4-na-5: NBA Awards – Rookies
Zapraszamy na kolejną odsłonę naszego przeglądu zakończonego sezonu zasadniczego. Tym razem przyjrzymy się pierwszoroczniakom.
1. Największa niespodzianka w stosunku do oczekiwań z dnia draftu.
Miłosz: Nie ma zbyt dużych niespodzianek w stosunku do oczekiwań z dnia draftu, no, chyba że jako niespodziankę potraktujemy fakt, że Trae Young (#5) będzie do końca sezonu walczył o nagrodę z Luką Donciciem (#3). Być może trochę zaskakujące jest, że w walce o tytuł Najlepszego Debiutanta w ogóle nie liczą się Deandre Ayton i Marvin Bagley III. Ten pierwszy miał mieć wręcz wyłożony czerwony dywan do nagrody, wszak słaba drużyna i znikoma konkurencja na jego pozycji. Ayton nie może narzekać na brak szans – w sezonie grywał ponad 30 minut na mecz, a jednak nikt go nie wymienia wśród kandydatów do ROTY. Bagley, z uwagi na ambicje Kings i nieco większą konkurencję pod koszem, grał około 6 minut na mecz krócej od Aytona, więc siłą rzeczy jego statystyki są nieco gorsze.
Dawid: Trudny wybór, myślałem o Trae Youngu, w którego nie wierzyłem pomimo wysokiego numeru. Jednak stawiam na Mitchella Robinsona, wybranego z II rundzie. Wywalił ze składu Enesa Kantera i DeAndre Jordana, co wg mnie jest wystarczająco dużą niespodzianką.
Grzegorz: W tym sezonie pojawiło się kilku ciekawych debiutantów. Moją uwagę przyciągnęła dwójka z LAC: Shai Gilgeous-Alexander (nr 11 draftu) i Landry Shamet (26). Obaj wykorzystali szansę na grę w przebudowującej się drużynie Clippers (Shamet po transferze z PHI). Nikt nie spodziewał się, że LAC awansują do playoff, którzy byli raczej przymierzani do tankowania. Tymczasem mimo dwukrotnej przebudowy wygrali aż 48 meczów. Duża w tym zasługa obu rookie, którzy są dużą nadzieją na kolejne lata dla fanów Clippers.
Mr. Cental: W tej kategorii moim faworytem jest Landry Shamet (#26). Zasadniczo nikt nic od niego nie wymagał. Miał wejść na kilka minut zmienić Butlera, czasem rzucić trójkę i trochę pobronić. Tymczasem stał się ważną postacią w rotacji drużyny z Philadelphii grając średnio ponad 20 minut na mecz. A swoją wartość pokazał w meczu przeciwko Wizards, kiedy trafił aż 8 z 14 trójek. Później był najważniejszym nabytkiem Clippers, gdzie poprawił jeszcze swoje statystyki i wygląda na to, że trafił w dobre miejsce i będzie z niego pożytek przez kilka lat.. no chyba że go znowu wymienią.
2. Największe rozczarowanie w stosunku do oczekiwań z dnia draftu.
Miłosz: Być może powinienem na siłę szukać rozczarować, ale też nie oszukujmy się – draft 2018 nie był draftem, na którym media i kibice specjalnie skupiali swoją uwagę. Poza koszykarzami wybranymi w top 5 nie ma tam nikogo, kto przed draftem zdradzałby oznaki zostania wielką gwiazdą ligi, choć oczywiście nie możemy takiej eksplozji talentu wykluczać. W każdym razie, jeśli już trzeba wybrać zawodnika, który rozczarował, to chyba wybrałbym Kevina Knoxa. Tak się złożyło, że Knicks ponownie nie popisali się w drafcie i kolejny pierwszoroczniak jest częściej krytykowany niż doceniany przez ekspertów. Dość powiedzieć, że ma najniższy PER spośród zawodników wybranych w pierwszej 10. Knox, podobnie jak Ayton, miał idealne warunku do zaprezentowania swoich umiejętności w słabej ekipie. Grywał nieznacznie krócej od Aytona (ponad 28 minut na mecz), a mimo to jego 12,5 punktu na mecz przy skuteczności 35% nie robi na mnie wrażenia.
Dawid: Mohamed Bamba – najpierw mnie oczarował, potem rozczarował. Pamiętam jak krótko przed draftem jego notowania rosły, ze świetnymi warunkami, sam reklamował się jako stretch-five. Przyznam szczerze, że uwierzyłem i był moim cichym faworytem z graczy z tego draftu. Dalej wierzę, ale w mijającym sezonie zawiódł.
Grzegorz: W takiej kategorii patrzy się na czołówkę draftu. DeAndre Ayton z jednej strony statystyki ma poprawne (16,3pkt, 10,3 zb), ale nie dominował tak się tego spodziewałem. Numer 1 draftu powinien domagać się większej roli w zespole tak słabym jak Suns. Być może nie ma osobowości samca Alfa i dlatego grzecznie czeka na podania. Z jego umiejętnościami powinien też agresywniej atakować kosz (tylko 2,7 rzutu wolnego na mecz). W jego przypadku to również w dużej mierze wina ustawienia zespołu i braku porządnego rozgrywającego, więc nie traktuję go jak dużego rozczarowania.
Mr.Cental: Tutaj również moim faworytem jest Mo Bamba. Kiedy Magic wybrali go z numerem szósty i myślałem że to będzie steal, tymczasem Orlando still się chcą go pozbyć. Mohamed miał szybko wygryźć z pierwszej piątki Vucevica, tymczasem Czarnogórzec zagrał w Meczu Gwiazd, a Bamba gasł z każdym meczem aż finalnie zakończył swój sezon w styczniu. Dobrze, że Mo jeszcze rapuje, to jak całkowicie zaprzepaści swoją szansę na grę w NBA, to przynajmniej sobie pośpiewa.
3. Który z tegorocznych rookies ma największe szanse wystrzelić z formą w przyszłym sezonie?
Miłosz: Spodziewajmy się znacznie więcej po Trae Youngu. Pierwsza połowa sezonu była w jego wykonaniu zaledwie średnia (a % rzutów wręcz słaby), ale forma z ostatnich tygodni, gdyby utrzymywała się cały sezon, pozwoliłaby bez problemu wygrać wyścig po nagrodę z Luką. Young bardzo poprawił skuteczność rzutów, a gdy już w pełni przyzwyczai się do odległości w NBA i nabierze nieco masy mięśniowej, może stać się naprawdę groźnym strzelcem. Trae znakomicie operuje piłką, zalicza sporo asyst, ale widoczne braki doświadczenia skutkują niemal 4 stratami na mecz – nad tym też będzie musiał popracować. Niemniej, młody Jastrząb gra w ostatnim czasie tak, że w Atlancie chyba powoli przestają żałować, że tak łatwo odpuścili Doncicia. Najsłabszym punktem Younga jest obrona, ale nie oszukujmy się, Trae ze swoim wzrostem nigdy nie będzie zaliczany do solidnych defensorów.
Dawid: Luka i Trae już w tej kategorii nie biorą udziału, więc … Jaren Jackson Jr. W tego typu wypowiedziach zawsze przemycamy szczyptę swoich preferencji co do stylu drużyny lub typów osobowości, Jackson w Grizzlies jest tego najlepszym przykładem w moim przypadku. Wierzę, że w przyszłym sezonie zespół od początku będzie należał do Jarena i w organizacji będącej w przebudowie będzie miał okazję się wykazać.
Grzegorz: Luka i Trae ugruntują swoją pozycję jako młode gwiazdy. Zaryzykuję i postawię na DeAndre Aytona. Mam nadzieję, że Martino i Blasiacco postawią mi plusa 🙂 A tak na poważnie. Mam nadzieję, że Suns wybiorą w drafcie solidnego rozgrywającego, albo ściągną wolnego agenta – Kemba (marzenia), Rozier, powrót Dragica. Z dobrym rozgrywającym Ayton będzie mógł w pełni rozwinąć się w ataku i pokazać pełnię umiejętności.
Mr.Cental: Doncic szaleje i szalał będzie, ale to Trae Young zostanie prawdziwą gwiazdą tej ligi. Już w tym sezonie pokazał, że może być liderem Atlanty i w znaczący sposób wpłynął na ich grę oraz wyniki. A wcale się nie zdziwię, jak w kwietniu 2020 zobaczymy go w playoffs. Jeśli tylko organizacja ze stanu Georgia nie zawali sprawy, to być może Young zostanie nawet kimś a wzór Lillarda.
4. ROTY – dlaczego?
Miłosz: Luka czy Trae? Young czy Doncić? Nie ma w tej debacie innych nazwisk, jest wyłącznie 20-letni Słoweniec (21.2 ppg, 5.9 apg, 7.7 rpg) i jego amerykański rówieśnik (19.1 ppg, 3.7 rpg, 8 apg). Jeszcze półtora miesiąca temu było oczywiste, że na nagrodę zasługuje wyłącznie Doncić, ale Young w ostatnim czasie grał znakomicie, a czasami wręcz rewelacyjnie, jak choćby 1 marca, gdy przeciwko Bulls zaliczył niebywałe 49 punktów, 8 zbiórek i 16 asyst. Dlatego też ROTY zgarnie… Luka Doncić. Bo choć Mavs w drugiej części sezonu nastawili się na tankowanie, to jednak forma Słoweńca jest stabilna i przez cały sezon gra bardzo dobrze. W dodatku Doncić miewa akcje, w których prezentuje się jak stary koszykarski wyjadacz, a pamiętajmy, że on dopiero za rok będzie mógł w USA legalnie pić alkohol. Nie mam jednak wątpliwości, że obaj zawodnicy przez długie lata mogą być gwiazdami NBA.
Dawid: Zaś w tej kategorii biorą udział tylko Luka i Trae. Young przyćmił wszystkich rookies w końcówce sezonu, jednak to Słoweniec przez cały sezon był równiejszy, a tzw. koszykarskiego IQ zazdroszczą mu gracze o kilka lat starsi. Praktycznie stał się liderem od samego początku i wyznaczył kierunek w którym pójdą Mavs w kolejnych latach, więc zwycięża Luka Doncic. Amerykanie pompują „swojego”, więc bardzo jestem ciekaw kto zdobędzie ROTY.
Grzegorz: Na tą nagrodę zasłużył Luka Doncic dzięki równej grze przez cały sezon. Trae Young po słabszym początku rozkręcił się na koniec sezonu i będzie brany pod uwagę w wyścigu po ROTY. Obaj będą gwiazdami ligi przez wiele lat, ale to Luka miał lepszy sezon. Obserwuję go od Mistrzostw Europy i zastanawiałem się jak poradzi sobie w starciu z dynamiczniejszymi obrońcami w NBA. Poradził sobie znakomicie i grał nie jak pierwszoroczniak, ale jak stary wyga.
Mr.Cental: Jednak Doncic! Pomijając fakt, że Słoweniec ma lepsze statystyki od Amerykanina, to zrobił się na niego straszny „hype” zwłaszcza w pierwszej części sezonu, gdzie o mały włos nie wylądował nawet w pierwszej piątce Gwiazd Zachodu! Pewnie gdyby nie obecne zasady to by tam zagrał. Dla przypomnienia ostatnim rookie w Meczu Gwiazd był Griffin (2011), ostatnim w s5 Yao Ming (2003), a ostatnim nie-chińczykiem Grant Hill (1995). Poza tym Doncic dzięki grze w Europie ma ogromną dojrzałość i szerokie pole widzenia. Mavs będą mieli z niego dużo radości.
5. Najlepsza 5 zeszłorocznych debiutantów:
Miłosz: Trae Young, Luka Doncić, Marvin Bagley III, Deandre Ayton, Jaren Jackson Jr.
Dawid: Luka Doncic, Trae Young, DeAndre Ayton, Jaren Jackson Jr.. Marvin Bagley III (TOP 5 draftu faktycznie była najlepsza, jednak bardzo bym chciał wyróżnić jeszcze, załóżmy jako pierwszego rezerwowego: Shai Gilgeous-Alexandera)
Grzegorz: Luka Doncić, Trae Young, Deandre Ayton, Marvin Bagley III, Shai Gilgeous-Alexander
Mr.Cental: Luka Doncic, Trae Young, DeAndre Ayton, Marvin Bagley III, Jaren Jackson Jr.
3 Komentarze
Sir Charles
Stawiam PLUSA Grzegorzowi😉
Grzegorz Kowalczyk
Dziękuję Sir Charles 🙂
Czym sobie zasłużyłem na plusika? 🙂
Mike
Treaeaeaeee czy jak to się pisze mnie nie przekonuje. Widziałem dwa mecze, może niedużo ale grał jak taki mini Russ – zosia samosia. Jeszcze podałby sam do siębie gdyby mógł. Tak można grać w słabej atlancie. Zobaczymy, moze się ogarnie.