Overtime: Chicago Bulls, czyli nie ma tego złego…

Marta Kiszko Felietony Overtime Strona Główna 5

30 zwycięstw dla Bulls w tym sezonie wydaje się mało realne zważywszy na to, w jakim kierunku podążają Byki #tankujemy. Tak naprawdę, to chyba im to nawet nie jest do końca potrzebne, choć wiem – to brzmi jak zabijanie ducha rywalizacji sportowej. Bulls mimo wszystkiego, co spotkało tę organizację (postawię tu zwłaszcza krzyżyk na zarządzaniu duetu GarPax) na przestrzeni kilku lat, nie są totalnymi przegranymi. Kibice Chicago, głowa do góry! Wcale nie jest najgorzej!

Bójka i co dalej?

Gdy usłyszeliśmy po raz pierwszy o niesławnym knockoucie, który zafundował Bobby Portis hiszpańskiemu koledze na tej samej pozycji Miroticiowi, od razu chciało się rzec, że Windy City to jeszcze większa melina niż wtedy, gdy oddali za worek ziemniaków gwiazdę, Jimmy’ego Butlera. Złe decyzje włodarzy to ostatnimi czasy wizytówka tej utytułowanej organizacji i przyznajcie sami – nawet jeśli kibicujecie Knicks, Lakers, czy Celtics – też Wam było szkoda tej drużyny. Bójka między Portisem, a Miroticiem, która zakończyła się dla tego drugiego pobytem w szpitalu tylko to jeszcze pogłębiła, a Freda Hoiberga ukazała w świetle trenera niezdolnego do zapanowania nad swoimi zawodnikami, czyli, krótko mówiąc, gościa, który po prostu nie nadaje się do tej roboty. Zgadzacie się? Spójrzmy na roster Bulls po tymczasowej stracie Mirtocia i Portisa. Backcourt Chicago składa się dziesięciu (!!!) guardów, a frontcourt z siedmiu zawodników, z czego Hoiberg ma do dyspozycji tylko pięciu z nich. Jeszcze do niedawna (czytaj: do początku sezonu) to Robin Lopez wydawał się być najlepszym zawodnikiem Byków, a to mówi samo za siebie. Ale wtedy wchodzi on cały na biało…

Lauri Markkanen

Powiedzenie „gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta” jest totalnie w punkt! Kibice Bulls załamywali ręce nad deficytem na pozycji czwartej, dodając, że nie wiadomo jak Markkanen sprawdzi się na amerykańskich parkietach NBA, a tymczasem to on ciągnie ten wózek i naprawdę rewelacyjnie patrzy się na jego grę. A tu przykład:

Lauri dostał nieprawdopodobną szansę i wykorzystuje ją znakomicie notując 17.2 punktów oraz 9.3 zbiórki na mecz. Gra ze skutecznością na poziomie około 47%, a zza łuku rzuca prawie na poziomie 40% – nienajgorzej jak na pierwszoroczniaka, prawda? Markkanen przebywa średnio na parkiecie 32 minuty, więc gdyby spojrzeć na jego statystyki pod kątem 36 minut jego średnie wzrosłyby nieznacznie, ale gwarantowałyby double-double na mecz (19 punktów i 10.3 zbiórki). W tegorocznej klasie rookies jest w czołówce pod względem punktów, rzutów za trzy, zbiórek i true shooting. Ma papiery na walkę o nagrodę Rookie Of The Year.

Pojawia się zatem pytanie, co zrobi Hoiberg w momencie powrotu do gry Miroticia oraz Portisa. Zrzucenie Markkanena na ławkę wydaje się głupim pomysłem – lepiej jest rozwijać tego 20-latka, dawać mu minuty i ewentualnie odciążać go jakościowym zmiennikiem. Tylko czy na pewno Portis i Mirotić powinni nadal grać w trykocie Bulls?

Nowe kierunki dla treningowych chuliganów

Beznadziejna sytuacja między tą dwójką powinna zakończyć się w jeden konkretny sposób – wyautowaniem ich ze składu w jak najszybszym tempie. Pozostawienie obu graczy w rosterze będzie totalnym strzałem w kolano, więc tutaj naprawdę musimy trzymać kciuki, żeby GarPax podjęli mądrą (a z tym może być różnie) decyzję. Mirotić i Portis w Bulls to wybitnie słaby pomysł, którego konsekwencje będą najbardziej widoczne w szatni (jeszcze Portis pokiereszuje Markkanena!). Najsensowniej byłoby wymienić tę dwójkę, mieć ich z głowy i opierać drużynę na młodym silnym skrzydłowym.

Niko w przyszłym roku zarobi 12,5 mln dolarów i ma opcję drużyny. Dla Bulls podejmowane jej nie ma uzasadnienia. Szczerze mówiąc, to w ogóle podpisywanie go na kolejne dwa lata było totalnie bez sensu. Mirotić stoi w mejscu już od dłuższego czasu. Miał być dużym wsparciem na skrzydle, a tymczasem jego gra pozostawia wiele do życzenia i trudno mu wyjść ze strefy komfortu. Czy znajdzie się „głupi” na jego usługi? Wątpię, biorąc pod uwagę to, że w tegorocznym offseason do ostatniego momentu nie było wiadomo jaka przyszłość czeka tego gracza w NBA. Gdyby jednak udało się znaleźć partnera do wymiany, bez wahania oddałabym go nawet za drugorundowy pick. Jeśli tylko ktoś ze chciałby przejąć jego „niebotyczny” kontrakt, wzbraniałabym się tylko przed dostaniem w zamian… Camerona Payne’a. Oh well… 🙂

Z Portisa natomiast mogliby być jeszcze ludzie, ale w innej drużynie. Dla Bulls lepiej byłoby już teraz szukać wymiany za zawodnika na podobnej pozycji, który niekoniecznie będzie dużym wsparciem w ataku, ale będzie mieć zadatki na dobrego defensora. Portis ma umowę do końca sezonu 2018/19 i podobnie jak Mirotić ma w niej zapis o opcji drużyny. Różnica jest taka, że jego kontrakt jest o wiele lżejszy niż Nikoli – w tym roku zarobi 1,5 mln dolarów, a w przyszłym prawie 2,5. Na pewno łatwiej będzie znaleźć chętnego na Portisa niż na Hiszpana, co oczywiście może zakończyć się scenariuszem, w którym to Mirotić zostaje w Bulls, a Portis przenosi talenty gdzieś indziej. Bobby, o ile nie zje go duma, mógłby sprawdzić się w jakimś klubie, który zdaje się mieć „zagwarantowane” miejsce w playoffach, bądź będzie o nie walczyć. Powinien też trafić do drużyny z silnym autorytetem trenera, który nie pozwoli na taką sytuację, jaka miała miejsce podczas treningu Byków. Portis ma papiery na grę, więc znalezienie potencjalnego partnera nie powinno być problemem dla Bulls.

Pojawia się tylko zasadnicze pytanie jaki scenariusz przewidują włodarze i trener Chicago Bulls? Z jednej strony kibice Byków mają kolejny powód do zmartwień, bo ich ulubiony klub wyrasta na lidera pod względem toksyczności organizacji (Knicks robią postępy!), a z drugiej – w całym tym bagnie – mają nowego lidera i mogą śmiało patrzeć w przyszłość z takim graczem jak Lauri Markkanen.

Jak Wy to widzicie? Czy najlepiej byłoby oddać zarówno Niko, jak i Portisa? Czego Byki mogą spodziewać się w zamian? Zapraszam do dyskusji!

—�—�—�—�—�—�—�—�—�—

Dzięki!

5 Komentarze

  1. Według doniesień prasowych rzekoma bójka była wynikiem prowokowania Portisa przez Niko i to on do popychał itd , Bobby tylko mu oddał lecz nieco mocniej niż Hiszpan się spodziewał …
    Ja bym zostawił Portisa bo nie do końca on był temu wszystkiemu winny a dla Markannena byłby dobrym zmiennikiem , wymieniłbym za to Nikole za 2rd Pick (to chyba maks za niego) gorzej ze znalezieniem kierunku , moze Knicks ? Wizzards ?

  2. Ale Niko ma zapis no-trade w swoim kontrakcie. Dlatego łatwiej będzie wymienić Portisa i w tym kierunku bym szedł. A Niko niech sieka trójki z ławki. Ewentualnie ustawienie z Markym na C I Niko na PF. Wtedy można grać 5-0.

    1. Duet GarPax po raz kolejny się popisał … jak można było wpisać Nikoli klauzulę no-trade ? Mega debilizm …

      1. @Martino
        W punkt. Ale większość decyzji w wykonaniu tego duetu to decyzje fatalne. Oczywiście Markkanen ich ratuje, ale nieznacznie – zresztą, tegoroczny draft był tak mocny, że ciężko było go spieprzyć, zwłaszcza mając 7. pick.

  3. portis + drugorundowy pick ( albo 2 ) i dzwoniłbym do 76-ers po Okafora

Twój komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Sprawdź też...
Eric Bledsoe z 10 tysiącami dolarów grzywny
Eric Bledsoe został ukarany 10 tysiącami dolarów grzywny za wysłanie tweeta, w którym publicznie poprosił ...