Fast Break: Power Ranking #1
Za nami prawie dwa tygodnie rozgrywek i można z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że „there’s nothing like NBA basketball”. Zaskoczenia, świetne historie, rozczarowania, dramatyczne momenty – to wszystko było i będzie jeszcze przez parę miesięcy. Poniżej nasz pierwszy sezonowy Power Ranking, w którym podsumujemy formę każdego z zespołów na początku rozgrywek.
Stan statystyk na 29.10
30. Chicago Bulls
Bójka Bobby’ego Portisa i Nikoli Miroticia mogłaby posłużyć za idealne podsumowanie obecnej sytuacji w Chicago. Chaos, mało talentu i najgorsza ofensywa w lidze, przy nieobecności m.in. Zacha LaVine’a i Krisa Dunna (ten drugi wrócił już do gry). Jedyną dobrą rzeczą jest to, że Fred Hoiberg wreszcie dostał skład pod swój system pace-and-space i oby dostał szansę coś z tego zbudować. I niekoniecznie mowa to o tym sezonie.
29. Phoenix Suns
Start 0-3, wyrzucenie Earla Watsona, twitterowe żale Erika Bledsoe’a i stabilizacja – tak w skrócie wyglądał do tej pory sezon Słońc. Od czasu przejęcia drużyny przez Jaya Triano, gracze z Arizony wyglądają już dużo, dużo lepiej i wydaje się, że będzie to dobra okazja do ogrywania młodego talentu. Devin Booker i jego koledzy już teraz dostają bardzo dużo minut i wcale nie wyglądają w nich źle. Oby tak dalej.
28. Atlanta Hawks
Kibice w Atlancie z przerażeniem patrzyli na parkiet na Brooklynie, gdy wydawało się, że Dennis Schroeder właśnie odniósł kontuzję wykluczającą go z gry na dłuższy czas. Wówczas mogłoby to im odebrać jedną z niewielu motywacji do oglądania swojego zespołu w tym sezonie. Atlanta gra szybciej, co nie przekłada się oczywiście na dobre wyniki, ale przynajmniej są bardziej fun-to-watch.
27. Sacramento Kings
Sacramento jest mniej więcej tam, gdzie powinno być. Nie wygrywa meczów, bo nie ma na to odpowiedniego składu. De’Aaron Fox jak na razie jest rezerwowym, ale patrząc na jego dyspozycję oraz formę George’a Hilla prędko może się to zmienić. Sacto leci po jak najwyższy wybór w drafcie i w kolejnych Power Rankingach będą pewnie jeszcze niżej.
26. New York Knicks
Dopiero niedawno Knicks przestali być jedyną drużyną w lidze bez ani jednego zwycięstwa. Nowojorczycy zdobywają zaledwie 97.5 punktu na 100 posiadań i trudno dopatrzyć się wsparcia dla Kristapsa Porzingisa. Frank Ntilikina dopiero niedawno wrócił do pełnej dyspozycji, a Tim Hardaway Jr. wygląda jak cień samego siebie z poprzedniego sezonu. Knicks trafiają zaledwie 26.9% swoich rzutów zza łuku.
25. Dallas Mavericks
Raczej niewielu miało Dallas w playoffach, natomiast nie spodziewaliśmy się też, że będą aż tak słabi. Dwie pierwsze porażki w sezonie na własnym parkiecie z Atlantą i Sacramento trudno wytłumaczyć. Tak samo i jak niedawną przegraną z Philadelphią. Z rim-protectorem Nerlensem Noelem, Mavs są 29. defensywą w lidze (110.7 Defensive Rating) i brakuje im zdecydowanie siły ognia z ławki rezerwowych.
24. Los Angeles Lakers
Lakers grają w czwartym najszybszym tempie w całej lidze i nie jest to zaskoczenie. Nie zaskakują także dotychczasowe wyniki, bo Jeziorowcy nie mogą mieć szans na playoffy. Co ciekawe, na razie gorzej wygląda ich ofensywa (29. w lidze, tylko 94.5 zdobywanych punktów na 100 posiadań), prowadzona przez Lonzo Balla i Juliusa Randle’a. Dużym czynnikiem są tu straty, których Lakers notują aż 19.2 na mecz.
23. Philadelphia 76ers
Problemy ze zdrowiem Markelle’a Fultza sprawiły, że właściwie jedyną debiutancką gwiazdą Sixers jest na razie Ben Simmons. Cieszy jak na razie zdrowy Joel Embiid, który w paru spotkaniach pokazał już to, co widzieliśmy od niego w poprzednim sezonie. Nieźle grają także J.J. Redick oraz Robert Covington, ale Sixers i tak jak na razie częściej przegrywają niż wygrywają. Trzeba jednak przyznać, że terminarz mieli do tej pory dość ciężki.
22. Brooklyn Nets
Jeremy Lin w bardzo niefortunny sposób zakończył przedwcześnie swój sezon, natomiast jego koledzy prezentują się na razie powyżej oczekiwań. Allen Crabbe oraz D’Angelo Russell świetnie pasują do szybkiego systemu Kenny’ego Atkinsona i właśnie ofensywą udało im się wygrać m.in. z Cleveland Cavaliers. Nets mają obecnie 7. atak w lidze, legitymując się jednak jednocześnie dopiero 27. obroną.
21. Denver Nuggets
Jeden z najlepszych ataków ostatniego sezonu po zamianie Danilo Gallinariego na Paula Millsapa miał się co najmniej utrzymać na tak samo dobrym poziomie, tymczasem obecnie jest jednym z zawodów w tym sezonie. Drużyna z Kolorado zdobywa tylko 99.2 punktu na 100 posiadań i trafia 32.8% rzutów za trzy punkty. W dołek strzelecki wpadli Jamal Murray oraz Wilson Chandler, a bez ich skuteczności trudno będzie Nuggets wrócić na wysokie obroty.
20. Charlotte Hornets
Brak Nicolasa Batuma odbił się znacząco na grze Hornets i to bardziej po atakowanej stronie parkietu. Brakuje im drugiego playmakera, gdy Kemba Walker schodzi na ławkę rezerwowych, a także siły ognia z ławki rezerwowych. Na plus defensywa – 4. w lidze – oraz start role-playerów takich jak Jeremy Lamb, czy Frank Kaminsky. Ich postawa będzie kluczowa aż do powrotu Francuza do gry.
19. Indiana Pacers
Victor Oladipo fantastycznie rozpoczął swój pierwszy sezon w barwach Pacers, ale niestety nie ma wciąż do pomocy kontuzjowanego Mylesa Turnera. Mimo tego, głównie dzięki fantastycznemu meczu z Minnesotą Timberwolves, Indiana ma obecnie 4. ofensywę w lidze i zaskakuje szczególnie dobre wprowadzenie się do drużyny Darrena Collisona.
18. New Orleans Pelicans
Davis, Cousins i długo, długo nic. Dopiero w ostatnich meczach, gdy kontuzjowany był AD do głosu zaczęli dochodzić Jrue Holiday i E’Twaun Moore, a także Jameer Nelson, który może okazać się stealem ze strony Pelikanów. Z dość trudnego terminarza Nowy Orlean wyciągnął jak na razie całkiem niezły bilans i jeśli wszyscy pozostaną zdrowi, a do gry wróci Rajon Rondo, to Pelicans mają szansę na pokazanie wszystkim, że są w tym sezonie poważnym kandydatem do playoffów.
17. Miami Heat
Hassan Whiteside nie zagrał w pięciu kolejnych spotkaniach i bez niego Heat mieli problemy z utrzymaniem właściwego poziomu energii przez 48 minut. Nawet w dwóch wygranych spotkaniach tracili swoje prowadzenie w drugiej połowie i dopiero w końcówkach udawało im się uciekać ze zwycięstwami. Na plus postawa dwóch nowych rezerwowych – Kelly Olynyk i Justise Winslow dobrze wprowadzili się w rotację Erika Spoelstry.
16. Utah Jazz
Straty Gordona Haywarda nie da się zatuszować rozdzieleniem jego zadań na kilku graczy, natomiast siłą Jazz pozostała ich defensywa. Tracą tylko 97.6 punktu na 100 posiadań, ale ich problemem jest zdobywanie zaledwie 97.5 punktu na 100 posiadań. Ofensywa prowadzona przez Ricky’ego Rubio wygląda całkiem nieźle, problemy zaczynają się, gdy grę musi prowadzić ktoś inny. Jazz najczęściej w lidze tracą piłkę – aż 19.7 razy na mecz.
15. Detroit Pistons
W kilku pierwszych meczach sezonu Tobias Harris notował statystyki niczym gwiazda tej ligi i choć on nieco spuścił z tonu, to Detroit wciąż znajduje się na szczycie Konferencji Wschodniej. Część z tego zawdzięcza dobremu terminarzowi (choć na uwagę zasługuje też wczorajsza wygrana z Golden State Warriors), ale też niezłej defensywie i dobrej dyspozycji Andre Drummonda.
14. Washington Wizards
Bilans Czarodziejów mógł wyglądać dużo lepiej, bo w dwóch kolejnych meczach tracili przecież spore prowadzenia w drugich połowach i przegrywali z Lakers i Warriors. Wizards ponownie mają problemy ze swoją ławką rezerwowych i nie potrafią utrzymać intensywności gry przez 48 minut.
13. LA Clippers
Uraz Milosa Teodosicia nie przeszkodził Clippers w zostaniu ostatnią drużyną, która najdłużej w tym sezonie pozostała niepokonana. Sprowadzeni w miejsce Chrisa Paula zawodnicy spełniają swoją rolę w sposób co najmniej dobry i widać to szczególnie w defensywie. Clippers mają statystycznie najlepszą defensywę w lidze, tracąc zaledwie 92.8 punktu na 100 posiadań.
12. Orlando Magic
Rewelacja pierwszych dwóch tygodni rozgrywek. Magic grają szybko, efektywnie, trafiają swoje rzuty za trzy punkty i przede wszystkim – wygrywają mecze. Aaron Gordon wyrósł na świetnego lidera zespołu, w którym wreszcie ma rolę, jaka najbardziej mu odpowiada. Ofensywa Franka Vogela zdobywa 112.8 punktu na 100 posiadań (drugie miejsce w lidze, za Golden State Warriors) i Magicy zdążyli już pokonać wyraźnie m.in. Cleveland Cavaliers i San Antonio Spurs.
11. Oklahoma City Thunder
Wielka Trójka z Oklahomy wciąż próbuje znajdować swoje role na parkiecie i choć nie zawsze wygląda to idealnie (dwie porażki z Minnesotą Timberwolves), to wszystko zmierza w dobrą stronę. Bardzo ważne jest zbudowanie przez Thunder swojej defensywnej tożsamości, dzięki której udało im się do tej pory zatrzymywać swoich przeciwników na 96.3 punktach na 100 posiadań.
10. Portland Trail Blazers
Jaką różnicę potrafi zrobić parę miesięcy, w przypadku pozornie niezmienionego składu. Trail Blazers na początku rozgrywek mają jedną z najlepszych obron w lidze i widać tu spory progres podopiecznych Terry’ego Stottsa. Portland trafiają także aż 43.6% rzutów za 3 punkty, są najlepiej zbierającą drużyną (wskaźnik zbiórek na poziomie 56.3%) i mają 3. atak w lidze i to przy nie najwyższej formie Damiana Lillarda. Zobaczymy, jak będzie to wyglądało w starciach z rywalami z wyższej półki.
9. Minnesota Timberwolves
W dwóch meczach, w których odpoczywał Jimmy Butler, Wolves odnieśli dwie dotkliwe porażki. W meczach, w którym go nie brakowało prezentowali się już dobrze. Mówimy tu głównie o dwóch wygranych z Oklahomą City Thunder, natomiast trzeba przyznać, że Wilki mają wciąż sporo do poprawy. 114.3 traconych punktów na 100 posiadań to najgorszy wynik w lidze, a to właśnie obrona miała być domeną Minnesoty w tym sezonie.
8. Memphis Grizzlies
Grizzlies są jak mini-Spurs. Skazujesz ich na porażkę, z roku na rok mają „gorszy” skład, a i tak na koniec to właśnie oni zlewają Twój zespół. Dwukrotnie przekonali się już o tym Houston Rockets i ich kibice. Marc Gasol po cichu – ponownie – jednym z kandydatów do prowadzenia w MVP Race, a do zespołu świetnie wprowadzili się m.in. Tyreke Evans i rewelacyjny debiutant Dillon Brooks. I to wszystko przy absencji JaMychala Greena.
7. Cleveland Cavaliers
Straciłem rachubę, ile razy Cavs zmieniali już wyjściowe ustawienie w tym sezonie. Nie bez powodu – coś w Ohio nie działa jak należy i jak na razie Tyronn Lue nie ma za bardzo pomysłu, jak naprawić swój zespół. Cavaliers podobnie jak w poprzednim sezonie mają jedną z najgorszych obron w lidze – jak na razie plasują się na 26. miejscu. Kłopotliwa jest także forma poszczególnych graczy. Derrick Rose dopiero wraca po kontuzji, Dwyane Wade sam poprosił o przesunięcie na ławkę rezerwowych i jeśli twoim czwartym najlepszym strzelcem jest Jeff Green, to coś jest nie tak.
6. Milwaukee Bucks
Giannis, Giannis i jeszcze raz Giannis. Gdy Grek niszczy swoich przeciwników po obu stronach parkietu, Milwaukee wygrywają. Gdy widać u niego oznaki zmęczenia, Bucks przegrywają. Greek Freak musi dostać wreszcie wsparcie od swoich partnerów, bo oprócz niego w optymalnej formie są na razie tylko Malcolm Brogdon oraz Tony Snell. Szczególnie ten pierwszy nie spoczął na laurach po sezonie, w którym zdobył nagrodę Rookie of the Year.
5. Toronto Raptors
Trudny terminarz i wyjazdowe porażki spowodowały, że ich bilans wygląda nieco gorzej, niż gra. Raptors nic sobie nie robią z kompletnie przemodelowanej ławki rezerwowych i wyciągają z każdego ze swoich młodych graczy to, co najlepsze. Norman Powell, Delon Wright, OG Anunoby czy Jakob Poeltl już pokazują się ze świetnej strony w ustawieniach rezerwowych, a to było największym znakiem zapytania w stosunku do Toronto. Raptors mają 8. atak i 5. obronę ligi, właśnie przez dobre zbilansowanie składu i wciąż wysoką formę DeMara DeRozana.
4. Boston Celtics
Kontuzja Gordona Haywarda złamała serca kibiców Bostonu, ale Brad Stevens nie spoczął na laurach. Po początkowym oszołomieniu, Celtics wyrastają na jedną z najlepszych defensywnych ekip w lidze i nowi gracze bardzo szybko złapali wspólny język. Świetnie spisują się młodzi – Jayson Tatum i Jaylen Brown, ale także Al Horford, łączący zadania drugiej ofensywnej opcji i szefa defensywy Celtów. Boston traci tylko 95.1 punktu na 100 posiadań (2. miejsce w lidze).
3. Houston Rockets
Rakiety zostały dwukrotnie już zatrzymane przez Memphis Grizzlies, ale patrząc na plagę kontuzji i tak spisują się znakomicie. Nie mając do dyspozycji Chrisa Paula, a w ostatnich meczach na przemian Trevora Arizy i Erika Gordona, Rakiety wciąż grają swoją koszykówkę i mogą liczyć na swojego lidera. Dodatkowo, znacznie poprawili swoją defensywę poprzez pozyskanie Tuckera oraz Mbah a Moute, przez co nie będą musieli polegać jedynie na trafianiu trójek. A te na razie im nie wpadają – notują tylko 30.2%, na 44.3 próby na mecz. To pokazuje, jak dużo lepsi mogą wciąż być Rockets.
2. San Antonio Spurs
Kawhi Leonard jeszcze z tydzień temu miał problemy z samodzielnym wejściem po schodach do samolotu, ale jego koledzy jak na razie radzą sobie całkiem nieźle. Rolę pierwszej opcji z powodzeniem przejął LaMarcus Aldridge, przez lato swoją grę rozwinął Dejounte Murray i nie widać nawet aż tak braku Tony’ego Parkera. Spurs robią to, co Spurs tylko potrafią. Dla Gregga Popovicha nie jest ważne, kogo ma do dyspozycji, a jak ci gracze razem funkcjonują na parkiecie.
1. Golden State Warriors
Być może to trochę zbyt wysokie miejsce, jak na bilans z trzema porażkami oraz kilkoma wygranymi po męczarniach, natomiast taka jest rzeczywistość. Praktycznie każdy z kontenderów ma swoje problemy, a Warriors gdy odpalają – a odpalają coraz częściej – są coraz bardziej nie do zatrzymania. 116.7 punktu na 100 posiadań to najlepszy wynik w lidze i choć ich obrona jak na razie na kolana nie powala, to powinno to się zmienić w najbliższym czasie.