Fast Break: Snyder ograł Donovana Rickym Rubio, Rockets mają odpowiedzi na wszystko
Sam Presti obudował Russella Westbrooka zawodnikami, którzy mieli mieć największe znaczenie właśnie w tej fazie sezonu. Widzieliśmy to zarówno w meczu numer 1 u Paula George’a, jak i w niektórych momentach Game 2, gdy zarówno George, jak i Carmelo Anthony po prostu wykorzystywali okazje, by zabłyszczeć. Czwarta kwarta przyniosła jednak zero celnych rzutów gry od trójki najlepszych graczy i Utah Jazz nie potrzebowali dodatkowego zaproszenia, by wziąć ten mecz do swojego koszyka.
To nie był idealny mecz w wykonaniu Jazz. Joe Ingles wciąż szuka swojej roli w tej serii, nie potrafiąc uwolnić się od wysokiego krycia George’a. W pewnych momentach meczu dawali narzucić sobie tempo Thunder, którego nie potrafili dotrzymać. Gdy gra sprowadzała się do ataku pozycyjnego, Jazz potrafili przejąć inicjatywę. Quin Snyder wyciągnął wnioski zarówno z pierwszego meczu serii, jak i z przeciętnego początku meczu numer dwa. Między innymi dlatego, Ricky Rubio – nie Donovan Mitchell, który fantastycznie zajął się zdobywaniem punktów w ostatniej ćwiartce – był najważniejszym graczem w tym meczu.
W całym sezonie obowiązki gracza prowadzącego grę po stronie Jazz były dzielone pomiędzy Inglesa, Rubio i Mitchella, ale przy wysoko krytym Inglesie i mającym problemy ze stopą w pierwszym meczu Mitchellem, Utah w wielu momentach prowadziło swoją akcję aż do 20-22 sekundy. Część z tego wynikało także z agresywnego krycia podkoszowych Thunder, którzy wysoko wychodząc do rozgrywającego, korzystającego z zasłony Rudy’ego Goberta/Derricka Favorsa, wymuszali na nim szybkie podjęcie decyzji. Snyder szybko zdał sobie sprawę, że w takiej sytuacji najlepiej będzie ustawić Rubio jako głównego ball-handlera, a Ingles i Mitchell powinni być w gotowości do złapania piłki i oddania rzutu…
…bądź do prostego wejścia pod kosz.
I jeszcze akcja ze skip-passem do Inglesa, która choć nie zakończyła się punktami, to pokazuje, jakie braki w komunikacji występują w drużynie Billy’ego Donovana.
W pewnych akcjach takie krycie Thunder prowadzi do podania Rubio do Goberta i wówczas gry 3-na-2. Na początku meczu Rudy był jeszcze w takich sytuacjach nerwowy.
Zamiast wbijać się pod kosz, Gobert miał Joe Inglesa w rogu boiska, do którego nikt w tej sytuacji by nie zdążył. Potem jednak pokazał, że pracował nad takimi akcjami, także w trakcie sezonu i umie znaleźć kolegę bez obrońcy.
Rubio w ten sposób nie tylko ułatwia wejście w mecz swoim kolegom (widzieliśmy jaką pewność siebie, dały te punkty Mitchellowi po złej pierwszej połowie), jak i wrzuca w obronę pick-and-rolla Russella Westbrooka oraz często Carmelo Anthony’ego. Im częściej Westbrook będzie musiał aktywnie bronić, tym częściej w ataku będzie decydował się na trudne rzuty – tak już po prostu jest. To samo z Carmelo Anthonym. Ich rzuty w czwartej kwarcie były kontestowane, dobrze bronione przez Jazz i wyglądało to tak, jakby Thunder po prostu nie wiedzieli, że potrafią też grać inaczej. W pewnym stopniu zmusza ich do tego obrona Jazz, która pick-and-rolle broni zupełnie inaczej niż Oklahoma – o czym pisałem w zapowiedzi.
Zobaczcie, jak nisko zostaje Gobert, jakby zapraszając Westbrooka do oddania rzutu z półdystansu. Przez długie ramiona Francuza praktycznie odcięta jest możliwość lobu do Adamsa – co w tym przypadku kończy się stratą – a przy okazji wszyscy inni obrońcy Utah zostają przy „swoim” zawodniku, uniemożliwiając mu oddanie czystego rzutu. Snyder świadomie oddaje Westbrookowi rzuty z półdystansu – jeśli te stają się główną bronią Thunder, Jazz nie będą tym zmartwieni. Westbrook trafiał w sezonie 39% swoich rzutów po koźle za 2 punkty. W ten sposób pick-and-roll Westbrook – Adams, który często napędza ofensywę Thunder, w tej serii zaczyna mieć małe znaczenie.
Nic jednak nie tłumaczy Thunder w czwartej kwarcie. Po zejściu Rubio, jeszcze w trzeciej kwarcie zbudowali 10-punktową przewagę, którą nie dość, że szybko zmarnowali, to dali rozkręcić się Mitchellowi. Jazz grali cały czas swoje, a Thunder odeszli od uruchamiania George’a po zasłonach (stawiał je głównie Adams, który miał problemy z faulami) i przeszli w nieśmiały hero-ball. W Game 3 i 4 muszą być mądrzejsi, zarówno liderzy, jak i Billy Donovan, bo mogą obudzić się niedługo z ręką w nocniku.
Właśnie takie mecze jak Game 2 przeciwko Minnesocie Timberwolves, miał w głowie Daryl Morey sprowadzając Chrisa Paula do Houston. James Harden zagrał prawdopodobnie swoją najgorszą połowę w całym sezonie. Wynik? 55-40 dla Rockets.
Harden może nie zdobywać punktów i wciąż mieć ogromny wpływ na grę drużyny, ale sam ze sobą nie czuje się dobrze, jeśli nie widzi piłki przechodzącej przez siatkę po swoich próbach. W pierwszej kwarcie Game 2 duży udział miał przy tym Jimmy Butler, któremu Tom Thibodeau polecił używać tzw. obrony ICE przy kryciu pick-and-rolla z Clintem Capelą. Polega ona na skierowaniu kozłującego w stronę przeciwną do zasłony, wchodząc między Hardena a Capelę, odcinając temu pierwszemu drogę nad zasłoną. Tak jak tutaj:
I tutaj:
Harden potem wyglądał jak nie Harden – grał czyste izolacje z Butlerem, nie trafiał z czystych pozycji, wchodził pod kosz i nie oddawał piłki – za wszelką cenę chciał uruchomić swoją ofensywę. I wtedy przydał się spokój Paula, dzięki któremu po drugiej odsłonie mecz był praktycznie zakończony. Nie zrobiłby tego jednak bez defensywy Rockets, która najpierw zmieniała krycie na zasłonach Wolves, a potem podwajała graczy mających przewagę wzrostu. Dlatego Karl-Anthony Towns wciąż nie może odnaleźć się w tej serii. Nie można jednak go tłumaczyć ze wszystkiego – gdyby szybciej podejmował decyzje, a nie tylko czekał na podwojenia rywali, z których – jak na razie – nie potrafi rozpoczynać akcji, to mógłby częściej dostawać się na linię rzutów wolnych, lub po prostu pod obręcz.
Defensywa Rockets przez 5 minut zatrzymała Wolves, którzy w tym czasie nie trafili rzutu z gry. W tym czasie Paul atakował i napędzał ofensywę w kontratakach, przy których goście po prostu nie wracali się do obrony. Potem do gry wrócił Harden i Mike D’Antoni zastosował bardzo ciekawe zagrania, na które Tom Thibodeau chyba po prostu nie przygotował swoich graczy. W 3 kolejnych akcjach zamiast Capeli, w roli gracza stawiającego zasłonę Hardenowi wystąpił… Paul.
Jeśli Andrew Wiggins jest najbardziej agresywnym graczem w ofensywie Timberwolves, to coś musi być naprawdę nie tak. Jimmy Butler wciąż ma problemy z nadgarstkiem i w tej sytuacji, Towns musi wziąć na siebie większą odpowiedzialność. W trzeciej kwarcie bardzo szybko został zmieniony na Gorgui Dienga. Playoffy oddzielają mężczyzn od chłopców, a KAT jak na razie został w podstawówce.
4 Komentarze
Grzegorz Kowalczyk
Dzięki Paweł.
Takie szczegóły często uciekają podczas oglądania meczów. Czekam na kolejne analizy.
GPRbyNBA
Właśnie na takie artykuły czekam.
Proszę o więcej.
Pingback:Fast Break: Dagger-kwarta Rockets, Thunder przeżuci w Salt Lake City - NBA Labs – strona o koszykówce NBA. Wyniki, aktualności, relacje i analizy.
Pingback:Fast Break: Steph-effect, Donovan "Ricky" Mitchell i Quin Snyder ponownie odpowiedzieli w Game 2 - NBA Labs – strona o koszykówce NBA. Wyniki, aktualności, relacje i analizy.