Lonzo Ball, czyli dlaczego Magic ma migrenę

majloszg Felietony Strona Główna 2

Lonzo Ball jest obecnie jednym z najbardziej medialnych koszykarzy w NBA, deklasując pod tym względem nie tylko wszystkich tegorocznych debiutantów, ale i niektóre gwiazdy ligi. Występom młodego rozgrywającego towarzyszy sporo emocji, niestety również negatywnych. Z jak dużym problemem przyjdzie się zmierzyć Magicowi i całej organizacji?

Po każdym meczu Lakers wokół osoby Balla tworzy się burza medialna. Amerykańskie serwisy prześcigają się w publikowaniu artykułów, zmontowanych materiałów wideo, komentarzy związanych z debiutantem z UCLA. Taka sytuacja z pewnością nie sprzyja młodemu koszykarzowi, który powinien w pełni skoncentrować się na rozwoju swoich umiejętności.

Lonzo do NBA trafiał w atmosferze permanentnego skandalu wywołanego wypowiedziami jego ojca. Buńczuczne oświadczenia LaVara były raczej traktowane jako ciekawostka, wszak chodziło wyłącznie i skupienie uwagi na swoim synu, ale było też jasne, że młody zawodnik nie będzie miał lekkiego startu w lidze. Śmiem twierdzić, że w dobie Twittera, YouTube i Internetu w ogóle, nie było jeszcze pierwszoroczniaka, który musiałby się mierzyć z presją porównywalną do tej, jaka ciąży na 20-latku. W ciągu miesiąca stał się bohaterem setek analiz, a końcowy werdykt nadal nie jest jednoznaczny.

Lonzo i Magic Johnson podczas konferencji prasowej

Z jednej strony gracza, który legitymuje się średnimi na poziomie 9.5 punktu, 6.7 zbiórki i 7.2 asysty na mecz nie można nazwać bustem, szczególnie mając w pamięci draft ubiegłoroczny – Malcolm Brogdon, zdobywca nagrody Rookie of the Year, mógł pochwalić się linijką 10.2/2.8/4.2. Z drugiej jednak, Brogdon trafił do NBA z 36. miejsca i zapewne w najśmielszych snach nie widział siebie z nagrodą dla debiutanta roku, podczas gdy Lonzo do ligi stawił się już jako gwiazda. Apetyt fanów Lakers nie mógł chyba być większy – po latach bez sukcesów, obserwując, jak jedna z najbardziej utytułowanych drużyn w NBA okupuje dno ligi, oczekiwania po drugim numerze w drafcie były co najmniej spore. Balon pękł z hukiem, a Magic Johnson, którego największym marzeniem jest przywrócenie Lakersom należnej im chwały, prawdopodobnie uzupełnia właśnie zapasy leków na migrenę, bo ta nie odpuszcza już od miesiąca.

Agresja

Tematem, który notorycznie powraca w analizach gry Balla, jest agresja, a właściwie jej brak. Gdy ma piłkę w rękach, w pierwszej kolejności szuka partnera, któremu mógłby ją podać – to jak najbardziej właściwe zachowanie dla rozgrywającego. Jednak w sytuacji, gdy żaden z kolegów z drużyny nie zajął lepszej pozycji, Lonzo rzadko podejmuje próbę samodzielnego jej wykreowania poprzez wywarcie presji na obrońcy, oczekuje raczej na postawienie zasłony i próbę kolejnej akcji dwójkowej.

W grze bez piłki Ball również wykazuje niebywałą pasywność – staje w odległości 8 metrów od kosza i czeka na ruchy partnerów z drużyny. Nie szuka zasłon, rzadko podejmuje próby rozbicia ustawienia obrony rywala, nie wbiega w strefę podkoszową licząc, że otrzyma piłkę i być może uda mu się wykończyć akcję spod kosza.

Niektórzy eksperci wskazują również, że Lonzo Ball zdaje się zbyt grzeczny i ułożony jak na koszykarza, który ma odmienić losy całej organizacji. Za dużo w nim pokory i samokrytyki, za mało pewności siebie – mówimy przecież o graczu All-American. Młody koszykarz Lakers musi mieć na uwadze, że przez cały sezon będzie poddawany presji również ze strony innych koszykarzy, pierwsze testy wykonali już Patrick Beverley i John Wall.

Rzut

W pierwszych dniach sezonu temat mechaniki rzutowej Lonzo Balla był podnoszony okazjonalnie z zaznaczeniem, że jeśli będzie trafiać, nikt nie będzie miał do niego uwag. Po 14 meczach sam Magic Johnson zdradza, że sztab trenerski nie będzie ingerować w rzut swojego podopiecznego w trakcie trwania rozgrywek, ale po ich zakończeniu z pewnością będzie chciał się temu dokładniej przyjrzeć.

Nie chodzi wyłącznie o skuteczność, choć ta oczywiście jest fatalna (31.3%, w tym 25% za 3 punkty), ale o samą sekwencję ruchów przy rzucie, która znacząco odbiega od kanonów koszykówki. Mechanika rzutu Balla nie tylko nie zapewnia mu idealnej powtarzalności ruchowej, jaką dysponuje choćby Steph Curry, ale przede wszystkim ułożenie rąk po lewej stronie twarzy praktycznie uniemożliwia mu oddawanie rzutów z wyskoku po koźle w prawą stronę, co już ogranicza jego potencjał ofensywny o połowę. Zdecydowana większość graczy NBA to osoby praworęczne, a więc w trakcie oddawania rzutu przez Balla sprawniejsza ręka obrońcy znajduje się znacznie bliżej miejsca, w którym Zo rozpoczyna i kończy sekwencję rzutową. To dodatkowo zwiększa szansę na przechwyt lub wybicie piłki podczas rozpoczęcia sekwencji, oraz na blok podczas jej kończenia. W najgorszym wypadku dojdzie do utrudnienia rzutu, co również znacząco wpływa na jego skuteczność.

Technika rzutowa Lonzo Balla

Warto też zaznaczyć, że sekwencja ruchowa od momentu składania się do rzutu (postawienie stóp) do wypuszczenia piłki z ręki jest u Balla dość długa i daje obrońcy dużo czasu na reakcję.

Nie jest też tajemnicą, że gracz Lakers ma duże problemy z wykańczaniem akcji po wejściu pod kosz, zwracano na to uwagę jeszcze gdy reprezentował barwy UCLA, a teraz potwierdza się to w NBA.

Zastanawiam się, jakim cudem nikt nie dopracował z zawodnikiem techniki rzutu i pozwolił mu pojawić się z tym w NBA.

Drużyna

Czy Lonzo czuje się dobrze w zespole? Jak traktują go koledzy z drużyny? Pozwólmy sobie posnuć trochę przypuszczeń, bowiem, co oczywiste, żadnych oficjalnych doniesień na temat problemów z chemią w Lakers nie uświadczymy. Szczęśliwie jednak, podczas transmisji NBA niczego nie da się ukryć. Nie da się ukryć, że gdy Balla nie ma na parkiecie, to zazwyczaj siedzi z dala od kolegów, nie toczy z nimi dyskusji, nie żartuje. Nie da się też ukryć, że gdy Lakers gonią wynik, po kolejnym udanym rzucie kolegi z drużyny Ball zazwyczaj siedzi na ławce, zamiast fetować razem z kolegami. Nie wygląda na zaangażowanego, zdaje się nie dzielić emocji z resztą zespołu.

Wiemy, że Lonzo świetnie dogaduje się z innym debiutantem, Kylem Kuzmą oraz drugoroczniakiem, Brandonem Ingramem. Nie wiemy jednak, jak zespół reaguje na utrzymywanie w pierwszej piątce gracza, który jest wyraźnie słabszy od swojego zmiennika, Jordana Clarksona (15.5 ppg, 51%).

Jak już jesteśmy przy Kuzmie, to chyba jeszcze tylko LaVar Ball uważa, że jego syn jest lepszy od 27. picku w drafcie. Kyle notuje 14.9 ppg przy 50% skuteczności, 6.8 zbiórki i jeszcze potrafi rzucić za 3. Podkreślmy przy tym, że gra średnio o 2 minuty krócej od Lonzo. W rankingach na najlepszego debiutanta Kuzma często wymieniany jest w gronie 3 najlepszych.

Przyszłość

Coraz częściej pojawia się pytanie, czy Lonzo Ball jest bustem. Prawdę powiedziawszy, nadal nie da się na nie jednoznacznie odpowiedzieć. 20-latek niewątpliwie ma talent, z nim na parkiecie Lakersi zdają się być bardziej poukładani, często mają też wyraźnie lepszy +/-. Ma kapitalny przegląd pola, świetnie współpracuje z graczami wysokimi przy graniu pick’n’rolli, a pierwsze podanie po zbiórce na bronionej tablicy jest po prostu zabójcze i przypomina najlepszą grę w wykonaniu Heat, z LeBronem i D-Wadem.

Na Lonzo ciąży jednak odpowiedzialność w postaci drugiego numeru w drafcie, z którym został wybrany oraz faktu, że jednym tchem można wymienić co najmniej 6 rookies, którzy prezentują się od niego znacznie lepiej, a dostają mniej minut na parkiecie.  Ball w ogóle do ubiegłego tygodnia miał najwyższą średnią minut spośród wszystkich debiutantów. Prześcignął go niedawno Ben Simmons, głównie dlatego, że Luke Walton coraz rzadziej daje Zo szansę na grę w czwartych kwartach.

Lonzo Ball i Ben Simmons - porównanie

Lonzo Ball przestał już marzyć o nagrodzie dla najlepszego debiutanta, główny kandydat, Ben Simmons, zdaje się być po prostu w innej lidze pod względem umiejętności i dojrzałości w grze w koszykówkę. 20-latek z Kalifornii ma jednak o co walczyć: dopóki cieszy się zainteresowaniem mediów, jego lepsza gra zostanie szybciej dostrzeżona. Z czasem będzie mu coraz trudniej odbudować swoją pozycję w oczach kibiców, czego świetnym przykładem jest Brandon Ingram. Na chwilę obecną pozycja Balla w lidze kształtuje się gdzieś między bustem, a rozczarowaniem, bo w USA nikt nawet nie próbuje przekonywać, że Lonzo spełnia pokładane w nim oczekiwania.

 

2 Komentarze

  1. Pingback:Zapowiedź spotkań - 19/11/2017 - NBA Labs – strona o koszykówce NBA. Wyniki, aktualności, relacje i analizy.

  2. Pingback:Podsumowanie sezonu 2017/18: Los Angeles Lakers - NBA Labs – strona o koszykówce NBA. Wyniki, aktualności, relacje i analizy.

Twój komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *