Labs Raport: Warriors i Rockets wygrali na wyjeździe, objęli prowadzenie 3-1

Paweł Mocek Strona Główna Wyniki 1

Kolejny dzień z półfinałami Zachodu i kolejny raz mieliśmy dość mało emocji.

Co prawda w Salt Lake City gospodarze nie mieli zbyt małej straty aż do samego końca spotkania, natomiast nie potrafili zbliżyć się do rywali tak, aby ci poczuli się zagrożeni. Golden State Warriors odpowiedzieli na porażkę w Game 4 i w pierwszej i trzeciej kwarcie dzięki swojej nowej pierwszej piątce nie dali szans New Orleans Pelicans. Zapraszam na Labs Raport.


Steve Kerr zmienił ustawienie pierwszej piątki na tzw. „Hamptons 5” (Andre Iguodala wskoczył do niej za JaVale McGee) i od razu przysłużyło się to Warriors. W pierwszych czterech minutach spotkania prowadzili już 10 punktami, a na koniec kwarty ich przewaga wynosiła 15 oczek. Pelicans nie mieli jednak w planach poddać się bez walki i zmniejszyli różnicę do 7 punktów, wchodząc w trzecią kwartę.

W niej jednak – jak zwykle w tym sezonie – Warriors wrzucili wyższy bieg i ponownie odskoczyli rywalom. Powiększyli różnicę do ponad 20 punktów, w ostatniej odsłonie prowadzili już nawet 26 i spokojnie pokonali gospodarzy, kradnąc im mecz numer cztery na ich parkiecie.

Kevin Durant tym razem był zabójczo skuteczny – 15/27 z gry – i zdobył 38 punktów. Stephen Curry dodał 23 oczka, a 8 punktów, 9 asyst, 9 zbiórek i 4 przechwyty zaliczył Draymond Green. Warriors popełnili tym razem tylko 11 strat, dzięki czemu oddali aż 95 rzutów (trafiali 48.4% z gry).

Dla Pelikanów 26 punktów i 12 zbiórek miał Anthony Davis, ale trafił tylko 8 z 22 rzutów z gry i miał 6 strat. 20 punktów dołożył E-Twaun Moore, a 19 miał Jrue Holiday. Rajon Rondo miał 6 punktów, 6 asyst i 11 zbiórek, ale trafił tylko 2/10 z gry. Pelicans zdominowali paint (52-36), ale łącznie trafili tylko 36.4% swoich rzutów, w tym 4/26 za 3 punkty.

Golden State Warriors @ New Orleans Pelicans, 118-92
stan rywalizacji: 3-1 dla Warriors


Houston Rockets ponownie prowadzili od początku spotkania, ale tym razem gospodarze trzymali się bliżej niż w Game 3 (Jae Crowder grał w piątce zamiast Derricka Favorsa), dając sobie szansę na powrót do meczu. W drugiej kwarcie prowadzenie gości dosięgnęło już jednak 15 punktów, ale podopieczni Quina Snydera zmniejszyli tą różnicę do 5 punktów, a na przerwę schodzili przy wyniku 48-58.

W trzeciej kwarcie Jazz stracili kolejnego zawodnika z kontuzją – Dante Exum zszedł do szatni z powodu urazu ścięgna udowego. Z tym samym problemem boryka się wciąż Ricky Rubio, którego status na ten mecz wahał się do ostatnich minut, ale ostatecznie Hiszpan jeszcze nie zagrał. W trzeciej odsłonie Jazz zostali zatrzymani na 17 punktach, ale Rockets nie mogli się wstrzelić i nie powiększyli znacząco różnicy.

Dzięki temu Donovan Mitchell miał jeszcze szansę zainspirować drużynę i prowadzonym przez niego runem 10-2, Utah ponownie zbliżyło się na 5 punktów. Rockets zdobyli jednak 5 kolejnych punktów i potem już nie dali sobie zagrozić napierającym gospodarzom.

Chris Paul zdobył 27 punktów, 12 zbiórek i 6 asyst, a James Harden miał 24 punkty, 4 przechwyty, ale także 8 strat. Razem z Erikiem Gordonem mieli jednak ogromne problemy ze skutecznością zza łuku – łącznie we trójkę trafili tylko 3 z 19 rzutów za 3 punkty. Cały zespół był 10/38 zza łuku. Clint Capela miał 12 punktów, 15 zbiórek i 6 bloków.

Dla Jazz 25 punktów i 4 przechwyty miał Donovan Mitchell, ale trafił tylko 1/3 swoich rzutów (8/24). 15 punktów, 8 zbiórek i 4 asysty dołożył Joe Ingles. 11 punktów i 10 zbiórek miał Rudy Gobert, ale był także -27. Po kilku dobrych spotkaniach Jae Crowder był tym razem 1/11 z gry. Jazz także mieli problemy z rzutami zza łuku (7/29), a dodatkowo popełnili 17 strat.

Houston Rockets @ Utah Jazz, 100-87
stan rywalizacji: 3-1 dla Rockets

Komentarze

  1. Pelicans to niestety co najmniej jeden poziom niżej niż Warriors i widać to w tej serii. GSW w porównaniu do G3 zaczęli trafiać, ale też lepiej bronić. Green prowokuje Rondo i doskonale wie co robi – podopieczni Kerra zostawiali rozgrywającemu Pels dużo więcej miejsca na dystansie i półdystansie, zachęcając go do rzutów, czego skutkiem było 2/10. A już wejścia pod kosz Rajona bronione były dużo lepiej.
    Switchowanie w defensywie Warriors to w ogóle temat na długą i ciekawą analizę – robią to niemal perfekcyjnie. IQ Greena ma tu ogromne znaczenie, bo facet doskonale ustawia się, podbiega, podwaja. Praca, jaką wykonuje w obronie dla swojej drużyny jest ogromna, mimo że nie zawsze widać to w statystykach.

    Szkoda mi Jazz, ale i oni są bez szans w starciu z Rockets. D’Antoni dysponuje zbyt dużymi możliwościami w ofensywie, by Nutki mogły go zaskoczyć. Do tego Capela zjada Goberta, nie tylko mobilnością i zaangażowaniem, ale również obroną, choć to Rudy słynie z tego elementu gry. Utah personalnie są po prostu słabsi, na pocieszenie mają najlepszego _tegorocznego_ rookie i bardzo dobre perspektywy na przyszłość.

Twój komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *