Fast Break: Życie po Gordonie Haywardzie

Paweł Mocek Fast Break Felietony Strona Główna

Niejedna drużyna straciła tego lata swoją gwiazdę. Jedni poradzili sobie z tym lepiej, inni zaczęli przygotowywać przebudowę. Utah Jazz nie mają jednak zamiaru tankować. Gordona Haywarda w Salt Lake City już nie ma, ale dla Nutek nie oznacza to kolejnej rozłąki z playoffami. Wszystko zależy od tego, jak Quinowi Snyderowi uda się poukładać system drużyny bez Haywarda i George’a Hilla oraz od tego jak nowi gracze wpasują się w ten system.

Pierwsze ruchy Jazz tego lata miały głównie za zadanie przekonać Haywarda do pozostania. W zespole pozostał niespodziewanie dobry w ubiegłym sezonie Joe Ingles, a z Minnesoty przybył Ricky Rubio, z którym obecny gracz Celtics chciał grać. Oba te transfery mogą się jednak przydać drużynie już po odejściach Haywarda i George’a Hilla. Rubio w przeciwieństwie do Hilla jest typową „jedynką”, pozwalającą na zachowanie płynności gry. Tym bardziej, że z drużyny odeszło dwóch z trzech playmakerów.

Trzeci z nich – Ingles – będzie miał jeszcze większą rolę przy prowadzeniu gry, a w obronie będzie musiał przejąć graczy, których do tej pory krył Hayward. To drugie będzie dla niego większym wyzwaniem, ale jest niezwykle inteligentnym defensorem i wcale nie stoi na straconej pozycji. Dobrym obrońcą jest też Dante Exum, który w playoffach i lidze letniej pokazał, że jest już w pełni gotowy na objęcie w całym sezonie funkcji back-upu dla pierwszego rozgrywającego. Nie zapominajmy także o rewelacyjnym w Las Vegas Donovanie Mitchellu, który jeśli dostanie minuty, może już w tym roku okazać się stealem tegorocznego draftu. Aktywne ręce, skuteczność zza łuku, defensywny potencjał – to wszystko niezwykle przyda się rotacji Jazz.

Największe problemy Utah może mieć z wypełnieniem dziury w akcjach, w których to Hayward kreował pozycje dla siebie. Izolacje są częścią gry Jazzmanów i choć w tym roku będzie ich mniej (efekt Rubio), to dwaj gracze za nie odpowiedzialni muszą być w nich jeszcze bardziej efektywni. Głównie chodzi tu o Rodneya Hooda, bowiem Joe Johnson pokazał, że wciąż w odpowiednim momencie Iso-Joe potrafi odpalić. W grze 24-latka nie było w ostatnim roku postępu, na jaki na pewno liczył Snyder po obiecującej kampanii 2015/16. Teraz to będzie jego czas, by grając z line-upami rezerwowymi być pierwszą/drugą ofensywną opcją zespołu.

Jazz stracili Haywarda, ale nie stracili głębi składu. Można nawet powiedzieć, że w tej kwestii postawili nawet krok do przodu. Mitchell, Alec Burks, Thabo Sefolosha, Jonas Jerebko, Ekpe Udoh to – bez konkretnej kolejności – zawodnicy 8-13 w rotacji Snydera. Niewiele zespołów ma tak wygodną sytuację kadrową jak Jazz, którym niestety często przytrafiają się kontuzje. Można się zastanawiać jak będzie wyglądała pierwsza piątka (obecnie stawiałbym na Rubio-Hood-Ingles-Jerebko-Gobert), bo opcji jest naprawdę bardzo wiele. Z ławki Snyder będzie raczej grał small-ballem (Iso-Joe na czwórce) i wówczas Derrick Favors znowu będzie „tylko” zmiennikiem Rudy’ego Goberta. Grając wysokim duetem Jazz tracą sporo ze swojego spacingu, który w ubiegłym sezonie był jednym z najlepszych w lidze.

Potencjał strzelecki Nutek to osobna sprawa i wydaje się, że właśnie tu Rubio będzie jeszcze bardziej efektywny niż w Minnesocie. Mając obok siebie samych strzelców i coraz lepiej rollującego do kosza Goberta ma niezwykle wiele możliwości rozgrywania ataków, co tylko go napędzi. Swoje da też w defensywie i Utah może pozostać jedną z najlepszych obron w lidze.

Problem? Brak gwiazdy. Brak ofensywnej gwiazdy, bo przecież Gobert jest na poziomie „superstar” po bronionej stronie parkietu. To dlatego Hayward był tak ważny dla Jazz, bo zawsze mieli kogoś, kto pociągnie drużynę gdy innym nie będzie szło. Kogoś, kto potrafi być efektywny na wiele różnych sposobów, zarówno bez piłki, jak i z nią. W tej lidze wygrywa przede wszystkim talent, a Hayward jest zawodnikiem zmieniającym oblicze zespołu.

Jazz będą dodatkowo musieli radzić sobie ze wzmocnionym Zachodem, z nową Minnesotą, nową Oklahomą, nowym Houston. Do tego dywizja Northwest staje się jedną z najmocniejszych w lidze, dostając tego lata trzy nowe gwiazdy – Paula George’a, Jimmy’ego Butlera i Paula Millsapa. Dlatego Jazz nie mogą być pewni miejsca w playoffach, a nawet być może nie są w faworyzowanej „ósemce”. Mają jednak niezwykle dobrze zbilansowany skład i wcale nie stoją na straconej pozycji.

Komentarze

  1. Trzeba przyznać, że Jazz nadal będą ciekawą drużyną do oglądania. Nie przez samego Rubio tylko przez defensywny styl. Jestem na sto procent przekonany, że Jazzmani graliby w play off gdyby grali na wschodzie. Zachód jest za mocny. Chociaż może powalczą o 8 miejsce.

Twój komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Sprawdź też...
Cavs rezygnują z modernizacji hali
Cleveland Cavaliers postanowili anulować renowację Quicken Loans Arena. Na ten cel miało zostać przeznaczonych 140 ...