Overtime: Powrót do przyszłości
Przyszły sezon dla niektórych zawodników to powrót z zaświatów lub pierwszy sprawdzian w najlepszej lidze świata, choć wybrani zostali w drafcie już jakiś czas temu. Zmora każdego sportu, czyli kontuzje, dała się we znaki i pokrzyżowała plany także tym zawodnikom, którzy są uznawani za przyszłość w swoich organizacjach. Na czyj powrót najbardziej czekacie?
Ben Simmons
Dla numeru jeden draftu z 2016 roku, przyszły sezon to pierwsze bliskie spotkanie z NBA. Powrót wykluczonego przez kontuzję stopy ze wszystkich meczów w 2016/17 Bena Simmonsa, będzie na pewno jednym z bardziej wyczekiwanych w lidze. Zawodnik liznął trochę gry podczas zeszłorocznego Summer League w Las Vegas, gdzie został wybrany do pierwszej piątki najlepszych graczy. Simmons ma niewiarygodne court awarness – rozumie, co dzieje się na boisku. Ma wysoki sufit zarówno jeśli chodzi o ofensywę, jak i defensywę. W zależności od tego, kogo zastąpi w rotacji, będzie kryć przeciwnika na pozycji trzy lub cztery, a potrafi bronić na dalekim dystansie.
Jest wszechstronny, a to pozwala mieć nadzieję, że dobrze wkomponuje się w system 76ers z Markellem Fultzem na jedynce, choć sam Simmons potrafi rewelacyjnie podać i może grać jako point forward. Porównywany do LeBrona Jamesa, już teraz zwrócił uwagę mediów, a organizacja wiąże z nim duże nadzieje. Liczę, że zdrowie mu dopisze i będzie w stanie pokazać wachlarz umiejętności na parkietach NBA.
Justise Winslow
Winslow ma za sobą 96 spotkań w trykocie Miami Heat, z czego jedynie 18 z nich rozegrał w zeszłym sezonie na poziomie 10.9 punktów, 3.7 asysty i 5.2 zbiórek. Jako rookie notował nieprzekonywujące 6.4 punktu, 1.5 asysty i 5.2 zbiórki. W tym roku liczę na cały sezon w jego wykonaniu i widoczną poprawę w ataku. Justise nie pokazał jeszcze na co go stać. Powrót do Heat, zwłaszcza w obliczu tego, że nie udało im się pozyskać Haywarda, będzie dla Winslowa oznaczać miejsce w pierwszej piątce jako SF. Gdy jeszcze do niedawna nie było wiadomo, czy James Johnson i Dion Waiters wrócą do Miami, Winslow był brany pod uwagę jako shooting guard lub point forward, a to dowodzi, że jest dość uniwersalnym graczem, którego łatwo będzie wkomponować w rotację Erika Spoelstry.
Heat mogą liczyć u Winslowa na wkład defensywny. Justise jest dobrze zbudowany, gra twardo w kontakcie. W obronie jest wszechstronny, na papierze może kryć każdą pozycję. Ma przewagę siły nad większością power forwardów ligi, dlatego pojedynki jeden-na-jeden nie powinny stanowić dla niego większego wyzwania. W ataku musi jeszcze popracować nad rzutem. Nie jest zawodnikiem rzucającym z każdego miejsca na parkiecie. Oby w tej przerwie skupił się właśnie na tym.
Jabari Parker
Po raz drugi w karierze zerwał więzadło krzyżowe i w konsekwencji Jabari prawie całą drugą połowę zeszłego sezonu spędził na rekonwalescencji. Podobnie będzie i w nadchodzącym, bo Parker wróci na koszykarskie boisko w okolicach weekendu gwiazd. Milwaukee Bucks nie wykonali znaczących ruchów w tym offseason, więc ponowne włączenie w rotacjé Jabariego Parkera nie powinno być dla Kidda problemem. W 51 rozegranych spotkaniach w 2016/17 zawodnik notował 20.1 punktów, 6.2 zbiórki oraz 2.8 asysty.
Ma wysoki sufit. Do swojego ofensywnego arsenału dodał niedawno trójki na skuteczności 36.5% na 3.5 próby na mecz. Jest szybki i atletyczny, ale nie wiemy na tym etapie na ile będzie mógł sobie pozwolić po powrocie. Być może będzie musiał ograniczyć szybkie ściny pod kosz, które kończył efektownymi wsadami nad przeciwnikiem na rzecz grania w post.
Zach LaVine
Wskutek wymiany będziemy oglądać Zacha w trykocie Byków. Po zerwaniu ACL opuścił prawie połowę rozgrywek w 2016/17, ale jego rehabilitacja ponoć przebiega prawidłowo i ma być gotowy na start przyszłego sezonu. LaVine potrafi rzucać, co udowodnił notując średnio 18.9 punktów w 47 meczach. W Chicago będzie na nim ciążyć presja – jest najlepszym graczem spośród otrzymanych w wyniku trade’u za Butlera, a także Bulls nie mają w tej chwili gwiazdy (D-Wade’a nie liczę, zwłaszcza, że jeszcze w tym sezonie może pożegnać się z organizacją) i to na Zachu będą chcieli opierać swoją przyszłość.
Hoiberg nie będzie chciał wystawiać LaVine’a na pozycji numer jeden – i dobrze! Two way playerem raczej też nie będzie, ponieważ pomimo nauki pod skrzydłami Thibsa, Zach po prostu jest słabym obrońcą. Miał najgorszy NetRtg wśród całego zespołu (-3.5) przy najwyższej liczbie minut (37.2 minuty/mecz). Można polegać na nim w ofensywie i najpewniej w Chicago będzie pierwszą on opcją w ataku. Po cichu liczę, że w końcu uda mu się pozbyć łatki „jedynie dunkera”, będzie rzucać za trzy z dobrą skutecznością i rzeczywiście da swojej nowej organizacji nadzieję na przyszłość.
Rudy Gay
W nowej roli i w nowym klubie zobaczymy Rudy’ego Gaya, którego wykluczyło zerwane ścięgno achillesa na ponad 50 meczów. Nowy nabytek San Antonio Spurs to weteran z przeszło 11-letnim stażem w lidze z średnią z całej dotychczasowej kariery na poziomie 18.4 punktów, 2.3 asyst oraz 5.9 zbiórek. Dla Ostróg to dość cenny dodatek do składu, zwłaszcza jeśli mówimy o ofensywie. Wyrwany z „koszykarskiego piekła”, bo tak mówił o Sacramento, będzie miał okazję doświadczyć nieco innej kultury organizacji, w której ponad wszystko przekłada się dobro drużyny. Zobaczymy jak Gay wpasuje się w system Popovicha i jak odnajdzie z nim wspólny język. Utarło się, że Rudy jedyne o co dba, to o cyferki, ale to Pop na pewno weźmie go w obroty.
Dla gracza, który polega na swoim atletyzmie, powrót po tego typu kontuzji będzie nie lada wyzwaniem. Gay ma być dla Spurs przede wszystkim ofensywną bronią w post up, ale też potrafi grać pick and rolle. San Antonio jednak powinno położyć duży nacisk u niego na selekcje rzutową i ograniczyć próby rzutów w izolacji. Gay w obronie dobrze odczytuje podania przeciwnika. Zobaczymy jeszcze czy znajdzie się dla niego miejsce w pierwszej piątce, czy będzie póki co back-upem dla frontcourtu Spurs.
Dzięki!
Komentarze
Mateusz Jakubiak
Zach LaVine 🙂 Ciekaw jestem Birdmana – czy w ogóle wróci?