Labs Raport: 41 punktów Donovana Mitchella, Thunder wygrali z Wolves, 10. kolejna porażka Grizzlies

Paweł Mocek Strona Główna Wyniki 3

Osiem spotkań rozegrano poprzedniej nocy i choć bohaterów było kilku, to jeden wybił się ponad wszystkich. Donovan Mitchell zdobył 41 punktów (najwięcej debiutanta od 2011 roku), prowadząc comeback Utah Jazz na New Orleans Pelicans, którzy w czwartej kwarcie stracili Anthony’ego Davisa ze źle wyglądającą kontuzją pachwiny. W pozostałych meczach Thunder dzięki Paulowi George’owi i Stevenowi Adamsowi poradzili sobie z Wolves, Golden State Warriors mieli season-high 46 asyst w wygranej nad Magic, a swoje serie porażek powiększyli Memphis Grizzlies i Chicago Bulls. Zapraszam na Labs Raport!


DeMar DeRozan miał 26 punktów, a Jakob Poeltl trafił wszystkie 8 rzutów z gry na career-high 18 punktów, a Toronto Raptors u siebie Indianę Paccers. Raptors zdobyli najlepsze w sezonie 70 punktów z pomalowanego. Victor Oladipo miał season-high 36 punktów, ale Pacers przegrali drugi kolejny mecz na wyjeździe. Goście trzymali się w grze do samego końca, ale Raptors nie dali się wyprzedzić.

Indiana Pacers @ Toronto Raptors, 115-120


Paul George zdobył 35 punktów, a Steven Adams nie pomylił się w rzutach z gry i rzutach wolnych, mając career-high 27 oczek i Thunder pokonali Minnesotę Timberwolves. Gospodarze trafiali 52% z gry i przerwali trzymeczową serię porażek. Dla Wolves po 23 punktów zdobyli Karl-Anthony Towns i Andrew Wiggins, 22 dodał Jimmy Butler. Thunder prowadzili od samego początku (najlepsze w sezonie 42 punkty w pierwszej kwarcie), jednak nawet w czwartej kwarcie nie udało im się zapewnić bezpiecznego prowadzenia. Trafiali w niej jednak ważne rzuty wolne i ostatecznie nie stracili kolejny raz zwycięstwa.

Minnesota Timberwolves @ Oklahoma City Thunder, 107-111


Washington Wizards nie wygrali we własnej hali od prawie trzech tygodni, ale udało im się przerwać tą złą passę, wygrywając z Detroit Pistons. 23 punkty zdobył Markieff Morris, a career-high 17 oczek dodał Tomas Satoransky. Czarodzieje odjechały Tłokom w trzeciej kwarcie, którą wygrali 35-15. Dla Detroit 14 punktów, 17 zbiórek i 7 asyst miał Andre Drummond.

Detroit Pistons @ Washington Wizards, 91-109


Debiutant Donovan Mitchell poprawił swoje career-high na 41 punktów i pomógł Jazz wygrać spotkanie z New Orleans Pelicans. Mitchell jest pierwszym rookie, który zdobył 40+ punktów od Blake’a Griffina w 2011 roku. Na początku czwartej kwarty (w trzeciej Jazz przegrywali już 16 punktami), kontuzję pachwiny odniósł Anthony Davis, po której nie potrafił o własnych siłach opuścić parkietu. Potem obie drużyny wymieniły się runami, ale przy remisie 103-103 inicjatywę przejęli gospodarze (Mitchell) i zrobili serię punktową 9-0.

New Orleans Pelicans @ Utah Jazz, 108-114


Charlotte Hornets zaczęli mecz od prowadzenia 16-1, ale Miami Heat szybko wrócili do meczu i ostatecznie pokonali u siebie Szerszenie. Career-high 27 punktów zdobył Josh Richardson. Miami zaliczyło run 9-0 w końcówce czwartej kwarty, dzięki któremu udało im się uciec z wygraną. Obie drużyny były pozbawione swoich gwiazd – nie grali Kemba Walker oraz Hassan Whiteside.

Charlotte Hornets @ Miami Heat, 100-105


Golden State Warriors mieli 46 asyst – najwięcej w tym sezonie w wykonaniu którejkolwiek drużyny – pokonując Orlando Magic. Trio Thompson-Durant-Curry zdobyło łącznie 75 punktów. Dla Orlando, którzy przegrali 10 z ostatnich 11 spotkań, 29 punktów miał Aaron Gordon. Durant został wyrzucony z parkietu w czwartej kwarcie przy 13-punktowym prowadzeniu Warriors, ale potem goście świetnie poradzili sobie bez niego.

Golden State Warriors @ Orlando Magic, 133-112


San Antonio Spurs zatrzymali Memphis Grizzlies na 41% z gry i 79 punktach i nie mieli problemów z pokonaniem ich po raz drugi z rzędu. Dla samych Niedźwiadków to już 10. kolejna porażka, za to Ostrogi po raz 4. z rzędu nie schodziły z parkietu pokonane. Gospodarze tracili 9 punktów wchodząc w czwartą kwartę, w której Spurs runem 16-1 uciekli i nie byli zagrożeni ani przez moment.

San Antonio Spurs @ Memphis Grizzlies, 95-79


Chicago Bulls przegrali już po raz ósmy z rzędu – po raz drugi z rzędu różnicą jednego punktu. Tym razem pokonali ich Sacramento Kings, dla których 25 punktów i 13 zbiórek. Bulls trzymali się w grze do ostatniej minuty, w której Randolph powiększył prowadzenie prowadzenie gości do 4 oczek i potem Chicago trafiło już tylko nic nie znaczący rzut za 3 punkty równo z końcową syreną.

Sacramento Kings @ Chicago Bulls, 107-106

3 Komentarze

  1. Młody ma coś w sobie

    1. Donovan Mitchell jest niesamowity! Na dodatek widać, że jako człowiek jest przesympatyczny Po takim występie wręcz rzuca rękawicę Simmonsowi.

  2. Myliłem się co do pojedynku Gortata z Drummondem. Marcin pokazał się z dobrej strony. 5 zbiórek w ataku i 4 przechwyty. Widać że był bardzo aktywny

Twój komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *