Labs Raport: Fenomenalny LeBron to za mało – Celtics wygrywają Game 2!
Można się było spodziewać, że czeka nas spektakularny mecz w wykonaniu LeBrona Jamesa po słabszym jego występie w meczu numer jeden. Tak też się stało, bo lider Cleveland Cavaliers w Game 2 zapisał na swoim koncie 42 punkty, 12 asyst i 10 zbiórek, ale ponownie nie miał wsparcia od większości kolegów i Kawaleria po raz drugi uległa Boston Celtics.
W tegorocznych playoffs ekipa ze stanu Massachusetts jeszcze nie przegrała w TD Garden, a w swojej historii w lidze NBA za każdym razem wygrywała, gdy prowadziła w serii 2-0. Zwycięstwo minionej nocy nie przyszło „Celtom” łatwo…
W pierwszej połowie Kawaleria prowadziła już różnicą jedenastu punktów, ale po raz kolejny w obecnych playoffs potrafiła roztrwonić wysoką przewagę. James zdobył 21 z pierwszych 27 oczek swojej drużyny w pierwszej kwarcie i wyrównał rekord swojej kariery tej fazy rozgrywek, jeżeli chodzi o zdobyte oczka w jednej kwarcie.
22 punkty i 15 zbiórek zanotował Kevin Love, ale nie pomogło to Cavs w odniesieniu zwycięstwa. Tyronn Lue zdecydował się również na zmianę w pierwszej piątce drużyny z Ohio i w miejsce Kyle’a Korvera do wyjściowego składu trafił Tristan Thompson.
Dużo emocji, tych gorszych, pojawiło się na parkiecie hali w Bostonie na prawie cztery minuty przed końcem zawodów. Marcus Smart rzucił się w stronę J.R. Smitha, który chwilę wcześniej popchnął w plecy Al’a Horforda, gdy ten próbował zakończyć akcję layupem. Obaj panowie zostali ukarani przewinieniami technicznymi, a koszykarz gości dodatkowo otrzymał faul typu flagrant 1.
Lue zdecydował o zdjęciu swoich podstawowych zawodników na 1:48 przed zakończeniem spotkania. Celtics prowadzili wtedy różnicą czternastu punktów i już było wiadomo, że wicemistrzowie tego meczu nie wygrają.
Kibice Cavaliers przeżyli również momenty dużego strachu, ponieważ w drugiej kwarcie do szatni udać się musiał LeBron James. Lider Kawalerzystów miał problemy z szyją, a było to efektem starcia z Jayson Tatumem. LBJ krótko był jednak poza grą, ponieważ stracił tylko niecałe dwie minuty rywalizacji.
Teraz seria przenosi się do Cleveland, a pierwsza odsłona spotkań w Quicken Loans Arena w nocy z soboty na niedzielę o 2:30 czasu polskiego.
Cleveland Cavaliers @ Boston Celtics, 94-107
stan rywalizacji: 2-0 dla Celtics
4 Komentarze
Bolek
Clevland nie prowadziło nawet przez sekundę 20 punktami. Największa różnica na korzyść Cavaliers to 11 punktów. Jeśli chodzi o mecz to Boston pokazał charakter i jak zawsze liderem tego był Marcus Smart. Gdyby koleś miał rzut byłby top 20 graczy w lidze albo i lepiej, no ale nie można mieć wszystkiego. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie ominą ich kontuzje. Gdyby w tym sezonie zdobyli mistrza to byłaby to historia na zajebisty film, a w sumie już jest.
Pozdrawiam 😀
Jax
Bolek! ubiegłeś mnie 😉 Faktycznie wkradła się literówka do tekstu – dwanaście zamiast dwadzieścia winno być raczej.
Choć nie pamietam najwyższej przewagi Cle, ale coś koło tego. Prosimy o poprawę w tekście :b
LBJ zaczął po królewsku – 1Q i 19 pkt. W meczach po porażce ma średnią 41pkt, więc można sie było tego spodziewać. (tym samym nie uruchomił reszty zespołu…)
Naturalnie trener Bostonu wiedział o tym, więc postanowił wyłączyć resztę, co mu się udało. LBJ opadł z sił (co?! jednak nie jest robotem?! Czekam na jego występ w Westword 😉 a reszta miewała przebłyski> Korver 11pkt, ale to było w pierwszej części spotkania, później nie siedział mu rzut. Love, bodajże 11 pkt w 3Q, poza tym słabo. JR „07 zgłoś się” Smith nie trafił nic z gry a jego głupi faul na Horfordzie dał dodatkowe punkty i większą przewagę na 3 min. przed końcem…
Straty TT pod koniec… W ogóle pełno strat Cleveland! Oni po prostu uwierzyli, że król wygra im mecz. Po co się męczyć, skoro mamy LBJ. Z taką postawą to śmiem twierdzić, że jest już po rywalizacji. Nawet jesli uda się im wyrównać na 2:2, co jest dość prawdopodobne. I tak będzie Boston w 7 – przewaga parkietu zrobi swoje.
Co robi „trener” Cleveland gdy w najważniejszym momencie spotkania Horford (i inni) wyrywają zbiórki w ataku i ponawiają ataki? Nic nie robi, tylko modli się do LeBrona.. Tak dało się dojechać do finału konferencji, ale wielkiego finału z tego nie bedzie.
Brakuje im Irvinga… Zauważcie, że ostatnie lata to ratował im dupska nie raz. Sorry, ale poza LeBronem nie ma tam utalentowanych wojowników (vide Celtics), ale teraz to już trochę za późno…
Kto by nie wszedł do wielkiego finału, to i tak klepy będą od wypoczętych „The Haptons 5″…
Mateusz Połuszańczyk
Panowie, dziękujemy za poprawkę. Dobry odbiorca, to czujny odbiorca. 🙂
Rols
Cavsi mocno weszli w mecz ale tylko ze względu na lebrona któremu wszystko wychodziło. Jak w czwartej kwarcie Boston wypracował przewagę, znów jedyny pomysł na ofensywe cavs było rzucanie trójek co akcje… No a skuteczność tych akcji była dramatycznie niska dlatego koniec końców Bostonu nie dogonili. Plus słaba defensywa w drugiej połowie i pod koniec meczu już gracze cavs zaczęli się irytować – chamskie zachowanie Smitha.
Jakby nie lebron to seria byłaby już zamknięta, niestety trzeba być czujny do końca