Fast Break: Dajmy szansę Hoibergowi, Thunder są toksyczni

Paweł Mocek Fast Break Felietony Strona Główna 2

Chyba niewielu się spodziewało, że gdy w momencie robienia świątecznych porządków, na chwilę spojrzymy w tabelę Konferencji Wschodniej, a tam na najdłuższe serii wygranych będą… Chicago Bulls. Bulls, którzy być może mieli już zmienić trenera, wymienić jednego z dwójki Bobby Portis – Nikola Mirotić. Jeden z nich zdobył w ostatnim meczu swoje career-high w punktach, a od czasu powrotu drugiego, Chicago nie zaznało smaku porażki.

Fred Hoiberg dostał w tym sezonie wreszcie taki skład, jaki pasuje do jego systemu znanego jeszcze z parkietów uniwersyteckich. Pace and space nie jest rzecz jasna dopracowany w Bulls do perfekcji, bo nie ma na to aż tyle talentu. Natomiast ich gracze bardzo dobrze wpisują się w takie granie, szczególnie właśnie w ostatnim czasie.

W wygranym wyjazdowym meczu z Milwaukee Bucks, spotkaniu którego nie mieli prawa wygrać, było to widać znakomicie. Korzystając pewnie trochę ze zlekceważenia rywali przez podopiecznych Jasona Kidda, David Nwaba i Kris Dunn zrobili sobie polowanie na obręcz, wbijając się w pomalowane gospodarzy jak w masło. Ten pierwszy to absolutny steal, zabrany z listy waivers przed sezonem. Energizer, niezły obrońca, niezwykle aktywny w ataku. Dunn ma coś do udowodnienia po fatalnym pierwszym sezonie i w większej roli w Chicago radzi sobie lepiej niż jako role-player w Minnesocie.

Z Bucks jednym z kluczy do zwycięstwa były też zbiórki w ataku (John Henson zniszczony przez Robina Lopeza). Zespoły gorsze, czy z mniejszymi możliwościami w ofensywie muszą zawsze znaleźć coś, żeby 1) poprawić jakość rzutów 2) zwiększyć liczbę posiadań. To pierwsze jest ostatnio sukcesem Freda Hoiberga i jego zawodników, którzy oddają dużo mniej złych rzutów, nie tracą piłki (zaledwie 11.6% strat w ostatnich 5 meczach) i bardzo dobrze rozciągają grę.

Bulls mają bowiem graczy nie tylko rzucających za trzy punkty, ale też dobrze ruszających się bez piłki – Mirotić, Portis, Valentine, Dunn, czy Lauri Markkanen, którego zabrakło w ostatnich 3 meczach. Ciekawe jak dobre funkcjonowanie zespołu zadziała na pozycję Fina w drużynie, bo nie spodziewam się, żeby teraz wrócił do pierwszej piątki w miejsce Miroticia. Pewnie znajdzie swoje miejsce na ławce, bo w rotacji i tak nie gra już Cristiano Felicio. Może się jednak okazać, że nie będzie dostawał już aż tylu minut, jak w trakcie gorącego okresu na początku sezonu, gdy jeden z pozostałych silnych skrzydłowych zajął się terapią upiększającą tego drugiego.

Nie ma co się oszukiwać – seria Bulls jest raczej fluke’iem i nie potrwa zbyt długo. Pokazuje jednak kilka części, na których Byki mogą zacząć budowę swojej przyszłości, w oczekiwaniu na gracza z top5 draftu 2018. Mogą to robić z Fredem Hoibergiem i powinni dać mu szansę.


Nie rozumiałem trochę tej części kibiców w Madison Square Garden, która buczała, gdy Carmelo Anthony miał piłkę. Sure, na końcu to on nie chciał już grać w koszulce Knicks, ale przez jakieś 2 lata „najważniejszy” człowiek w organizacji powtarzał publicznie, że nie chce go w swojej drużynie. Buczenie, czy niebuczenie kibiców miało jednak w ogólnym rozrachunku niewielkie znaczenie w wygranej New York Knicks nad Oklahomą City Thunder.

Jeśli są jakieś wczesne zakłady na MVP sezonu 2018/19, polecam postawić w nich na Russella Westbrooka. Nie będzie już wtedy miał obok siebie żadnej przeszkadzającej mu gwiazdy, będzie mógł spokojnie ciapać triple-double co noc i potem odpaść w pierwszej rundzie playoffów. Tylko, czy to na pewno o to chodzi?

Thunder to nie jest drużyna. To zbiór zawodników z niemającym wciąż na nich pomysłu trenerem. Każda próba złapania momentum w którymkolwiek ze spotkań kończy się tym, że piłkę w kolejnej akcji dostaje Melo lub Westbrook i holuje ją przez 8 sekund, rzucając potem jumpera przez ręce. To ofensywne zblokowanie się występuje u Oklahomy w większości spotkań i wciąż nie mają na to recepty. A może problem jest nierozwiązywalny, ze względu na charakterystykę poszczególnych zawodników?

W trakcie oglądania meczu Knicks – Thunder uderzyła mnie w głowę jedna rzecz. Ile mówiło się o potencjalnym niedopasowaniu Chrisa Paula z Jamesem Hardenem, a ile – a raczej ile nie – mówiło się o połączeniu Westbrooka z dwoma graczami, którzy do tej pory głównie ciągnęli ofensywnie swoje drużyny (Melo mniej, bo miał obok siebie Porzingisa). I co ważniejsze – gdzie w tym momencie są Rockets, a gdzie Thunder.

Oklahoma powinna być w tym momencie sezonu gdzieś tam obok San Antonio Spurs, a co najmniej nad wciąż nierówną Minnesotą Timberwolves. Defensywa trzyma ich obecnie na granicy playoffów, ale nie zmienia faktu, że są jedną z najbardziej irytujących drużyn tej ligi. Nie ze względu na ich zachowanie, ale na styl gry. Paul George jest w tym roku graczem na All-Defensive 1st Team, ale nie radzi sobie nawet z ciągnięciem lineupu rezerwowego Thunder. Paul George, który rok temu zapowiadał jeszcze walkę o MVP jako lider Indiany Pacers (już teraz wiadomo, że „lider”).

I jeszcze stat podany przez niezawodnych broadcoasterów Knicks we wczorajszym spotkaniu:

Proste, ale mówiące wiele. Miała być chemia, ale jedyne co ten zespół ma wspólnego z chemią, to toksyczna relacja między poszczególnymi zawodnikami.

2 Komentarze

  1. Nwaba (Shooting Guard): 7 rzutów za 3, jeden z 10ft i reszta (czyli 70) z pomalowanego
    Hehe 🙂 Widać Drive mu wychodzą bo nie niezły %.
    Nie szafował bym tak tymi statami za 3. Strat mają mało ale tez asyst nie tak dużo a to dlatego bo mają najgorszą skuteczność w lidze. Nie wiem co się zmieniło od powrotu Miro (spacing?) ale jakość organizacji na razie nie powala.

  2. Niech OKC dziekuja Bogom, ze w formie jest Adams. Gdyby on zlapal kontuzje to defensywa nie trzymalaby juz nic. Zgadzam sie z kazdym zdaniem o Russie, niestety.. bo mam sentyment do OKC od czasow playoffow z Warriors i prowadzenia w serii 3-1. Mieli wtedy bardzo ciekawa druzyne i jako pierwsi konsekwentnie przejmowali po zaslonach obwodowych wojownikow (Curry vs Adams/Ibaka) co dlugo dzialalo w tej serij,a Cavs potem przejeli ten patent w wygranych finalach.
    Dodalbym jeszcze, ze Carmelo to nowotwor, ktory zniszczy zdrowa tkankę kazdej druzyny. Facet przez cala kariere bez obrony(ok, 3akcje na mecz udaje ze broni) bez gry bez pilki, bez checi stawiania zaslon, scinania pod kosz itp a po sylwetce w ostatnich latach, wydaje mi sie ze etyka pracy tez moze pozostawiac do zyczenia(?)
    pytanie beda do konca ufac w pomysl russ/carmelo/pg czy pojda po rozum do glowy i sprobuja ktoregos wymienic? Np carmelo, o ile jest mozliwa jakakolwiek wymiana z jego kontraktem? Bo west jest nietykalny a pg zbyt przydatny w obronie.

Twój komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *