Labs Raport: LeBron James zapewnił awans Cavs, Jazz nie udało się zatrzymać Hardena

Marta Kiszko Strona Główna Wyniki 5

Ostatni pojedynek pierwszej rundy Playoffs zakończony. LeBron James nie pozwolił na porażkę swojej drużyny i poprowadził Cleveland Cavaliers do zwycięstwa nad Indianą Pacers. Możemy chyba śmiło uznać, że była to do tej pory najciekawsza seria w NBA, choć większość stawiała na spacer LBJa i szybki awans. Houston Rockets rozegrali pierwszy mecz drugiej rundy i odnieśli w nim pewne zwycięstwo nad Utah Jazz, którzy grali dziś bez swojego rozgrywającego, Ricky’ego Rubio.


LeBron James postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i od pierwszej kwarty kontrolował przebieg spotkania. Prawdopodobnie do swoich bliskich siedzących na trybunach powiedział, że zamierza grać przez całe 48 minut pojedynku z Pacers. Tyronn Lue wystawił na mecz z cyklu „win or go home” pierwszą piątkę z Korverem i Thompsonem. Center Cavaliers w pierwszej połowie zebrał 10 piłek i rzucił 10 punktów. Gospodarze nie dali szans Indianie na tablicach (18-25). Pacers zapomnieli, że po nieudanych rzutach Cleveland wypadałoby zbierać piłkę. LeBron James z kolei nie przestawał dominować i do szatni schodził z linijką 26 oczek, 4 zbiórek i 5 asyst. Cavaliers udało się ograniczyć Victora Oladipo do zaledwie 5 punktów, ale nie mieli odpowiedzi na Collisona, który w pierwszej połowie rzucił 17. Cavs schodzili z parkietu wygrywając 43-54.

Po przerwie Indiana Pacers zaliczyła run 9-0 i zbliżyła się do gospodarzy na cztery punkty, zmuszając Tyronna Lue do wzięcia czasu. Na niewiele się to zdało, bo goście przedłużyli tylko swój run do 16-0 dzięki trójkom Younga oraz Bogdanovica i wyszli na jednopunktowe prowadzenie, a Lue znów zażądał czasu dla swojej drużyny. LeBron James nie zdobył ani jednego oczka przez ponad połowę trzeciej kwarty. Dopiero na 5:30 do gwizdka kończącego Q3 stanął na linii rzutów wolnych i dał z powrotem prowadzenie Kawalerzystom. Zaraz później Darren Collison otrzymał faul techniczny. Sami zobaczcie za co:

Cavs za wszelką cenę próbowali budować przewagę w trzeciej kwarcie, ale Pacers mieli odpowiedź na ich wszystkie ruchy. Wyglądali o wiele lepiej niż w pierwszej połowie, dlatego wraz z rozpoczęciem Q4 prowadzenie Cavaliers zmniejszyło się do zaledwie dwóch punktów. LeBron na minutę przed końcem tej odsłony jednak zszedł do szatni w związku z dokuczającymi mu skurczami w nodze.

Punktowanie w czwartym fragmencie meczu Cavaliers rozpoczęli od trzech osobistych Hilla po faulu Sabonisa i trójki Kevina Love’a, co pozwoliło im na powiększenie przewagi do ośmiu oczek. Na 8 minut przed końcem do gry wrócił James, Love ponownie trafił trójkę, a Pacers mieli już w plecy 11 punktów. Indiana miała jeszcze jeden problem – Myles Turner miał już na swoim koncie 5 fauli, więc na ponad połowę czwartej odsłony musiał się już solidnie pilnować. 4:33 do regulaminowego czasu gry, a Turner jednak fauluje pod koszem Smitha i wylatuje z boiska za sześć przewinień. Cavaliers prowadzili wówczas dziewięcioma punktami. James miał już na koncie 40 oczek, 7 zbiórek i 7 asyst.

Zegar wskazywał półtorej minuty do końca spotkania. Pacers mieli osiem punktów do wyrównania wyniku. Sabonis był faulowany i trafił dwa osobiste, następnie celny layup zaliczył Victor Oladipo i Cavs mieli wówczas tylko cztery oczka przewagi. Jednak chwilę później znów LBJ był nie-do-powstrzymania i po podaniu od Korvera znów powiększył stratę Pacers do sześciu punktów. Zostało 30 sekund,  a akcję z połowy Cavaliers rozgrywała Indiana. Oladipo nie trafił trójki, piłkę zebrał James, znów został faulowany i tym razem był 1/2 z osobistych. 96-103. Timeout.

Bogdanovic nie trafia trójki, ale dobitkę udało się zaliczyć Thaddowi Youngowi. 98-103. To wciąż za mało, by pokonać LeBrona i spółkę. Czas tym razem bierze Lue. Piłka po stronie Cavs i faul Sabonisa na Hillu. Pierwszy osobisty niecelny. Drugi udany. Sześciopunktowa różnica i akcja Pacers. Oladipo znów nietrafiona trójka, tzw. in-n-out. Faul na Hillu. Jeden celny osobisty. 98-105. Victor Oladipo jeszcze rzuca za trzy i poprawia wynik Pacers, ale syrena krzyczy już, że to koniec.

Game 7 dla Cavaliers. Cleveland przechodzą do kolejnej rundy Playoffs, w której zagrają przeciwko Toronto Raptors. LeBron James zakończył mecz z dorobkiem 45 punktów, 9 zbiórek i 7 asyst. To piąty z rzędu mecz numer 7, z którego James wychodzi zwycięsko.

To była naprawdę fantastyczna seria!

Indiana Pacers 101 @ 105 Cleveland Cavaliers


W Teksasie w meczu numer 1 Houston Rockets gościli niedawnych zwycięzców serii z Thunder, Utah Jazz. Gospodarze w pierwszej pierwszej kwarcie zrobili już trzynastopunktowe prowadzenie. Goście z Salt Lake City mieli spory problem z ograniczeniem fenomenalnego Jamesa Hardena, który w tej odsłonie zapisał na swoje konto 12 oczek. Houston oddali tyle samo rzutów zza łuku, co Jazz (7), ale byli w tym elemencie znacznie bardziej skuteczni (42% vs 71%).

Początek drugiej kwarty wcale nie wyglądał lepiej dla Jazz, którzy nie radzili sobie z obroną pick-n-rolla, zostawiając dużo pustej przestrzeni w pomalowanym swoim przeciwnikom. Widać było jak bardzo brakuje im Ricky’ego Rubio. Brakowało im także nieistnejącego w ofensywie, krytego często przez PJa Tuckera, Rudy’ego Goberta. Rockets złapali rytm w ataku i stopniowo powiększali przewagę. Na niecałe siedem minut przed przerwą najpierw celną trójkę oddał Harden, potem klasycznego pick-n-rolla z Chrisem Paulem zagrał Clint Capela, na którego odpowiedzi nie miał center Utah Jazz. W podobnej atmosferze mogliśmy podziwiać ofensywne popisy Brodacza i spółki do końca pierwszej połowy. Pod koniec drugiej kwarty Houston zaliczyło run 11-0, PJ Tucker trafił dwie back-to-back trójki z lewego rogu i tym samym gospodarze uzyskali aż 25 punktów przewagi, a wynik na tablicy brzmiał 39-64. Tercet Harden-Paul-Capela zdobył łącznie do przerwy 44 oczka.

Utah Jazz w trzeciej kwarcie pod nieobecność Hardena na boisku wrócili nieco do meczu, zmniejszając swoją stratę do 15 oczek, ale Chris Paul nie pozwolił im nacieszyć się tym zbyt długo. Wraz z gwizdkiem kończącym tę odsłonę sieknął jeszcze trójkę i ustalił wynik 68-86. Bardzo dobrą kwartę rozegrał Donovan Mitchell, autor 10 oczek, ale to wciąż za mało, aby zbliżyć się do rozpędzonych Houston Rockets.

Jazz jednak świetnie weszli w decydujący fragment spotkania. Najpiew trójkę trafił Crowder, następnie layup poszedł na konto Raula Neto, kolejny należał do Mitchella i Utah tym runem 7-0 zbliżyli się do Rakiet na 11 punktów i próbowali niwelować tę stratę, ale Houston nie pozostawali im dłużni i nie zamierzali łatwo oddać wysokiego prowadzenia. Minęła już połowa ostatniej odsłony meczu, James Harden zapisywał na swoje konto kolejne punkty (38 oczek na 5:33 do końca), a Jazz wciąż szukali sposobu na zwycięstwo. Przez kolejne ponad 6 minut nie udało im się go znaleźć i Game 1 Półfinałów Konferencji Zachodniej przypadło Houston Rockets.

Harden (41 punktów), Paul (17) i Capela (16) złożyli się razem na 74 oczka.

Najlepiej punktującymi graczami Utah byli Donovan Mitchell i Jae Crowder (po 21 punktów). Rockets rzucali za trzy na skuteczności 53.1% (17/32), Jazz – 31.8% (7/22). Mecz numer 2 już w środę.

Utah Jazz 96 @ 110 Houston Rockets

5 Komentarze

  1. W końcówce meczu jak zwykle sędziowie się nie popisali…
    Kilka decyzji, które mogły (nie musiały) zaważyć na końcowym wyniku.
    No ale nie ma to jak promowanie LBJ’a no bo mecze z jego udziałem lepiej się sprzedadzą i przyniosą większą oglądalność…

  2. Absolutnie zgadzam sie z Przemo. Ogladalem mecz na zywo i niektore decyzje sedziow wolaly o pomste do nieba. Promowanie na sile LBJ, gdzie golym okiem widac bylo, ze Cavs nie mieli zadnego pomyslu na wygranie meczu, jak tylko pilka do Krola i niech sie dzieje wola nieba. Szkoda, ze Indiana zapomniala o pilnowaniu swojej deski, wtedy ten mecz moglby wygladac zupelnie inaczej.

  3. nie licząc pracy sędziów, gdyby Bogdanovic lepiej zagrał 1/9 rzuty, 1/7 za trzy..gdyby choć 2-3 trójeczki więcej rzucił…Pacers wygraliby (przegrali przecież różnicą 4pkt)
    ale cóż ludzie i media zapomną o złym sędziowaniu …i play offy będą się toczyć dalej…

  4. I znów ta sama śpiewka płaczków „sędziowie”.
    Napiszcie coś konstruktywnego, a nie po każdej wygranej Cavs ” pomogli sędziowie”.
    Prawda jest taka, że Pacers zabrakło umiejętności aby wygrać. Świetna gra dzisiaj Tristana i Cavs w drugiej rundzie.
    Co do Rockets to pewniw wygrają łatwo (Rubio ) ale potem Warriors ich sprowadzą do pionu.

  5. Forto, z drugiej strony możemy Ciebie posądzić o to samo: „I znów ta sama śpiewka, że to nie sędziowie”. Nikt nie neguje wspaniałego występu LeBrona, pracy na tablicach Kardiashiana, czy też dobrej zespołowej gry Cavs, gdy LeBron siedział (potrafili utrzymać przewagę, a nawet ją powiększyć), Indianie zabrakło doświadczenia, zgadza się, 3 rzuty więcej by wpadły do kosza i ze zwycięstwa cieszyliby się Pacers (oczywiście licząc matematycznie). Cavs wygrali serię, życie, bardziej doświadczony zespół niż Indiana nie dałaby sobie wygarnąć tej potyczki. Wiemy też, że ściany pomagają gospodarzom, ale są granice i oto się rozchodzi. I nie patrz na ilość fauli, bo różnica niewielka 28-21, jednak jakość tych gwizdków już była kiepska. Turner nie wiedział czy może oddychać, aby nie sfaulować, LeBron leciał jak po ciosach karate, Lance został popchnięty i był jego faul, czy też technik z kapelusza, chyba nawet kibice w hali do końca nie wiedzieli co się stało. Co innego mylić się w sytuacjach spornych, a co innego jak każdy oprócz sędziego widzi, że się arbiter pomylił (tzn. sędzia też widzi, ale udaje, że nie) i to jest denerwujące i na pewno też deprymuje zawodników drużyny przeciwnej.

Twój komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Sprawdź też...
Zapowiedź: Początek półfinałów Konferencji Wschodniej, Boston vs. Philadelphia
Półfinały w Konferencji Wschodniej czas zacząć! Podczas gdy Zachód jest już po pierwszych meczach II ...