Labs Raport: uraz Porziņģisa, Davis wyrzucony, męki Warriors

Mateusz Jakubiak Strona Główna Wyniki 6

Środa przyniosła nam w najlepszej koszykarskiej lidze świata dziesięć spotkań. Kilka z nich wyglądało szczególnie ciekawie, dlatego szybko przechodzimy do przeglądu najważniejszych wydarzeń!

Mecz Washington Wizards z Philadelphia 76ers zapowiadał się niezwykle interesująco, ponieważ mierzyły się dwie drużyny, które marzą o pierwszej czwórce Konferencji Wschodniej. Lepsi okazali się gracze Sixers, którzy we własnej hali pokonali stołeczną ekipę 118-113. Świetne zawody rozegrał Ben Simmons, który zaliczył double-double (31 punktów, 18 zbiórek). Wśród przyjezdnych nie grał kontuzjowany John Wall.

Washington Wizards 113@118 Philadelphia 76ers

Dwie i pół minuty – zaledwie tyle trwało spotkanie nowojorskich Knicks z Miami Heat dla Kristapsa Porziņģisa. Łotysz skręcił kostkę i potrzebował pomocy, aby udać się do szatni. Potem pojawiła się informacja, że gwiazdor NYK wróci do gry, jednak tak się nie stało. Czekamy na dalsze informacje w sprawie jego zdrowia. Swojego lidera godnie zastąpił Enes Kanter, który poprowadził gospodarzy do zwycięstwa 115-86 – turecki środkowy zapisał na swoim koncie 22 punkty i 14 zbiórek. W teamie z Florydy zabrakło Hassana Whiteside’a, który uskarżał się na ból lewego kolana.

Miami Heat 86@115 New York Knicks

Wczoraj po raz pierwszy w karierze wyrzucony z boiska został LeBron James. Kolejnego dnia to samo spotkało Anthony’ego Davisa, który zakończył rywalizację z Minnesota Timberwolves jeszcze w pierwszej połowie. Jego koledzy nie poradzili sobie z jego nieobecnością i ulegli gościom 120-102. Liderem  „Wilków” był Andrew Wiggins, który zdobył 28 punktów, zebrał 8 piłek i rozdał 5 asyst.

Minnesota Timberwolves 120@102 New Orleans Pelicans

Dogrywki potrzebowali Golden State Warriors, aby wywieźć zwycięstwo ze Staples Center. Bohaterem mistrzów NBA był Stephen Curry, który w dodatkowym czasie gry szybko trafił dwa rzuty zza łuku, a w całym spotkaniu uzbierał 28 oczek. Bardzo dobrze zagrał Brandon Ingram, zdobywca 32 punktów i 5 zbiórek. Double-double na koncie Lonzo Balla (15 punktów, 10 asyst).

Golden State Warriors 127@123 Los Angeles Lakers

Z innych parkietów:

  • Fantastyczny Aaron Gordon (40 punktów, 15 zbiórek) prowadzi Magic do wygranej nad Thunder. Ekipa z Florydy przerywa serię dziewięciu meczów bez zwycięstwa.
  • 7-1, czyli bilans Toronto Raptors na własnym parkiecie.
  • 41 punktów LaMarcusa Aldridge’a doprowadza do dziewiątej porażki z rzędu Memphis Grizzlies w debiucie ich nowego coacha, czyli J.B. Bickerstaff’a.

Phoenix Suns 107@131 Detroit Pistons

Oklahoma City Thunder 108@121 Orlando Magic

Charlotte Hornets 113@126 Toronto Raptors

Indiana Pacers 97@118 Houston Rockets

Brooklyn Nets 109@104 Dallas Mavericks

Memphis Grizzlies 95@104 San Antonio Spurs

6 Komentarze

  1. Jak widac w Knicks jest niezla chemia i nie przeszkodzil im brak Porziego, ale Playoffs chyba jeszcze nie w tym roku.

    1. Zgadzam się. Tym bardziej, że przed sezonem raczej krążyły opinie, że NY Kniks będą dołować (tuż ponad super-słabeuszami z Chicago i Atlanty). Mimo dobrej gry w meczu z Miami nie wróżę im dobrej passy jeśli na dłuższy czas wypadnie Porzingis, zatem oby to było zwykłe skręcenie. Dla mnie w tej chwili Kniks są taką drużyną, którą stać na to 8, może nawet 7 miejsce na Wschodzie, ale jednocześnie realny (chyba nawet bardziej) wydaje się ten pesymistyczny scenariusz, czyli miejsca 11-13 i brak playoffów.

  2. Pistons 131 pkt. Swiat oszalal!

  3. I niech ktoś jeszcze powie, że Ingram nie poczynił ogromnych postępów od ubiegłego sezonu..

  4. Waszyngton w tym sezonie chyba jednak woli przegrywac wiekszosc spotkania i pozniej gonic przeciwnika niz prowadzic i martwic sie o to, zeby rywal ich nie doszedl 🙂

    1. Powiem szczerze, że widziałem tylko końcówkę i nie jestem kompetentny do pisania o tym meczu, ale sam jego przebieg (patrząc tylko na wynik) wygląda tak, że Philadelphia w czwartej kwarcie już trochę odpuściłamając w głowach jutrzejszą potyczkę z Bostonem. Mimo to doceniam Wizzards, że mimo zmęczenia poprzednim meczem łatwo nie odpuścili…

Twój komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *