Labs Raport: Deja vu, wielki Kevin Durant, powrót Iguodali i 3-0 Warriors
Cavaliers zagrali świetną pierwszą połowę, ale przez greatness Kevina Duranta, prowadzili po niej tylko 6 punktami. Po przerwie byli już nieco gorsi, ale utrzymywali się w grze. Crunchtime wyglądał jednak jak deja vu z poprzednich Finałów – Cavaliers popełniali mnóstwo błędów w obronie, Warriors świetnie to wykorzystywali, a na koniec przyszedł Durant i trafił dagger. 3-0 Warriors.
Jak można się było spodziewać, to Cavaliers wyszli z większą energią i od razu zrobili z niej użytek. Nie tylko trafiali rzuty po penetracjach LeBrona Jamesa, ale trapowali także Stephena Curry’ego w obronie, czym zaburzyli rytm Warriors. Zarówno Curry, jak i Thompson nie trafiali rzutów, które trafiali w pierwszych dwóch meczach i przewaga gospodarzy szybko wzrosła do 12 punktów. Warriors mieli jednak Andre Iguodalę, który dobrze rozbijał obronę Cavs oraz Kevina Duranta, który świetnie wykorzystywał swoje izolacje. Jednocześnie rezerwowi Cavs byli dużo gorsi od starterów i z ich prowadzenia na koniec pierwszej kwarty pozostał tylko jeden punkt.
Cavs ponownie nacisnęli na pedał gazu w drugiej kwarcie, podczas gdy Curry dalej nie trafiał rzutów. Cavaliers świetnie zbierali w ataku i dzielili się piłką, a James stał się bardziej agresywny, czym wymuszał kolejne podwojenia pod obręczą i świetnie odrzucał piłkę na obwód. Gorzej szło mu z wykończaniem akcji samemu (7/15 z gry w pierwszej połowie), ale Cavaliers i tak zwiększyli prowadzenie do 13 oczek. Po tym, jak trzecie faule złapali Draymond Green i Curry, wydawało się, że mogą zupełnie przejąć kontrolę – tę wziął jednak Durant. Trafił kilka trudnych rzutów, dostawał się na linię i w pojedynkę zrobił coś, co było małym zwycięstwem dość słabych Warriors – zmniejszył różnicę do 6 punktów na koniec drugiej kwarty.
To pozwoliło im zaatakować od początku trzeciej odsłony z myślą o przejęciu prowadzenia. Warriors wykorzystywali trap na Currym, znajdując dobre rzuty pod samym koszem, jednocześnie grając dużo lepiej w obronie 1-na-1. Warriors objęli 5-punktowe prowadzenie, ale gospodarze nie dali im uciec i dzięki Jamesowi oraz grającemu świetnie Rodneyowi Hoodowi utrzymali się w grze. Kevin Durant wciąż robił swoje, ale Cavaliers zminimalizowali straty i wchodzili w czwartą kwartę z zaledwie 2-punktową stratą.
Curry dalej nie mógł wstrzelić się w czwartej kwarcie, ale na jej początku Cavaliers nie wykorzystali tego, mając kolejne problemy w obronie. Hood nadal grał bardzo dobrze w ataku, ale po każdym trafionym rzucie Cavs, który dawał im prowadzenie, odpowiadał Kevin Durant. Na 2 minuty przed końcem przy punktowym prowadzeniu Warriors, Curry trafił swoją pierwszą trójkę w meczu, która dała Warriors 4-punktowe prowadzenie, ale szybko odpowiedział na nią James. Późniejsze posiadania to już sami goście. Najpierw cierpliwe posiadanie Warriors, które dało wsad Iguodali, a po dobrym defensywnym posiadaniu absolutny dagger Duranta, po którym mogliśmy mieć deja vu z poprzedniego roku.
To był koniec Cavaliers, nic już potem nie udało im się zdziałać.
Durant zakończył mecz z 43 punktami, 13 zbiórkami i 7 asystami, trafiając 15 z 23 rzutów z gry (6/9 za 3 punkty). Curry miał 11 punktów, 6 asyst i 5 zbiórek i przestrzelił 13 z 16 rzutów (1/10 za 3), Thompson, Green, McGee i Bell dodali po 10 oczek. Andre Iguodala miał 8 punktów w swoim powrocie i niezwykle ważne posiadania w obronie w samej końcówce.
LeBron James miał 33 punkty, 11 asyst, 10 zbiórek na 13/28 z gry (1/6 za 3). Kevin Love dodał 20 punktów i 13 zbiórek, Rodney Hood zdobył 15 punktów, trafiając 7 z 11 rzutów z gry, a J.R. Smith miał 13 punktów z 14 rzutów.
Warriors trafiali 51.9% z gry, mieli 27 asyst i 19 punktów z kontrataków. Cavaliers wygrali walkę na tablicach (47-37, 15 zbiórek w ataku), trafiali 43.5% swoich rzutów, ale popełnili też 14 strat i byli beznadziejni po obu stronach parkietu w crunchtime – dokładnie tak, jak w Game 3 poprzednich Finałów.
Game 4 w piątek o 3. czasu polskiego.
15 Komentarze
Kicho
Saga będzie trwać … CLE jest za słabe w ofensywie żeby wygrać serię w bieżącym momencie z topowymi zespołami zachodu (GSW, HOU .. może i NOP). Widać że podwójna przebudowa w trakcie sezonu nie powiodła się. Dziwi mnie fakt że DEF gra dość słabo (nie wnikam w dziwne gwizdki) nie udają się przekazania, wejścia nie są blokowane, backdoorowe podania dochodzą. Szkoda trochę LBJ ale takie życie. W tej konfiguracji zawodników (z takim salary cap i kontraktami)jest to ostatni finał dla CLE. Przydałby im się teraz GM w postaci mr. trada 🙂
Z perspektywy 2 tygodni szkoda że to nie Boston awansował ale coś czuję że w ciągu 2 lat będą w finale.
Co do GSW tytuł obronią ale muszą się zastanowić jak wzmocnić ten zespół … Houston (nawet jak CP3 nie podpisze kontraktu) jest bardzo mocne (pewnie kogoś znajdą sensownego), NOP jest mocne a na wschodzie któryś z topowych zespołów wypali (BOS, PHILA czy TOR).
mrph
GSW nic nie muszą wzmacniać. Problemy z Houston wynikały przede wszystkim z braku Iguodali, dzisiejszy mecz pokazał, jak dużo Andre daje zarówno obronie (wiele wybić, świetne krycie Jamesa), jak i w ataku, znakomicie zbiegając przy próbach podwojenia czy rozdając piłki.
Warriors mogą dokonać jedynie minimalnych zmian na ławce, np. pozbyć się Swaggy’ego P i w jego miejsce wziąć jakiegoś doświadczonego 3&D. Nic im więcej do szczęścia nie potrzeba.
A James już zdaje się być jedną nogą poza Cleveland.
Kicho
To propozycja taka żeby każdy z nas pozostał na swoim stanowisku 🙂
Uważam że liga goni GSW i każdy sobie zdaje sprawę że potrzebny jest duet- tercet zawodników żeby wygrać ligę. Przewaga w tym roku GSW nad resztą nie była aż tak wielka jak rok temu.
Jak mówię o wzmocnieniach to mówię o sytuacji że GSW będzie za rok w top 4 (o ile nie będzie kontuzji) ale nie wiem czy jeśli po drugiej stronie będzie Boston z jakimś wzmocnieniem (ja obstawiam że będzie center) to że GSW będzie miało łatwy finał.
rdou
To jest siła GSW ,Trójgłowy potwór… w jednym meczy Klay rzuca 35 pkt, w drugim Steph 33 siekając trójki z jakiś kosmicznych pozycji, a w następnym KD wali ponad 40 gdy splash bracia nie maja dnia, to różni ich od CLE gdzie jest Król i reszta średniaków. Dla mnie Cavaliers w finale to i tak duży sukces ponad stan jaki mają.
pop
… z dedykacją dla kolegów którzy twierdzą że Curry jest lepszy od CP3, i dla mojego „ulubieńca” Marka który uważa że Westbrooka nie można porównywać z Jamesem, yep, whatever…
mrph
@pop
Poważnie? Dedykacja po jednym nieudanym meczu? Mimo tego, co robił w G2, albo w starciach z Rockets, gdy nie szło choćby Durantowi?
pop
w ten temat już nie wchodzę, prosiło się o szpileczkę, to mi ją podał (Curry) na tacy, luz
mrph
O Ty huncwocie, szpileczkami z rana w ludzi?!
Zapamiętam to sobie.
cynik
Spodziewałem się tego, że po wczorajszej wymianie zdań jak tylko Curry zagra słabo to nie odpuścisz.
Jax
Ech… ręce opadają…
W sytuacji gdy Cavs spięli poślady, Hood się obudził, Love szalał (w 1 połowie) oraz gdy Splash Brothers grają totalnie źle w ataku (choć Curry i tak trafił mega ważną trójkę w końcówce), Green zbiera przewinienia, ale obudził się DEMON w KD.
Przyznam, że wątpiłem w niego i nie podobał mi się w tym PO, to dziś wbił sztylet bardzo głęboko… A rana jest śmiertelna… Cavs nie wygrają już nic. LBJ nie ma już sił – wnoszę to po tym, że mając na obronie Currego nie wchodził pod kosz, tylko odegrywał na obwód. Wiem, że z jednej strony chciał uruchomić kolegów, ale przy takiej przewadze fizycznej powinien wchodzić pod kosz…
Do tego końcówka i same rzuty za 3, które średnio wchodziły w 2 połowie.. Pytanie – czy nie lepiej szukać prostej gry za 2 i mocno bronić? Albo przerywać faulami akcje przeciwników i liczyć na pomyłki przeciwników?
Lubię cyferki i statystyki, więc podrzucę jeden temacik – początek 3Q i pierwsze osobiste Cavs przy 12 GSW… C’mon – to tak mozna??
Dzięki za wspólny sezon, który (jak dla mnie) już się skończył 🙁
Zaczynamy post season – dziś można podsumować wszelkie zmiany po odejściu Kyriego z Cavs i tego, co działo się później…
Kogo widzidzie na MVP finałów?
Bo dla mnie to LBJ. Wiem – przegrani nie dostają – ale jak masz do wybory trójgłową Hydrę GSW, to ciężko kogoś wybrać. Niby najlepiej KD, ale jakoś nie ciągnął zespołu poza dzisiejszym meczem. Klay? SC?
Rafał Polkowski
Dobry mecz, Cle zagrało chyba na poziomie swojego sufitu! Więcej od nich nie oczekuję, walczyli do końca w 2 z 3 meczów. co prawda wydawało mi się, że w ostatnich 2 minutach Lebron był jakiś bierny, ale może to wina podkręconej kostki. CLE zagrało dobry mecz w obronie. I nie spodziewałem się, po 29 obronie ligi, że tak mogą bronić. Co prawda wystarczyło tylko energii na 2,5 kwarty ale to i tak super jak na zespół, który miał dostać baty.
Jestem trochę rozdarty bo kibicowałem Cle aby nie przegrało finałów do zera, dlatego, że sam James na to nie zasługuje. Ale z drugiej strony sam zgotował sobie taki zespół.
mrph
Krótko o GSW:
1. Z początku prawie wszyscy Warriors zdawali się być przesadnie pewni siebie. Dopiero KD dał sygnał, że on jednak poważnie myśli o zwycięstwie w tym meczu.
2. GSW zaimponowali mi fizycznością. Nie odpuszczali, nawiązali walkę, nie dali się zdominować Cavs, którzy od początku byli nastawieni bardzo agresywnie.
3. KD zagrał zupełnie inny mecz niż w G2. Tam polegał na znakomitej selekcji rzutowej, w G3 szedł praktycznie w same izolacje, bo Cavs nie mają na niego żadnej odpowiedzi, każdy praktycznie matchup jest korzystny dla Duranta.
4. W drugiej połowie Warriors nie tylko pozostali agresywni, ale też wzmocnili obronę, to przyczyniło się do znacznego spadku % rzutów Cavs.
5. Iguodala daje ekipie z Oakland dużą pewność siebie w defensywie i dodatkowe opcje w ataku. Andre to inteligentny zawodnik, świetnie ucieka po zasłonach, nie oddaje nieprzemyślanych rzutów, a wchodząc na kosz wciąż ma głównie na uwadze odegranie. To pomogło rozbijać defensywę Cavs.
6. Warriors udało się w 2 połowie to, co było ich piętą achillesową również w finale konferencji. Ograniczyli zbiórki ofensywne Cavs, dzięki czemu wyszli na prowadzenie, którego już nie oddali.
Krótko o Cavs
1. Cavs bardzo agresywnym wejściem chcieli od początku meczu zbudować przewagę psychiczną, ale chyba nie spodziewali się tak mocnej odpowiedzi od GSW. Warriors odpowiedzieli w taki sposób, że zaskoczyli nawet mnie.
2. Gdyby Cavs zagrali w 2. połowie tak jak w pierwszej, mieli szansę to wygrać. Niestety, J.R. po świetnej 1 połowie wycofał się, Hill w ogóle jakby na mecz nie dotarł, Korver czy Green nie potrafili wesprzeć Jamesa w zdobywaniu punktów.
3. Cavs wykonali rewelacyjną pracę w obronie na Currym i Thompsonie. Być może Lue uznał, że Durant jest w kiepskiej formie i nie będzie kluczowym zawodnikiem, za to Steph napędza całą ofensywę GSW. No, ale Lue nie przewidział, że KD jednak zechce wygrać mecz w pojedynkę.
4. LeBron James. Najlepszy koszykarz na świecie wygląda tak, jakby po błędzie JR Smitha z G1 uznał, że tej serii wygrać się nie da. Efektem tego jest dużo większa pasywność przez ostatnie 2 mecze. Cavs dobrze switchują, by LeBrona krył Steph, Bronek wpycha się na 3-4 metr i zamiast wdeptywać Curry’ego w ziemię (co robiłby, gdyby miał siłę i motywację), to zatrzymuje się i szuka partnerów. Tak można grać w kwartach 1-3, gdy się wygrywa lub wynik jest na styku, ale nie w kwarcie 4. Cavs stracili skuteczność, drużyna szukała swojego lidera, a jego nie było.
5. Nie jestem fanem Lue, ale muszę mu oddać, że w każdym kolejnym meczu próbuje, dokonuje zmian, stara się zaskoczyć Kerra, choć jego możliwości są znacznie mniejsze. Ale Warriors są po prostu zbyt mocni. Durant jest unguardable, Curry może odpalić swój show w każdym momencie, Thompson rzadko miewa naprawdę słabe dni, a powrót Iguodali dał im dodatkowej energii i wiary, że są w stanie ekipę LeBrona zesweepować.
Finały konferencji były fantastyczne, niestety wisienkę z tortu ktoś zapieprzył 🙂
OMG
LeBron wygląda słabo fizycznie (jak na siebie oczywiscie). Niemiłosiernie się poci (w hali jest dość chłodno), swichuje co się da w obronie, żeby tylko postać sobie w rogu, po kilku minutach (ciągiem) gry, nie podejmuje akcji do kosza nawet jak gra na Currego. Obstawiam, że to kwestia antybiotyków, które bierze na uszkodzone oko. Plan odciążenia go w G3 był dobry – rozgrywać miał Hill, a do pomocy wchodził Hood, który jest LeBronem dla ubogich w temacie izolacji. Ale Hill zirytował Króla dwoma stratami i tyle było z oddania komus rozegrania. Równocześnie, przed oko, LeBron w ogóle nie rzuca z półdystansu i traci siły na wpychanie się pod kosz, a bronienie go też jest przez to łatwiejsze.
Nie mam za to pojęcia, dlaczego reszcie Kawalerzystów energii starczyło na jedną kwartę. Serio mogliby trochę podkręcić tempo w swoim przedostatnim meczu w sezonie.
majloszg
Wygląda słabo fizycznie, bo w playoffs gra niemal za cały zespół.
Antybiotyki na oko są podawane najprawdopodobniej w formie kropli lub maści, tak jak w przypadku np. bakteryjnego zapalenia spojówek, więc nie miało to prawa wpłynąć na jego formę.
Co do reszty Cavs… tam już chyba i tak nikt nie wierzy w zwycięstwo. J.R. odebrał im całą nadzieję 🙂
Pingback:Jeden z weteranów Cavs: Z Irvingiem prowadzilibyśmy 3-0 - NBA Labs – strona o koszykówce NBA. Wyniki, aktualności, relacje i analizy.