NBA Finals MVP Race #3

Paweł Mocek Ranking Strona Główna 0

Golden State Warriors są już niezwykle blisko mistrzostwa NBA i być może już dzisiaj zakończy się sezon 2017/18. Mecz numer trzy trochę wywrócił nam kolejność w wyścigu po MVP Finałów i mamy w nim nowego lidera. Nie oznacza to jednak, że ten wyścig już się zakończył, ale liczą się w nim już właściwie tylko dwaj gracze.


1. (+1) Kevin Durant – 31.7 PTS, 10.3 REB, 6.7 AST, 1.7 BLK, 55.9%FG, 47.4%3PT

Najlepszych graczy poznaje się po tym, jak grają na wyjeździe. Kevin Durant po raz drugi z rzędu wziął sprawy w swoje ręce w meczu numer trzy w Quicken Loans Arena, rzucił 43 punkty, utrzymując Cavs w grze w pierwszej połowie, a potem zamykając mecz w ostatniej ćwiartce. Durant zagrał w tej serii jeden przeciętny, jeden dobry i jeden znakomity mecz, przez co jest w tym wyścigu przed Currym, który rozegrał jeden dobry, jeden znakomity i jeden słaby. W drugim roku po przenosinach z Oklahomy City Thunder, KD może wygrać drugie kolejne mistrzostwo i drugie kolejne MVP Finałów.

2. (-1) Stephen Curry – 24.3 PTS, 7.7 AST, 6.0 REB, 1.0 STL, 38.5%FG, 39.5%3PT

Można powiedzieć, że Curry wystrzelał się w meczu numer dwa, w którym trafił rekordowe w Finałach 9 rzutów za 3 punkty i zrobił blow-out z dość wyrównanego meczu. Mecz numer trzy jest dla niego do zapomnienia, ponieważ zupełnie nie mógł się wstrzelić i za bardzo polegał na swoim rzucie, zamiast próbować rozbijać obronę. Cavaliers trapowali go i wymuszali na nim podania, które wykonywał bardzo dobrze, a po spudłowaniu 9 kolejnych rzutów zza łuku, trafił najważniejszą próbę, dzięki której Warriors objęli 4-punktowe prowadzenie w końcówce czwartej kwarty. Taki mecz strzelecko raczej się nie powtórzy, ale jeśli taktyka Cavs zostanie taka sama, będzie mu trudno zdobyć tyle punktów w kolejnym (kolejnych) meczu (meczach), by wyprzedzić Duranta.

3. (=) LeBron James – 37.7 PTS, 10.7 AST, 9.0 REB, 1.7 STL, 1.0 BLK, 52.5%FG, 35.3%3PT

Jak na standardy LeBrona Jamesa, mecz numer trzy był dla niego dość przeciętny. Spory udział w tym mogła mieć kontuzja kostki, jaką odniósł w drugiej kwarcie. Gdyby nie był to LeBron, uraz ten normalnie mógłby wykluczyć gracza na resztę spotkania. James wykonywał właściwe akcje w ofensywie, ale nie przejął meczu w końcówce i poza trójką – po serii zbiórek w ataku – nie odpowiadał na kolejne punktowe akcje Warriors. James jest obecnie być może przed ostatnim spotkaniem w koszulce Cavaliers i na pewno nie tak wyobrażał sobie kolejne pożegnanie ze swoim macierzystym klubem.

Twój komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *