Szach-Mat: Konferencja bałtycka NBA

Mateusz Jakubiak Felietony Strona Główna Szach-Mat 12

Najlepsza koszykarska liga świata od zawsze jest pragnieniem młodych adeptów koszykówki w Stanach Zjednoczonych, ale także z każdego zakątka kuli ziemskiej.

Także młodzi koszykarze z krajów bałtyckich, nawet w czasach ZSRR, marzyli, by stać się aktorami wielkich amerykańskich rozgrywek. W czasach sowieckich nie było to łatwe, nawet załatwienie wielu pozwoleń nie gwarantowało uzyskania paszportu i przepustki do wielkiego koszykarskiego świata. Niektórym się jednak udało wyjechać i przetrzeć szlaki dla przyszłych pokoleń.

Pierwsi „Bałtowie” na amerykańskich parkietach

Na przełomie lat 80. i 90. pojawiali się w NBA zawodnicy z Litwy, Łotwy, a nawet Estonii, którzy odgrywali mniej lub bardziej istotne role w swoich ekipach. Najbardziej znanym z nich był legendarny Arvydas Sabonis, który choć wybrany w drafcie w 1985 przez Atlanta Hawks, a rok później przez Portland Trail Blazers, z powodu ograniczeń wiekowych i kontuzji na swój debiut w NBA musiał zaczekać aż do 1995 roku. O Sabonisie słyszał praktycznie każdy człowiek związany z NBA i którego wielu ekspertów uważa za najlepszego Europejczyka występującego w tamtych czasach w lidze.

Jeszcze przed Sabonisem do NBA trafił równie utalentowany Šarūnas Marčiulionis, który najlepsze występy zaliczył w Golden State Warriors. Obaj zawodnicy trafili do Galerii Sław NBA wysoko podnosząc poprzeczkę kolejnym zawodnikom z tego regionu Europy.

Godni następcy

Choć kolejne „bałtyckie” nabytki drużyn NBA nie osiągnęły poziomu prekursorów, wystarczy wspomnieć chociażby o wychowanku Atletasa Kowno i późniejszej legendzie mistrzów NBA z 2016 roku (Cleveland Cavaliers), czyli Žydrūnasie Ilgauskasie, by stwierdzić, że nie byli to amatorzy. Numer 11, który należał do Ilgauskasa został zastrzeżony przez organizację ze stanu Ohio. Sam „Big-Z” stracił jednak litewski paszport, kiedy zdecydował się na przyjęcie amerykańskiego obywatelstwa.

Ponad 500 spotkań w najlepszej koszykarskiej lidze świata rozegrał ryżanin Andris Biedriņš, który dorobił się miejsca w zestawieniu wszech czasów… zawodników NBA najgorzej wykonujących rzuty osobiste. Zaletą Łotysza była jednak gra na tablicach – w swoim najlepszym sezonie w barwach Golden State Warriors notował średnio ponad jedenaście zbiórek w meczu!

W tym czasie litewska diaspora w NBA była dużo liczniejsza. Linas Kleiza występował w Denver Nuggets i Toronto Raptors, a Darius Songaila był zawodnikiem aż pięciu drużyn NBA (Sacramento Kings, Chicago Bulls, Washington Wizards, New Orleans Hornets, Philadelphia 76ers). Grubo ponad setkę meczów dla Indiana Pacers i Golden State Warriors rozegrał Šarūnas Jasikevičius – legenda litewskiej koszykówki, a obecnie trener Žalgirisu Kowno. Kilkanaście spotkań na parkietach NBA rozegrał Arvydas Macijauskas (New Orleans/Oklahoma City Hornets), Martynas Andriuškevičius rozegrał kilka meczów w Cleveland Cavaliers.

Wysyp talentów znad Bałtyku

W ostatnich latach za Wielką Wodą pojawiła się grupa niezwykle utalentowanych obywateli Litwy i Łotwy, którzy nierzadko są kluczowymi ogniwami swoich zespołów.

„Weteranami” wśród nich są Jonas Valančiūnas oraz, do niedawna, Donatas Motiejūnas, znany z występów w Asseco Prokomie Gdynia. Obaj litewscy koszykarze pojawili się w NBA w 2014 roku. Valančiūnas, grający na pozycji środkowego, został wybrany z piątym numerem draftu i od samego początku reprezentuje barwy Toronto Raptors, jednej z najlepszych w ostatnich latach drużyn Konferencji Wschodniej.

Motiejūnas w zeszłym sezonie był graczem New Orleans Pelicans, gdzie trafił na początku obecnego roku. Wcześniej był ważnym zawodnikiem Houston Rockets. W lutym 2016 roku został wytransferowany do Detroit Pistons, aczkolwiek nie przeszedł testów medycznych i musiał zostać w swojej poprzedniej drużynie. W ostatnich dniach postanowił spróbować swoich sił w Chinach.

Prawdziwą furorę w NBA robi jednak silny łotewski skrzydłowy Kristaps Porziņģis, wybrany z numerem czwartym draftu 2015. Decyzja o jego pozyskaniu przez New York Knicks spotkała się z dezaprobatą fanów, którzy nie omieszkali wygwizdać Porziņģisa. Ten odpłacił się im jednak w najlepszy możliwy sposób i można śmiało stwierdzić, że jest on obecnie, obok Carmelo Anthony’ego, największą gwiazdą nowojorskiego teamu. Dość powiedzieć, że koszulka z nazwiskiem Łotysza znalazła się niedawno na siódmym miejscu wśród najczęściej kupowanych przez kibiców strojów NBA w sezonie 2016/2017. Kristaps nie jest jednak zadowolony z obecnie sytuacji w Knicks i trudno przewidzieć jego przyszłość w klubie z Madison Square Garden.

Przed minionym sezonem do NBA dołączyli kolejni zawodnicy z regionu Morza Bałtyckiego. W Nowym Jorku do Porziņģisa dołączył wilnianin Mindaugas Kuzminskas, zaś do ekipy Oklahoma City Thunder dołączył kolejny Sabonis, syn słynnego Arvydasa – Domantas. Szczególnie ten drugi stał się istotnym elementem składu „Grzmotów”. Sabonis zagrał w 81 meczach sezonu zasadniczego, a w 66 z nich wychodził w pierwszej piątce swojego zespołu. Po sezonie został jednak wytransferowany do ekipy Indiana Pacers.

W poprzednim sezonie w NBA zadebiutował również łotewski niski skrzydłowy Dāvis Bertāns, który już w 2011 roku został wybrany w drafcie. Reprezentant Łotwy został wyselekcjonowany przez Indiana Pacers, lecz prawa do niego natychmiast zostały wytransferowane do San Antonio Spurs, gdzie ostatecznie zadebiutował 25 października zeszłego roku.

Draft 2017 przyniósł nam następnego łotewskiego koszykarza w NBA. W pierwszej rundzie z dwudziestym piątym numerem został wybrany silny skrzydłowy/środkowy Anžejs Pasečņiks, dotychczas reprezentujący barwy hiszpańskiej ekipy CB Gran Canaria. Na Ryżanina zdecydowali się Orlando Magic, którzy chwilę później oddali go do Philadelphii 76ers za przyszłe wybory w obu rundach draftu.

Estoński rodzynek

Ciekawostką jest, że na amerykańskich i kanadyjskich parkietach zameldował się jeden Estończyk. Martin Müürsepp, bo o nim mowa, przez dwa sezony (1996/1997, 1997/1998) reprezentował ekipy Miami Heat oraz Dallas Mavericks. Jego obecność w NBA nie zapadła jednak w pamięć obserwatorom ligi.

Miejmy nadzieję, że w niedalekiej przyszłości do amerykańskiej ligi dołączą kolejni zawodnicy z krajów bałtyckich. Być może jednym z nich będzie Rodions Kurucs, pochodzący z Kiesi (łot. Cēsis), aktualnie jest zawodnikiem FC Barcelona B. Osiągnięcia obecnie występującej na parkietach NBA grupy koszykarzy z Litwy i Łotwy pokazuje, że warto stawiać na zawodników z tego regionu Europy. Nam, Polakom, pozostaje na razie jedynie pozazdrościć…

12 Komentarze

  1. Fajny art brakło mi tylko wspomnienia o Drazenie Petrovicu bardzo dobrym zawodnika.

    1. Dzięki 🙂 Dražena Petrovicia można już bardziej zaliczyć do „Konferencji bałkańskiej” 🙂

      1. W sumie racja zaczytałem się i bardziej to brałem jako ogólnie Europejczyków 😀

  2. Legenda aktualnych mistrzow NBA chyba Golden State a nie Clevland.

    1. Oczywiście. Chochlik się wdarł – dziękuję

      1. Fajny artykul 🖒

        1. Bardzo dziękuję 🙂

  3. Świetny debiut, Mateusz!
    Sampras Ci chyba podsunął kolejny temat 😀

    1. Dzięki! Pomyślę nad tym! 😀

  4. Super art, Gratulacje Mat,
    To nie moje czasy akurat ale trzeba wspomnieć iż Sabonis trafił do NBA już po swoim prime(31 lat) a i tak niszczył. Całkiem inaczej odbieralibyśmy jego karierę jak by zaczynał w nba w wieku 21-22 lat. Wielki talent

  5. Pingback:Szach-Mat: Konferencja bałkańska (cz. 1) - NBA Labs – strona o koszykówce NBA. Wyniki, aktualności, relacje i analizy.

  6. Pingback:Szach-Mat: Konferencja Wyszehradzka - NBA Labs – strona o koszykówce NBA. Wyniki, aktualności, relacje i analizy.

Twój komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *