Fast Break: Pułapki na Currym, crunchtime Cavaliers nie istnieje, Kevin Durant idzie po drugie MVP – analiza Game 3 Finałów

Paweł Mocek Fast Break Felietony Strona Główna 1

Kevin O’Connor miał rację. Cavaliers zaczęli zakładać pułapki na Stephena Curry’ego po zasłonach. Nie chwaląc się, ja miałem rację, że będzie to broń obosieczna. Ale trudno, to była jedyna szansa Cleveland LeBroners na wygraną i odnieśli w tej walce małe zwycięstwo – wybili Curry’ego z rytmu. I wtedy wszedł on, cały na biało.

Kevin Durant przyszedł do gry w Game 2, a w Game 3 był najlepszym zawodnikiem na parkiecie. Idzie w tym momencie po swoje drugie z rzędu Finals MVP (mój ranking ukaże się jutro) i będzie dwukrotnym mistrzem NBA. Warriors bez niego, a z Harrisonem Barnesem, byli w sporych problemach w meczu numer trzy, bo Cavaliers wyszli na spotkanie gotowi – podobnie jak w Game 4 w poprzednich Finałach – i skoncentrowani.

Trap Stephena Curry’ego – ze zmiennym skutkiem

Cavaliers wrócili do obrony, którą stosowali wcześniej w Finałach przeciwko Warriors, a także w tych playoffach w serii przeciwko Victorowi Oladipo i Indianie Pacers. Wychodzący po zasłonie w roli kozłującego Steph Curry był podwajany i musiał szybko oddawać piłkę, by uruchomić ruch piłki swojej drużyny.

 

Cavaliers nie robili tego zawsze – gdy na parkiecie w Warriors była Hamptons 5 (już z Andre Iguodalą), czasem po prostu zmieniali krycie.

 

Trudno powiedzieć, czy była to część gameplanu, czy gapiostwo J.R.’a Smitha, bo zarówno Love, jak i LeBron mieli do niego pretensję po tej akcji. Curry nie miał jednak rytmu od pierwszej minuty spotkania i nie mógł potem się wstrzelić aż do czwartej kwarty, gdy trafił swoją pierwszą trójkę. Na początku meczu, gdy intensywność Cavaliers w obronie była niezwykle wysoka dzięki energii uzyskanej od kibiców, trapy działały dobrze. Potem jednak, po tym jak Kevin Durant zaczął trafiać niesamowite rzuty, a swoje z ławki dali Shaun Livingston, Jordan Bell i Iguodala, Warriors zaczęli wykorzystywać te pułapki do uruchomienia swojej ofensywy.

 

Do użycia tej broni Cavaliers przeciwko nim samym potrzebne są dwie rzeczy – błyskawicznie podający Curry oraz Draymond Green w roli gracza stawiającego zasłonę. 90% silnych skrzydłowych w tej lidze stałoby w miejscu, szukając wolnego kolegi, lub zrobiłoby krok do przodu i rzuciło z półdystansu. Green wie jednak, że potrafi rzucić idealnego loba w kierunku Bella, który w tym meczu świetnie spisywał się właśnie w roli kończącego spod obręczy (z rotacji wypadł zupełnie Kevon Looney, na centrze grali JaVale McGee, David West, Bell i Green).

Warriors obrócili ten mecz na swoją korzyść w trzeciej kwarcie, właśnie takimi akcjami.

 

Praktycznie bliźniacza akcja do tej powyżej. Zwróćcie uwagę, kto kryje Curry’ego i Greena – J.R. Smith i Kevin Love, a więc najgorsi obrońcy w piątce Cavaliers. Dzieje się tak po to, by pozostała trójka ustawiała się we właściwych miejscach, odcinając możliwość podania. Jest to jednak trudne, jeśli jedynym ścinającym graczem jest McGee, a na obwodzie zostają Klay Thompson i Durant. Żadnego z dwóch ostatnich nie można zostawić samego, więc Tristan Thompson jest pozostawiony sam sobie.

 

Powyższa akcja jest majstersztykiem Warriors. Jak widać, Cavaliers zrobili usprawnienie – Love zamiast Greena kryje McGee, Thompson jest na Greenie. Co robi Curry? Ustawia pick-and-roll z JaValem po prawej stronie, gdzie obok Green. Wymusza pułapkę, ale nie podaje do McGee. Ten ścina do kosza, a ponieważ odpowiedzialny za pomoc przy nim jest Thompson, Curry stopuje akcję podaniem do Greena. Ten szybko oddaje ją Stephowi, ale teraz Warriors mają to co chcieli – Love kryje Greena, po pułapce piłka trafia do Draymonda, a reszta jest historią. Mądrość mistrzów.

Curry nie dostaje w tych akcjach praktycznie nic w box-scorze – jest 3/16 z gry, ma „tylko” 6 asyst. A i tak jest kluczowy do tego, by Warriors dostawali w tych akcjach to, co chcieli. Curry to dużo więcej niż strzelec, zmienia grę zarówno z piłką w rękach, jak i bez niej. Tak jak pisałem po Game 2 – trapowanie jest konieczne, ale w pewnym momencie obróci się przeciwko Cavaliers. Obróciło się już w Game 3.

Post-LeBron

Warriors parę razy zmieniali schemat obrony na LeBronie w tym spotkaniu – było trochę hedge’ów (podobnie jak w Game 2 działały słabo), próbowali jak najczęściej szybko zmieniać krycie między Currym a Thompsonem, by to ten drugi bronił Jamesa, a potem po prostu switchowali. Cavaliers dopiero po raz pierwszy w tej serii ustawiali jednak w takich sytuacjach akcje dla Jamesa grającego tyłem do kosza i chyba powinno być ich więcej.

 

To działo się, gdy Warriors go tam podwajali. Gdy tego nie robili, działo się to:

 

Taka gra Jamesa kosztuje go oczywiście dużo energii, natomiast w Game 4 i tak nie ma już nic do stracenia. Zastanawia mnie tylko, czemu Tyronn Lue nie grał takich akcji w Game 2, gdy w wielu momentach trzeba było po prostu uspokoić grę.

Crunchtime Cavaliers jest problemem

Od pierwszej rundy rzuciło mi się w oczy jedno – grający w ostatnich 5 minutach bliskiego meczu Cavaliers są niezwykle słabi – szczególnie u siebie. Było tak w serii przeciwko Pacers, gdzie prawie wtopili Game 5, a także w serii z Raptors, gdzie stracili prowadzenie w Game 3. W obu przypadkach, game-winnerami ratował ich LeBron James. Taki zespół jak Warriors wykorzystuje jednak okazje, które dają im rywale.

Ostatnie 3 minuty:

 

Rodney Hood był świetny w swoim pierwszym meczu Finałów rozegranym jako członek rotacji, ale ta akcja jest niewytłumaczalna. Nie rozumiem, co próbował tutaj zrobić, a sędziowie mogli nawet tutaj odgwizdać jego faul. Potem nastąpił moment, którego by nie było, gdyby Andre Iguodala odpoczywał jeszcze jeden mecz. Iggy wyciągnął piłkę spod pachy Love’a, a w transition Smith i Hood we dwójkę pobiegli do Klaya Thompsona, dając Curry’emu jego pierwszą niekontestowaną trójkę w meczu. Oczywiście ją trafił – po spudłowaniu pierwszych dziewięciu.

James odpowiedział własną trójką po serii ofensywnych zbiórek Cavs po tym, jak pierwsza akcja ponownie nie przyniosła dla punktów. Na nic jednak się to nie zdało.

 

Przez 18 sekund akcji, Cavaliers zagrali dobre defensywne posiadanie, a Warriors bardzo słabe w ataku. Po serii zasłon Iguodali i Duranta dla siebie nawzajem, na których James i Love zmieniali krycie, na zegarze zostaje 6 sekund. I z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu, decydują się oni na postawienie pułapki, na 6 sekund przed końcem. W takich sytuacjach elementarz mówi – po prostu zmień krycie, Durant będzie musiał oddać trudny rzut przez ręce, bo nie ma czasu na nic innego. Przez trap, Iguodala dostaje otwartą drogę do kosza, a jeśli T. Thompson byłby szybszy w pomocy, wówczas Iggy wykonałby podanie do prawego rogu, do niepilnowanego Klaya – bo oczywiście ani James, ani Love do niego nie doskoczyli.

 

„Odpowiedzią” Cavaliers był Tristan Thompson rzucający kontestowanego półhaka. To, co było wydarzyło się potem, zgasiło światła w Quicken Loans Arena. Kevin Durant zrobił to znowu, w tym samym miejscu, w tym samym meczu, praktycznie w tym samym momencie meczu.

To był spektakularny mecz Duranta, który trafił 4 ze swoich 6 trójek z ponad 9 metrów (30 stóp). To była jedna z nich. Jego punkty z izolacji trzymały Warriors w grze w pierwszej połowie i jego punkty z izolacji w czwartej kwarcie – po prostych rzutach nad niższymi Hillem i Smithem – utrzymywały Warriors z przodu. Zrobił duży krok w stronę Finals MVP, po słabym strzelecko występie Curry’ego. Mecz numer cztery to może być show-down o to wyróżnienie, choć w tym momencie wydaje się, że delikatną przewagę ma KD.

A Cavaliers? Cavaliers mieli szansę, tak samo jak w Game 1. Trochę mniejszą, bo stracili prowadzenie już w trzeciej kwarcie, ale wciąż dużą. Na koniec wygrał talent i lepszy trener. Niektórzy tworzą teorię, że Warriors specjalnie podłożą się w Game 4, by znowu cieszyć się z mistrzostwa u siebie. Ja myślę, że chcą po raz pierwszy zrobić sweep w Finałach NBA i tym samym dopełnić mojego typu sprzed rozpoczęcia sezonu 2017/18.

Komentarze

  1. Będzie 4-0. Wszyscy są już wykończeni tym sezonem, a i LeBron ma moim zdaniem dość organizacji Cavaliers.

Twój komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *