Fast Break: Bucks wygrali los na loterii
Typując, że Eric Bledsoe dołączy w trakcie sezonu do Milwaukee Bucks nie myślałem, że stanie się to tak szybko. Tutaj pochwaliłbym się normalnie, że tak trafnie przewidziałem przyszłość, ale postawiłem tam także, że Memphis Grizzlies będą tankować, a Lauri Markkanen nie poradzi sobie w swoim pierwszym sezonie… Przejdę więc prosto do wczorajszej wymiany, w której Phoenix Suns pozbyli się gracza niezadowolonego ze swojej sytuacji w zespole.
Już po pierwszych meczach sezonu widać było, że Giannis Antetokounmpo pomimo bycia najbardziej dominującym na parkiecie graczem na starcie rozgrywek, nie będzie w stanie utrzymać takiego tempa przez 82 spotkania. Z zadaniowców dobrze radzili sobie Malcolm Brogdon i Tony Snell, potem formę zaczął łapać Khris Middleton, ale i tak Kozły utknęły gdzieś na granicy 50% zwycięstw. Brakowało gracza, który potrafi zarówno wykreować pozycję do rzutu dla swoich kolegów, jak i dla siebie. Kogoś, kto będzie mógł odciążyć Giannisa z zadań rozgrywającego. W skrócie – ofensywnego talentu, sprawdzonego już na parkietach NBA. W jeszcze większym skrócie – Erika Bledsoe’a.
W zeszłym sezonie Bledsoe zaliczał 10.3 wejścia pod kosz na mecz (10. w całej lidze), trafiając 53.4% swoich prób z gry właśnie po penetracjach. 35.6% tych drive’ów kończyło się podaniem – i na to liczą Bucks. W drużynie pełnej strzelców zza łuku i liczącej na spacing – głównie wokół Giannisa – bardzo przyda się gracz o takiej charakterystyce. Malcolm Brogdon również potrafi nieźle zaatakować pomalowane, natomiast nie jest ani tak dobrym driverem, ani tak dobrym podającym jak Bledsoe. Teraz jego rola powinna jeszcze częściej polegać na rozciąganiu gry i ścięciach pod kosz, natomiast będąc back-upem Bledsoe’a (chyba, że Kidd zdecyduje się na wystawianie go na pozycji rzucającego obrońcy) sam także dostanie swoją szansę na kreowanie gry.
Bledsoe wydaje się dobrym uzupełnieniem rotacji Milwaukee, czekającej przecież jeszcze na powrót Jabariego Parkera. Jest tym bardziej dobre, że nie kosztowało ich zbyt wiele. Greg Monroe w playoffach pokazał, że w odpowiedniej roli potrafi przydać się drużynie, ale zdecydowanie stracił impet na początku rundy zasadniczej. Po tym sezonie jego kontrakt się kończy i wątpię, by Bucks chcieli przedłużyć z nim umowę, tym bardziej, że muszą sobie poradzić z zastrzeżoną wolną agenturą Parkera.
Picki Bucks oddane do Phoenix również nie będą wielką stratą. Patrząc na potencjał Kozłów, wybór w pierwszej rundzie nie powinien być niższy niż top22, nie mówiąc już o picku z drugiej rundy. Ciekawa jest sprawa zastrzeżenia tego picku. Bucks wyślą swój pick do Arizony już w 2018 roku, jeśli ten będzie pomiędzy numerem 11, a numerem 16. Jeśli nie, w 2019 roku ta granica przesuwa się do picków 4-16, a w 2020 do picków 8-30. Ostatecznie więc Phoenix powinni dostać ten wybór dopiero w 2020 roku, bowiem trudno spodziewać się słabej dyspozycji Kozłów w ciągu kolejnych kilku sezonów.
Wcześniej mówiono, że Suns będą chcieli w zamian co najmniej Malcolma Brogdona. Ba, spekulowano nawet o Jabarim Parkerze, choć to wydawało się już ekstremum. Tymczasem dostają prawdopodobnie dość niski wybór w drafcie za 3 lata, pół roku kontraktu gracza którego nie potrzebują oraz pick w drugiej rundzie draftu 2018 (jeśli będzie to pick 48-60, więc raczej dostaną go już teraz). Dziwi fakt, że nie potrafili wyciągnąć za gwiazdę swojej drużyny nic lepszego, natomiast byli też w bardzo trudnej sytuacji. Wszyscy wiedzieli, że Bledsoe musi zostać wymieniony, więc nie byli w pozycji, by dyktować zbyt duże warunki. To samo czuli wcześniej w tym roku Indiana Pacers oraz New York Knicks.
Zachowanie Bledsoe’a nie podoba mi się, ale nie wiadomo też co tak naprawdę działo się za kulisami Suns. Czemu Bledsoe chciał odejść dopiero teraz? Czy było to związane z pracą trenera, atmosferą w drużynie, czy po prostu przestał mieć ochotę na ciągłe przegrywanie? Tak czy inaczej, dało się uniknąć tej nieprzyjemnej dla obu stron sytuacji. Przecież to sam Bledsoe rozpoczął całą sagę związaną z jego prośbą o wymianę, nie była to plotka, która ukradkiem przedostała się do mediów. Suns przegapili też dobry moment na oddanie gracza, który imponował formą przez pierwszą część poprzedniego sezonu.
Za to Bucks nie mogli rozegrać tego lepiej. Zdobyli to, czego chcieli i potrzebowali, nie oddając za to zbyt wiele. Kwartet Bledsoe – Middleton – Giannis – Jabari? Już nie patrząc na ten sezon, ale na następny – to jest podstawa drużyny, która może powalczyć o Finały NBA. Szczególnie, jeśli w ich konferencji nie będzie już LeBrona Jamesa.
3 Komentarze
Martino
Dodajmy do tego że Suns chcą zwolnić Monroe i tworzy nam się następujący obraz : oddaliśmy naszego najlepszego zawodnika z sympatycznym kontraktem w zamian za dług w salary wobec Monroe i dwa daaaaaalekie picki w tym jeden za 3 lata … = Ryan McDonough to totalny kret.n i każdy GM w lidze jeździ po nim jak chce , nie długo dojdzie do tego ze odda Bookera za dwa drugorundowe picki w 2022 i spadający kontrakt bo takie właśnie robi interesy … Czy nikt tego nie widzi ?
abcde
Phoenix oddało gracza z potencjałem All-Star za paczkę orzeszków. Brawo!
Endrjus
Antytalent transferowy Ryana McDonougha to fakt. Choć ja nie odbieram tego transferu negatywnie, zwłaszcza w kontekście zapowiedzi zwolnienia Monroe. W obecnym sezonie PHX najbardziej obawiałem się nędznej przeciętności i dalszego „zakopywania w muł”. Ten transfer (przy założeniu, że Monroe w contract year nie wywalczy kilku dodatkowych zwycięstw) daje realne szanse na prawdziwe dno. A to bardzo zwiększa prawdopodobieństwo na własny pick w TOP3 przyszłorocznego draftu. Z uwagi na zmiany w loterii draftu, są też realne szanse na przejęcie wyboru MIL już w roku 2019. Czerwona latarnio Pacific Division z Sacramento – bój się – PHX pikuje po picki! No a w przyszłym sezonie musi już być lepiej 😉