Overtime: Zagadkowe lato Dynastii NBA

Marta Kiszko Felietony Overtime Strona Główna 11

Sweep Golden State Warriors na Cleveland Cavaliers w Finałach to potwierdzenie tego, że w obecnej NBA nie da się wygrać Miśka, gdy Twój zespół prowadzony jest tylko przez jednego zawodnika. One-man team nie ma szans w dobie superteamów i nawet LeBron James – najlepszy koszykarz w lidze, a kto wie, czy nie w historii – nie jest w stanie zmienić tego, gdy nie ma żadnej pomocy od kolegów lub jest ona znikoma. Golden State Warriors są oficjalnie Dynastią. Ci bardziej odważni mogli to kwestionować jeszcze przed końcem sezonu, ale trzy tytuły w ciągu czterech lat i zapewnienie szóstego w historii organizacji (co zrównało ich z Chicago Bulls) to wystarczające świadectwo tego, jak fenomenalną drużyną są Wojownicy. Ciężko nie wytypować ich jako faworytów w przyszłym sezonie, ale co potem?

Najbardziej w tej drużynie imponuje mi to, że trudno wskazać tylko jednego zawodnika, który jest odpowiedzialny za sukces organizacji. Każdy z kwartetu Curry-Thompson-Durant-Green jest w stanie przejąć mecz (i nie mam na myśli wyłącznie odpowiedzialności strzeleckiej). Gdy myślę sobie, że to Curry jest najważniejszy, Thompson rozgrywa fantastyczny mecz po obu stronach parkietu i zapewnia zwycięstwo zespołowi. Gdy mój wybór pada na Kevina Duranta i jego midrange, na który przeciwnik nie ma żadnej odpowiedzi, to jednak Draymond Green zalicza kluczowe posiadania, które decydują o wyniku. /Jeśli zdarzyło Ci się czytać moje teksty, pewnie wiesz, z kim sympatyzuję, więc ten fragment, w którym w jednym zdaniu tłumaczę się, możesz pominąć/

Czytelniku, wskaż mi, proszę, bardziej fascynującą drużynę do obserwowania w NBA, bo ja jej po prostu nie znajduję.

Ci sami fascynujący Warriors każą mi się też przyjrzeć temu ile czasu jeszcze będziemy świadkami ich dominacji. Nic nie trwa wiecznie, więc i w pewnym momencie wygasną kontrakty. Ale Bob Meyers zrobi wszystko, aby utrzymać swój mistrzowski skład. I w ogóle nie powinno to dziwić.

Utrzymanie trzonu rozbija się o ekonomię. Warriors oczywiście nie stać na supermaxy dla wszystkich czterech graczy. Pytanie więc nasuwa się którzy zawodnicy zechcą zejść z z ceny.

Kontrakt Klaya Thompsona wygasa w sezonie 2018/19, ale w tej chwili zawodnik może podpisać już czteroletnie przedłużenie umowy, które opiewałoby na 102 mln dolarów. Gracz jest zdecydowany, że chce pozostać w Warriors, ale Joe Lacob powinien spieszyć się z aneksem. Jeżeli Golden State będą chcieli przeczekać ten czas i zaproponować nowy kontrakt w lato przyszłego roku, może okazać się, że – o ile Klay nie zejdzie z ceny – będą zmuszeni zapłacić mu 188 mln dolarów za pięć lat, a gdyby Thompson dostał się do All-NBA Team pieniądze na umowie wzrosłyby do 219 mln dolarów. Ostatni scenariusz wydaje się jednak nierealny, dlatego Warriors muszą działać szybko i już teraz dogadywać warunki. Różne źródła podają różne rzeczy. Jeszcze do niedawna mogliśmy być niemal pewni, że Thompson mógłby potencjalnie zgodzić się na niższą stawkę, natomiast ostatnio ojciec, Mychal Thompson, mówił w jednym z radio, że najprawdopodobniej Klay nastawia się na negocjacje w lecie 2019.

Steph Curry dostał maxa w zeszłe lato, jego kontrakt traci ważność po sezonie 2021/22, natomiast Kevin Durant zostanie wolnym agentem już teraz. KD ma opcję zawodnika w umowie, co w praktyce oznacza, że to on może wybierać z kim podpisze nowy kontrakt. Durant już poprzednio zdecydował się na obniżkę, żeby zachować w składzie Livingstona i Igoudale i raczej nie zapowiada się na to, aby znów tak było. Będzie raczej oczekiwać od Warriors maxa na stole. Pytanie, czy znów będzie to umowa 1+1, czy prędzej będzie to czteroletni kontrakt.

Draymond Green ma możliwość podpisania podczas tegorocznego offseason 72 mln umowy na kolejne trzy lata, ale źródła twierdzą, że zawodnik odrzuci propozycję. Wolnym agentem zostanie tak, jak Thompson, w lato 2019 roku, a jeżeli w przyszłym roku zostanie MVP, Defensive Player of the Year lub dostanie się do All-NBA Team, będzie mógł otrzymać 226 mln dolarów za pięć kolejnych lat gry dla Golden State Warriors.

Zaza Pachulia, David West, JaVale McGee i Nick Young zostaną wolnymi agentami podczas tegorocznego offseason i organizacja na pewno nie przystanie na – jeśli się takie pojawią – wygórowane oczekiwania finansowe tych zawodników (z resztą, Pachulia i Warriors brzmi już jak historia, więc ich drogi rozejdą się tego lata).

Już w tym sezonie Warriors musieli zapłacić 32.7 mln dolarów podatku od luksusu, a przyszły rok będzie dla nich finansowo jeszcze cięższy. Jeden z właścicieli drużyny, Joe Lacob, przyznał w rozmowie z The Athletic, że wyłożą pieniądze na mistrzowski team:

„Mówię Bobowi (Meyersowi, GM-owi Warriors) każdego dnia, ze nasza praca sprowadza się do tego, aby nie pozwolić na to, aby się to skończyło. Mogą zajść zmiany, takie, jakie zaszły, gdy dodaliśmy Kevina i pozwoliliśmy odejść wielu dobry graczom, którzy wygrali z nami Mistrzostwo w 2015. Musimy mieć to na uwadze i być skłonni wprowadzić potrzebne zmiany każdego roku. Niektóre z nich będą przeprowadzane przez nas, niektóre będą nam podstawione… Pragniemy mieć 20-letnią historię występów jak Spurs – bycia regularnie dobrą drużyną i walczącą o mistrzostwo. To jest moja praca.”

Jeżeli Lacob i wspólnicy są gotowi na to, aby sprostać oczekiwaniom finansowym swoich gwiazd, na trzech tytułach w ciągu czterech lat się nie skończy. Wydaje się, że to ten offseason będzie kluczowy dla Warriors. Golden State spróbują zadowolić trzech wielkich graczy i jednocześnie sprawić, że zachowają głębię ławki rezerwowych. Kto powiedział, że offseason będzie fascynujące tylko ze względu na LeBronów i Leonardów?


Dzięki!

11 Komentarze

  1. fajny wpis
    faktycznie to balans pomiędzy zarobkami a inwestycją klubu. W sumie dla właścicieli mimo, że narzekają, że muszą płacić – wyprzedane całe hale (w trakcie meczy gadżety i jedzenie), koszulki, pamiątki, biznes wokół stadionu (jak wynajem biur itd), posiadanie drogiego, ale popularnego i mistrzowskiego składu finansowo się opłaca (3 zawodników w topie sprzedaży koszulek 1-Curry, 3-KD, 14-Klay)…
    kwestia zawodników KD z nike najpeirw zarobił 60mln $ a teraz chyba ma 300mln $ na 10 lat, plus inni sponsorzy i prywatne inwestycje…zawodnicy jak Klay i Green już mniej zarabiają z dodatkowych kontraktów, więc czasem mogą myśleć by dostać więcej z bieżacego kontraktu z klubu…
    pojawiły się głosy, by wymienić Klaya i Greena za Brew…względem chemii i zadań w drużynie nie sądzę, ale ławka tu potrzeba znów czegoś dobrego i głodnych walki ciekawią mnie nazwiska (Vince Carter, Marcin Gortat, Seth Curry, Ramon Sessions…)
    oregonlive.com/nba/index.ssf/2018/06/nba_free_agents_2018.html
    kogo byś widziała na ławkę GSW lub zamiast Zazy? czy zostawić JaVale?

    1. Nie wydaje mi się, żeby Green i Klay za Davisa to był realny deal. Po co mieliby pozbywać się dwóch zawodników z cztero-osobowego trzonu zespołu w zamian za jednego Davisa? Nowy Orlean też, zakładam, że nie oddałby swojego franchise-playera. Zwykła kaczka dziennikarska, jak sądzę 😉

      Za odpowiednią kwotę zostawiłabym JaVale’a, ale on wcale może nie chcieć zejść z ceny. Zwłaszcza, że w GSW odbudował sobie reputację i zerwał łatkę ligowego głupka. Jednak zdecydowanie wolałabym mieć McGee niż Pachulie. Warriors nie wystarczy Jordan Bell, czy Kevon Looney, który swoją drogą też jest wolnym agentem w tym sezonie. Miał swoje momenty w tych Playoffach, ale wydaje mi się, że gdyby należało wybrać pomiędzy nim a JaValem, Warriors postawiliby na McGee.

      Myślę, że w tym offseason będą celować w tańsze skrzydła (o Arizie nawet nie ma mowy) pokroju Wayne’a Ellingtona albo Tyreke’a Evansa. Plus jest taki, że są w stanie wyciągnąć każdego, kto ma nastawienie na zdobywanie miśków, a nie zarabianie pieniędzy.

      1. stąd liczę na Air Canada (mimo wieku). skoro JaValee odbudował się, to gracze pokroju Michaela Beasley (czy Monty Ellisa) również mieliby szanse?

        1. Dokładnie. Podczas zeszłego offseason pisałam właśnie o tym, jak bardzo chciałabym zobaczyć Cartera w koszulce Warriors. To jeden z moich ulubionych graczy i z wielką chęcią oglądałabym mistrzowską paradę z jego udziałem. Bo jak nie Vince, to kto bardziej zasługuje na Miśka?:-)

          Beasley moim zdaniem jest dość prawdopodobnym celem, o ile zaakceptuje mniejszą kasę. To przyjaciel Duranta, więc jeśli KD przedłuży umowę, to jest duża szansa i na #MVPNowegoJorku Beasleya

  2. Tyreke Evans po dobrym sezonie raczej bedzie chcial zarobic i pojdzie gdzies za kasa bo zdrowia nie ma i jego kariera moze dlugo nie potrwac

  3. Czytelnik wskazuje: Są jeszcze zajebiści Blazers gnębieni przez wąskiego Ken Mauera i jego mafię też… 😉

    1. Mateusz Połuszańczyk

      Rozbiłeś mnie maksymalnie tym komentarzem, że aż spadłem z krzesła. Ech, gdyby wąski Ken Mauer władał taką oregońszczyzną… 😉 A tak Lillard może nucić pod nosem: „I co ja robię tu, uuu…”. 😀

  4. w kwestii budżetu GSW i wartości klubu dla właścicieli fajne dane w linku można znaleźć
    forbes.com/teams/golden-state-warriors/
    właściciele bez pomocy miasta zainestowali w halę w San Francisco czyli kaśe na inwestycje mają
    luxyry tax/ podatki itd zwraca się zarówno w przychodach (wzrost cen biletów 15-20% w poprzednim sezonie na początek, poprzez pasywa patrz wartość zespołu…dwóch głownych właścicieli w 2010 nabyło zespół za 450milionów a teraz wartość ok. 3,1 miliarda…opłaca się ta dynastia…nawet jak wpompowali w hale i wydadzą na podatki za zawodników 10-20-30-50milionów a wartość klubu wzrośnie o 50-100milionów i tak się opłaca. dla inwestorów/właścicieli patrząc czysto jak na biznes jest dobrze, czyli może targną się na większe inwestycje.

    ps. nie jestem za przenosinami z Oakland do droższego San F, jednak finansowo pewnie podbiją ceny biletów, parkowania, może centrum kongresowe, w końcy Bay Area – Silicone Valley (sporo firm, start upów, m.in. siedziba google) i będą mieli VIP owych kibiców co im opłacą inwestycje

    jeśli $$ się zgadza, bo my nie znamy szczegółów, to i może te 4 maxy wyciągną plus solidną ławkę

    1. Czyli dwa sezony pociągną dynastię, potem schedę przejmą BLAZERS

      1. Dość odważne słowa po tegorocznych wyczynach Blazers w PO 🙂

        Ale ja tam nie mam nic przeciw!

Twój komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *