Top10 zawodników: Rzucający obrońcy

Paweł Mocek Ranking Strona Główna 22

Na drugi ogień w naszym rankingu idą rzucający obrońcy. Gracz zajmujący pierwsze miejsce raczej nikogo nie zdziwi, ale kolejność zawodników za nim – być może już tak. Zapraszamy!

Zabrakło im niewiele: Khris Middleton

Zabrakło im trochę więcej: Lou Williams, Eric Gordon, Gary Harris, Tyreke Evans

10. Jaylen Brown – Boston Celtics

Zawodnik, dla którego kontuzje kolegów okazały się szansą zarówno na szybki rozwój, jak i na pokazanie pełni swojego talentu już w pierwszych dwóch sezonach w lidze. Najpierw musiał przejąć zadania defensywne Avery’ego Bradleya w debiutanckim sezonie, a przed kolejnym poprawił swoją grę na koźle i razem z Jaysonem Tatumem musiał wziąć więcej na siebie po atakowanej stronie parkietu, gdy z gry wypadł Gordon Hayward. Te zadania stały się jeszcze większe po kontuzji Kyriego Irvinga, ale Brown odpowiada dobrze na każde postawione przed nim wyzwanie. Jego charakterystyka pozwala mu na bycie zarówno idealnym „glue guyem”, jak i trzecią-czwartą opcją w zespole walczącym o mistrzostwo. W połączeniu z jego etyką pracy, mamy tu idealny materiał na gwiazdę i marzenie każdego trenera.

9. Donovan Mitchell – Utah Jazz

W trakcie sezonu pisaliśmy dużo o Mitchellu, bo sam w każdym tygodniu dawał do tego powody. Podobnie jak Browna, niezwykle łatwo dopasować go do każdej drużyny. Obecnie czuje się najlepiej z rozgrywającym u swojego boku – dlatego dobrze gra zarówno z Rickym Rubio, jak i z Joe Inglesem – ale w przyszłości, jeśli będzie dalej się tak rozwijał, sam może stać się playmakerem. Shot-making, nieustający ciąg na kosz i dojrzałość, jakiej nie widzimy u dużej części weteranów – to właśnie najbardziej zaskakiwało od początku przygody Mitchella w NBA. Wszechstronność mogła stać się jego zmorą (jak jesteś niezły we wszystkim, to nie jesteś dobry w niczym), a stała się jego największym atutem. Aktywny w liniach podań, dobrze utrzymuje się na nogach, czym nadrabia nieco braki wzrostowe na pozycji numer „2”. I wszystko jeszcze przed nim.

8. Devin Booker – Phoenix Suns

Booker otrzymał ostatnio maksymalne przedłużenie kontraktu i na pewno dla nikogo nie było to zaskoczenie. 21-latek jest przyszłością swojego zespołu, którego talent pozwala nam myśleć o tym, że będzie za parę lat – gdy zestarzeje się Jamesa Harden – będzie najlepszym pure-scorerem na swojej pozycji. Łatwość, z jaką potrafi znaleźć sobie miejsce do rzutu w izolacji, lub wychodząc po zasłonie jest niesamowita, szczególnie jak na jego wiek. Naturalnym kolejnym krokiem w jego rozwoju będzie oczywiście dalsze doskonalenie gry z piłką w rękach, choć już teraz jest w tym dużo lepszy niż na początku swojej kariery. Mankamentem wydaje się jego defensywa, dlatego też Suns starają się otoczyć go dobrymi obrońcami (Josh Jackson, Trevor Ariza, w przyszłości być może Deandre Ayton), by ten mógł skupiać się na atakowaniu.

7. Bradley Beal – Washington Wizards

Gdy z kontuzją wypadł John Wall, Bradley Beal przez jakiś czas wyglądał jak prawdziwy lider Washington Wizards. Nie od dziś wiadomo, że obaj panowie nie darzą się zbyt dużą sympatią, ale na parkiecie działają razem dobrze. Sam Beal rozwinął się w jednego z najlepszych wychodzących po zasłonach scorerów, który potrafi także sam wykreować sobie pozycję do rzutu. W ostatnim roku biorąc na siebie grę zespołu wszedł do pierwszego w swojej karierze All-Star Game. Może nie jest tak wszechstronny, jak kilku innych znajdujących się na tej liście zawodników, ale grając bez Walla pokazał sobie swój potencjał w grze z piłką w rękach. To w połączeniu z jego naturalnym atletyzmem może dawać nadzieję na to, że najlepszą wersję Beala dopiero zobaczymy i to być może już w następnym sezonie.

6. C.J. McCollum – Portland Trail Blazers

McCollum na swój występ w All-Star Game jeszcze będzie musiał poczekać, bowiem trudno znaleźć w nim miejsce dla obu liderów Trail Blazers przy tak słabych pierwszych połowach sezonu w wykonaniu całej drużyny. Nie umniejsza to jednak zasług McColluma, który choć ma za sobą nieco słabszy sezon niż rozgrywki 2016/17, to wciąż jest kluczowy dla gry drużyny, odciążając Lillarda w prowadzeniu gry. W porównaniu do ostatnich 2 lat, dużo więcej grał z piłką w rękach, gdzie zarówno potrafi świetnie wypracować sobie pozycję do rzutu, jak i dostać się pod kosz. Zrobił też krok do przodu w grze obronnej – tak jak cały zespół – ale przez wzrost rozgrywającego trudno mu będzie stać się po tej stronie parkietu klasowym graczem. Sam chciałbym zobaczyć, jak McCollum radziłby sobie w charakterze pierwszej opcji, bo być może rozwinąłby się jeszcze bardziej.

5. Victor Oladipo – Indiana Pacers

Jeszcze rok temu mógłby nie znaleźć się nawet w pierwszej dziesiątce, tymczasem teraz kilku z nas miało go nawet wyżej niż na piątym miejscu. Oladipo udowodnił nie tylko, że jest w stanie już teraz być najlepszym zawodnikiem drużyny playoffowej, ale także przełamał trochę swój obraz „cichego” zawodnika, stając się duchowym liderem Indiany Pacers, do których dołączył przecież dopiero rok temu. Jego pull-upy siały postrach nawet w oczach LeBrona Jamesa, którego Oladipo niemal nie wyeliminował już w pierwszej rundzie. Do tego, wychowanek uniwersytetu Indiana udowodnił swoją wartość – którą prezentował już w Orlando Magic – po bronionej stronie parkietu, będąc obok Klaya Thompsona i Jimmy’ego Butlera najlepszym two-way zawodnikiem na tej pozycji. BTW – w alternatywnej rzeczywistości, Magic mogliby mieć teraz core zespołu, złożony z Oladipo, Tobiasa Harrisa i Aarona Gordona…

4. DeMar DeRozan – San Antonio Spurs

Były lider Toronto Raptors ma wszelkie narzędzia, by być w tym rankingu wyżej, ale swoje zrobiła kolejna indolencja w serii playoffów z Cleveland Cavaliers, która mogła ponownie pokazać, że ma problemy w grze pod większą presją. Sam, tak jak Kevin Love przyznał się, że miał problemy z depresją i obaj zwrócili na ten problem uwagę całej ligi, przez co należą im się wielkie słowa uznania. Na parkiecie, DeRozan udowodnił że potrafi być kimś dużo lepszym niż „tylko” graczem w mid-range. Wziął na siebie więcej zadań rozgrywającego, stał się lepszym obrońcą i poprawił swój rzut za 3 punkty, oddając prawie dwa razy więcej prób niż w poprzednim sezonie. Raptors postanowili postawić va banque, wymieniając go za Kawhi’a Leonarda, ale dla samego DeRozana gra u Gregga Popovicha jest szansą na stanie się jeszcze bardziej kompletnym zawodnikiem.

3. Jimmy Butler – Minnesota Timberwolves

Zawodnik, który nie potrafi grać inaczej, niż na stuprocentowej intensywności i być może również przez to często odwiedza gabinety lekarskie. Jego brak prawie wyrzucił Minnesotę Timberwolves z playoffów po tym, jak zdołali wejść w pewnym momencie do pierwszej czwórki na Zachodzie. Butler nie jest graczem, który może być pierwszą opcją ofensywną w kontenderze, ale jest liderem z krwi i kości, pokazującym swoją jakość praktycznie w każdym elemencie gry. W obronie od wielu lat znamy go jako jednego z najlepszych defensorów na pozycjach 2/3, a w ataku zawsze znajduje sobie miejsce do gry – czy to z piłką w rękach, czy to używając swojej siły fizycznej w grze tyłem do kosza przeciwko słabszym i niższym obrońcom. Problemem jest wspomniane już zdrowie, które przy Tomie Thibodeau na pewno znacząco się nie poprawi.

2. Klay Thompson – Golden State Warriors

Żaden z zespołów NBA mając za zadanie zbudować zespół walczący o mistrzostwo, nie rozpocznie budowanie go od Klaya Thompsona. Każdy z nich chciałby mieć jednak Thompsona w swojej ekipie, bo jest on jednocześnie gwiazdą ligi, jak i… role playerem w Golden State Warriors. Być może powiedzenie o nim „role player” jest nieco przesadzone, ale chyba najlepiej oddaje jego charakter – jest w stanie zrobić wszystko, by przyczynić się do sukcesu swojej drużyny. Ofensywne zadania w Warriors polegają głównie na uciekaniu po zasłonach i szukaniu sobie miejsca za linią za 3 punkty, ale udowodnił, że jednym lub dwoma kozłami również potrafi wykreować sobie rzut. A ten ma – pod względem powtarzalności i techniki – jeden z najlepszych w historii ligi. Dodajmy do tego elitarną defensywę i mamy praktycznie idealnego zawodnika 3-and-D.

1. James Harden – Houston Rockets

Harden mógł wygrać tak naprawdę 3 nagrody MVP w ostatnich 4 sezonach i nikt raczej nie miałby żadnych pretensji do głosujących. Skończyło się na jednym, ale już na pewno w pełni zasłużonym. Harden po przejściu do Rockets wzniósł swoją grę na kompletnie inny poziom, rozwijając się w rozgrywającego i rzucającego obrońcę w jednej postaci. Nikt nie gra lepiej w izolacjach i nie jest w nich tak efektywny, a dodatkowo Brodacz jest w tym momencie także świetny w akcjach pick-and-roll. Stał się centralną postacią systemu Rockets i bez niego trudno sobie wyobrażać jakiekolwiek funkcjonowanie tej drużyny. Hardenowi brakuje jeszcze tylko tytułu mistrzowskiego, od którego już w ubiegłym sezonie wcale nie był tak daleko – o jakieś 27 nietrafionych z rzędu trójek przez cały zespół Rockets.

22 Komentarze

  1. 1. DeMar DeRozan
    2. Klay Thompson
    3. James Harden
    4. CJ McCollum/Bradley Beal ciężko mi tutaj wytypować nie lubię Beala ale czasami się stara
    5. Jimmy Butler cenię go bardzo wysoko, ale jakoś nie wychodzi ta jego kariera jakbym sobie tego życzył
    6. Tyreke Evans/Victor Oladipo – Dipo bardzo fajnie ale wolę się wstrzymać z pochwałami na wszelki wypadek
    potem Devin Booker trudno mi ocenić jego potencjał skoro gra w Suns
    i reszta towarzystwa – chyba za wcześnie żeby umieszczać Jaylen Brown/Donovan Mitchell obydwaj na pewno świetni zawodnicy szczególnie DM ale dla mnie za wcześnie
    ***Uwaga*** Tyreke Evans umownie, na co go mogłoby stać gdyby nie kontuzje

    1. honorable mention Nicolas Batum i może celowo nie uwzględniony przeze mnie Westbrook który właściwie nie wiem na jakiej pozycji gra faktycznie, bo gdyby go uznać za SG to dał bym mu absolutnie 1. w rankingu

  2. Tylko ze Mitchell i Brown mieli lepszy sezon niż Evans. I dlatego są na 9 i 10 miejscu. Jedyne do czego bym się przyczepił to Booker przed nimi, on nadal gra wesołą koszykówkę.

  3. Nie wiem jak możesz stawiać Derozana na pierwszym miejscu. Harden robi od niego wszystko lepiej po za obroną. Klay jest bardzo dobry w obronie, świetnie rzuca i to wszystko. Harden słaby w obronie po za tym robi wszystko lepiej od wyżej wymienionej dwójki. RW0 to pg, mimo tego ze nie gra jak pg. Nie ma to znaczenia.

    1. to dosyć proste, Harden nie jest lepszym zawodnikiem od pozostałych dwóch (od RW też oczywiście nie), Harden z pewnością potrafił stworzyć wokół siebie odpowiednią atmosferę/show co gwarantuje mu w tej chwili status gwiazdy pierwszej wody, i za to z pewnością jakiś szacunek się należy, miał jaja, podjął pewne decyzje i zwróciło mu się w 200%, ogólnie jest sympatyczny i lubię go za lekkość gry, ale Rockets to nie „moje granie”

      1. Pozwolę sobie się nie zgodzić. Dla mnie to lider tej listy i to o dwie długości. Drugi Klay.

    2. z definicji rzucający obrońca = SG Shooting Guard, GUARD…SuiEtkar sam napisałeś wszystko poza obroną…SHOOTING GUARD ; )

  4. To i ja swoje wtrącę 🙂
    Nie da się nie dostrzegać umiejętności DeRozana ale nie da się też nie widzieć jego słabej psychiki. W mojej opinii nie można w takim towarzystwie stawiać na pierwszym miejscu gościa, który sypie się w środku na sam dźwięk słów play-off. Mam nadzieję, że w San Antonio się to zmieni. Osobiście podciągnąłbym na tej liście na trzecie miejsce Oladipo (3) i zamienił miejscami DeRozana (4) z Butlerem (5), od którego chyba jednak oczekiwano większego wpływu na poukładanie gry Minnesoty także pod względem mentalnym.
    Co do Hardena. Ja zawsze będę wolał zawodnika, który najpierw zapewnia drużynie zwycięstwo, a potem patrzy na swoje staty niż odwrotnie także dla mnie JH>RW).

    Pozdrawiam.

    1. na ten moment J.Butler nie pokazał nic więcej od D.Derozana…a w regularnym DD współprowadził klub wyżej

  5. @pop
    DeRozan na 1 miejscu? Przy jego chronicznym rozwolnieniu na widok LeBrona? DeMar jest znakomity w sezonie regularnym, najwyraźniej coś jednak szwankuje w meczach o stawkę, a już szczególnie przeciwko Królowi. Chyba głównie przez to złe wrażenie, jakie wywarł na nas sweep na Raptorsach, zajął dopiero 4. miejsce w naszym rankingu.
    Ale Hardena i tak nie miał szans przeskoczyć. Odnoszę wrażenie, że znów kierujesz się bardzo subiektywnymi odczuciami na temat gracza, podobnie jak w przypadku Stepha, bo piszesz o „(…) tworzeniu wokół siebie atmosfery/show, co gwarantuje mu status gwiazdy pierwszej wody (…)”. No nie do końca. Status gwiazdy gwarantuje mu raczej jego gra i idące za tym statystyki. Rzuć na nie okiem.
    Atmosfera show? Odnoszę wrażenie, że w jego przypadku akurat tego tak nie widać. Harden nie jest raperem, nie przebiera się za dziadka i nie kręci swoich filmów, rzadko staje się gościem programów o NBA. Poza tendencją do dziwnych ubrań raczej mam go za faceta, który woli mieć święty spokój i robić swoje.
    I na koniec: w ostatnim sezonie Harden nieco zaprzeczył opinii, że jest słabym obrońcą.

    1. sraczka na widok Jamesa to legenda podtrzymywana przez media, przez całe lata miało nie być finalisty innego niż James od wschodu, dlatego było jak było, dla mnie karta jest czysta dla DeMara, Raps powinni oddać DeRozana do Lakers lata temu, komuś w LA zabrakło jaj, albo sam DeMar postanowił zostać w Toronto, ciekawe że nikt nie pisał o sraczce Duranta na widok GSW (a miał straszną), duet Lowry DeRozan było złym rozwiązaniem na Jamesa, przypominam że Lowry w równym stopniu o ile nie w większym przyczyniał się do porażek Raptors w playoffs

    2. oczywiście że kieruję się „bardzo subiektywnymi odczuciami”, to chyba normalne 😉

      1. @pop
        Jest zasadnicza różnica między subiektywną oceną, a subiektywnymi odczuciami, które mają związek z emocjami 🙂

        1. emocje to rzecz ludzka przyjacielu, gdybym miał potwierdzać statystyki swoimi rankingami to bym się nie musiał wypowiadać, na szczęście życie to nie tylko statystyka, podobnież jak i sport, pozdro, dzięki wszystkim za odpowiedzi

          1. @pop
            Jasne. Ale czasami kierowanie się emocjami nie jest dobre i zaburza nam obraz rzeczywistości 🙂

  6. Ciekawe Pop czy DeRozan z Toronto też był twoim numerem 1? :)) az dziw że zapomniałes o Manu :))

    1. tak jak pisałem powyżej, gdyby w rankingu był RW to jego dałbym na 1nkę, szczerze mówiąc to zastanawiałem się nad Thompsonem na 1szym a DeMar na 2gim, ale Klay to leniuszek i woli się obijać w GSW więc DeRozan,
      Manu? – Zawodnik z najwyższej półki w perspektywie czasu i historii lepszy od każdego zawodnika wymienionego w artykule, i liczę tu przyszłe osiągnięcia tychże wymienionych zawodników, w zasadzie to nie wiem czy nie jest to najlepszy zawodnik „międzynarodowy” jaki kiedykolwiek grał w NBA

      1. @pop to może inaczej jak w all-star top10 backcourt (wszyscy obrońcy, włącznie z zawodnikami z ustawień small ball)
        PS. Manu vs Dirk vs Pau (wszyscy z tutyłami i dużym wpływem na swoje drużyny a Manu i Pau na reprezentacje).

  7. Nie lubię Hardena, nie cierpię jego wymuszeń.
    Ale póki będą mu to gwizdać, to będzie na 1 miejscu tej listy.
    Ciekaw jestem, jak by sobie Thompson poradził jako pierwsza opcja.
    Przy Currym i Durancie mam wrażenie że nie może pokazać jak wybitnym jest ofensywnie zawodnikiem.
    @pop
    Czy Leonard znajdzie się w twojej top ten SF?
    Ja oaobiście na pewno dałbym Williamsa dużo wyżej.
    Beal i McCollum za wysoko.
    Co do Bookera, jest on pierwszą opcją do obrony przeciwników Suns, a chłopak i tak ribił swoje.
    Podsumowując.
    1 Niestety Harden
    2 Thompson
    3 Butler
    4 Oladipo
    5 Booker za potencjał
    6 DeRozan
    7 Williams
    8 Mitchell
    9 Beal
    10 McCollum albo Gordon

    1. oczywiście że Leonard znajdzie się nawet w top 5 ale na pewno nie na czołowej pozycji skoro od roku nic nie pokazał a nie wiadomo kiedy i jak zacznie grać teraz, nie mogę opierać jego pozycji na tym że miał bardzo dobry sezon wcześniejszy od ubiegłego, bardzo fajną listę podałeś chociaż Bookera i Dipo nie dałbym wyżej DeRozana

    2. Forto nie ogarniam jak Booker za potencjał wyżej od Derozana oraz Butler i Oladipo wyżej od DD choć mniej pokazali w regularnym (słabszy bilans) i niżej doszli w playoff Harden i Klay = zgoda, bo i wkład w drużynę i bilans sie zgadza, ale Mitchell już więcej potencjalu pokazał niż Booker (patrz bilans drużyny)

      1. Z Butlerem wilki były na 4 miejscu na zachodzie.
        Gdy go zabrakło to prawie wylecieli z play off.
        JB miał większy wpływ na MT niż Kat,.
        A DeRozan zaliczył zjazd w dół za po. Oladipo ispółka walczyła, Brown i spółka walczyli. A DeRozan został w szatni.
        Może mu na dobre wyjdzie pobyt w Spurs.

Twój komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *