Labs Raport: Gregg Popovich pisze historię, triple-double Chrisa Paula, dotkliwa porażka Clippers
Dzisiaj zaserwowano nam tylko trzy mecze, ale emocji nie zabrakło. Gregg Popovich odniósł tysiąc dwieście jedenaste zwycięstwo na parkietach najlepszej koszykarskiej ligi świata, Chris Paul wykręcił piętnaste triple-double w karierze, a Toronto Raptors bez większych problemów triumfowali nad Los Angeles Clippers. Zapraszamy na krótkie podsumowanie minionej nocy w NBA.
Portland Trail Blazers 103@111 Houston Rockets
Houston Rockets pokonali Portland Trail Blazers, przerywając serię trzech porażek z rzędu. Początek spotkania należał do gości, którzy wypracowali piętnastopunktową przewagę, ale wtedy nastąpił zwrot akcji, a wszystko za sprawą świetnej postawy graczy rezerwowych Rakiet. Uskutecznili oni run 24-6 i do przerwy rezultat brzmiał 54-51 na korzyść Portland. Na przełomie trzeciej oraz czwartej kwarty miejscowi zaliczyli następną ucieczkę 25-5, osiągając siedemnaście oczek różnicy w ostatniej części rywalizacji. Trail Blazers zdołali jeszcze odpowiedzieć zrywem 14-2, lecz to było za mało na dobrze dysponowanych podopiecznych Mike’a D’Antoniego. Aż siedmiu zawodników Houston uzyskało dwucyfrową zdobycz punktową. Chris Paul zanotował piętnaste triple-double w karierze (11pkt, 11zb, 10ast), natomiast James Harden ukończył zawody z dorobkiem 29 oczek. Rockets rzucili więcej punktów z pomalowanego (64-46) oraz po szybkich kontratakach (22-8).
Z ciekawostek: w drugiej odsłonie pojedynku PJ Tucker próbował ratować piłkę po niedokładnym podaniu kolegi z zespołu, po czym wylądował u stóp Jima Crane’a (właściciela drużyny bejsbolowej Houston Astors) oraz Alexa Bergmana (występującego na pozycji wewnątrzpolowego Astors), doprowadzając do rozlewu… piwa. Zbrodnia marnotrawstwa!
Phoenix Suns 86@111 San Antonio Spurs
San Antonio Spurs wygrali z Phoenix Suns, odnosząc trzeci kolejny triumf. Ostrogi od pierwszych minut pewnie kontrolowały przebieg wydarzeń na parkiecie, nie dając przyjezdnym nawet cienia złudzeń, że mogą w tym meczu coś ugrać. Najwyższa przewaga, jaką osiągnęli gospodarze, wyniosła aż 25 oczek. Kapitalnie spisywał się Bryn Forbes, który zgromadził 24 punkty (8/14 FG, 5/5 3PT) i zebrał 11 piłek (rekord kariery). Spurs rzucali ze skutecznością 49.4% z gry (13/21 3PT), jednocześnie ograniczając poczynania Słońc do 40.2% celnych prób z pola (8/28 3PT).
Ta wygrana to nie tylko i wyłącznie mecz, który trafia do kolumny z literką „W”, ale również następny sukces trenerski w bogatej karierze Gregga Popovicha. Charyzmatyczny As Wywiadu święcił dzisiaj 1211-te zwycięstwo w roli głównego szkoleniowca ekipy z Teksasu, dzięki czemu – wyprzedzając Pata Rileya – wskoczył na czwarte miejsce na liście wszech czasów wśród trenerów z największą ilością triumfów w historii NBA. Brawo, gratulujemy!
Pop passes Pat Riley for 4th on the all-time wins list. pic.twitter.com/eKkl7iq7Va
— NBA on ESPN (@ESPNNBA) December 12, 2018
Toronto Raptors 123@99 Los Angeles Clippers
Toronto Raptors okazali się lepsi od Los Angeles Clippers, zacierając nieco ślad po dwóch meczach zwycięskiej posuchy. O ile podczas pierwszej połowy gospodarze jeszcze jako tako trzymali kontakt z Toronto (do przerwy 70-57), o tyle w trzeciej odsłonie rywalizacji jedyna kanadyjska drużyna w stawce wskazała im miejsce w szeregu, wygrywając ten fragment potyczki 33-17. Najwyższa przewaga Dinozaurów? 32 oczka. Serge Ibaka zdobył 25 punktów, miał 9 zbiórek oraz 3 bloki. Do pozytywów trzeba także zaliczyć: Kyle’a Lowry’ego (21pkt, 7ast, 5zb), Jonasa Valanciunasa (16pkt, 5zb) i Freda VanVleeta (14ast, 2TO). Raptors grzeszyli z dystansu (14/29 3PT), zaś Clippers nie bardzo czuli flow zza łuku (8/28 3PT). Ponadto podopieczni Nicka Nurse’a wymusili na oponentach 17 strat piłki, po których uzyskali 24 oczka.
2 Komentarze
Martino
To jak grają Suns to jest totalny ból dla oczu… Ayton tak generalnie uważam poniżej oczekiwań (patrzmy co robi Doncic), Kokoskov też niczego nam nie pokazuje póki co, no Devin no game…
Blasiacco
Ja tez jest mega rozczarowany i wiadomo niejednokrotnie myślałem co by było gdyby …. Luka był u nas. Ostatnio jednak słuchałem na espn programu i tam gosciu fajnie powiedział. Luka jest dla tego dobry , bo w DAllas ma z kim grac (miedzy innymi) natomiast gdyby trafił do Phoenix gralby duzo gorzej …. cos w tym niestety jest.