O NBA, reprezentacji Polski i PLK – wywiad z Kamilem Łączyńskim!

Mateusz Jakubiak Inne Strona Główna Wywiady 0

Od kilku ładnych lat na polskich parkietach koszykarskich, rozgrywający Anwilu Włocławek, od niedawna ponownie w reprezentacji Polski, kibic Legii. Te słowa idealnie opisują Kamila Łączyńskiego, który podczas zgrupowania kadry znalazł czas, aby odpowiedzieć na pytania dla NBALabs oraz CavsPL. Jesteście ciekawi jego punktu widzenia na różne aspekty koszykówki w naszym kraju i za Oceanem? Zapraszamy do lektury!


Mateusz Jakubiak: Na wstępie chciałbym Ci serdecznie podziękować za poświęcony czas. Nie jest łatwo znaleźć wolną chwilę, gdy jest się podstawowym rozgrywającym lidera naszej rodzimej koszykarskiej Ekstraklasy. Czy to będzie przełomowy sezon dla Anwilu Włocławek? Na pewno liczycie na dużo lepsze zakończenie rozgrywek niż rok temu.

Kamil Łączyński: Bardzo bym chciał, żeby był przełomowy. Czas pokaże, jak się wszystko rozegra. Chcemy być przygotowani na każdy mecz jak najlepiej i nie myśleć o tym, co będzie za kilka miesięcy.

M.J.: Nigdy nie ukrywałeś, że jesteś kibicem warszawskiej Legii, która wreszcie wróciła do koszykarskiej elity w naszym kraju. Początek sezonu w jej wykonaniu jest jednak daleki od ideału. Czy kibice w stolicy mają jakiekolwiek przesłanki ku temu, aby wierzyć, że zła karta w końcu się odwróci?

K.Ł.: Cała Legia potrzebuje czasu, żeby oswoić się i przystosować do nowych realiów. Nie mówię tylko o samych zawodnikach czy trenerach. Gra w ekstraklasie i pierwszej lidze to dwa różne światy pod względem organizacyjnym. Życzę im jednak, aby stało się to jak najszybciej.

M.J.: Chciałbym zapytać o reprezentację. Za nami średnio udany EuroBasket, choć trzeba przyznać, że Polacy mieli tam również mnóstwo pecha. Jaka przyszłość czeka naszą kadrę? No i czy doczekamy się ponownie Kamila Łączyńskiego w składzie? [pytanie zadane przed powołaniem Kamila do kadry – przyp. red.]

K.Ł.: W końcu doczekałem się powołania. Zaczynamy eliminacje do mistrzostw świata i liczę na to, że będę w stanie pomóc zespołowi w awansie do kolejnego etapu.

M.J.: Zawsze fascynowało mnie podejście Litwinów do koszykówki. Mówi się, że to druga religia w tym kraju. Co musimy zrobić, aby w Polsce zasiać choć 10% takiego entuzjazmu i miłości do basketu? Jaki jest Twój punkt widzenia na sposób promocji koszykówki w naszym kraju?

K.Ł.: Koszykówka to sport niszowy w naszym kraju. Nie jestem ekspertem w sprawie promocji, więc nie chcę się wymądrzać. Uważam jednak, że powinno się na siłę promować naszą dyscyplinę w szkołach, bo to najłatwiejszy sposób,  aby trafić do dzieciaków czy młodzieży.

M.J.: Przejdźmy już  do NBA… Czy znajdujesz w ogóle czas, aby poczytać wiadomości zza Oceanu albo obejrzeć mecz ulubionej drużyny? O właśnie… Do którego zespołu żywisz największą sympatię?

K.Ł.: Zdecydowanie częściej oglądam skróty spotkań i najlepsze akcje z danego dnia. Moim ulubionym graczem jest LeBron James, a więc kibicuję drużynie, w której aktualnie występuje.

M.J.: A czy jest koszykarz, którego śmiało mógłbyś nazwać swoim wzorem do naśladowania, prawdziwym idolem? A może w dzieciństwie byłeś zapatrzony w jednego gracza, a teraz podziwiasz kogoś innego?

K.Ł.: Kiedyś podobała mi się gra Johna Stocktona. To był wspaniały rozgrywający, potrafiący wykorzystać gry dwójkowe. Potem moim ulubieńcem był Jason Williams. Miał niesamowitą łatwość w odnajdywaniu wolnych graczy na parkiecie.

M.J.: W ostatnich latach rywalizację w NBA zdominowały ekipy Golden State Warriors oraz Cleveland Cavaliers. Czy uważasz, że w tym sezonie jest szansa na przełamanie tego duopolu? A może musimy zaczekać jeszcze rok, gdy barwy klubowe zmieni np. LeBron James?

K.Ł.: Początek sezonu pokazuje, że te dwie ekipy nie będą miały takiej łatwej przeprawy w swoich Konferencjach, jak to miało miejsce rok temu. Chciałbym żeby coś się pozmieniało. Na Wschodzie dużo Może Boston Celtics namieszać. Zachód zawsze jest bardziej wyrównany. Oklahoma City Thunder po poważnych zmianach będą piekielnie groźni.

M.J.: Może obecny sezon będzie przełomowym dla naszego rodzynka? Marcin Gortat już od wielu lat gra w NBA i cały czas jest bardzo ważną postacią stołecznych Washington Wizards. Jak oceniasz jego karierę na amerykańskich parkietach?

K.Ł.: Marcin to wzór do naśladowania. Choć miałem okazję tylko przez chwilę trenować u jego boku, to od razu rzuciło mi się w oczy jak dużą uwagę poświęca na detale. To prawdziwy hardworker. Jego mądrość i solidność doceniają również za Oceanem. Życzę Marcinowi jak najlepiej i kibicuję jego Washington Wizards, żeby zaszli jak najdalej!

M.J.: Na koniec chciałbym Cię zapytać również w temacie Polaków w NBA. Widzisz któregoś ze swoich „kolegów po fachu” w tej lidze?

K.Ł.: Żeby dostać się do NBA musi być spełnionych kilka warunków. Czasami same umiejętności nie wystarczają. Oby kilku młodych i obiecujących naszych zawodników trafiało na mądrych i dobrych ludzi. Gdy to wszystko będzie oparte na ciężkiej pracy, to wydaje mi się, że w niedługim czasie możemy się spodziewać Polaków w NBA. Nikogo z nazwiska nie chce jednak wymieniać.

Twój komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *