Labs Raport: Rekordy w Teksasie, Rondo z triple-double, wygrana Warriors
Dziś liga ponownie uraczyła nas sześcioma spotkaniami. Zwycięstwa odniosły drużyny Houston Rockets oraz Golden State Warriors, zaś Chicago Bulls dość swobodnie ograli Boston Celtics. Dodatkowo triple-double zanotował Rajon Rondo. Zapraszamy na krótkie podsumowanie minionej nocy w NBA.
Houston Rockets pokonali przed własną publicznością New Orleans Pelicans, odnosząc dziesiąte zwycięstwo z rzędu. James Harden zdobył 26 oczek (dwanaście punktów z rzędu w finałowej ćwiartce) i wyrównał swój rekord kariery, notując 17 asyst (zaliczył również 6 przechwytów), Clint Capela rzucił career-high 28 punktów (13/14 FG) oraz pięciokrotnie blokował próby rzutowe rywali, zaś popis celności z ławki zaprezentował Eric Gordon, autor 27 oczek (9/12 FG, 5/6 3PT). Zespół Pelikanów ustanowił rekord organizacji pod względem rzutów z dystansu trafionych w jednym meczu, który od dziś wynosi 18 celnych prób, Jrue Holiday rzucił season-high 37 oczek, a E’Twaun Moore uzyskał 36 punktów (6/8 3PT), co jest jego nowym rekordem kariery. Rajon Rondo osiągnął trzydzieste triple-double w karierze, zapisując następującą linijkę: 13 punktów, 12 zbiórek, 12 asyst. Jednak to było za mało do odniesienia zwycięstwa nad Rakietami. Zadecydowała czwarta kwarta, wygrana przez gospodarzy 34-20.
Golden State Warriors wygrali na własnym parkiecie z Portland Trail Blazers, dzięki czemu przedłużyli serię zwycięstw do siedmiu meczów. Dokonali tej sztuki podczas nieobecności Stephena Curry’ego i Draymonda Greena. Na dobrą sprawę potyczkę ustawiła już druga kwarta, w której Wojownicy triumfowali 33-19. Nawet run 17-4 na przełomie trzeciej oraz czwartej partii nie pomógł przyjezdnym. Wszystko wróciło do normy, gdy swoje próby zaczęli trafiać Klay Thompson do spółki z Kevinem Durantem.
Informacje z pozostałych aren:
– Boston Celtics niespodziewanie ponieśli dotkliwą porażkę z najsłabszą drużyną ligi, czyli Chicago Bulls, dla których była to już trzecia kolejna wygrana. Byki już w drugiej kwarcie zdystansowały swoich oponentów, osiągając osiemnastopunktową przewagę. Niby w trzeciej partii goście próbowali zbliżyć się do miejscowych, ale szybko zostali pozbawieni złudzeń.
– Miami Heat zwyciężyli na wyjeździe z Memphis Grizzlies, doświadczając ich czwartą przegraną z rzędu. Zresztą, z ostatnich szesnastu spotkań podopieczni J.B. Bickerstaffa aż piętnastokrotnie schodzili z boiska w roli pokonanych. Kluczowa dla losów meczu była ostatnia odsłona pojedynku, wygrana przez Heat 37-22.
– Charlotte Hornets okazali się lepsi od Oklahomy City Thunder, która wciąż zawodzi oczekiwania swoich kibiców. Źle ogląda się takich Thunder, czasami odnosząc wrażenie, że oni wcale nie dokonali wzmocnień tego lata, a zatrudnili tylko idealne imitacje gwiazd NBA. Co z tego, że Carmelo Anthony zdobył zaledwie 11 punktów? Przecież najważniejsze jest to, że awansował na liście najlepiej punktujących zawodników wszech czasów na dwudzieste drugie miejsce, wyprzedzając Vince’a Cartera. To dopiero drugi wyjazdowy sukces Szerszeni w bieżących rozgrywkach. Hornets wymusili na rywalach 15 strat piłki, po których zdobyli 23 oczka.
– Los Angeles Clippers pokonali u siebie Toronto Raptors, przerywając ich serię sześciu kolejnych zwycięstw. Tym samym jedyna kanadyjska drużyna w stawce spadła na trzecią lokatę w tabeli konferencji wschodniej, oddając pozycję wicelidera ekipie Cleveland Cavaliers. O triumfie gospodarzy zaważyła końcówka, gdy Sam Dekker spudłował drugą próbę z linii rzutów wolnych, ale przytomnie o piłkę w ataku powalczył DeAndre Jordan, a faulowany C.J. Williams ustalił ostateczny rezultat, trafiając oba rzuty osobiste.
Boston Celtics 85@108 Chicago Bulls
New Orleans Pelicans 123@130 Houston Rockets
Miami Heat 107@82 Memphis Grizzlies
Charlotte Hornets 116@103 Oklahoma City Thunder
Portland Trail Blazers 104@111 Golden State Warriors
Toronto Raptors 91@96 Los Angeles Clippers
5 Komentarze
Endrjus
Byczki chyba się poczuły urażone ostatnim Tank Rankingiem i już 3 zwycięstwo z rzędu. Jeszcze 35 i będzie Playoffs 😉
Inna historia – NOP prawie 58% z gry i mimo to porażka z Houston… Może w piątek SAS zatrzyma ich streak (na razie 10-0).
bart
Szkoda porażki Pelikanów, mecz był jak najbardziej do wygrania. Mnie osobiście bardzo cieszy coraz lepsza forma Rondo, mój ulubiony zawodnik w lidze, obok Vince Cartera oraz duo z Minnesoty:)
Norman
Na Bullsach mozna bylo spora kase zarobic, ale chyba nikt nie zarobil. To chyba tylko chwilowy podryw
Norman
Na Bullsach mozna bylo spora kase zarobic, ale chyba nikt nie zarobil. To chyba tylko chwilowy podryw
Norman
Mialby byc PODRYG! Glodnemu chleb na mysli 😉