Fast Break: JayBrothers rządzą, Mavericks są… zbyt niscy
Jeśli ktoś nie rozumiał jeszcze, dlaczego Brad Stevens pełnił tak ważną rolę w letnim procesie decyzyjnym Gordona Haywarda, to teraz nie powinien mieć już żadnych wątpliwości. Coach Brad powoli wpada do kategorii tych, „dla których chciałbym grać, jeśli miałbym wybór”. Boston Celtics są już 13-2, nie przegrali od pierwszego tygodnia sezonu i mają najlepszą obronę w lidze.
Stevens miał na początku rozgrywek do dyspozycji tylko 4 graczy z poprzedniego sezonu. To niesamowite, że tak szybko udało im się poskładać elementy – szczególnie, że tak ważne role od samego początku dostali młodzi. The JayBrothers
Kontuzja Gordona Haywarda była dla Bostonu szokiem, który jednak nie trwał długo. Natychmiast rozpoczęto poszukiwania rozwiązania i wiadomo było, że część zadań Haywarda będzie musiało przejść na Jaylena Browna i Jaysona Tatuma. Szczególnie ten pierwszy pokazywał, że jest na to gotowy – był gwiazdą ligi letniej, świetnie uzupełniał się z innymi obwodowymi w spotkaniach przedsezonowych i po stracie Haywarda natychmiast pokazał, jaki progres wykonał. Gra na koźle, dostawanie się do obręczy, skuteczność zza łuku (37.3%) – to wszystko Brown poprawił i upside na coś większego.
Szczerze mówiąc nie byłem pewny Jaysona Tatuma. Nie byłem pewny głównie jego roli w zespole, patrząc na styl jego gry. Kontuzja Haywarda – jakkolwiek brutalnie to brzmi – otworzyła mu drogę do pokazania pełni swojej możliwości. Nawet w tej roli, jako drugi go-to-guy zespołu prezentuje się świetnie, dużo dojrzalej, jak na swój wiek. Łatwość, z jaką w pierwszym kroku mija rywali, ten silky smoove kozioł i najbardziej stabilny wśród debiutantów rzut. Nawet w obronie stara się przykryć swoje braki aktywnością i ruchliwością. Pytanie – kiedy i czy w ogóle wpadnie w ścianę debiutantów?
To nie udałoby się pod większością trenerów w tej lidze. Stevens ma to coś, ma wyczucie, kto jest gotowy na większą rolę, a komu lepiej dać trochę mniejsze zadania. Nie ma stałej pierwszej piątki, bo zmieniają się w niej podkoszowi wychodzący obok Ala Horforda, najważniejszego w tym sezonie gracza Celtics. I nic nie robi to efektywności Bostonu. W czwartek mecz z Golden State Warriors i zapowiada się, że będzie to jak na razie najlepszy mecz sezonu.
Rick Carlisle przed rozpoczęciem sezonu zarządził, że Nerlens Noel będzie wchodził na parkiet z ławki rezerwowych. Potem z powodu kontuzji Setha Curry’ego wrzucił go do piątki na 6 spotkań, by znowu go z niej usunąć. W ostatnich 4 spotkaniach Noel grał średnio 4 minuty na mecz, w spotkaniu z Cavaliers nie wyszedł na boisko ani na sekundę. Tymczasem Mavs mają chyba najniższą piątkę w lidze, która w dodatku nie działa.
W meczu przeciwko San Antonio Spurs, Mavericks trzymali się w grze dłużej, niż powinni. Patrząc na liczbę złych decyzji rzutowych, grania do końca zegara 24 sekund, nieporozumień w obronie, to spotkanie powinno skończyć się jeszcze w 3 kwarcie. Na ich szczęście Spurs też nie byli w najwyższej formie i Dennisowi Smithowi Jr. udało się poprawić w garbage-time swój career-high na 27 punktów. Była to już jednak 13. porażka Mavericks i nie widać nikogo, kto mógłby wyciągnąć ich z dołka.
Defensywnie – bez Noela – Mavs w większości przypadku nie mają się czym bronić. I nie chodzi tu tylko o to, że najlepszym obrońcą obręczy jest Salah Mejri – w tej drużynie brakuje wzrostu, graczy zmieniających krycie. Na pozycjach 1-3 grają Yogi Ferrell, Smith Jr., J.J. Barea, Wesley Matthews i Devin Harris (obecnie kontuzjowany). Najwyższy z nich jest mierzący zaledwie 196 centymetrów Matthews i jest to jedyny dobry obrońca w tym gronie. Dodajmy do tego Dirka Nowitzkiego, który mobilnością przypomina Ursusa C 360 i w efekcie wychodzi nam druga najgorsza defensywa w lidze.
Brak centymetrów w piątce przeszkadza także Mavs w walce na tablicach (46.9% zbieranych piłek to trzeci najgorszy wynik w lidze, za Sacramento i Atlantą). W tej sytuacji Carlisle nie powinien pozwalać sobie na niegranie Noelem. Ba, czy nie warto spróbować by go wrzucić ponownie do wyjściowego ustawienia? Nowitzki wciąż mógłby grać jako small-ballowa piątka w ustawieniach rezerwowych, a dodałoby to trochę defensywnego talentu. Harrison Barnes, który teoretycznie lepiej spisuje się jako „czwórka”, nie powinien być graczem, do którego dostosowuje się całą rotację, bo nie jest liderem tej drużyny. Zresztą nikt nim nie jest i jest to osobny, ale nie mniejszy problem Dallas.
Komentarze
Pingback:Fast Break: Czekając na Fultza, Noel zbliża się do syndromu Jahlila Okafora - NBA Labs – strona o koszykówce NBA. Wyniki, aktualności, relacje i analizy.