Ice&Fire Time – wywiad z Rafałem i Dominikiem z Pelicans.pl

Paweł Mocek Strona Główna Wywiady 0

Kontynuujemy nasz cykl wywiadów i tym razem przenosimy się do Luizjany. Przed Wami wywiad z redaktorami portalu Pelicans.pl – Rafałem Kamieńskim i Dominikiem Kędzierawskim. Zarówno z Rafałem, jak i z Dominikiem współpracowałem już wcześniej (z Dominikiem wciąż nagrywamy znany i lubiany podcast „Z ławki rezerwowych”) i bardzo dziękuję im za wyrażenie chęci pojawienia się także na NBA Labs. Pelicans.pl to pierwsza strona o New Orleans Pelicans w Polsce, która powstała dokładnie 10. grudnia 2011 roku. Wówczas jeszcze jako hornets.pl, szykowali się do startu sezonu po lokaucie i postanowili, że najwyższy czas aby zarażać miłością do tego pięknego miasta i nieco gorszej drużyny koszykówki, w której jednak nigdy nie jest nudno. W końcu mają tam Omera Asika, więc jak mogłoby być inaczej? Jakby tego było jeszcze mało – od tego sezonu można u nich również regularnie poczytać o NFL i New Orleans Saints.


Pelicans są jedną z najbardziej intrygujących drużyn, które będą walczyły w tym roku o playoffy. Potencjał, głównie dzięki superduetowi Davis – Cousins jest duży, ale dużo elementów musi razem zapracować, by udało się osiągnąć satysfakcjonujący ich wynik. Co będzie najważniejsze dla Pels w kontekście ich najbliższego sezonu? Zdrowie, praca trenera, gra role-playerów, a może coś innego?

Rafał: Pelicans to przede wszystkim zespół zbudowany zupełnie inaczej, niż wszystkie inne ekipy w lidze. W Nowym Orleanie postanowiono oprzeć grę na dwóch wysokich, co w dzisiejszych czasach jest rzadko spotykane i dość ryzykowne. Wielu być może zapomina więc, że Pels mają dwóch najlepszych zawodników na swoich pozycjach w NBA. To olbrzymia przewaga, ale też i bardzo duży ciężar. Uważam, że jeśli duet Davis&Cousins będzie kontynuował świetną wspólną grę, jaką pokazywali pod koniec ubiegłego sezonu to kibice mogą być spokojni. I naprawdę nie trzeba tutaj szukać głębiej.

Jeśli w drużynie ma się takie dwa supertalenty, to mało jest innych rzeczy od których tak naprawdę mogą zależeć wyniki zespołu. Myślę, że praktycznie wszystko rozegra się między tą dwójką i to oni są kluczem do Playoffs w tym sezonie. Oczywiście, rola role-players jak zwykle będzie ważna w niektórych momentach spotkań, ale w tym przypadku nie będą oni przesądzać o liczbie zwycięstw w tym roku. Nie zmieni tego chyba nawet trener Gentry, przy którym wielu stawia znak zapytania w kontekście odpowiedniej osoby na odpowiednim stanowisku. Pelicans są w 100% zależni od dyspozycji Anthony’ego Davisa i DeMarcusa Cousinsa.

Wróćmy na chwilę do tematu trenera. Alvin Gentry przetrwał offseason, ale na pewno nie może być w 100% pewny, że do końca sezonu pozostanie na swoim stanowisku. Czy Pels podjęli dobrą decyzję, czy może lepsza byłaby zmiana szkoleniowca już teraz?

Dominik: To, że Gentry nie jest odpowiednim trenerem dla tego zespołu to wie każdy. Tak naprawdę całą wartość, jaką wnosi sztab szkoleniowy, zespół otrzymuje od asystentów Alvina (m.in. Darren Erman). Ale po wymianie z Kings, trener przestał mieć wartość tylko boiskową. Gentry jest teraz kartą przetargową w negocjacjach z Cousinsem, mającą mu pokazać „hej, u nas zaznasz spokoju i stabilności”. W sumie tylko dlatego jeszcze jest na stanowisku, bo gdyby nie wymiana, szczerze wątpię aby Bensonowie oraz Demps postanowili go zatrzymać. I dlatego teraz to jest dobra decyzja. Alvin to człowiek bardzo szanowany przez zawodników, co ma duże znaczenie. Tak długo jak Gentry zostaje w Nowym Orleanie, tak długo Pels mają największe szanse na zatrzymanie Cousinsa u siebie, a dla organizacji to najpewniej cel numer jeden. Przez ten jeden rok więc pozostaje fanom liczyć na asystentów i jak najszybsze przedłużenie kontraktu przez DMC. Kiedy to się stanie, to wątpię, aby Gentry się utrzymał na posadzkę, nawet mimo awansu do PO.

Właśnie playoffy są na pewno głównym celem Pelicans w tym sezonie. Sytuacja na Zachodzie jest dosyć otwarta – Clippers, Blazers, Nuggets, Grizzlies, Jazz oraz właśnie Pelicans będą walczyć o miejsca 6-8. Jak duża jest szansa Pels na wskoczenie do ósemki przy tak wyrównanej konkurencji w środku stawki?

Rafał: Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek w NBA była tak ogromna rywalizacja w jednej Konferencji. Tegoroczny Zachód jest przepełniony gwiazdami i „superteams”. Rywalizacja jest ogromna, ale myślę, że New Orleans Pelicans są gdzieś tam pośród faworytów do awansu do Playoffs. Nie uważam ich za pewniaków już teraz, ale jeśli ten zespół ominą kontuzje – dodajmy, że byłby to pierwszy raz od kilku lat – to mają argumenty, aby znaleźć się w tej elicie. Bardzo kluczowy będzie tutaj start, bowiem już od jakiegoś czasu ten zespół bardzo słabo zaczyna, a na Zachodzie będzie piekielnie ciężko gonić pierwszą ósemkę.

Najgroźniejsi wydają się w tej walce Portland Trail Blazers i Denver Nuggets, czyli rywale jeszcze z poprzedniego sezonu. I można dorzucić tutaj również LA Clippers, którzy są na ten moment jednak dużą niewiadomą bez Chrisa Paula. W mojej opinii już tak silni nie będą natomiast Memphis Grizzlies i Utah Jazz po utracie Gordona Haywarda, którzy nie wypełnili tej luki. New Orleans Pelicans są w takiej sytuacji (koniec kontraktu DeMarcusa Cousinsa), że po prostu muszą awansować do Playoffs – inaczej czeka ich najprawdopodobniej przebudowa. Sufit tej drużyny to nawet 5-6 miejsce, ale ostatecznie stawiam, że skończą na 7. miejscu i mogą okazać się „czarnym koniem” tego sezonu.

Jak ocenicie nowy kontrakt Jrue Holidaya? Wydaje się, że Pelicans nie mieli innego wyjścia, niż zrobić wszystko, by zatrzymać swojego trzeciego najlepszego gracza, ale czy cena za to nie jest zbyt wysoka?

Dominik: Oczywiście, że za wysoka. Ale czy NBA nie raz już pokazała, iż trzeba wyrzucić ogromne pieniądze by utrzymać rdzeń zespołu razem? Problemem jest to, jak obie strony przeprowadziły te negocjacje. Po pierwsze, Pelicans nie powinni tak panikować i już z marszu dawać złote góry Jrue. Jestem pewien, że nawet te dwa, trzy dni później oferta Pels byłaby najwyższa. A po drugie, postawa Jrue, przeszła i obecna. W interesie zawodników jest zdobycie jak największego kontraktu i to zdecydowanie jeden z najczęściej spotykanych aksjomatów w NBA, ale zamiast opowiadać przekoloryzowane frazesy typu „it’s not about the money” podczas media day, mógł wziąć nawet te 5-10 milionów mniej. Prawdą jest, że na miejscu Jrue każdy z nas wziąłby taki kontrakt i nie oddałby nawet dolara. Tylko niech nie prawi o tym, jak to mało pieniądze dla niego znaczą. Bo to właśnie ten kontrakt będzie jednym z powodów, dlaczego Pels będą w bardzo nieprzyjemnej sytuacji budżetowej przez następne lata.

Nowością w Pelicans będzie pierwszopiątkowa para Rajon Rondo – Jrue Holiday. Czy pozyskanie Rondo miało na celu raczej poprawę potencjału drużyny, czy w całości było jednym z pierwszych punktów kampanii, mającej na celu namówienie DeMarcusa Cousinsa na pozostanie w Nowym Orleanie?

Rafał: Jedno i drugie. W Nowym Orleanie zorientowali się, że Jrue Holiday momentami wygląda nawet lepiej gdy gra bez piłki i postanowiono znaleźć rozgrywającego z prawdziwego zdarzenia. Anthony Davis jeszcze nigdy nie miał przy sobie takiego dyrygenta i generała na parkiecie, jakim bez wątpienia jest Rajon Rondo. Wielokrotnie Jrue Holiday bał się podejmować ryzyko i posłać podanie do Davisa walczącego o miejsce pod koszem, który mógłby łatwo zdobyć punkty – teraz takiego problemu nie powinno już być. Rondo wprowadza jednak do tej drużyny coś jeszcze i jest to doświadczenie oraz przywództwo, którego tutaj mocno brakowało. Jeśli chodzi o pozostanie DeMarcusa Cousinsa, to jest to z pewnością transfer, który daje sygnał Boogiemu, że klub stara się zrobić wszystko co w jego mocy, aby stworzyć mu komfortowe warunki do pracy i co za tym idzie – wygrywania. Nie od dziś wiadomo, że Rajon Rondo i DeMarcus Cousins to podobne charaktery, a podczas gry w Sacramento nawiązali fajną więź na boisku, ale też poza nim.

Kontuzja Solomona Hilla to niemały problem dla Pelicans. Kto powinien zacząć sezon jako podstawowy niski skrzydłowy Pels?

Dominik: Zależy od tego, czego będzie potrzebować zespół. Jeśli nieco więcej ofensywy, to skłoniłbym się w stronę Dariusa Millera i jego relatywnie pewnej trójki. Miller to o wiele lepszy zawodnik, niż ten który opuszczał NBA i Pelicans przed laty. Uważam jednak, że mimo wszystko pierwszą trójką na start sezonu będzie Tony Allen. Tak jak Solo, wnosi świetną obronę i horrendalnie niepewny rzut zza łuku. Hill byl kimś, kogo Pelicans nie bali się rzucać na najgroźniejsze bronie rywala. Czasem sobie radził lepiej, czasem gorzej, ale ogólnie był bardzo solidny po bronionej stronie parkietu. Ale Allen mimo lat na karku to wciąż elitarny defensor i weteran, który może przewodzić szatni Pels i nauczyć ją jego ukochanego stylu – grit&grind. Godnie zastąpi Hilla. Oczywiście lepiej mieć Solo, niż nie, ale nie mają się czego bać w Nowym Orleanie.

Sześć sezonów bez Chrisa Paula i tylko jeden awans do playoffów. Czy Dell Demps to właściwy człowiek, na właściwym miejscu? Czy brak awansu do postseason także w tym roku będzie oznaczał koniec jego kadencji w roli GM’a Pelicans?

Rafał: Della Dempsa broni kilka rzeczy. Przede wszystkim są to kontuzje, przez które od kilku lat ciężko sprawiedliwie ocenić jego pracę. Kolejna sprawa to czas. Wydaje mi się, że nigdy nie było tego odpowiedniego momentu, w którym zwolnienie Della Dempsa byłoby odpowiednie, naturalne i najmniej bolesne. Za każdym razem Demps miał w rękawie kilka asów i pokazywał tej ekipie, że jest potrzebny. Gdyby nie kosmiczny transfer DeMarcusa Cousinsa to dzisiaj nie byłoby go najpewniej w klubie. Ale jeśli już ściągnął tego zawodnika, to dał drużynie nowy impuls, a on sam zapracował sobie na nową szansę. Dell Demps nie jest złym Generalnym Menadżerem. Ba, wydaje się, że jest w te klocki coraz lepszy i wiele się nauczył przez ostatnich kilka lat. Solidnie draftuje i nie przegrywa wymian. Ma jeszcze trudności z przepłacaniem zadaniowców na rynku wolnych agentów, ale już w tym roku zrobił kawał dobrej roboty. Odpowiadając na drugie pytanie – o pozostawieniu Della Dempsa na stanowisku nie będą decydować tylko wyniki i awans do Playoffs. Nawet jeśli to się nie uda, to zespół powinien podjąć decyzję, która będzie wydawać się najlepszą w kwestii zostania DeMarcusa Cousinsa w Nowym Orleanie. Przed Pelicans więc trudne decyzje, bo przy braku awansu przydałaby się taka zmiana, ale może ona pociągnąć za sobą poważne konsekwencje.

Czego oczekujecie po tym sezonie Pelicans?

Dominik: Oczywista odpowiedź to – playoffów. Ale ile można o tym mówić. Personalnie bardzo chciałbym, aby ten zespół przedarł się do drugiej rundy i pokazał, że w tym mocnym zachodzie też ma aspiracje większe niż zebranie oklepu w pierwszej rundzie. Będzie to ciężkie wyznawanie, ale Pelicans zanoszą się na bycie bardzo niewygodnym zespołem do gry przeciwko, ot, duchowi następcy Grizzlies i ich grit&grind. Wierzę, że już na dobre utwierdzą swoją coraz to lepszą renomę w defensywie oraz, że nasza ofensywa kilkukrotnie zaskoczy swoim poziomem. Byle nie popaść w przeciętność.

Zapraszamy na Pelicans.pl, gdzie poczytacie więcej o drużynie z Nowego Orleanu.

Twój komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *