5-na-5: Przed 73. sezonem NBA – cz. 1
Już jutro startuje 73. sezon NBA, dlatego w dwuczęściowym odcinku 5-na-5 będziemy podejmować tematy dotyczące nadchodzących rozgrywek w wykonaniu konkretnych drużyn i konkretnych zawodników. Na pierwszy ogień pięć nieco bardziej ogólnych pytań. Zapraszamy do przeczytania i nie zapomnijcie zostawić własnych odpowiedzi w komentarzach.
1. Najważniejszą historią nadchodzącego sezonu będą/będzie…
Miłosz: LeBron w Lakers. A konkretnie – jak będzie wyglądać gra złoto-purpurowych z Królem w składzie. To z pewnością zajmie reporterów i dziennikarzy w ciągu pierwszych tygodni sezonu, zwłaszcza, że już pojawiły się analizy zysków, spowodowanych przybyciem najlepszego koszykarza na planecie do Miasta Aniołów. I nie chodzi wyłącznie o zyski samej organizacji. Jeśli LAL spełnią oczekiwania i będą walczyć o playoffs, to historia będzie się sama napędzać. Jeśli okaże się, że jest gorzej, niż się wszystkim wydawało, to zapewne będziemy głównie czytać o frustracji Jamesa. Inne ciekawe historie? Kawhi Leonard, Boston Celtics, Butler-drama.
Dawid: Walka o playoffy na Zachodzie. Już w zeszłym sezonie mieliśmy przedsmak, a w obecnym mamy aż 13 drużyn z widokami na walkę o playoff. Oczywiście to parkiet zweryfikuje ile z tej 13 jest na poważnie, ale walka będzie zacięta.
Maciek: Walka o playoffy na Zachodzie. Wydaje mi się, że jest 13 ekip (wszystkie oprócz Kings i Suns), które mogą zagrać w tej fazie, a pewniaków jest trzech, może czterech. W zeszłym sezonie o awansie do play-offów decydował ostatni dzień sezonu regularnego, w tym sezonie może być podobnie, a nawet spodziewam się jeszcze bardziej wyrównanej walki o czołową ósemkę w tej konferencji. Niczego nie można wykluczyć, po prostu w tym sensie mamy dziki Zachód.
Pan Wojti: Golden State Warriors. Ostatnią drużyną, która zdobyła three-peat byli Lakers w 2002 roku. 17 lat, jakie minęło od tamtej pory pokazuje skalę trudności tego zadania. Na dzień dzisiejszy wydaje się, że Warriors mają wszystko co potrzebne, żeby tego dokonać. A mimo to są znaki zapytania. Przynajmniej od 2 lat trenerzy do spółki z GM-ami głównych rywali Dubs zachodzą w głowę jak ich pokonać. Sporty drużynowe to na tyle skomplikowana dyscyplina, że po prostu zebranie największej ilości talentu nie gwarantuje mistrzostwa. A historia sportu (czy konfliktów generalnie) pokazuje, że zdeterminowany przeciwnik, potrafiący zaskoczyć niekonwencjonalną taktyką często kończy zwycięsko. W tym sezonie konferencja zachodnia wydaje się być bardzo mocna i obstawiam, że w drodze do finałów Warriors będą musieli zagrać kilka meczów więcej niż w poprzednich latach. Golden State mają również zagrożenie wewnętrzne – po tym sezonie Kevin Durant może odstąpić od ostatniego roku swojego kontraktu, zaś Klay Thompson i Demarcus Cousins będą wolnymi agentami. A jak wszyscy wiemy, w ostatnich latach kontraktów potrafią się dziać dziwne rzeczy.
Dawid J.: Żółty i purpura znowu będą w modzie. Lakers ponownie mają w swoim składzie wielkie nazwisko. Król opuścił swój dom, by podbić nowe królestwo. Media oszalały i według mnie będą szaleć coraz bardziej. Niby każdy się tego spodziewał, jednak… show i tak jest! Niby przed jeziorowcami nie ma wysokich oczekiwań, jednak… mają LeBrona. Tego gościa, o którym się mówiło, że na wschodzie mógłby dotrzeć do finałów nawet z drużyną, złożoną z przypadkowych graczy. Dalej mało? Poczekajcie na pierwszy mecz Lakersów z Bostonem. Legendarna rywalizacja pomiędzy tymi zespołami znowu wraca na wysokie obroty!
2. Który zespół może sprawić największą niespodziankę?
Miłosz: Na Zachodzie oczywiście pod lupą będą Lakers. Ciekaw jestem też dyspozycji Mavs, to właśnie ekipa z Dallas ma największe szanse na sprawienie niespodzianki. Mają młody, utalentowany skład podbudowany doświadczeniem. Dennis Smith Jr, Luka Doncić, Wesley Matthews, Harrison Barnes, Dirk Nowitzki, DeAndre Jordan… Wygląda to wręcz okazale. Na wschodnim wybrzeżu wielkich zaskoczeń nie przewiduję.
Dawid: Najtrudniejsze pytanie. Brooklyn Nets oraz Charlotte Hornets (jak wiecie, co roku daję się nabierać). Obie po przejściach, wydaje się, że z mniejszą presją na wynik to może zaskoczą. Nie wytypowałem ich w pierwszej ósemce Wschodu, ale nie zdziwiłbym się gdyby się tam pojawili.
Maciek: Wydaje mi się, że na Zachodzie niedoceniani są Memphis Grizzlies, LA Clippers i Dallas Mavericks. W oczach wielu są to ekipy, które raczej znajdą się poza play-offami, nie mają na nie zbyt dużych szans. Mnie się jednak wydaje się, że co najmniej jedna z tych ekip wejdzie do ósemki, a na pewno wszystkie trzy będą ostro walczyć o play-offy. Jeśli chodzi o Wschód, to Indiana Pacers może stać się czarnym koniem. Byli przecież o krok od wygrania serii z Cavs, wzmocnili się, młodzi gracze dalej się rozwijają, a mało kto wymienia ich jako kandydat do czołowej trójki Wschodu. Wydaje się, że także Milwaukee Bucks mogą się znacząco poprawić pod okiem Mike’a Budenholzera.
Pan Wojti: Trudno powiedzieć, że dobre sezony w wykonaniu Jazz czy Bucks będą dla kogokolwiek zaskoczeniem, ale jeśli mówimy o niespodziance to uważam, że Dallas Mavericks mogą być drużyną, która wygra znacznie więcej spotkań niż mogłoby się wydawać. DeAndre Jordan wygląda szczuplej i mobilniej niż w poprzednich latach i nadal robi różnicę w trumnie. Obok niego Dallas ma (bądź wkrótce będzie miało) Harrisona Barnes’a, Wes’a Matthewsa, Dennisa Smitha Jr. i Lukę Doncica. Będzie spacing, będzie szybko, niejedna drużyna się przejedzie na Dallas. A największą niespodzianką może być wyglądający jak połączenie Adama Morrisona i Michaela Cery Australijczyk Ryan Broeckhoff trafiający trójki z 50% skutecznością.
Dawid J.: Ciekawa sprawa. Na zachodzie jedna wielka niespodzianka to Spurs. Plaga kontuzji, nowe tryby w maszynce najlepszego trenera w lidze… to dalej nic, przy braku klubowych legend. Brak Manu i Tonego może być kluczowy. Czy Pop da sobie radę. Czy DeMar udźwignie presje? Czy Aldridge nie zostanie zajechany? Czy Pop stworzy kolejną nową bestie? Nie wiem czego tam się spodziewać. Czy to wszystko skończy się „Boso, ale w ostrogach”?
3. Wczesny kandydat do Rookie of the Year to…
Miłosz: DeAndre Ayton lub Luka Doncić. Ten pierwszy dlatego, że w słabych Suns dostanie dużo minut, a co za tym idzie, jego średnie będą wysokie. Ja z kolei bardzo liczę 19-latka ze Słowenii, który mimo, że jest o rok młodszy od Aytona, to na swoim koncie ma już znacznie więcej doświadczenia i sukcesów. Odważnie powiem, że Luka ma wszystko, by stać się najlepszym w historii NBA graczem spoza USA. Faworytem jest Ayton, ale ja stawiam na Lukę.
Dawid: Luka Doncic – ma idealne warunki do rozwoju, a zarazem za sobą bardzo bogatą karierę. To musi procentować. Niesamowity przegląd pola i pewność siebie oraz trener z zespołem, którzy mają do niego zaufanie. Ciężko będzie mu zagrozić.
Maciek: DeAndre Ayton – nie bez powodu został wybrany z numerem 1 w drafcie. Środkowy Suns to utalentowany gracz w ofensywie, gdzie potrafi zdobywać łatwo punktów. Były obawy, co do jego obrony, ale wydaje się, że nie jest źle – sporo zbiera, blokuje i widać, że się stara. Najbardziej przekonujące jednak jest to, że Ayton dostanie sporo minut i będzie pierwszą/drugą opcją w ataku Słońc, co pozwoli mu kręcić dobre statystyki. A właśnie to jest często kryterium wybory ROTY. Inni kandydaci, którzy mają spore szanse to Luka Doncić, Kevin Knox i Trae Young.
Pan Wojti: Trae Young. Wiecie jak to jest – przeciętnie wyglądający facet w otoczeniu swoich grubszych kolegów wydaje się być Bradem Pittem (albo Justinem Bieberem, w zależności od tego czy zainteresowana jest pełnoletnia czy nie). Atlanta Hawks mają tak mało talentu, że Young powinien dostać nagrodę ROY choćby z litości, jako formę jałmużny. Aha, byłbym zapomniał – gość jest też dobry! Nie musi się martwić o minuty, ma pewny rzut, a pomimo zaledwie 20 lat wygląda na wyjątkowo dojrzałego. 20 ppg, 38 3fg%, 6 as powinno wystarczyć.
Dawid J.: Luka Doncic – jestem fanem! Ma dosłownie wszystko by zgarnąć tę nagrodę. Hype, umiejętności i świetnego mentora. Dallas to idealne środowisko dla młodego Słoweńca. Mavericks mają ambicje by zawitać do playoffów. Jeśli tylko im się to uda, a Luka udowodni swoją wartość na boisku, to nie widzę dla niego godnego przeciwnika w walce o ROTY. Coś mi się wydaje, że Dirk może spokojnie planować emeryturę. W Dallas mają nowego szeryfa!
4. Zawodnik, na którego szczególnie zwrócisz uwagę w nadchodzących rozgrywkach:
Miłosz: Jest ich co najmniej kilku. Na pewno śledzić będę Lonzo Balla, o którym pisałem już swego czasu dłuższy tekst – chcę się przekonać, jak będzie on korespondować z grą Balla w jego drugim sezonie w NBA. Jestem też ciekaw, czy Ben Simmons nauczył się rzucać z dystansu, czy Markelle Fultz w ogóle nauczył się rzucać, jak po prawie roku przerwy od koszykówki poradzi sobie Kawhi Leonard. A to tylko czubek góry – wielu, wielu zawodników, z różnych powodów, będę w tym sezonie bacznie obserwować. Z pewnością zabawnie będzie popatrzeć na współpracę Westbrooka i Schroedera 🙂
Dawid: Jak co roku będę śledził grę Stevena Adamsa. Uznany niedawno przez wszystkich graczy w lidze za najtwardszego zawodnika w NBA, inteligentny Nowozelandczyk, swoją postawą na boisku i poza nim powinien być wzorem dla wielu młodych adeptów koszykówki. Polecam spojrzeć na mecz Thunder analizując tylko postawę Adamsa.
Maciek: W zasadzie jest wielu graczy, którym będę się przyglądał. Zaczynając od debiutantów, przez graczy, od których oczekuję dużego progresu i spodziewam się ich nominacji do nagrody Most Improved Player, aż do zawodników wracających po kontuzjach. Jeśli chodzi o konkretne nazwiska, to Brandon Ingram i Myles Turner są moimi wczesnymi kandydatami do MIP i będę im się uważnie przyglądał, a z zawodników powracających po urazach, warto zobaczyć, jak radzą sobie Kawhi Leonard, Gordon Hayward, Jeremy Lin oraz Seth Curry.
Pan Wojti: Brandon Ingram. Wbrew oczekiwaniom nie sądzę, żeby zanotował przełomowy sezon. Z racji warunków fizycznych wielokrotnie porównywany do Kevina Duranta ale według mnie bardziej wygląda na Giannisa dla ubogich. Nadal nie ma mocnego pierwszego kroku, który pozwoliłby mu wyprzedzać rywali, nie jest na tyle silny, żeby po prostu przez nich przejść tak jak Greak Freak. Ze skutecznością za 3 nie jest najgorzej ale średnio 1.8 próby na mecz to dramatycznie mało – ten wskaźnik musi wzrosnąć dwukrotnie, szczególnie przy braku regularnych strzelców w Lakers. Do poprawy jest również szybkość podejmowania decyzji – zbyt często Ingram sprawia wrażenie, jakby dopiero po otrzymaniu piłki zaczynał się zastanawiać jaki manewr wykonać. Dlaczego zatem będę mu się przyglądał? Bo chcę, żeby mi udowodnił, że się mylę.
Dawid J.: Podoba mi się charakter nutkowego rookie Graysona Allena. Brakuje w lidze takich zadziornych białasów. Liczę na to, że dostanie odpowiednią ilość minut. Jeśli odpali tak, jak Mitchell w poprzednim sezonie, to przed Utah tłuste czasy. Mam takie wrażenie, że dogadałby się z… Jimmym Butlerem. Na tego gościa też będę patrzył. Ciekawe gdzie zacznie sezon(i czy zacznie). Miami to miejsce, do którego mógłby pasować jak ulał. Szkoda, że Pat nie wytrzymał nerwowo negocjacji z wilkami. Jedno jest pewne – to nie koniec sagi z Brokułem w roli głównej.
5. Czy Golden State Warriors nadal są poza konkurencją?
Miłosz: Poza konkurencją może i nie, ale nadal są faworytem, choć oczywiście Rockets zrobią wszystko, by udowodnić, że Warriors w ubiegłym sezonie mieli dużo szczęścia. Przy czym to właśnie GSW wzmocnili się bardziej, niż ich rywale z Houston – Cousins to ścisła czołówka ligi jeśli chodzi o centrów, oczywiście należy brać poprawkę na jego charakter, ale nie wydaje mi się, by w ekipie Kerra doszło do awantur. To drużyna nastawiona na cel, a Cousins raczej będzie wolał się dostosować, w końcu na horyzoncie błyszczeć się będzie pierścionek i bardzo prawdopodobne, że DMC po sezonie go ubierze.
Raczej nie widzę innej ekipy na Zachodzie, która mogłaby konkurować z GSW. Co do Celtics (bo czy ktoś wierzy, że to inna drużyna dotrze do finału?), to oczywiście nie można ich skreślać, a seria finałowa z pewnością będzie ciekawsza niż w ubiegłym sezonie. Liczę na to!
Dawid: Chciałem napisać: „niestety TAK”, bo pomyślałem o rywalizacji. Jednak z drugiej strony jest to drużyna, która sama zapracowała na swój sukces, poprzez swoją wieloletnią politykę. Mistrzowie nie mają słabych punktów i ze swoim potencjałem będą odpoczywali w sezonie regularnym. Najwyższy bieg wrzucą w playoffach i jeśli nie spotkają ich kontuzje to zdobędą kolejny pierścień.
Maciek: W zasadzie w minionym sezonie już nie byli poza konkurencją, bo Rockets byli naprawdę blisko wygrania serii z nimi, weszli na ich poziom. Oczywiście nadal Warriors są faworytami i każdy wynik inny niż ich mistrzostwo będzie dla nich porażką. Jednak drużyny takie, jak Celtics, Rockets czy Jazz mogą sprawić sporo problemów w bezpośrednich starciach w play-offach i nie wykluczam, że któraś z tych ekip pokona Warriors. Największe szanse daję Celtics na ten moment, jednak nadal wskazałbym GSW jako faworyta do zdobycia trofeum Larry’ego O’Briena.
Pan Wojti: Na zachodzie tak. Houston zrobili niewiele, żeby zmniejszyć dystans a stratę Trevora Arizy mogą odczuć bardziej niż im się wydaje. Zdrowi Boston Celtics to inna historia, nie dość, że będą mocniejsi o Kyrie Irvinga i Gordona Haywarda to na dodatek bogatsi o doświadczenia zeszłorocznej kampanii. W post season GSW nie mają co liczyć na 3 sweepy w drodze do finałów, a kto wie w jakim stanie tam dotrą poobijani po drodze przez takich Utah Jazz. Tak czy inaczej, porażka Warriors nie będzie dla mnie sensacją.
Dawid J.: Czas pokaże. Rakiety w poprzednim sezonie pozostawiły rysy na statusie Wojowników. Pytanie, czy Steve Kerr wyciągnął z tego wnioski. Wątpię, by w tym sezonie ktoś znowu spudłował 27 trójek z rzędu. Uważam, że wartość wojowników zobaczymy dopiero po zakończeniu sezonu regularnego. Wtedy też będziemy mogli mówić o ich bezkonkurencyjności.
4 Komentarze
pop
1. Lakers – NBA po prostu ciśnie w stronę łatwej kasy na sezonowych fanach, (może nie sezonowych, ale takich co idą za swoimi pupilami) z całego świata.
2. Może być niespodzianka na wschodzie, przedwcześnie przeceniani Celtics i 76’s, tymczasem, czemu by nie Bucks (pamiętny sezon Buda w Hawks), lub Pacers.
3. Raczej ktoś kto będzie grał w drużynie wygrywającej
4. DeMar DeRozan, Jakob Pöltl, Rudy Gay (o ile będzie grał), plus zawodnicy Jazz, Mavs, Grizz (z ekip które grają normalną koszykówkę)
5. Nie boję się zacytować Dawida: „niestety TAK” – ten gówniany antybasket z rzutami z środka boiska niszczy przyjemność oglądania, proszę wybaczyć wyrażenie, nic innego nie przychodzi mi do głowy
ad2 – być może bardzo negatywną niespodzianką będzie „Zmierzch Spurs” co dodatkowo otwiera drzwi ku kolejnej niespodziance (inna drużyna w playoffs), wtedy chciałbym żeby to byli Mavs lub Grizz
Jax
Czołem Fanatycy!
Ad1 Zdecydowanie hajp na LBJ w LAL. Ale może też wielkie Raptory w Wielkim Finale?
Ad2 Bulls w PO, zresztą może jaki inny rookie wyciągnie dryżunę na wyższy poziom. Zaskoczyć mogą Denver i Dallas, gorzej wypaść mogą NOP, PTB czy Wizards. Tutaj muszę zgodzić się z Popem – fala kontuzji w Spurs przypomina jakąś klątwę i mogą wylecieć poza PO, czego im absolutnie nie życzę.
Ad3 Luka Doncic – biały Słowianin 😉 Chyba, że jakiś „małomiasteczkowy” świeżak wypali
Ad4 Ciekawi mnie, co pokaże Kawhi, jak zaprezentują się KAT i Wiggins oraz wielkie (miejmy nadzieje) batalie pomiędzy Bostonem a P76
Ad5 GSW mogą przegrać tylko sami ze sobą… całe PO oglądam, a finały raczej już nie.. a szkoda…
Pingback:5-na-5: Przed 73. sezonem NBA - cz. 2 - NBA Labs – strona o koszykówce NBA. Wyniki, aktualności, relacje i analizy.
Pingback:5 prac Brandona Ingrama - NBA Labs – strona o koszykówce NBA. Wyniki, aktualności, relacje i analizy.