3-na-5: NBA Awards – Trenerzy i Menedżerowie

Dawid 5-na-5 Strona Główna 5

To już przedostatni odcinek serii 5-na-5, w którym rozmawiamy o nagrodach przyznawanych na zakończenie sezonu. Przy okazji poruszania tematu najlepszego trenera napiszemy też o osobach, które mają największy wpływ na kształtowanie zespołu – menedżerowie.

1. Najgorszy GM

Mr. Cental: Stan Van Gundy – Pistons mogą odetchnąć z ulgą, bowiem skończył się eksperyment zwany Van Gundy. Być może SVG miał pecha, a zawodnicy kontuzje, ale jego misja prawdopodobnie pogrąży Pistons na kolejnych parę lat. Mimo przechwycenia Griffina, Pistons nie byli w stanie powalczyć o playoffy i teraz następca dostanie dwie gwiazdy (trochę wykluczające się) pod koszem i zapchane po uszy salary na dwa kolejne sezony.

Marta: Danny Ainge, bo nie ma sumienia! Dobra, żartuję… Trudno wytypować mi jedno nazwisko, bo kilka osób zaliczyło mniejszy lub większy blamaż podczas tego sezonu. M.in. Stan Van Gundy i jego Blake Griffin trade, Ryan McDonough i jego reakcja na „I don’t wanna be here”, wskutek której Bledsoe przeniósł się do Bucks, a Monroe do Suns (a potem do Celtics), Bryan Colangelo i jego twitterowa wpadka.

Paweł: Vlade Divac. Począwszy od niezrozumiałych wyborów w drafcie (Georgios Papagiannis), zapychających pozycję środkowego, przez wymianę DeMarcusa Cousinsa, w której pozyskali „kolejnego Stephena Curry’ego” i praktycznie nic więcej, aż do dość zagadkowej ostatniej wolnej agentury, w której duże kontrakty dostali George Hill i Zach Randolph. Już obawiam się, co Kings zrobią w tym drafcie.


2. Najlepszy GM

Mr. Cental: Daryl Morey (Houston) – Przed sezonem wyciągnięcie Chrisa Paula z Clippers wyglądało na desperacki ruch, który nie ma większych szans na powodzenie. Tymczasem Paul i Harden współpracowali fantastycznie i zapewnili drużynie Rockets najlepszy bilans w ich historii i wygranie sezonu regularnego. Kto wie jakby potoczyła się konfrontacja przeciwko Golden State Warriors, gdyby nie kontuzja Paula. Być może to Harden z kolegami cieszyłby się teraz z pucharu. A wracając do Moreya, to na kolejny offseason ma chyba jeszcze lepszy plan…

Marta: Honorable mention wędruje do Sama Prestiego za to, że rozbudził nadzieje w kibicach Thunder i ściągnął dwóch pomocników dla Russella Westbrooka. To, jak to wyszło, to druga sprawa i tutaj chyba należy prędzej winić Billy’ego Donovana, aniżeli GMa OKC. Tytuł najlepszego menedżera wędruje ode mnie do Boba Myersa za jego filozofię keep everybody – poza Omrim Casspim – happy. To naprawdę musi być sztuka, aby opanować ego czterech topowych graczy NBA, ukierunkować ich, ewentualne niezadowolenie zawodników trzymać za drzwami swojego gabinetu, a na koniec zdobyć kolejne Mistrzostwo. Meyers nie musiał być królem offseason, był natomiast królem sezonu. Po raz kolejny.

Paweł: Danny Ainge. Jeśli popatrzymy na to, co osiągnęli w tym sezonie Celtics, grając w playoffach bez swoich dwóch najlepszych zawodników, większość zasług powinno trafić do sztabu Brada Stevensa. To jednak Ainge po raz drugi z rzędu latem podpisał umowę z topowym wolnym agentem, ale praktycznie nie myli się w draftach, zarówno z niższymi wyborami (Marcus Smart, Terry Rozier), jak i z tymi z pierwszej trójki (Jaylen Brown, Jayson Tatum). Wymiana w dół ubiegłorocznego draftu wydaje się być jednym z jego największych majstersztyków.


3. Który trener wyciągnął najwięcej potencjału ze swojego składu?

Mr. Cental: Quin Snyder – Jazz przed sezonem stracili Haywarda i Hilla, a w jego trakcie oddali Hooda. Dodajmy do tego jeszcze kontuzje Goberta, które go wykluczyły na 26 spotkań i mamy doskonały przepis na tankowanie? Nic z tych rzeczy! Snyder wykreował rookiego Mitchella na go-to-guya, a później Jazz zakończyli sezon szalonym runem 29-6, który zapewnił im awans do Playoffs. Czy o koniec? Nie! W pierwszej rundzie Jazz odprawili faworyzowane gwiazdy z Oklahomy, a w kolejnej wygrali nawet wyjazdowy mecz z Houston.

Marta: Nate McMillan. Miał do dyspozycji z „większych” nazwisk tylko Victora Oladipo i Mylesa Turnera. Wyciągnął maksimum z VO, pozwalając mu poprowadzić tę drużynę. Sprawił też, że taki Domantas Sabonis zaczął być realnym wsparciem z ławki, czego zawodnik nie potrafił pokazać w OKC Thunder. Uruchomił tam absolutnie każdego, czgo efektem był dodatni bilans i realna walka w pierwszej rundzie z Cleveland Cavaliers.

Paweł: Quin Snyder. Mówię tu zarówno o playoffach, jak i o sezonie regularnym, uwzględniając wszystkie kontuzje, jakie dotknęły Utah Jazz. Po styczniowym powrocie do gry Rudy’ego Goberta, Jazz stali się trzecią najlepszą drużyną na Zachodzie, pokonali Oklahomę City Thunder z dwoma gwiazdami z top10 ligi, tracąc Ricky’ego Rubio w Game 6, a potem wygrali mecz na parkiecie przeciwnika w serii z Houston Rockets. Patrząc na personel, Snyder zasłużył na niesamowite uznanie.


4. Który trener nie wykorzystał potencjału swojego składu?

Mr. Cental: Tom Thibodeau. Wilki są jeszcze młode i osiągnęły całkiem przyzwoity bilans w tym sezonie, awansując pierwszy raz od 13 lat do playoffów. Pamiętajmy jednak, że Wolves, przez długi czas byli w top3 konferencji zachodniej, ale zawalili końcówkę sezonu i omal nie wypadli z Playoffs. Do tego Karl-Anthony Towns zaczął narzekać po sezonie i zamiast następnego, ciekawego, młodego teamu, możemy mieć kolejną przebudowę. Czy to wina Thibodeau? Na to wygląda.

Marta: Ten zaszczytny tytuł przyznaję Tomowi Thibodeau, który – znacie to wszyscy już – zajeżdżał swoich zawodników, nie dawał szansy młodym, a jego Wolves do ostatnich dni przed playoffami nie mieli gwarantowanego awansu. Dodatkowo pojawiły się pogłoski o tarciach pomiędzy trenerem, a graczami, rzucanie monitorem. Thibs out!

Paweł: Jason Kidd/Joe Prunty. Każdy z panów dołożył swoją cegiełkę do tego, że Bucks nie zrobili kroku w przód, pomimo atomowego startu Giannisa Antetokounmpo oraz pozyskania Erika Bledsoe’a. Nawet bez Jabariego Parkera przez pół sezonu, bardzo dobrze zbalansowany skład Bucks z kilkoma liderami powinien być dużo wyżej w tabeli Konferencji Wschodniej tym bardziej, że aż do ostatniego miesiąca rozgrywek byli relatywnie zdrowi.


5. Coach of the Year

Mr. Cental: Zdecydowanie Snyder! Patrz odpowiedź w pytaniu 3. Czapki z głów Panie Snyder!

Marta: Brad Stevens, ponieważ z miejsca poukładał zespół, który po pierwszych pięciu czy sześciu minutach stracił czołową postać drużyny, Gordona Haywarda. Stevens sprawił, że Brown przestał być role-playerem Celtics, a zaczął być postacią pierwszoplanową. Doskonale wykorzystał umiejętności Jaysona Tatuma i uwierzył w jego możliwości. Pokazał, że z Terry’ego Roziera też mogą być ludzie. Dawał szansę wszystkim swoim graczom w rotacji, a w konsekwencji otrzymaliśmy zespół z krwi i kości, który nie opierał się jedynie na dwóch, czy trzech zawodnikach.

Paweł: Dwane Casey. Mówimy przy tej nagrodzie o sezonie regularnym, a Toronto Raptors byli w nim najlepszą drużyną Wschodu. Nikt przed rozpoczęciem sezonu tego się nie spodziewał, bo Raptors stracili praktycznie całą ławkę rezerwowych. Błyskawicznie nastąpił progres Freda VanVleeta, Delona Wrighta, Pascala Siakama i Jakoba Poeltla, DeMar DeRozan zaczął rzucać trójki i podawać, a OG Anunoby powinien być w All-Rookie 1st Team (to, że nie było go nawet w 2nd Team pozostaje dla mnie czymś niewyjaśnionym). Casey i jego sztab, głównie przez porażkę w playoffach, dostają za mało pozytywnych słów za ten sezon.

5 Komentarze

  1. ad5 COTY Casey bo za RS i wyniki go bronią, ale najlepszy w tym sezonie był Snyder, gdyby nie pechowa kontuzja Rubio mogło być jeszcze lepiej. Samo podniesienie się w trakcie sezonu z bardzo długiej zapaści (kontuzja Goberta), imponujące. Najlepsza drużynowa gra w lidze, oby tak dalej.
    ad4 Thibs nie zawodzi w tej materii
    ad3 Jednak Snyder – dałbym Popa ale fatalna postawa na wyjazdach, często złe roszady składem i zdecydowanie przepieprzone kilka spotkań

  2. Powiem szczerze ze nie zgadzam się z Pawlem akurat co do najgorszego GM. Vlade podejmuje kontrowersyjne decyzje, nie zaslynal jakimis super ruchami, ale w ostatnim czasie trzeba go pochwalić. Jako ze na zachodzie trzymam za Kings widze jakies światełko nadziei ze Sacramento w koncu może powachac PO w najbliższych latach. Hill i Randolph podpisani bbyli zeby szkolic młodzież której jest niemało w Sacramento, zresztą Hilla się juz pozbyl a ZBo skończył się kontrakt. Carter także wiele dal tym młodym chłopakom. Za 10 wybor draftu 2017 zgarnął 2 młodych Jacksona i Gilesa co wcale nie odbija się czkawką a przyszłość dopiero przed nimi. Teraz Kings z 6% szans, wybieraja z 2 co jest mega sukcesem, patrząc na to jakie prospecty przystępują do tej klasy. W koncu coś się układa, młody core Fox, Bogi, Hield, Giles, Wcs, Jackson, Labissiere, Mason to super ekipa która potrzebuje ogrania zeby wejść z Kings do PO. Mam nadzieję ze do tego dojdzie jeszcze Doncic(wielka przyszłość w mądrze prowadzonej organizacji), Bagley albo MPJ. Sacramento zmierza w koncu w dobra stronę Panowie, trzymajmy kciuki tylko za zarząd zeby dojrzewal tak szybko albo i szybciej jak ich zawodnicy 🙂

  3. Snyder i Utah zapisali w tym sezonie piękną kartę w historii NBA. Jeżeli chodzi o COTY, to wybór w tym sezonie jest naprawdę trudny. Snyder, Casey, Stevens i nie zapominajmy mimo wszystko o D’Antonim.
    Jeżeli chodzi o najgorszego GMa, to ciągle zachodzę w głowę, dlaczego Divac nie został już dawno wylany. Ja bym mu nie dał nawet do zarządzania kiosku z gazetami. W Detroit są jednak bardziej ogarnięci ludzie. Najlepszy GM bez wątpienia Ainge. Pozbył się Crowdera i Bradley. Wielu uważało, że to błąd. Ja też. Pokazał wszystkim, że na zarządzaniu to się zna.
    I dlatego on pracuje w najbardziej utytułowanym klubie NBA, a nie ja.;-) Co do Thibsa, to chyba się nie nadaje na pierwszego trenera. Pierwszy sezon w Bulls i Minnesocie bardzo dobre,potem już tylko gorzej.

  4. Najlepszy GM? Tylko Ainge! Kiedy Danny tasował swoją talię kart w zeszłym off-season, nikt nie był pewien słuszności jego ruchów. Sezon regularny pokazał jak wiele Boston zyskał jeszcze przed jego startem. W tej chwili Ainge dysponuje najbardziej perspektywicznym zespołem (zaliczam również trenera) w lidze, któremu omal nie udało się wstrząsnąć wschodem, odpadając z playoffs jedynie przez brak doświadczenia. W tej chwili nikt nie wie co wymyśli GM Celtics i założę się, że każdy z jego rywali drży o to, by nie dać się ośmieszyć „geniuszowi zbrodni”. Ainge trzyma swoje karty tak, żeby nikt nie widział i nawet jego największe asy nie mogą być pewne najbliższej przyszłości. Słowem – Wielki Szu musi mieć jaja. Nie znajdziecie drugiego takiego przykładu w NBA.

    1. szacunek za zaufeniu mu przez właścicieli

Twój komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *