Fast Break: Czekając na Fultza. Noel zbliża się do syndromu Jahlila Okafora

Paweł Mocek Fast Break Felietony Strona Główna 0

Gracze Philadelphii 76ers uznali chyba, że mecz z Phoenix Suns sam się wygra i pozwalając rozkręcić się defensywie Słońc i przede wszystkim Devinowi Bookerowi potem zabrakło im sił na comeback. A powinno być to łatwe zwycięstwo, patrząc na intensywność gry Phoenix w ostatnich paru tygodniach i nawet na początku tego meczu, gdy Ben Simmons dostawał się w pomalowane, jak w masło.

Mecz z Suns był raczej wypadkiem przy pracy, bo w ostatnich trzech tygodniach ich jedyne porażki przyszły w starciach z Cleveland Cavaliers, Golden State Warriors i Boston Celtics. Ze zdrowymi Simmonsem i Embiidem oraz J.J.’em Redickiem, Sixers to zupełnie inny zespół co w ubiegłym roku, a wciąż na swój „zdrowy” debiut czeka także Markelle Fultz. Philadelphia już teraz pracuje jak dobrze naoliwiona maszyna, więc włączenie do niej Fultza może być paradoksalnie dość trudnym zadaniem.

Nawet po powrocie do zdrowia Jerryda Baylessa, Sixers nie zrezygnowali z ustawienia, w którym to Big Ben jest wyjściowym rozgrywającym, nawet nie ukrytym na pozycji silnego skrzydłowego. Do rotacji wskoczył nawet Nik Stauskas, choć być może zmieniłby się miejscem z kontuzjowanym obecnie T.J.’em McConnellem, który jest bardzo niedocenianą częścią procesu (inteligentny zawodnik, naciskający na innych rozgrywających w obronie od jednej do drugiej linii końcowej).

Fultz nigdy nie będzie pierwszym playmakerem tej drużyny. Wizja parkietu Simmonsa jest jedna na tysiąc, nie ma sensu używać go bez piłki (szczególnie, że praktycznie nie rzuca jumperów spoza pomalowanego). Nie ma też sensu ocenianie zgrania się Fultza z zespołem przez pryzmat kilku pierwszych spotkań, bo wówczas praktycznie nie działał jego prawy (rzutowy) bark.

Pierwszy wybór tegorocznego draftu raczej nie wskoczy z miejsca do wyjściowego ustawienia Sixers, szczególnie gdy ten z Dario Sariciem działa tak dobrze. Pytanie tylko, gdzie najczęściej będzie używany w drugim unicie? Sixers starają się, by nie było ani minuty bez Simmonsa lub Embiida na parkiecie i naturalnie lepiej byłoby, żeby Fultz grał jak najwięcej z tym drugim. W ustawieniu z Kameruńczykiem miałby więcej okazji do rozgrywania, ponadto mógłby wspierać go, gdy ten będzie podwajany. Dla dobra samego Fultza i Sixers byłoby jednak dobrze, żeby zgrywał się też z Simmonsem.

Przyszłościowe składy Sixers muszą zakładać Fultza jako gracza pierwszej piątki. Ma za duży talent, by grać tylko 24-26 minut na mecz. Od samego początku – już od ligi letniej – Philly przygotowywała go do gry bez piłki, jako ścinającego, czy przejmującego posiadania na szczycie po hand-offach. W wybranych akcjach może być go-to-guyem dostającym się pod kosz, w innych – typowym strzelcem. Trudno powiedzieć, w której roli będzie się na razie czuł lepiej, rehabilitując się po kontuzji ramienia (może szukać swojego rzutu po powrocie – oby – do właściwej techniki).

Nie powinno dojść do sytuacji, w której Fultz będzie niechcianym dodatkiem do zespołu w formie, bo Sixers działają dobrze na zbyt wielu polach, by po jego powrocie nagle stracić wszystko, co wypracowali. Teraz jednak nie chodzi już tylko o ogrywanie młodych graczy, ale już także o playoffy.


Dość głośnym echem odbiła się niedawna wizyta Nerlensa Noela w pokoju dla mediów, podczas której w trakcie przerwy w meczu głodny zawodnik Dallas Mavericks wyszedł z niej z hot-dogiem w ręku. Teoretycznie kciuk tej ręki jest kontuzjowany i właśnie przez to Noel nie gra, ale wcześniej złapał kilka DNP-CD i nie widać dla niego nadziei na jakieś większe minuty. Nie wiem czy to jakieś przekleństwo, ale zaczyna to powoli przypominać sytuację Jahlila Okafora. Z tą różnicą, że Mavs pozyskali Noela stosunkowo niedawno, a potem starali się z nim podpisać długoletnią umowę w tegorocznej wolnej agenturze.

70 milionów za 4 lata gry. To była oferta, którą miał na stole Nerlens Noel. Jego agent prawdopodobnie namawiał go, by ten negocjował wyższe pieniądze, mając nadzieje na większy zarobek (dostając określony procent od tej umowy). Skończyło się to tak, że Mavs wycofali ofertę, nie odezwał się nikt, Noel zwolnił agenta i ostatecznie podpisał ofertę kwalifikacyjną. Czy jeśli wówczas zgodziłby się na te 17,5 miliona dolarów za sezon, to teraz by grał? Być może, bo wówczas management Mavs przyznałby się do ogromnego błędu, nie wpuszczając go w ogóle na parkiet.

Na początku sezonu Rick Carlisle jasno określił rolę Noela – będzie naszym sixth manem. Takie mogło być jego założenie, ale szybko z niego zrezygnował. Nie można mu się zbytnio dziwić – Mavericks zaczęli sezon od przegrania 10 z 11 meczów, w których był w rotacji, jego Defensive Rating był w tym czasie trzeci najgorszy w drużynie (115.4 punktów na 100 posiadań), a to przecież głównie po tej stronie miał zmieniać oblicze Mavs. Gdy trener Carlisle zorientował się, że gra zbyt nisko i Dirk Nowitzki to czarna dziura jako obrońca obręczy, nawet nie popatrzył w stronę Noela i wrzucił do piątki Maxiego Klebera.

Od miesiąca Noel nie jest w rotacji Mavericks i mniej więcej od tamtego czasu, Dallas radzi sobie trochę lepiej. Szczególnie w ostatnim czasie – od czasu podwyższenia pierwszej piątki, zespół Dennisa Smitha Jr. (nie Harrisona Barnesa) wygrał 5 z 9 spotkań i choć wciąż jest ostatni we własnej konferencji, to do dziesiątych Clippers traci tylko 2 mecze. Lepiej pracuje ofensywa, która w pierwszej połowie absolutnie rozjeżdżała osłabionych Denver Nuggets. Tymczasem Nerlens siedział i zawijał w sreberka.

Co teraz z nim będzie? Jak na razie wypowiada się w innym tonie niż Okafor, mówiąc że ciężko trenuje, pozostaje gotowy, poprawia swoją grę i inne pierdoły. Ostatecznie może się okazać, że jego kariera w Mavs zakończy się jeszcze przed zakończeniem sezonu. Trudno podejrzewać, by ktoś za tak grającego Noela poświęcił coś w wymianie (chyba, że drugorundowy wybór w drafcie), ale przy buy-oucie kandydatów do jego pozyskania byłoby co najmniej kilku (interesującą opcją byliby tu Houston Rockets, jako zastępca na wypadek kontuzji Nene/Capeli). Na razie jednak może tylko zajadać hot-dogi.

Twój komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *