Podsumowanie sezonu 2017/18: Philadelphia 76ers

Marta Kiszko Podsumowanie sezonu Strona Główna 3

Kibice z Philadelphii zmęczeni latami tankowania i byciem pośmiewiskiem ligi. Proces jak dotąd przynosił wysokie wybory w drafcie i kontuzje prospektów wykluczające ich na większość sezonu. Ten rok miał być inny i wszyscy wierzyli, że Proces wejdzie w nową fazę. Sprawdźcie podsumowanie sezonu 2017/18 Philadelphii 76ers autorstwa Grześka!

Oczekiwania przedsezonowe

Dla 76ers miał to być rok przełomowy i drużyna miała awansować do playoffów. Do zespołu dołączyli doświadczeni J.J. Redick i Amir Johnson. Wszyscy zastanawiali się, jak uda się zgrać dwóch pierwszoroczniaków – Bena Simmonsa (pozdrowienia od Mitchella :)) i Markelle’a Fultza. Point forward i point guard wybrani z numerami jeden draftu, a tylko jedna piłka. Wzmocniony skład miał poprawić zeszłoroczny wynik 28-54 i bić się o fazę posezonową. Tak też typowaliśmy przed sezonem.

Podsumowanie sezonu

Rozbudzone oczekiwania kibiców zostały na początku mocno ostudzone i bilans otwarcia 1-5 mimo mocnych przeciwników mógł martwić. Na szczęście później przyszła seria pięciu zwycięstw i rozpoczęła się huśtawka nastrojów. Zespół wygrywał w kratkę i przytrafiały mu się serie 4 i 5 przegranych. Widać było, że trener Brown będzie miał dużo pracy ze zgraniem młodych gwiazd. Na szczęście problem z rozegraniem szybko się rozwiązał i po 4 meczach Fultz wypadł na większość sezonu z kontuzją barku, którą dość słabo leczyli w trakcie preseason Sixers.

Świetnie w sezon wszedł Simmons i pokazał, że porównania do Magica Johnsona nie są bezpodstawne. Już w czwartym meczu sezonu wykręcił triple-double i imponował spokojem na parkiecie. Wyglądał raczej na weterana niż na rookie. Przeciwnicy mieli problem ze znalezieniem recepty na jego grę. Jedynymi minusami była skuteczność z osobistych i brak rzutu za trzy. Mistrz ciętej riposty Joel Embiid czarował łatwością gry w ataku i był postrachem pod bronionym koszem. Widać, że połączenie tych dwóch zawodników da wiele dobrego kibicom 76ers. W wyjazdowym meczu z LA pokazał cały swój potencjał. W 34 minuty wykręcił 46 pkt, 15zb, 7 as i 7 bl. Totalna dominacja.

Cichym bohaterem był Robert Covington, który prezentował wysoką formę po obu stronach parkietu. Świetnie korzystał z wolnej przestrzeni wykreowanej przez dwie młode gwiazdy i rzucał za 3 na bardzo wysokim procencie.

Ale zespół grał w kratkę.

Przełom przyszedł na początku lutego, kiedy bilans wynosił 25-25. Wszystkie trybiki zaczęły ze sobą współgrać i wreszcie 76ers zaczęli wykorzystywać swój potencjał. Do tego dzięki decyzji Atlanty rozpoczęciu tankowania i zwolnieniu Belinelliego i Ilyasowy wzmocnili się zatrudniając tych dwóch weteranów. Dodanie dwóch dobrych strzelców dystansowych, którzy nie pękali w trudnych sytuacjach odmienili zespół.

Do końca sezonu wygrali 29 meczów przegrywając zaledwie 5, kończąc sezon regularny 16 wygranymi. Jedynym problemem był powrót Fultza, który już w drugim meczu znokautował przez przypadek Embiida łamiąc mu kość policzkową. Nie przeszkodziło to w wygraniu pozostałym meczów przed playoffami, ale kibice obawiali się, czy świetnie zapowiadający się postseason nie zostanie zaprzepaszczony przez pechową kontuzję.

Playoffy

Po zajęciu 3. miejsca na Wschodzie w sezonie regularnym 76ers przystępowali do rywalizacji z Miami Heat z przewagą parkietu. Kibice podchodzili do pojedynku z niewygodnymi przeciwnikami z obawami. Nie było jasne czy i kiedy wróci Embiid.

Bez swojego centra gracze Philly zmiażdżyli Heat 130-103. Simmons otarł się o triple-double w swoim pierwszym meczu playoffów. Do remisu w serii doprowadził stary dobry Dwyane Wade, który w 26 minut rzucił 28 punktów. W meczu numer trzy wrócił Embiid i zaraził swoją energią cały zespół. 76ers wygrali kolejne 3 mecze i mogli przygotowywać się do rywalizacji ze zwycięzcą pary Boston vs Milwaukee.

Celtowie przetrzebieni kontuzjami, po ciężkim siedmiomeczowym boju z Kozłami wydawali się idealnym przeciwnikiem na drugą rundę. Nic z tych rzeczy. Celtowie wygrali trzy pierwsze mecze i pozwolili Philly na wygranie tylko jednego meczu na pocieszenie. Młodzi zawodnicy zdobyli pierwsze doświadczenie w playoffach i będzie to procentowało w kolejnym sezonie.

Niespodzianki/rozczarowania

+ Dario Saric. Po wzmocnieniach spodziewałem się, że Saric wyląduje na ławce i jego rola w zespole zostanie mocno ograniczona. Cała uwaga miała skupić się na Simmonsie, Embiidzie i numerze 1 draftu Fultzu. Dario w cieniu kolegów wykonywał naprawdę dobrą robotę. Grał niecałe 30 minut miał średnie 14,6pkt 6,7zb i 2,6as. Co ważne w PO zagrał jeszcze lepiej i notował średnio 17,2 pkt, 7,3zb i 3,5as. Trener Brown ma solidnego zawodnika, który nie musi grać w blasku reflektorów.

+ Ben Simmons – Rookie of the Year. Spełnił oczekiwania jakie mieliśmy, ale o nim napiszę poniżej.

– Markelle „zapomniałem jak się rzuca” Fultz. Koleś wybrany z numerem jeden ma tajemniczą kontuzję i nie wraca przez większość sezonu, bo niby nie boli, ale ma problemy z mechaniką rzutu. Po powrocie gra słabo i wyklucza ciosem z główki lidera drużyny. Idealnie podsumowuje jego sezon odcinek Game of Zones o rookie:

Zawodnik, na którego warto zwrócić uwagę w przyszłym sezonie

Ben Simmons. Spodziewam się, że młody Australijczyk właśnie haruje, żeby wrócić mocniejszy w nowym sezonie. Zdał test w pierwszym sezonie i pokazał, że jest przyszłością tej ligi. Myślę, że pracuje bardzo mocno nad rzutem i w przyszłym sezonie znacząco poprawi rzuty wolne. Doda też rzut za 3, na razie przy niskim procencie (25-30), ale się przełamie w tej kwestii.

3 Komentarze

  1. Co znaczy 25-30 w ostatnim zdaniu?

    1. To spodziewana skuteczność zza łuku w nadchodzącym sezonie, o ile Simmons w ogóle doda ten rzut do swojego ofensywnego arsenału.

  2. Dokładnie tak jak pisze Marta. Wszyscy wytykali Simmonsowi brak rzutu za 3 i myślę, że będzie chciał go wdrożyć w przyszłym sezonie. To jest główne zadanie na te wakacje.

Twój komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *