Overtime: Dzikie historie offseason NBA – cz. 3

Marta Kiszko Felietony Overtime Strona Główna 0

W trakcie offseason publikowaliśmy dwuczęściowy tekst o najważniejszych, najdziwniejszych i na swój sposób zabawnych historiach ubiegłego sezonu NBA. W naszym zestawieniu znalazł się, m.in. JR Smith rzucający zupą w asystenta, znalazło się i LeBronto, czyli twierdza szturmem odebrana przez króla z Akron, czy bokserska walka w Windy City i niesamowity run w grudniut tej samej ekipy. NBA dostarczyło nam kilka rewelacyjnych historii, które zapadną nam w pamięć na lata, ale na to, co działo się w sezonie ogórkowym też nie możemy narzekać. Zapraszam do trzeciej części Dzikich historii, czyli szybkiego przeglądu nagłówków z offseason.


Los Angeles ma nowego króla…

Po pięciu latach posuchy absolutnej w playoffach, odwieszeniu butów na kołek przez mesjasza Bryanta, Los Angeles dostaje swoją szansę po raz kolejny. Wierzę, że wystarczył tylko jeden uśmiech od ucha do ucha Magica Johnsona, aby LeBron James złożył parafkę na czteroletnim kontrakcie. Czy tylko tyle i aż należało zrobić, w to wątpię, ale fakt jest taki, że Lakers robią medialny i sportowy milowy krok. Król z Akron zdecydował się na funkcję nie tylko przywódczą, ale i mentorską dla naszych dzieciaków z LA, niespecjalnie ingerował w dalsze ruchy, a zwłaszcza nie naciskał na pozyskanie gwiazdy i pozbycie się, któregoś z perspektywicznych świeżaków. Reflektory znów zabłysły w Los Angeles.


…ale Król jest tylko jeden!

Mimo, że w LA nastąpiły lepsze czasy i generalnie większość kibiców ucieszył fakt pozyskania Jamesa, to niekażdemu w Los Angeles to podpasowało. Pewien artysta postanowił namalować mural z wizerunkiem LBJ, ale najwyraźniej komuś bardzo mocno się on nie spodobał i zaczęła się szopka. Zamazywanie muralu, wpisy w social mediach. Sprawcy nie ustalono. Może to Kobe Bryant?


Svi for three!

Zostając jeszcze przy wątku Lakers, Summer League szurmem wziął nie tylko Josh Hart, który został wybrany MVP, ale i Svi Mikhailiuk. Ukrainiec był 47 pickiem tegorocznego draftu i już podczas letnich rozgrywek zachwycił kibiców koszykówki. Niektórzy myśleli, że to Klay Thompson w przebraniu, trafiający rzut za rzutem.


Suicide Squad

Przepraszam, ja jescze tylko o jednej rzeczy i zamykam temat Lakers raz na zawsze w tym artykule. Lance Stephenson, JaVale McGee, Rajon Rondo, Michael Beasley. Zanim zobaczyłam to na własne oczy, prędzej pomyślałabym, że to jakiś kwartet występujący w Comedy Central, niż zawodnicy tej samej drużyny. Rzeczywiście, cała czwórka znalazła się w szeregach Lakers i była chyba najbardziej memiczną ekipą w całej lidze NBA.


Gracias, Manu! Spurs piszą nowy rozdział

Tak samo trudno mi sobie wyobrazić San Antonio Spurs bez Manu Ginobiliego, jak trudno było mi pojąć, że mogliby grać bez Tima Duncana. Najwybitniejszy argentyński zawodnik oficjalnie zakończył karierę i przyjdzie nam już tylko cieszyć się jego grą na youtubowych highlightach. Coś się kończy, coś się zaczyna, ale ewidentnie odwieszenie butów na kołek zapoczątkowało lawinę przykrych dla Spurs wydarzeń i jednego, na które to wkurzeni kibice Ostróg czekali parę miesięcy.

Zaczniemy więc od tego dobrego – Leonarda wysłali na drugi (prawie) koniec kontynentu, spakowali walizy, wcisnęli bilet lotniczy z enigmatycznym skrótem YYZ i tyle go w Teksasie póki co widzieli. Kawhi i jego kolega z drużyny, Danny Green, trafili do Toronto, niemal ojczyzny bohatera narodowego, DeMara DeRozana (choć jego obywatelstwo mówi co innego), a samego ex-lidera Raptors spakowali do San Antonio. Sytuacja win-win? Jednak podczas preseason nie było już tak różowo, bowiem Lonnie Walker IV, Dejounte Murray i Derrick White wypadli z rotacji Popovicha przez kontuzje.

Jeżeli Pop zrobi z tego playoffy, to śmiało możecie oddać mu tytuł szkoleniowca roku, nawet mimo tego, że zęby na tę nagrodę może ostrzyć sobie Brad Stevens.


Wschód drży

A skoro przy Stevensie jesteśmy, nie można pominąć tego zdjęcia:

Tak wygląda nowy postrach Konferencji Zachodniej. Na imię ma Al, Jaylen, Jayson, Kyrie i Gordon. Ciągle krócej niż wszystkie tytuły Daenerys z Gry o tron, ale brzmi to równie złowieszczo, równie „rispektabul” i równie ekscytująco. Wschód to już oligarchia, a dotychczasowy monarcha tej konferencji zmienił krainę i sporo się będzie musiał natrudzić, żeby ją w swoim stylu zdobyć.


JR Smith nie zawodzi

Smutni panowie z Cleveland zawsze mogą pocieszyć się faktem, że ulubiony błazen dworu i gawiedzi ma jeszcze na tyle zapału i samozaparcia, żeby ciągle bawić. Tym razem machnął sobie wielki tatuaż z logo firmy Supreme na nodze, a liga szybko zainterweniowała i zapowiedziała, że jeśli Swish nie zakryje swojej nowej dziary, NBA wlepi mu grzywnę.

#taktrzebażyć


Boogie pokazuje środkowy palec

Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni i w tym przypadku jest to DeMarcus Cousins. Jego kariera w New Orleans Pelicans dobiegła końca, eksperyment „Dwie wieże” ewidentnie się wypalił i nasz „hot-head” Boogie uznał, że czas poszukać nowego miejsca. Gdy powoli przyzwyczajaliśmy się do myśli, że lada moment może złożyć parafkę na kontrakcie z Magiciem Johnsonem i jego Los Angeles Lakers, Cousins pokazał wielkiego faka lidze i przytulił zaledwie 5 mln dolarów… w Bay Area. Tak oto Warriors mają piątkę złożoną z samych All-Starów, choć powrót Kuzyna na parkiety NBA jest póki co niewiadomą.

Golden State Warriors mają przed sobą trudny sezon zwłaszcza z uwagi na konieczność negocjacji z zawodnikami, którym niebawem kończą się kontrakty. Czy DeMarcus rozbije szatnie, czy to tylko medialny mit, żeby nieco podgrzać atmosferę w niezachwianych Mistrzach NBA?


Ostatni rozdział Miami Heat

To prawdopodobnie ostatni sezon Dwyane’a Wade’a w Miami Heat i nie wyobrażam sobie, żeby tu o tym nie wspomnieć. Wade ma odwiesić buty na kołek po nadchodzących rozgrywkach. Ciekawe, czy taką samą decyzję podejmie jego kolega Udonis Haslem.


Hall of Famer Atlanty Hawks

Thunder spakowali walizki Carmelo Anthony’emu do Atlanty w zamian za Dennisa Schrodera, a Hawks szybko wykupili kontrakt Melo i szybko pozbyli się podupadłej ex-gwiazdy NBA. Carmelo był zawodnikiem klubu z Georgii zaledwie przez pięć dni. Jastrzębie do wszystkiego podeszli z dystansem i na ich koncie twitterowym pojawiło się takie oto zdjęcie:


Wiemy, dlaczego Kawhi Leonard się nie śmieje

Nic tu więcej nie mam do dodania:


„Staram się, Jennifer”, czyli beef McColluma z Durantem

Nie obyło się w te wakacje bez klasycznej spiny z udziałem Kevina Duranta. Durant był gościem podcastu McColluma, wykpił jego szanse na mistrzostwo NBA. CJ z kolei tradycyjnie uderzył w niego, określając KD mianem snake’a, a Kevin odgryzł się nazywając go „soft”. W międzyczasie pojawiła się jakaś Jennifer, która rozpętała twitterową burzę, pisząc, że McCollum niech spróbuje wygrać chociaż mecz w playoffach.

Reszta to już historia. Jak dobrze, że NBA dba też o aspekt czysto rozrywkowy.


Król synonimów

Cofnijmy się jeszcze na moment do Draftu, bo całe show skradł Adrian Wojnarowski. Ponoć reporterzy zgodzili się na to, aby nie podawać informacji o tym, kogo wybiorą drużyny NBA, zanim nie ogłosi tego komisarz. Charania rzeczywiście się wstrzymał, ale Adrian Wojnarowski chyba miał całkiem niezły ubaw dokładnie studiując słownik synonimów, bo jego tweety wyglądały następująco:


Jimmy-drama

Wszystko zaczęło się od informacji o tym, że Timberwolves planują przejąć kontrakty Denga i Noaha, a później już runęło jak domek z kart. Wolves rzeczywiście zdecydowali się na Denga, (tymczasowo?) olali Noaha, ale największy problem pojawił się z Jimmym Butlerem. Nie będę opisywać tu całej sytuacji, doskonale znacie całą fabułę tego teatrzyku z udziałem gwiazdora Wilków. Niemniej jednak, to jest mój zdecydowany faworyt całego tego offseason i myślę, że w ogóle jedna z najlepszych historii NBA ostatnich lat.

Twój komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *