mecze z trudniejszymi rywalami i teraz brakuje zarówno ofensywnego talentu, jak i stałej, równej formy tych graczy, którzy powinni ciągnąć zespół. Na koniec stycznia nikt może ich nawet nie brać na poważnie w walce o playoffy.

3 Komentarze

  1. Wynik Knicks jest trochę na wyrost, bo jak dotąd grali dużo więcej meczów u siebie (22), niż na wyjazdach (15). Bilans u siebie 15:7, a na wyjazdach 3-12.
    Fanów z Nowego Yorku czeka bolesny zjazd w dół.

    1. Sam nie moge uwierzyć w to co pisze ale.. Jeszcze Chicago będzie przed NY (biorąc pod uwage że nawet z najlepszymi toczą wyrównaną walkę).

      1. W wyścigu po pick.

Twój komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *