Fast Break: Dwa kroki w tył są potrzebne Bostonowi do skoku w przód
Kontuzje jednych stają się często okazją dla drugich. Ta prawda szczególnie w ostatnich latach miała w lidze dość duże znaczenie i nie inaczej było w przypadku Boston Celtics. Urazy Gordona Haywarda, Kyriego Irvinga, Marcusa Smarta, a także Daniela Theisa nie oznaczały dla Brada Stevensa katastrofy, ponieważ szukając przez nie nowych rozwiązań, nowych ról dla starych i nowych zawodników, również potrafił odnieść sukces. Zakładając, że dwaj gwiazdorzy Celtów tym razem będą już w stanie pomóc swojej drużynie w najważniejszych momentach sezonu, ktoś będzie zmuszony zrobić krok w tył.
Stevens tak naprawdę nie miał wyjścia i musiał zaufać Jaysonowi Tatumowi, Jaylenowi Brownowi, czy Terry’emu Rozierowi, że ci gotowi są do przejęcia części zadań wykonywanych przez Irvinga, czy tych, które miały przypaść Haywardowi, zarabiającemu w Bostonie maksymalne pieniądze. Na pewno pomogła Celtics obecność Ala Horforda, dzięki któremu gra staje się dla wszystkich łatwiejsza. Najważniejszy był jednak przede wszystkim talent i ciężka praca. Brown przed sezonem dodał lepszą grę na koźle, Tatum poprawił rzut zza łuku, a Rozier poczynił drobne kroki właściwie w każdym elemencie swojej gry.
To stwarza dla Celtics ogromne możliwości, szczególnie mając z tyłu głowy, że nie trzeba już budować drużyny na starcie z LeBronem Jamesem. Jednocześnie jest to także wyzwanie, bo wielu graczy będzie musiało wrócić do nieco zmniejszonej roli, w której mogą nie radzić sobie już tak dobrze, lub mogą po prostu czuć się nie do końca doceniani. Sam podział minut między wszystkich kluczowych graczy Celtów może być dość ciekawy, a jeszcze ciekawsze będzie to, w jakich proporcjach zostaną rozdzielone zadania prowadzenia gry, zdobywania punktów, czy zapewniania spacingu.
Najlepiej ze zmianą stylu gry może poradzić sobie Jaylen Brown, który w debiutanckim sezonie był w składzie Celtics typowym glue-guyem. Jego minuty zwiększyły się dzięki kontuzji Avery’ego Bradleya i częściowo musiał wejść też w jego rolę jako gracza 3-and-D. Brown zrobił jakościowy skok w rozgrywkach 2017/18 i dzięki temu, nawet nie mając piłki w rękach będzie dla Celtics bardzo wartościowy. W systemie Houston Rockets Trevor Ariza czy P.J. Tucker również musieli szybko penetrować w stronę kosza, w akcjach w których teoretycznie stali tylko na obwodzie i czekali na podanie od rozgrywającego. Brown – choć statystyki mu spadną – do takiej gry może być stworzony, mając wówczas dużo ważniejsze zadania w obronie.
Pierwsze, feralne spotkanie z Cleveland Cavaliers, Celtics rozpoczynali grając duetem Gordon Hayward – Jayson Tatum. Tym razem na początku rozgrywek powinno być tak samo, ale podział zadań może być nieco inny. Hayward miał w założeniu być typową drugą opcją, zawodnikiem odciążającym Kyriego Irvinga w grze izolacyjnej, potrafiący też dobrze wyjść po piłkę po zasłonach. Takim graczem dość nieoczekiwanie stał się bardzo szybko Tatum, jednak tym razem może już nie mieć takiej swobody.
Przed draftem 2017 uważałem, że lepszym wyborem – mając wówczas w głowie tylko możliwość przejścia Haywarda i nie wiedząc wtedy nic o przyjściu Irvinga – dla Celtics z numerem trzecim byłby Josh Jackson. Nie wierzyłem, że Tatum już w pierwszym sezonie będzie tak dobry i dopasuje się do Isaiaha Thomasa, Bradleya, Haywarda oraz rozwijającego się Browna. Historia pokazała, że wybór Tatuma był kolejnym dobrym ruchem Danny’ego Ainge’a, choć oczywiście jego pokazaniu się szerszej publiczności sprzyjały wszystkie okoliczności.
Tatum i Hayward to nie jest idealny fit, ponieważ obaj używają kozła, by dostać się w swoje miejsce na parkiecie. Obok Irvinga oraz dostającego dość sporo posiadań Horforda, jeden z nich będzie musiał w dużych minutach zadowolić się wychodzeniem po piłkę po zasłonach, lub wręcz zapewnianiem spacingu. Docelowo, Stevens może przez to chcieć jak najbardziej rozdzielać ich minuty, by nie mieć na boisku trzech drugich opcji. Kto zrobi krok w tył? Trudno w tym momencie powiedzieć, ale pewnie – tak jak wszystko w Bostonie – będzie to odpowiedzialnością zbiorową. Stevens nie powie Tatumowi ani Haywardowi, żeby stali przez 6 kolejnych minut w rogu boiska, bo potrzebuje ich obu, na wypadek jakby ten drugi miał akurat gorszy dzień.
Samo wprowadzenie Haywarda do zespołu może potrwać trochę czasu, przez co rola Tatuma na początku może być tylko nieco mniejsza. Inaczej będzie z Terrym Rozierem, gdy do pełnej sprawności wróci Kyrie Irving. Operacja usunięcia śrub z kolana jest dla Celtów bardzo dobrą informacją – kiedyś i tak musiała ona nastąpić (Irving groził tym Cavaliers, jeśli zwlekaliby z jego wymianą). Playoffy pokazały jednak, że Rozier nie jest jednak jeszcze wystarczająco powtarzalny, by grać pierwsze skrzypce w drużynie playoffowej. Powrót do roli czwartego guarda w rotacji może być dla niego bolesny, ale dla Celtics taki role-player jest jak skarb – także na wypadek urazu jednego z trójki Irving – Smart – Brown.
Nowe rozdanie w Konferencji Wschodniej będzie także nowym rozdaniem dla takich zespołów jak Celtics, 76ers i Raptors. Wszyscy będą starali się zrobić krok do przodu – Celtics i Sixers tym co mają, Raptors zamieniając DeMara DeRozana na Kawhi’a Leonarda – by konkurencja ich nie wyprzedziła. Bostończycy mają być może wśród wszystkich tych trzech ekip największy potencjał, ale są też sporą niewiadomą. Na Sixers w ostatnim sezonie wystarczyła drużyna bez Irvinga i Haywarda, ale tym razem samo pokonanie Filadelfii nie będzie takim sukcesem, jak w tym roku. Boston w tym roku ma swoje „okienko” na wygrywanie, bo większego skupienia talentu w jednym roku mogą już później nie mieć.
8 Komentarze
cynik
Powiedzmy sobie szczerze, że w tym sezonie brak finału dla Celtów to będzie porażka. Chyba, że nastąpi kataklizm w postaci kontuzji, wtedy będzie ich można usprawiedliwić.
Trzmielutek
Wg mnie nadchodzący sezon pokaże nam – paradoksalnie – jak mocni i poukładani są… GSW.
Dlaczego? Ponieważ teraz zobaczymy czy w drużynie, w której jest także potencjalnie 3-4 All-Starów (Boston) wszyscy pogodzą się / zaakceptują swoje role. Jeżeli organizacyjnie się to powiedzie – mamy fundament do zdobywania mistrzostwa. Jeżeli nie – GSW potwierdzą, że są wyjątkowi.
mrph
GSW swoją drogą również będą badać nieznane do tej pory terytoria, czyli 5 all-starów w drużynie 🙂
Jak pisze @cynik, dla Celtics finał będzie obowiązkiem. Ciekaw jestem, jak w rozgrywkach będą radzić sobie Raptors, a także ile w ostatnim sezonie nauczyli się 76ers. Poza tym Wschód zdaje się być koszmarnie słaby :/
Asik
Teoretycy koszyków swoje, a Stevens swoje. Rok temu tez czytałem jak to ten Boston jest kiepściutki, bo Hayward to żadna gwiazda, Irving był tylko cieniem LBJ, Tatum będzie bustem bo Fultz go zjada talentem itd itp.
Cały czas mnie zastanawia skąd ta wiara w Sixers, bo rok temu zostali zjedzeni, a pouciekali weterani, którzy dawali im spacing – no zobaczymy, ja nie bardzo w nich wierze, szczególnie, ze Simmons zamiast trenować rzuty z dystansu biega po sklepach z pucharem przechodnim w NBA.
piniu06
Sixers mają bardzo dużo talentu w składzie, jestem przekonany, że zdrowy Embiid czy Simmons wciąż są jeszcze daleko od swojego sufitu (Sarić raczej też, Fultz to ciągle zagadka), a co do Browna czy Roziera nie mam takiego przekonania, chociaż absolutnie tego nie wykluczam. Tatum to już inna sprawa, tylko tu problemem może być mniejsza liczba minut. Bardzo ciekawe, jak to wszytko będzie funkcjonowało ze zdrowymi Haywardem i Irvingiem, szczeglnie patząc na czas gry i defensywę.
Celtics mają dwa atuty, którymi biją na łeb Philly i w sumie cały Wschód: bardzo dobrych zadaniowców/starszych graczy, przez co skład jest niesamowicie szeroki i nawet 2-3 kontuzje ich nie zabijają oraz Stevensa, który potrafi te klocki doskonale poukładać. Dlatego każdy wynik poza finałem byłby dla mnie wielkim zdziwieniem i rozczarowaniem, uważam wręcz, że w finale mogą i powinni ugrać więcej z Warriors, niż Cavs przez dwa ostatnie sezony.
Asik
No właśnie – 24 letni Sarić raczej jest daleko od swojego sufitu, a 21 Brown już go osiągnął? Embiid miał niesamowicie zdrowy sezon, moim zdaniem dalej będzie sie rozwijał – tylko problem dla Phili taki, że NBA zmieniła się w ligę dla niskich zawodników.
dawidm
Rola 3-and-D. Co to znaczy? Trojka i do obrony?
mrph
Tak. Gracze „3-and-D” charakteryzują się dobrym rzutem z obwodu i co najmniej solidną defensywą. Taki typ rozszerzonego zadaniowca 🙂