Podsumowanie sezonu 2017/18: Boston Celtics
One hell of a ride – tak najlepiej podsumować rozgrywki 2017/18 w wykonaniu Boston Celtics. Podczas sezonu było tam wszystko – krew, pot, łzy, radość, wzruszenie, a przede wszystkim twarda walka. To był wielki test dla zawodników Celtów, ale i dla samego Brada Stevensa, który zdał go na celujący z plusem.
Oczekiwania przedsezonowe
Marta Kiszko:
W przedsezonowej zapowiedzi zadaliśmy kluczowe pytanie: „Czy big three w postaci Kyrie Irving – Gordon Hayward – Al Horford będzie w stanie powalczyć o Finały NBA?”. Nie da się udzielić odpowiedzi jednoznacznym „tak”, bowiem wielka trójka, o której pisaliśmy, wyglądała ostatecznie nieco inaczej (Brown-Tatum-Horford) z uwagi na kontuzje Irvinga i Haywarda. Mimo to, zgodnie z zapowiedzią, rzeczywiście Celtics byli jedyną drużyną, która miała przeciwstawić się LeBronowi Jamesowi i to prawie się udało.
Podsumowanie sezonu
2. miejsce w Konferencji Wschodniej, 2. miejsce w dywizji Atlantic, bilans: 55-27
W meczu otwarcia sezonu wydarzyło się coś, na co nie wpadliby nawet literaccy mistrzowie horroru. Po 5 minutach i 15 sekundach spotkania Gordon Hayward doznał kontuzji, która wykluczyła go na całe rozgrywki. Nowy skrzydłowy Celtics zdążył oddać dwie próby i zaliczyć pierwszy kosz w zielonym trykocie, ale na tym koniec. Pomimo druzgoczących wiadomości spływających z obozu Haywarda i dwóch porażek w pierwszych dwóch meczach, Brad Stevens stanął na wysokości zadania, w ekspresowym tempie dostosował swoją rotację, czego wynikiem był 16-meczowy streak wygranych. Ta seria zwycięstw została przerwana 22go listopada przez Miami Heat (byliśmy na tym meczu; relację możecie przeczytać tutaj), ale Celtics nie złożyli broni i kontynuowali dominację na Wschodzie mimo, że ich skład był uszczuplony o gwiazdę, Gordona Haywarda. Trochę to takie szczęście w nieszczęściu, bo kto wie, jak mógłby rozwinąć się Jayson Tatum i czy Jaylen Brown pokazałby, to co pokazywał na przestrzeni sezonu, gdyby nie nieobecność Haywarda?
Boston na przełomie całego sezonu udowadniał, że ich celem jest Finał NBA, a Brad Stevens wyciskał ze swoich zawodników to, co najlepsze. Gdy spojrzymy na statystyki i weźmiemy pod uwagę PER 36, Kyrie Irving rozgrywał sezon życia, grając na skuteczności niemal 50%. Terry Rozier świetnie radził sobie w roli back-up’u dla podstawowego point guarda. Jaylen Brown był pierwszoplanową postacią, choć jeszcze w zeszłym sezonie traktowany był bardziej jak role player. Jayson Tatum, który rewelacyjnie wszedł w rozgrywki jako debiutant, będąc w wielu spotkaniach centralną postacią drużyny Celtów.
Czy plan Brada Stevensa został zrealizowany w 100%? Z uwagi na kontuzje, trudno się z tym nie zgodzić, choć taka organizacja dysponująca taką rotacją to z marszu kandydat do Finałów NBA. Brad Stevens musiał szyć i robił to perfekcyjnie, czego dowodem jest uplasowanie się na drugim miejscu w Konferencji Wschodniej. W pewnych momentach sezonu zabrakło m.in. Marcusa Smarta, czy Kyriego Irvinga, a i tak mieli zagwarantowany start w Playoffach. Ten drugi znów narzekał na kolano, co wykluczyło go z udziału w fazie postsezonowej, ale jak się chwilę później miało okazać, Celtowie byli w stanie poradzić sobie bez niego na tyle, aby awansować do Finału Konferencji.
Playoffy
Celtics w tych Playoffach rozegrali najwięcej spotkań pośród wszystkich zespołów, które awansowały do tej fazy. W pierwszej rundzie spotkali się z Milwaukee Bucks i nie był to spacer. Seria zakończyła się wynikiem 4-3 dla Celtów, ale Bucks sprawiali im spore problemy zwłaszcza swoją ofensywą. Boston nie są bowiem drużyną, która ma elitarny atak, choć trzeba przyznać, że w tegorocznych Playoffach Stevens doskonale poradził sobie z uruchomieniem swojego trzonu po tej stronie parkietu i umiejętnie rotował zawodnikami z drugiego unitu. Ta rywalizacja to przede wszystkim historyczna, szalona końcówka Meczu nr. 1:
W drugiej rundzie Celtics nie dali szans Philadelphii 76ers i obnażyli słabości Bena Simmonsa, którego zjadł i wypluł na boisku Al Horford. Seria zakończyła się w pięciu spotkaniach, a głównym bohaterem w ataku Zielonych był Jason Tatum, który notował średnie na poziomie 23.6 punktów, 3.4 zbiórek i 3.2 asyst. Ta rywalizacja to znów powrót do emocjonujących spotkań tej pary. Zarówno Sixers, jak i Celtics są wymieniani jednym tchem w gronie faworytów Wschodu w przyszłym sezonie, a obecne Playoffy to sequel kilkuletniej batalii obu tych drużyn, która rozpoczęła się już na początku lat ’80 ubiegłego wieku.
4-1 z Sixers zagwarantowało Celtom miejsce w Finale Konferencji, w których przyszło im się mierzyć z ekipą LeBrona Jamesa. Boston zaskoczył szybkim 2-0 na start rywalizacji, pomimo tego, że LeBron James wówczas po raz piąty zdobywał więcej niż 40 punktów podczas Game 2. Do Quicken Loans Arena przyjeżdżali więc ze sporą przewagą i ostrzyli zęby na prowadzenie trzema spotkaniami. LeBron jednak miał inne zdanie i pokrzyżował im plany dwukrotnie powiększenia przewagi, wyrównując stan serii do 2-2. TD Garden nadal pozostawało niezdobyte – i to przez całe Playoffy – aby ostatecznie ulec Kawalerzystom w ostatnim spotkaniu tej serii.
Bez Gordona Haywarda i Kyriego Irvinga Boston Celtics byli w stanie napisać nową historię. Brad Stevens po raz kolejny udowodnił, że jest absolutną czołówką na ławce trenerskiej w NBA i doskonale jest w stanie pogrywać z innymi szkoleniowcami. Z Haywardem i Irvingiem może być tylko lepiej!
Niespodzianki/rozczarowania
+ Jayson Tatum – nie ma szans na nagrodę Rookie Of The Year, ale to on w Playoffach wyglądał najbardziej dojrzale, nie bał się brać odpowiedzialności za wynik, świetnie prezentował się po obu stronach parkietu i zupełnie nie przypominał w żadnym stopniu debiutanta.
– Kontuzje. Trudno wskazać cokolwiek innego jako rozczarowanie w kontekście Boston Celtics, z uwagi na to, jak daleko zaszli nie mając Gordona Haywarda i zmierzając się z koniecznością grania bez Kyriego Irvinga w decydującym fragmencie sezonu NBA. Kontuzje zawsze są przykrą rzeczą, ale kto by pomyślał, że Gordon Hayward będzie mieć aż tak wielkiego pecha na start?
Zawodnik, na którego warto zwrócić uwagę w przyszłym sezonie
Jayson Tatum z uwagi na to, że wraca Gordon Hayward, który powinien przejąć na siebie ciężar gry w ofensywie. Warto przyjrzeć się temu, jak duży postęp w lato zrobił już-niedługo-sophomore oraz jak będzie wyglądać na boisku przy nowym skrzydłowym.
Zapowiedź offseason Boston Celtics możecie przeczytać tutaj.