Clutch Player: Isaiah Thomas – Don’t Dream It’s Over
Isaiah Thomas od czasu wymiany do Cleveland Cavaliers jest cieniem samego siebie. W przeciągu półtora roku zwiedził już trzy kluby – Cavaliers, Lakers i obecnie Nuggets – i w każdym z nich ma problemy z grą przez powtarzające się kontuzje biodra. Wszyscy dobrze pamiętamy wielkiego (duchem i wolą walki, oczywiście) Isaiaha – najlepszego zawodnika Celtics w sezonach 15/16 i 16/17, mistrza czwartych kwart. Tego samego Isaiaha, który kilka lat wcześniej został wybrany dopiero z ostatnim numerem draftu 2011 przez Sacramento Kings, który przez niski wzrost (175 cm) miał nigdy nie zrobić wielkiej kariery. Oto kolejny bohater cyklu Clutch Player, Isaiah Thomas.
ISIAH I ISAIAH
Imię i nazwisko Isaiaha Thomasa nie są przypadkowe. Jeszcze kilka lat wcześniej wyszukiwarka Google po wyszukiwaniu mogłaby zapytać: „Czy masz na myśli Isiaha Thomasa?” (obecnie po wpisaniu ‘Isiah Thomas’ wyszukiwarka mnie pyta odwrotnie, sic!).
Isaiah Thomas przyszedł na świat w Tacoma, w stanie Waszyngton 7 lutego 1989, w dobie największych sukcesów Detroit Pistons. Rok wcześniej ojciec Isaiaha, James, przeniósł się do Tacoma z magicznego Los Angeles. Jak przystało na Kaliforniczyka, James był fanem wielkich Lakers z Magikiem i Kareemem w składzie. Po finałach 1988, w których Jeziorowcy pokonali Tłoki w decydującym siódmym meczu, James założył się z kolegą, że w kolejnym roku Lakers ponownie pokonają w finałach Pistons. W grę wchodziło imię jego jeszcze nienarodzonego syna, który w razie przegranego zakładu miałby nazywać się na cześć rozgrywającego Pistons.
Syn Jamesa przyszedł na świat kilka miesięcy przed Finałami 1989, mimo to Jamesowi coraz bardziej podobała się wizja posiadania własnego Isiaha Thomasa. Tina, matka dziecka, dała jeden warunek – imię musi być zapisywane tak samo, jak w Biblii. Z tego powodu syn ostatecznie nie został nazwany Isiah, lecz Isaiah. Lakers przegrali Finały 1989 z Pistons 0-4. Rok później, Pistons zdobyli drugi tytuł w historii, pokonując Blazers, natomiast Lakers odpadli po przegranych półfinałach Zachodu z Suns.
Wielu zawodników w historii NBA zawyżyło, bądź zaniżyło swój wzrost. Wspominałem już o tym w przypadku Kevina Duranta, który prawdopodobnie mierzy niemal siedem stóp. Charles Barkley również przyznawał, że był kilka centymetrów wyższy, niż podawały oficjalne dane. Tak samo jest w przypadku Isaiaha Thomasa.
Jestem niskim gościem — mierzę tylko pięć stóp i osiem cali [172 cm] — więc jeśli nie jesteś wielkim fanem koszykówki, raczej nie rozpoznasz mnie na mieście. Nie jestem jak Jared Sullinger, który musi się schylać, żeby wejść do restauracji. Wtapiam się w tłum. [Isaiah Thomas]
Isaiah dorastał grając w koszykówkę w rodzinnym mieście. Jego rodzice również byli niskiego wzrostu – jego ojciec mierzył niecałe 170 cm. Isaiah próbował „pomóc naturze”, dlatego wisiał do góry nogami albo próbował się rozciągać tak, aby jego ciało stawało się coraz dłuższe i dłuższe.
Isaiah od zawsze był niski. Nie był jednym z tych dzieci, które dominowały we wszystkich dyscyplinach sportu. Na zdjęciu z trzeciej klasy ze szkoły podstawowej stoi pośrodku drugiego rzędu, ubrany w falującą żółtą koszulkę Lakersów, która prawie sięga podłogi, a po obu stronach stoją dziewczyny wyższe od niego. [Tina Baldtrip, matka Isaiaha]
Jak pokazuje historia Muggsy’ego Boguesa, wystarczy mieć 160 cm wzrostu, żeby kosmici byli chętni ukraść twój koszykarski talent. Isaiah Thomas miał swoją własną listę niskich świetnych zawodników, na której obok Boguesa znajdowali się m.in. Nate Robison, Tiny Archibald oraz Allen Iverson.
Wzrost nie przeszkadzał Isaiahowi w grze na wysokim poziomie w lokalnych rozgrywkach uczelnianych, gdzie nie miał zbyt wielu godnych siebie przeciwników. W jedenastej klasie (system amerykański przypomina coś, co polska władza obecnie wprowadza: 8+4) Thomas zdobywał już średnio około 31 punktów. Żeby znaleźć dodatkowe bodźce do jeszcze większego rozwoju, Thomas przeniósł się na drugi koniec kraju do South Kent School w stanie Connecticut. Powtarzał jedenastą klasę, aby mieć dodatkowy rok na przygotowanie się przed pójściem na uczelnię.
WASHINGTON HUSKIES
Po ukończeniu szkoły średniej w 2008, Thomas otrzymał trzy gwiazdki na pięć możliwych w rankingu zawodników rekrutowanych przez uczelnie. Już dwa lata wcześniej poinformował, że wybierze Uniwersytet Waszyngtoński w Seattle, w pobliżu rodzinnego miasta Tacoma. W tamtym okresie Thomas był już uważany za jednego z najlepszych graczy w stanie Waszyngton, ale na arenie krajowej dalej pozostawał anonimowy.
Isaiah Thomas grał w barwach Washington Huskies z numerem 2. Nie bez powodu; wcześniej ten sam numer nosił Nate Robinson, który również studiował na Uniwersytecie Waszyngtońskim.
Patrzę na niego na wiele sposobów, o których sam nawet nie wie. Błogosławieństwem od Boga jest mieć kogoś takiego jak on. Jest to ktoś, od kogo każdego dnia mogę uczyć się nowych rzeczy. [Thomas o Robinsonie]
Jestem jego fanem ponad wszystko. Uwielbiam jego grę. Jeśli miałbym teraz wybrać kogoś do stawienia czoła któremukolwiek guardowi ligi, wybieram Isaiaha. Jeśli miałbym iść na wojnę, wybieram go, żeby poszedł ze mną. [Robinson o Thomasie]
Można w nieskończoność wymieniać podobne cechy obu zawodników – wzrost, zaangażowanie, wytrwałość. Obaj zrobili karierę w NBA mimo niskiego wzrostu, obaj walczyli ze stereotypem. Po kilku świetnych sezonach i wygranych konkursach wsadów Robinson rozpoczął tułaczkę po różnych klubach ligi. Obecnie gra w Libanie.
W pierwszym sezonie Isaiah Thomas zdobył tytuł najlepszego pierwszoroczniaka konferencji uniwersyteckiej Pac-10 (to był ten sam sezon, w którym Harden zdobył MVP całej konferencji, a DeRozan został MVP finału – opisałem to w pierwszej części historii o DeRozanie). Zdobywał średnio 15.5 punktu, zbierał 3 piłki i notował 2.6 asysty. W kolejnym sezonie minimalnie poprawił te statystyki oraz dostał się do pierwszego zespołu ligi (10 najlepszych zawodników). Huskies zdobyli tytuł mistrzów konferencji, pokonując w finale California Golden Bears, a Thomas został wybrany najlepszym zawodnikiem turnieju.
Na trzecim roku Thomas ponownie znalazł się w pierwszym zespole All-Pac-10. W finale Huskies mierzyli się z Arizona Wildcats. W składzie Huskies obok Thomasa znajdował się m.in. Terrence Ross; Wildcats dysponowali Derrickiem Williamsem, Solomonem Hillem i Justinem Holiday’em. Huskies doprowadzili do dogrywki dzięki celnej trójce C.J. Wilcoxa. 19 sekund przed końcem dogrywki piłkę posiadali Huskies.
Trener Romar chciał poprosić o time-out, ale ja mu pomachałem, by tego nie robił. Nie dziś, trenerze. […] Trener odsunął się i spojrzał na mnie z miną w stylu: „Dobrze, rób swoje”. Pierwszy raz zrobił coś takiego, wystarczająco mi ufał.
[…] Szliśmy cios za cios. Od momentu, gdy doprowadziliśmy do dogrywki, wiedziałem, że mamy to spotkanie. Pokazałem cztery palce. To oznaczało, że zagramy izolacyjnie tak, aby znalazł się sam na sam z obrońcą. Pomyślałem o słynnym step-backu Kemby Walkera sprzed kilku dni z Madison Square Garden.
Ale nie chciałem tego zrobić jak Kemba. Zamierzałem spróbować przejść obrońcę i rzucić. Już zrobiłem z nim to wcześniej w tym meczu, lecz tym razem bronił niezwykle dobrze. Gdy próbowałem go wyminąć, stwierdziłem, że lepiej jednak będzie oddać rzut.
Przez ułamek sekundy nie mogłem znaleźć piłki. Można dostrzec, jak kręcę głową w jej kierunku, wiedząc, że jestem w tarapatach.
Musiałem zrobić step-back. To była jedyna opcja. Jestem leworęczny i skręciłem w lewo. Zazwyczaj idzie się w odwrotną stronę do swojej rzucającej ręki. Kemba, który jest praworęczny, również poszedł w lewo.
To był pierwszy raz, gdy oddałem tego typu rzut. Od chwili, gdy wypuściłem piłkę z rąk, wiedziałem, że wpadnie.
To był idealny rzut. Piłka przeszła przez obręcz dokładnie w chwili, gdy zabrzmiała syrena. […]
Miałem na swoim koncie kilka decydujących rzutów, ale nigdy w meczu o mistrzostwo i nigdy buzzer-beater. Tuż przy parkiecie znajdowała się kamera – od razu ruszyłem w jej stronę. Nadal potrafię zarecytować każde słowo komentarza Gusa Johnsona.
“Isaiah.”
“Shot clock turned off. Game clock at eight.”
“He’s gonna do it himself.”
“Thomas … Shake … Crossover … Step back …”
“… Cold-blooded!”
Po tym spotkaniu dostałem naprawdę sporo wiadomości – od Isiaha, Jasona Terry’ego, Damona Stoudamire’a, Gary’ego Paytona, Jamala Crawforda.
NBA
SACRAMENTO KINGS
Kilkanaście dni później Isaiah Thomas podjął decyzję o udziale w drafcie 2011, rezygnując tym samym z ostatniego roku na uczelni.
Podczas gdy większość porówna Thomasa z Nate’em Robinsonem, istnieje kilka szczegółów, które odróżniają tych dwóch zawodników. Chociaż Thomas jest mniej atletyczny, bardziej pożąda zwycięstw. Thomas pozostawia wszystko na parkiecie, podczas gdy Robinson zawsze wydawał się zadowolony z zabawiania publiczności. Thomas jest znacznie lepszym podającym i jest typowym PG, podczas gdy Robinson zachowuje się jak niski SG. IT pokazał, że poprawił swoją wizję na parkiecie, angażując swoich kolegów z drużyny znacznie częściej niż w poprzednich dwóch sezonach. Robiąc to, nadal pokazywał swoją zdolność do wejścia pod kosz. Konkurencja w NBA będzie oczywiście znacznie większa i szybsza, ale Thomas, jako końcowy wybór draftu, może być „świecą zapłonową” dla każdej drużyny. [Bleacher Raport]
Isaiah jest wyjątkowy. Nie musi pracować nad swoim ciałem. Jest bardzo silny jak na swój wzrost. Był w stanie zagrać na pozycji rozgrywającego przez około 20 gier w tym roku i był w stanie pokazać, co może zrobić w tym zakresie. To było jeszcze zanim pojawili się sceptycy, którzy zastanawiali się, czy on jest tylko rozgrywającym oraz czy może poprowadzić zespół. Potem wychodzi na parkiet i jest czwartym najlepszym strzelcem w rozgrywkach, a poza tym prowadzi w klasyfikacji asyst. Jeśli chodzi o NBA, będzie w stanie pokazać, co może zrobić w tym roku. [Lorenzo Romar]
Wszystko, o czym Isaiah marzył w tamtym momencie, to bycie wybranym w drafcie. Wiedział, że to byłby początek długofalowego celu, którym było nie tylko przetrwanie w najsilniejszej lidze świata, lecz gra na jak najwyższym poziomie. Udowodnił w rozgrywkach uniwersyteckich, że potrafi rywalizować przeciwko mocnym rywalom. Do jego słabych stron należały słaba skuteczność rzutów za trzy punkty oraz, oczywiście, wzrost.
Z ostatnich pięciu numerów drugiej rundy draftu 2011 tylko Isaiah Thomas miał zaszczyt pojawił się na parkiecie NBA. Tylko kilku zawodników spośród numerów 31-60 przetrwało do sezonu 2018/19; część odpadła znacznie wcześniej; inni (Davis Bertans, Bojan Bogdanović) otrzymali szansę po kilku latach gry w Europie.
Z powodu lokautu sezon 2011/12 rozpoczął się dopiero pod koniec grudnia 2011. Wcześniej Thomas miał okazję rywalizować z innym debiutantem, kolegą z drużyną, Jimmerem Fredette. Mimo że Thomas został wybrany pięćdziesiąt miejsc po Fredette, był w stanie zdominować go swoją fizycznością oraz niezwykłą szybkością. Isaiah z łatwością wchodził pod kosz, pokazując repertuar rozmaitych zagrań kończących akcję. 11 stycznia 2012 zdobył 20 punktów w wygranym spotkaniu przeciwko Raptors. Po kilku dobrych występach Thomas wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie. Miesiąc później ustanowił kolejne rekordy kariery, uzyskując pierwsze w karierze double-double (23 pkt, 11 as). Został nazwany najlepszym pierwszoroczniakiem lutego i marca konferencji zachodniej. Isaiah znalazł się ostatecznie w drugiej piątce najlepszych debiutantów, a rekord kariery wyśrubował jeszcze w tym sezonie do 28 oczek. Kings z bilansem 22-44 zajęli przedostatnie miejsce w konferencji zachodniej.
Kolejny sezon był równie nieudany dla Sacramento Kings. Nad klubem krążyło widmo przeprowadzki do innego miasta (w grę wchodziły m.in. Anaheim i Seattle). Ostatecznie przenosiny nie doszły do skutku, a Królowie ponownie nie liczyli się w walce o fazę play-off. Żadna z młodych gwiazd – ani DeMarcus Cousins, ani Tyreke Evans – nie potrafiła jeszcze grać pierwszych skrzypiec w zespole. Po niezbyt udanym początku sezonu Thomas wylądował na ławce, lecz już po miesiącu powrócił do pierwszego składu.
Przełomowym w karierze Isaiaha Thomasa okazał się być sezon 13/14. Po kilkunastu spotkaniach Greivis Vasquez, który blokował Isaiahowi grę w pierwszym składzie, został wymieniony. W ramach wymiany do drużyny również Rudy Gay, a DeMarcus Cousins zaczął wyrastać na przyszłą gwiazdę ligi. Isaiah dwukrotnie w przeciągu zanotował po 38 punktów, co było jego nowym rekordem kariery. W większości spotkań w sezonie ten niski rozgrywający zdobywał powyżej 20 punktów. Nadal jednak nie mógł posmakować gry w play-off, ponieważ Kings kolejny raz skończyli sezon na jednej z dolnych pozycji. Pod koniec sezonu, Thomas uzyskał pierwsze w karierze triple-double przeciwko Wizards. Został też piątym zawodnikiem w historii mierzącym mniej niż sześć stóp (183 cm), który notował średnio 20 punktów i 6 asyst na mecz w sezonie. Isaiah stał się również ulubieńcem fanów po tym, jak aktywnie brał udział w dyskusjach z władzami miasta w sprawie relokacji klubu.
PHOENIX SUNS
Po trzech sezonach nikt nie miał wątpliwości, że Isaiah Thomas był prawdziwym stealem draftu 2011. Thomas udowodnił, że w jego przypadku wzrost nie gra większej roli. Dlatego odrzucił ofertę Kings, którzy oferowali mu trzy miliony dolary za sezon gry. Generalny menedżer Kings, który wierzył w Cousinsa oraz był zmuszony płacić wysoki kontakt Gay’owi, nie był w stanie zaoferować większych pieniędzy.
Ostatecznie Isaiah Thomas – jako, że był ograniczonym wolnym agentem (RFA) – przeszedł w umowie sign-and-trade do Phoenix Suns.
Isaiah jest jednym z najbardziej dynamicznych strzelców i rozgrywających w NBA. Zawsze podziwiałem jego ducha rywalizacji oraz miłość do gry. Będzie świetnie pasował do naszego ataku i pomoże wzmocnić nasz obwód. [Ryan McDonough, GM Suns]
29-25 – taki był bilans Suns przed Meczem Gwiazd. Media od dawna huczały o sytuacji Gorana Dragicia, który chciał opuścić Słońca po wywiązaniu się z kontraktu. Suns mieli ostatnią okazję, by skorzystać na nim, ponieważ po sezonie Słoweniec mógłby wypowiedzieć ostatni rok kontrakt i opuściłby klub za darmo.
Z nocą trade deadline 2015 wiąże się ciekawa historia. Kadra Suns szykowała się do wyjazdu na lotnisko na mecz. Wszyscy zawodnicy czekali w autobusie na oficjalny koniec okienka transferowego, żeby zespół nie zabrał ze sobą w lot zawodników, którzy opuszczają klub. Kilka minut przed końcem czasu jeden z asystentów trenera przekazał, że Dragić ląduje w Heat. Słoweniec wstał, zabrał rzeczy i pożegnał się ze wszystkimi. Wszyscy pożyczyli mu szczęścia w nowym klubie, po czym Dragić opuścił autobus.
Wszystkim zdawało się, że skoro czas już minął, to do większej ilości wymian już nie dojdzie. Odejście Dragicia oznaczało, że Thomas zostanie drugim rozgrywającym w składzie. Więcej minut oznaczałoby więcej szans na pokazanie się światu. Nagle Brendan Wright, siedzący przed Thomasem, odwrócił się w jego kierunku i powiedział:
„IT … Ciebie też wymienili.”
Zaskoczony Thomas uwierzył dopiero, gdy zobaczył informację na telefonie Wrighta:
„ISAIAH THOMAS WYMIENIONY DO CELTICS ZA MARCUSA THORNTONA I WYBÓR W PIERWSZEJ RUNDZIE DRAFTU 2016”.
Patrząc w przeszłość, oddanie Thomasa było ogromnym błędem. [Ryan McDonough]
BOSTON CELTICS
Tak oto niespodziewanie Isaiah Thomas odnalazł swój nowy dom – Boston. Kilka tygodni wcześniej Celtów opuścił Rajon Rondo, który udał się do Dallas Mavericks. Po odejściu Mistrza NBA z 2008 podstawowym rozgrywającym został Marcus Smart.
Dwa dni później, gdy Celtics rozgrywali spotkanie z Kings w Sacramento, Isaiah Thomas spotkał się z generalnym menedżerem Bostonu, Dannym Ainge’m. Nie spodziewał się, że usłyszy takie słowa od członka mistrzowskiej drużyny Celtics z 1984 i 1986.
„Isaiah … możesz stać się legendą Celtics.”
Tej samej nocy rozmawiał przez Skype z trenerem Celtics, Bradem Stevensem. Ten powiedział, że nie chce, by Thomas się dostosowywał do gry zespołu, tylko odwrotnie – to zawodnicy Celtics mieli dopasować się do gry Thomasa.
Powiedział, że chce, abym robił swoje i był najlepszym Isaiahem Thomasem, jakim mogę być.” [Thomas o Bradzie Stevensie]
Nigdy nie słyszałem czegoś takiego od trenera w mojej zawodowej karierze. Ci goście nie byli tylko zadowoleni z wymiany. Szczerze we mnie wierzyli. I mogłem powiedzieć, że wierzyli w każdego gościa w tej szatni. Dlatego przywieźli nas tutaj. Wtedy to mnie uderzyło: była to okazja, której zawsze chciałem. Ta, na którą pracowałam całe życie. I zamierzałem zrobić wszystko, aby to wykorzystać. [Isaiah Thomas]
Thomas nie zastąpił Smarta w pierwszym składzie, mimo to odgrywał kluczową rolę w grze Celtics. Cleveland Cavaliers z LeBronem w składzie gładko przejechali się po Celtach, wygrywając wszystkie cztery spotkania. Isaiah dalej nie miał zwycięskiego spotkania w fazie play-off w swoim dorobku. Zajął drugie miejsce w głosowaniu na sixth mana – lepszy okazał się być tylko Lou Williams w barwach Raptors.
W kolejnym sezonie Isaiah stał się prawdziwym liderem Boston Celtics. Świetna gra zaowocowała pierwszą nominacją w karierze do Meczu Gwiazd. Najniższy wybrany zawodnik do Meczu Gwiazd w historii, Calvin Murphy jest równego wzrostu, co Thomas. IT notował średnio ponad 22 punkty na spotkanie, a Celtics zajęli piąte miejsce w konferencji wschodniej. W pierwszej rundzie mierzyli się z Hawks, który zakończyli fazę zasadniczą z identycznym bilansem (taki sam bilans, 48-34, mieli również Heat i Hornets). Po dwóch przegranych spotkaniach na wyjeździe, Isaiah poprowadził Celtics do pierwszej wygranej, zdobywając aż 42 punkty (rekord kariery, wliczając również rundę zasadniczą). W kolejnym spotkaniu Celtics wyrównali stan rywalizacji, ponownie okazując się lepszymi na własnym parkiecie. Kolejne dwa spotkania padły jednak łupem Hawks, przez co Celtics ponownie pożegnali się z fazą play-off już po pierwszej rundzie.
Sezon 16/17 był zdecydowanie najlepszym w karierze Isaiaha jak dotąd. W pierwszych 21 spotkaniach sezonu tylko raz nie przekroczył bariery 20 punktów. Nie przeszkadzał mu w tym nawet drobny uraz palca. Po tygodniowej pauzie spowodowanej problemami z pachwiną wrócił jeszcze silniejszy. Najpierw, 21 grudnia 2016 zdobył 44 punkty przeciwko Grizzlies. Kilka dni później, Thomas zagrał mecz życia, zdobywając 52 punkty, z czego aż 29 w czwartej kwarcie przeciwko Heat. Mało brakowało, by pobił rekord Chamberlaina w ilości punktów w czwartej kwarcie (31 w słynnym 100-punktowym występie). Dołączył również do niewielkiego grona Celtów, którzy zdobyli 50 oczek w spotkaniu: obok niego znajdują się tam Larry Bird, Sam Jones, Kevin McHale i Paul Pierce.
Dzięki fantastycznej grze w końcówce spotkań Thomas dorobił się przydomku „King in the Fourth”. Isaiah Thomas był po prostu nie do zatrzymania. Nikt w przeciągu ostatnich 20 lat nie notował średniej 10 punktów w ostatniej kwarcie. Wielokrotnie zabijał końcówki meczów. Celnym game-winnerem rozbił comeback Atlanty z dwudziestopunktowej straty. Notował serie spotkań, w których rzucał ponad 30 punktów. Ciężko było mu jednak walczyć o statuetkę MVP, ponieważ był to ten sezon, w którym Russell Westbrook pobił rekord triple-double, poza tym w świetnej formie znajdowali się James Harden, Kawhi Leonard, jak również LeBron James. Wydaje się, że nikt poza Dannym Ainge’em i Bradem Stevensem nie przypuszczał, że Boston będzie dla niego tak doskonałym miejscem do gry. Tymczasem Thomas poprowadził Celtics do pierwszego miejsca konferencji wschodniej z bilansem 53-29 oraz budował poważne nadzieje na wyrównaną walkę z Cleveland Cavaliers albo Toronto Raptors.
Tuż przed rozpoczęciem fazy play-off w wypadku samochodowym zginęła siostra Isaiaha, Chyna. Thomas wyszedł jednak na parkiet, ponieważ chciał w ten sposób wyładować swoje nerwy i negatywne emocje. Nie spodziewał się tak wielkiego wsparcia, jakie otrzymał ze strony fanów Celtics. Cała hala TD Garden zamilkła, upamiętniając w ten sposób siostrę Thomasa. To wszystko sprawiało, że Thomas mógł się czuć tu, jak w domu.
Po pierwszych dwóch porażkach w pierwszej rundzie play-off z Bulls, Celtics wygrali kolejne cztery spotkania. W drugiej rundzie trafili na Wizards, którzy dysponowali świetną parą obwodowych John Wall – Bradley Beal. Również z nimi Thomas nie miał większych problemów – w pierwszym spotkaniu zdobył 33 punkty (pomimo wybitego zęba), a w drugim meczu przeszedł samego siebie. Isaiah po raz kolejny pokazał, że jest niekwestionowanym mistrzem czwartych kwart – w czwartej kwarcie zdobył aż 20 oczek, doprowadzając w ten sposób do dogrywki mimo kilkunastopunktowej straty jeszcze w trzeciej kwarcie. W dogrywce dodał 9 punktów, czym zapewnił Celtom kolejne zwycięstwo w dzień urodzin jego zmarłej siostry.
W finałach Wschodu Celtics trafili na Cleveland Cavaliers. Isaiah narzekał na uraz prawego biodra, który nasilał się z każdym rozegranym spotkaniem. Po dwóch porażkach w Bostonie, w których ewidentnie nie szło po jego myśli, postanowił nie lecieć na wyjazdowe spotkania. Ku zaskoczeniu większości, Celtics zdołali wygrać trzeci mecz po słynnym rzucie Avery’ego Bradleya, lecz na więcej osłabionych Celtów nie było stać.
Wszyscy wiedzieli, że Boston Celtics są w stanie zbudować bardzo mocny skład. Do drużyny dołączyli Gordon Hayward oraz wybrany z trzecim numerem draftu 2017 Jayson Tatum. To wszystko dawało wrażenie, że pomimo przedłużającej się kontuzji Thomasa ci nadal będą w stanie reprezentować wysoki poziom.
Pod koniec sierpnia 2017 świat obiegły zaskakujące informacje. Cleveland Cavaliers decydują się na oddanie Kyrie’ego Irvinga, który coraz głośniej narzekał na swoją pozycję w Cavaliers. Kierunek był jeszcze bardziej szokujący – Boston Celtics.
Wracałem właśnie z lotniska z podróży, który zorganizowaliśmy z żoną na naszą pierwszą rocznicę ślubu. Polecieliśmy na kilka dni do Miami, lecz w tamtej chwili byliśmy już w Seattle, skąd wracaliśmy autem do domu.
W tamtym momencie zadzwonił do mnie Danny Ainge. Nie mogłem odebrać, więc wysłał SMS-a. „IT, zadzwoń natychmiast, jak będziesz mógł”.
Brzmi to dość dramatycznie, ale w rzeczywistości tak wyglądała zwyczajna wiadomość od Danny’ego. Oddzwoniłem, nadal spokojnie prowadząc samochód. Zapytał, jak się mam, jak minęła podróż, nic specjalnego. I nagle zrobił pauzę, po czym powiedział:
„Właśnie cię oddałem.”
Jedyne, co mogłem z siebie wydusić w tamtej chwili, to „Gdzie?”.
„Cavaliers, za Kyrie’ego.”
Kolejny raz Isaiah Thomas został niespodziewanie wymieniony do innego zespołu. Pierwszy zawodnik draftu 2011 został wymieniony za ostatniego zawodnika tego draftu. Jego synowie zareagowali z różnym entuzjazmem – jeden był szczęśliwy, ponieważ jego ojciec będzie grał w jednej drużynie z najlepszym koszykarzem świata, drugi był smutny, że opuszczają wspaniały Boston… oraz nie był pewien, czy w Cleveland znajdują się jakieś skate-parki.
Isaiah oczywiście był zawiedziony takim obrotem spraw. Liczył, że zostanie jak najdłużej w Bostonie, gdzie będzie budować swoją legendę, tak jak Bird albo Tom Brady w New England Patriots. Był mocno rozczarowany postawą Ainge’a, który przyznał, że uraz biodra Thomasa miał pewien wpływ na podjętą przez niego decyzję.
Ciągle nawracające kontuzje sprawiły, że Thomas przez dwa lata nie mógł zagrać przeciwko ukochanym Celtics. Dopiero w tym tygodniu, 18 marca, Thomas ponownie pojawił się w TD Garden, tym razem w barwach Denver Nuggets. Fani przywitali go owacjami na stojąco, a w trakcie time-outu w pierwszej kwarcie wyświetlono na telebimie film poświęcony Thomasowi, który w Celtics spędził ostatecznie tylko dwa i pół roku. W rozmowie z „Boston Globe” nie wykluczył, że być może powróci do Bostonu. Po tym sezonie Thomasowi kończy się kontrakt – zostanie wolnym agentem. Na parkietach NBA zarobił stosunkowo niewielkie pieniądze – zaledwie 30 milionów dolarów. Tyle, co najlepsi zawodnicy ligi zarabiają w przeciągu sezonu, nie wliczając wielkich kampanii reklamowych.
Isaiah Thomas udowodnił, że wzrost nie ma największego znaczenia, liczy się silna wola i upór. Ostatni numer draftu nie oznacza, że jest się najgorszym; jest szansą na udowodnienie swojej wartości. Thomas wykorzystał swoją szansę na przełomie lat, zarówno w Sacramento Kings, jak również w Boston Celtics. O ile niespodziewana wymiana do Celtics umożliwiła mu rozwój i niesamowity okres w karierze, o tyle oddanie go do Cavaliers sprawiło, że ten stał się cieniem samego siebie. Denver Nuggets są tylko kolejnym przystankiem w jego karierze. Ciężko w tym momencie stwierdzić, gdzie Isaiah Thomas będzie za chociażby dwa lata – czy przetrwa w NBA, czy znajdzie spokojną przystań, czy może wróci do szczytu formy z Bostonu. Jedno wiemy na pewno – Isaiah Thomas idealnie wykorzystał pierwszą połowę swojej kariery. Po kiepskiej trzeciej kwarcie ma szansę powrócić do spotkania. A jak wiemy, Isaiah Thomas jest mistrzem czwartych kwart.
Dzięki za przeczytanie! Poprzednie artykuły z cyklu Clutch Player: Towns | Durant cz.1 | cz.2 | DeRozan cz.1 | cz.2
2 Komentarze
Lukasz
Świetny artykuł, jednakże chciałbym dowiedzieć się więcej o tym co wydarzyło się w Cleveland i Lis Angeles.
Pingback:Clutch Player: D'Angelo Russell – Wygnany z Miasta Aniołów - NBA Labs – strona o koszykówce NBA. Wyniki, aktualności, relacje i analizy.