Podsumowanie sezonu 2017/18: Minnesota Timberwolves
To miał być ich sezon. Wilki ściągnęły do siebie jednego z najlepszych two-way playerów w lidze, Jimmy’ego Butlera, który miał pokazać Wigginsowi, że koszykówka to nie tylko atak, ale i obrona oraz wziąć towarzystwo za przysłowiową mordę. Tymczasem kontuzja wykluczyła Butlera na ponad miesiąc, w związku z czym Minnesota Timberwolves ledwo zakwalifikowali się do Playoffów. Zapraszamy na podsumowanie autorstwa Grześka tego – niestety – rozczarowującego sezonu w wykonaniu Wilków z Minneapolis.
Oczekiwania przedsezonowe
Podsumowanie sezonu
Rozczarowanie. Tak jednym słowem można opisać sezon w wykonaniu Wilków. Zespół wprawdzie wygrał 16 meczów więcej niż w poprzednim roku, ale po wzmocnieniach oczekiwaliśmy na więcej. Tom Thibodeau dostał wszystko, żeby odnieść sukces. Młode gwiazdy – Karl-Anthony Towns i Andrew Wiggins – które w poprzednim sezonie stanowiły o sile Wilków, dostały do pomocy doświadczonych weteranów. Priorytetem miało być poprawienie defensywy, która była jedną z najgorszych przed zmianami w składzie. Tom dostał znanych sobie świetnych graczy defensywnych w postaci Butlera i Gibsona. Butler miał nauczyć etyki pracy i aktywnej obrony Wigginsa.
Tymczasem mieliśmy powtórki z rozrywki z Chicago jedynie w zajeżdżaniu zawodników pierwszej piątki. Zespół praktycznie przez cały sezon grał w kratkę, potrafił wygrać z mistrzami i dostać w tyłek od Suns. Przez kontuzję Butlera do ostatniego meczu wygranego po dogrywce z Nuggets musieli martwić się o awans do playoffów. Inną sprawą było to, że dwie wygrane więcej i zakończyliby sezon na 3. miejscu. Rywalizacja o miejsca 3-9 była bardzo wyrównana i nie pamiętam, żeby aż tak wiele drużyn miało do końca tak zbliżony bilans. Towns przez cały sezon prezentował stabilną formę i jego statystyki były zbliżone do poprzedniego sezonu (o playoffach napiszę za chwilę).
Rozczarowywał Wiggins, który zamiast rozwinąć się przy Butlerze, cofnął się w cień i zanotował regres w swojej grze. Trener nie dość, że nie poprawił obrony, to zupełnie niezrozumiale blokował graczy rezerwowych i nie zadbał o dobrą atmosferę w szatni. Butler w trakcie sezonu narzekał (słusznie) na etykę pracy i brak zaangażowania młodszych kolegów.
Playoffy
W końcu nadeszły wymęczone i upragnione od czasu odejścia Kevina Garnetta playoffy. Rywalem w pierwszej rundzie mieli być faworyzowani Houston Rockets, którzy pobili właśnie rekord swojej organizacji osiągając bilans 65-17. Spodziewałem się awansu Rakiet, ale liczyłem na dwa zwycięstwa Wilków. Liczyłem na bardzo dobre mecze Townsa i pełne zaangażowanie przez 48 minut. Zamiast tego Clint Eastwood Capela odstrzelił Townsa i nie pozwolił wyżej notowanemu przeciwnikowi na dominację pod koszem.
Towns przez pierwsze 3 mecze grał na bardzo niskiej skuteczności i po prostu nie rzucał. Kiedy oglądałem rano statystyki nie wierzyłem, że można dać się aż tak zdominować. Reszta zespołu dostosowała się do swojego lidera i stać ich było na honorowe zwycięstwo w domu. W przeciągu całej serii nie potrafili jednak zagrozić i wymowna była trzecia kwarta Game 4, rozegranego w Target Center, w której goście zdobyli… 50 punktów. Timberwolves nie pokazali w pierwszej rundzie niczego wielkiego i grali w kratkę, tak samo jak w ciągu całego sezonu.
Niespodzianki/rozczarowania
+ Tja… Plus można dać za wzmocnienia, które na papierze wyglądały bardzo dobrze. No i Ricky Rubio też pokazał, że można na niego liczyc (a nie, przecież on już jest w Jazz :))) Ciężko znaleźć pozytywy po takim sezonie i oczekiwaniach.
– Trener. Znowu zajechał podstawowych zawodników. Znowu zachowywał się jak zamordysta. Nie poprawił obrony, co było głównym celem.
– Andrew Wiggins. Cofnął się w rozwoju, nie wykorzystał szansy nauczenia się obrony od jednego z najlepszych w tym fachu w NBA.
Zawodnik, na którego warto zwrócić uwagę w przyszłym sezonie
Mam nadzieję, że wyrzucą trenera i zatrudnią kogoś normalnego. Kogoś, kto będzie umiał przekonać młodych do ciężkiej pracy, rozłożyć odpowiedzialność za wynik na cały zespół i wydobyć z niego potencjał.