Labs Raport: Epicki pojedynek Mitchell vs. Giannis i udany comeback Jazz, Warriors wykorzystali wpadkę Nuggets

Paweł Mocek Strona Główna Wyniki 1

Wczoraj w NBA nie brakowało ani emocji, ani niespodzianek, ani rozczarowań – było po prostu wszystko. Donovan Mitchell i Giannis Antetokounmpo stoczyli epicki pojedynek w Salt Lake City, z którego zwycięsko wyszła drużyna gospodarzy, niwelując 17-punktowe straty w ostatniej kwarcie. Comeback zaliczyli także Golden State Warriors w Filadelfii, podczas gdy ich najwięksi konkurenci na Wschodzie zaliczyli wpadkę u siebie przeciwko Pelicans. Spurs w przekonywujący sposób pokonali u siebie Thunder, a Lakers… może lepiej o nich na razie nie mówmy. Zapraszam na Labs Raport.

Detroit Pistons 129@93 Cleveland Cavaliers

Pistons nie pozostawili Cavaliers żadnych złudzeń, zdobywając 42 punkty już w pierwszej kwarcie. Do przerwy zbudowali 33-punktowe prowadzenie i szybko było wiadomo, że jest już po meczu. Pozbawieni Kevina Love’a (odpoczynek w meczu back-to-back) goście dali się zdominować zarówno pod koszem, jak i za łukiem. Tłoki trafiły aż 20 z 37 swoich prób z dystansu. Przodował w tym Luke Kennard, trafiając 6 z 7 trójek i liderując Pistons z 26 punktami. 24 dodał Reggie Jackson, a starterzy gospodarzy mogli odpoczywać w drugiej połowie. Collin Sexton miał 14 punktów dla Cavs.

Orlando Magic 117@112 Indiana Pacers

Coraz lepiej poczynający sobie Magic po wygranej nad Warriors, tym razem ograli na wyjeździe Pacers. Tym samym są na ósmym miejscu na Wschodzie i mają pół meczu przewagi nad dziewiątymi Hornets. Po dobrym początku Magików, to gospodarze z Indiany przejęli kontrolę nad meczem. W trzeciej kwarcie powiększyli różnicę do 10 oczek, ale wówczas goście znowu się obudzili. W czwartej odsłonie „gorący” zrobił się Terrence Ross i 5 kolejnymi punktami dał w pewnym momencie swojej ekipie 7-punktowe prowadzenie. To w samej końcówce Pacers zmniejszyli do 2 oczek, ale dagger trójka Evana Fourniera na 8.4 sekundy przed końcem załatwiła sprawę. Nikola Vucević zdobył 27 punktów, 23 miał Ross, a 19 dodał Fournier. Magic trafiali 51% swoich rzutów i z ostatnich 13 spotkań wygrali aż 10. Bojan Bogdanović zdobył 25 punktów, Darren Collison dodał 23 punkty i 10 asyst. Pacers zanotowali aż 55-procentową skuteczność z gry.

Brooklyn Nets 88@117 Miami Heat

Heat zdominowali Nets i bez problemów pokonali ich, ani razu nie dając sobie wyrwać prowadzenia. Konsekwentnie powiększali prowadzenie w trakcie meczu i tym razem – w ostatnich 4 meczach tracili dwucyfrową różnicę – je utrzymali. 29 punktów przewagi to ich największe zwycięstwo w tym sezonie – i największa porażka Nets. Kelly Olynyk zdobył 25 punktów, a 18 dodał Derrick Jones Jr. Pod nieobecność Hassana Whiteside’a, Bam Adebayo miał 16 zbiórek – o 3 więcej niż cała pierwsza piątka gości. Dla Nets 15 oczek zdobył Joe Harris.

Golden State Warriors 120@117 Philadelphia 76ers

Warriors wyjeżdżają z Filadelfii z podniesionymi głowami, po tym jak udało im się zrobić comeback i przerwać 2-meczową serię porażek. Po pierwszej połowie, wygranej przez Sixers 12 punktami, Stephen Curry w trzeciej kwarcie szybko zszedł na ławkę z czwartym faulem i wydawało się, że to dobra okazja dla gospodarzy do powiększenia prowadzenia. W Warriors jest jednak parę ludzi, którzy potrafią pociągnąć grę, dzięki czemu goście zdobyli w tej odsłonie 38 oczek (12 miał Kevin Durant) i przed ostatnią ćwiartką mieli tylko 3 punkty straty. W niej mogli liczyć już na swojego lidera. W końcówce dał swojej drużynie prowadzenie 111-109, a następie gdy gospodarze wyrównali, zdobył 6 kolejnych punktów i poprowadził swoją ekipę do wygranej.

Sixers popełnili dwa duże błędy w clutch – Mike Scott niepotrzebnie sfaulował Duranta, gdy podopieczni Bretta Browna mogli po prostu spróbować obronić akcję i mieć swój rzut na dogrywkę, a Ben Simmons próbujący specjalnie nie trafić drugiego rzutu wolnego nie trafił nawet w obręcz i oddał piłkę gościom. Durant zdobył 34 punkty, Curry miał ich 28, a 25 dodał DeMarcus Cousins. Tak jak w Sixers zabrakło Joela Embiida, tak Warriors nie mieli do dyspozycji Klaya Thompsona (kolano). Simmons zaliczył drugie kolejne triple-double (25 punktów, 15 zbiórek i 11 asyst), a 22 punkty dodał Scott.

Memphis Grizzlies 111@81 Dallas Mavericks

Grizzlies zagrali w defensywie w stylu „Grit & Grind”, zdominowali fizycznie strefę podkoszową i odnieśli największe zwycięstwo w tym sezonie. Mavericks utrzymywali się w grze mniej więcej do początku trzeciej kwarty, potem nie mieli już nic do powiedzenia. Do wygranej Niedźwiadki poprowadził Jonas Valanciunas, zdobywca 20 punktów i autor 10 zbiórek. Po 15 punktów dodali Avery Bradley i Jevon Carter. W tym czasie gospodarze przegrali już po raz szósty w ostatnich 7 meczach. Luka Doncić miał 22 punkty, trafiając tylko 1 z 8 rzutów dystansowych. Cały zespół Mavs trafił 7 z 40 trójek i zanotował najgorszą w sezonie skuteczność na poziomie 31%.

Oklahoma City Thunder 102@116 San Antonio Spurs

Domowi Spurs to zupełnie inna drużyna niż wyjazdowi Spurs i pokazali to wygrywając po raz ósmy z rzędu na własnym parkiecie. Wróciła przede wszystkim ich defensywa, która zatrzymała Thunder na zaledwie 39 zdobytych punktach w drugiej połowie, co ostatecznie przesądziło o wygranej.

W pierwszej połówce Ostrogi mogły się za to pochwalić nienagannym atakiem, zdobywając w niej aż 72 punkty – najwięcej w całym sezonie. Pomógł w tym LaMarcus Aldridge, który zdobył 17 ze swoich 27 punktów (miał także 10 zbiórek) w pierwszej kwarcie. W niej goście prowadzili 7-6, ale było to ich jedyne prowadzenie w tym meczu i ostatecznie przegrali już po raz czwarty z rzędu, wciąż musząc sobie radzić bez Paula George’a (kontuzja barku). 22 punkty dodał Rudy Gay, a DeMar DeRozan miał 18 punktów i 7 asyst. Spurs trafili aż 29 rzutów z półdystansu. Russell Westbrook miał 19 punktów, 9 zbiórek i 8 asyst, a jego zespół ma już taki sam bilans, jak czwarci w Konferencji Portland Trail Blazers.

New Orleans Pelicans 120@112 Denver Nuggets

Dwucyfrowe straty w pierwszej połowie nie spowodowały poddania się Pelicans, którzy wrócili do meczu i odnieśli zaskakujące zwycięstwo w Denver. Gospodarze przegrali na własnym parkiecie po raz drugi z rzędu i oddalili się od prowadzących w Konferencji Golden State Warriors.

Nuggets zbudowali 19-punktowe prowadzenie w drugiej kwarcie i pomimo problemów z faulami Nikoli Jokicia (grał tylko 6 minut w pierwszej połowie) wydawało się, że wszystko mają pod kontrolą. Run 13-2 Pelicans, dający im prowadzenie w trzeciej kwarcie temu zaprzeczył. Co więcej, goście nie dali się już dogonić – pod koniec czwartej kwarty Nuggets mieli 5 punktów straty i piłkę, ale Jrue Holiday przechwycił ją od Gary’ego Harrisa i przeprowadził dagger akcję 2+1. Pod nieobecność Anthony’ego Davisa (odpoczynek), Holiday zdobył 29 punktów, a 28 dodał Julius Randle. Jokić i Jamal Murray zdobyli po 20 oczek dla gospodarzy.

Los Angeles Lakers 109@118 Phoenix Suns

Suns odpowiedzieli na wczorajszą porażkę z Pelicans i w dobrym stylu pokonali Lakers. Trener Igor Kokoskov dał Deandre Aytonowi zadanie bronienia LeBrona Jamesa i choć sam gwiazdor Jeziorowców zdobywał swoje punkty, to rozregulowało to kompletnie cały zespół gości. Słońca od początku wyglądały jak lepsza drużyna i potwierdziły to w trzeciej kwarcie, powiększając w niej prowadzenie do 17 punktów. W czwartej James próbował dać swojej drużynie nadzieję na powrót, Lakers zbliżyli się na 3 oczka przy stanie 112-109, ale nawet to nie wystarczyło. Suns trafili 6 rzutów wolnych w ostatniej minucie meczu i stali się najgorszą drużyną (12-51), z jaką LeBron przegrał w swojej karierze. Ayton zdobył 26 punktów i 10 zbiórek, a 25 oczek dodał Devin Booker. James miał 27 punktów, 16 asyst i 9 zbiórek, 25 punktów zdobył Brandon Ingram, a 21 (10/10 z gry) dodał JaVale McGee. Lakers są już o 4.5 meczu poza playoffami.

Milwaukee Bucks 111@115 Utah Jazz

W niesamowitym stylu Donovan Mitchell nie pozwolił Jazz na porażkę z Bucks, pomimo ich 17-punktowego prowadzenia w czwartej kwarcie. Po tym, jak równie niesamowity w tym meczu Giannis Antetokounmpo runem 17-2 zbudował (przy 15 punktach zdobywał je lub asystował przy nich) tą różnicę, gwiazdor gospodarzy oszalał i absolutnie przejął show. Drugoroczniak zdobył 17 ze swoich najlepszych w karierze 46 punktów w ostatnich 8 minutach meczu, włączając w to kluczowe trójki oraz rzuty wolne. Jazz zrobili w tym czasie swój run 17-2, zupełnie odwracając losy meczu i obracając go na swoją korzyść.

Antetokounmpo, pozbawiony w tym meczu zarówno Malcolma Brogdona (stopa), jak i Erica Bledsoe’a (plecy) dwoił się i troił, całe spotkanie dominując Rudy’ego Goberta w pomalowanym i rozprowadzając akcje jako rozgrywający na obwodzie. Zdobył 43 punkty i 14 zbiórek, nie trafił jednak aż 3 rzutów wolnych w ostatnich 10 sekundach spotkania. Bucks przerwali swoją 7-meczową serię wygranych, podczas gdy Jazz zwyciężyli już po raz czwarty z rzędu. Derrick Favors miał 23 punktów i career-high 18 zbiórek. Dla Kozłów 29 punktów zdobył Khris Middleton.

Komentarze

  1. Dla Lakers chyba faktycznie lepiej jak nie wejda do PO, bo 4 blowouty przeciw GSW chluby nie przyniosa

Twój komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *