Przewodnik po statystykach vol. 2
To już drugi odcinek Przewodnika po statystykach. W zeszłą sobotę mierzyłam się z Player Efficiency Rating (PER), Win Shares (WS) oraz Usage Percentage (USG%), a dziś bierzemy na tapetę trzy kolejne zaawansowane statystyki. Uprzedzałam w poprzednim tekście parokrotnie, żeby zaglądając w tabele nie traktować wszystkiego jako prawdę niepodważalną. Statystyki stanowią jedynie podkładkę pod analizę, a nic nie liczy się tak, jak liczy się własna obserwacja.
eFG% – Effective Field Goal Percentage
Jeżeli chodzi o wiarygodność tej statystyki to chyba nie możemy się prawie do niczego przyczepić. Effective Field Goal Percentage mierzy skuteczność zawodnika z uwzględnieniem różnej punktacji w zależności od rodzaju rzutu – trójki zza łuku lub takiego, który drużynie daje dwa punkty. Są dwie wady tej statystyki. Po pierwsze: nie bierze ona pod uwagę rzutów osobistych. Po drugie: oddane (a nie trafione!) rzuty niezależnie od rodzaju mają taką samą wagę.
Jeszcze do niedawna funkcjonowało jedynie Field Goal Percentage, ale nie było tak miarodajne, jak statystyka, o której mówimy, ponieważ waga trójek była taka sama jak rzutów za dwa punkty. Dla przykładu: Curry oddał 10 rzutów za trzy punkty, z czego wpadło 5. Durant oddał również 10 rzutów, ale za dwa punkty, z czego także wpadło 5 – tak jak u Stepha. U Kevina jego eFG% wynosi 50% (podstawiając pod wzór: ilość celnych rzutów plus 0.5*trójek, podzielone przez ilość oddanych rzutów -> 5+ 0.5*0/10). A u Stepha? Podstawiając pod wzór (pozwólcie, że nie będę go przepisywać raz jeszcze i tylko podstawie cyferki -> 5+0.5*5/10): 75% skuteczności. Ponieważ w statystyce brane są pod uwagę także trójki, które mają większą wagę niż rzuty za dwa punkty, automatycznie wpływają na zwiększoną skuteczność zawodnika.
Przyjrzyjmy się zatem tej statystyce w kontekście liderów tego w tym sezonie. Bezsprzecznie wygrywa DeAndre Jordan, którego eFG% wynosił aż (w zaokrągleniu) 71%. Dlaczego nie zawodnik na pozycji backcourtowej? Oni oddają o wiele więcej rzutów, więc siłą rzeczy ta skuteczność spada. Jordan swoją ofensywę opiera na efektownych wsadach po alley-oopach od Chrisa Paula (będę tęsknić!), na grze blisko kosza. W końcu to center z krwi i kości (rzut za trzy punkty i rzucanie wolnych to nie są pojęcia w słowniku DeAndre!). Nie jest pierwszą opcją w ataku w Clippers, więc z miejsca ma mniej okazji do tego, aby oddawać dużą ilość rzutów. Nie jest też graczem uniwersalnym, trafiającym z wielu pozycji, kreującym sobie miejsce do rzutu.
Jak przy każdej statystyce, warto też wyfiltrować sobie zawodników, dla przykładu: po spędzonych minutach na parkiecie lub ilości rozegranych meczów, bo potem wychodzą takie rzeczy, jak w tabeli liderów eFG% – Jarrett Jack i jego 66.7% skuteczności (4 miejsce). Dodam tylko, że Jack rozegrał w Pelikanach dwa mecze, a na boisku spędził średnio 16.5 minuty…
TS% – True Shooting Percentage
Statystka, właściwie, podobna do eFG%, ale różniąca się wzorem i biorąca pod uwagę również rzuty osobiste. Dzięki niej, podobnie do Efficiency Field Goal Percentage, jesteśmy w stanie oszacować skuteczność zawodnika. W przypadku eFG% możemy lepiej ocenić umiejętności rzutowe gracza z różnych pozycji na boisku, TS% natomiast daje nam całościowe spojrzenie na skuteczność. Rzuty osobiste mają nadane wagę mniejszą od dwu i trzy punktowych. Pod uwagę brana jest liczba zdobytych punktów, a nie ilość rzutów, po których zawodnik zdobył punkty (tj. Steven Adams rzucił dwa i trzy punkty, co daje nam pięć punktów i to właśnie całkowitą zdobycz punktową bierzemy pod uwagę, a nie ilość rzutów, które wpadły).
W przypadku TS% znacznie lepiej jest patrzeć na zawodników, którzy są typowymi shooterami i grają na dystansie niż na centrów, którzy rzadko (a już na pewno rzadziej niż typowy gracz na skrzydle chociażby) oddają rzuty za trzy. Dużo zależy od roli gracza w zespole. Zawodnicy tacy jak Kyle Korver lub JJ Reddick, czyli typowi catch and shoot będą mieli zawsze wysoki TS% choć nie mają wielkiego wachlarza umiejętności ofensywnych i w większości rzucają z dystansu. Dlatego tym bardziej należy docenić takich graczy jak LeBron James, Kevin Durant czy Kawhi Leonard, którzy znajdują się na liście z najlepszym procentem True Shooting. Oni wszyscy grają w ofensywie na najwyższych obrotach i nie są specjalistami tylko od jednej rzeczy.
Spójrzmy na skuteczność Jamesa Hardena na parkiecie w zeszłym sezonie. Brodacz rzucał na poziomie 52.5%. Zestawmy to z wynikiem Andre Robersona, który wyniósł 51.3%. Różnica niby niewielka i możemy powiedzieć na tej podstawie, że obaj gracze są tak samo dobrzy w ofensywie. Bzdura! Gdy spojrzymy dokładniej i uwzględnimy w naszej analizie statystykę TS%, to wyjdzie nam, że Harden z wynikiem 61.3% bije na głowę Robersona, którego 51.0% uplasowało na miejscu 336 wśród wszystkich graczy w lidze. Zawodnik OKC Thunder rzucał zza łuku ze skutecznością 24.5%, a rzuty wolne wykonywał na, nie bójmy się tego powiedzieć głośno, żałosnym poziomie 42.3%, kiedy lider Rockets trójki wykonywał na 34.7%, a na linii rzutów wolnych był nieomylny w 87.4% przypadków. Czy nadal wygląda to Wam na niewielką różnicę w skuteczności?
GmSc – Game Score
Zdobycze punktowe, oddane rzuty, skuteczne rzuty, próby osobistych, skuteczne osobiste, zbiórki defensywne i ofensywne, przechwyty, asysty, bloki, faule i straty – wiem, jest tego sporo, ale to wszystkie składowe Game Score. „Dziecko” Hollingera z ESPN to statystyka, która mierzy jak dobrze zawodnik zagrał w pojedynczym meczu. Składowe brane są z tabelki box score i we wzorze na GmSc mają odpowiednie wagi zgodnie z tym hak często dochodzi do poszczególnych zdarzeń na parkiecie.
Choć można interpretować Game Score przez pryzmat sezonów, sugeruje się jednak, żeby analizować to pod kątem pojedynczych spotkań. I tak liderem tej statystyki jest Michael Jordan. W meczu z Cleveland Cavaliers 28 marca 1990 roku, zanotował GmSc na poziomie 64.6. Jego linijka to 69 punktów, 18 zbiórek, 6 asyst, 5 przechwytów, 1 blok, 2 straty i 5 fauli. Michael pojawił się na liście liderów aż pięć razy w pierwszej dwudziestce spotkań z najwyższym Game Score.
Na liście liderów plasuje się także Devin Booker i jego pamiętne 70 punktów przeciwko Boston Celtics 24 marca 2017 roku.
Na kolejną część zapraszam już tradycyjnie w kolejną sobotę. Jeżeli chcecie przeczytać poprzedni wpis, gdzie rozpracowywałam PER, Win Shares i USG%, to możecie zrobić to tu.
Dzięki!
2 Komentarze
Rafał Polkowski
Dobra robota Marta,
Będzie więcej?
Marta Kiszko
Oczywiście, w kolejną sobotę 🙂 dzięki!