NBA od kuchni: Wunderkind, czyli cudowne dziecko dziennikarstwa

Marta Kiszko Inne NBA od kuchni Strona Główna 2

Od paru lat czas wolnej agentury to nie tylko rywalizacja klubów o graczy, czy zawodników o wysokie kontrakty. To także wojna składająca się z codziennych twitterowych bitew między dwoma nazwiskami sportowego dziennikarstwa – Adriana Wojnarowskiego i Shamsa Charanii. Mistrz i padawan konkurujący ze sobą w tym, kto szybciej opublikuje informację ze świata NBA o najnowszych transferach. Ten pierwszy to już weteran, stary wyjadacz. Reporter, do którego najszybciej trafiały wszystkie przecieki dopóki na jego drodze nie stanął ten drugi, jego uczeń. Charania dopiero skończył szkołę, właściwie mógłby być synem Woja, a już zyskał status jednego z największych dziennikarzy sportowych w historii tej sztuki, pretendującego do Hall Of Fame w swoim fachu.

Charania ma zaledwie 24 lata, a jego konto na Twitterze obserwuje już prawie 370 tysięcy użytkowników. Historia Shamsa to nie jest kolejny przypadek niesamowitego szczęścia i pociągania za odpowiednie sznurki, aby dostać wymarzoną robotę. To owoc ciężkiej pracy, zebrany dopiero po pewnym czasie, który swój prawdziwy początek miał jeszcze, gdy Charania był w szkole średniej.

Swój warsztat zaczął szlifować na blogu poświęconym Chicago Bulls, który związany był z portalem ChicagoNow. Jimmy Greenfield pełnił wówczas funkcję redaktora naczelnego działu sportowego i to pod jego okiem powstawały pierwsze teksty 17-letniego Charanii, który zielone światło na pisanie otrzymał dopiero, gdy przedstawił Greenfieldowi zgodę swoich rodziców. Shams ponoć pisał i pisał, portafił wrzucić kilka postów dziennie. Zgromadził odpowiedni zbiór swoich tekstów i uderzył dalej do portalu RealGM i Chrisa Reiny, redaktora naczelnego i szefa marketingu tej strony internetowej. Już będąc w gimnazjum Charania spędzał godziny na przewijaniu tego portalu.

„Pamiętam, że będąc w gimnazjum wraz z przyjaciółmi  odświeżaliśmy cały czas stronę RealGM, żeby dowiedzieć się, gdzie wytransferowany został T.J. Ford.[…] Dorastałem czytając RealGM, więc bycie częścią jednego z najbardziej rzetelnych portali jest dla mnie niesamowitym doświadczeniem.”

Koszykówka towarzyszyła mu od małego i już jako dziecko wiedział, że chce być blisko NBA.

“W pierwszej klasie liceum zrozumiałem, że chce pracować w NBA – albo jako dziennikarz, albo jako agent, czy działacz klubu. Jednak zawsze najbardziej przemawiało do mnie pisanie: wymiany, historie zawodników. Zgłosiłem się do RealGM w ostatnim roku szkoły średniej i jakoś to dalej poszło.”

* * *

Jako pierwsza na portalu RealGM ukazała się jego analiza gry Mike’a Jamesa wtedy jeszcze z Chicago Bulls, później jednak Charania wszedł na jeszcze głębszą wodę i zaczął zajmować się także pozostałymi drużynami NBA, nie ograniczając się jedynie do Byków. Początkowo robił to nieodpłatnie – tylko i wyłącznie z pasji, ale w 2012 roku, gdy skończył 18 lat, otrzymał stały wakat w redakcji wraz z regularną wypłatą.

Gdy został przyjęty na uczelnię Loyola, pojawiał się również na wszelkiego rodzaju wydarzeniach związanych z NBA w pobliżu Chicago. Dostał nawet akredytację od Bulls, ale gdy organizacja dowiedziała się, że ma 19 lat, wycofali ją.

„Gdy wchodziłem w to środowisko, nie chciałem, aby ktokolwiek wiedział ile mam lat. Łatwo jest zamaskować swój wiek, gdy podchodzisz do tego [tej pracy] we właściwy sposób.”

Shams jednak nie dał za wygraną i zaaplikował o akredytację na mecze Milwaukee Bucks w Bradley Center. Bucks byli drużyną z małego rynku, więc otrzymanie takiej wejściówki było nieco prostsze niż w przypadku wspomnianych Byków z Windy City. Charania dojeżdżał półtorej godziny i pojawiał się na meczach, gdy tylko mógł. Zaczął budować relację z zawodnikami i osobami z klubów. Starał się jak najbardziej korzystać ze swojej szansy i często wyciągał graczy drużyn na szybkie wywiady. Wtedy też po raz pierwszy opublikował nieznaną dotąd informację – Mike James podpisał 10-dniowy kontrakt z Dallas Mavericks.

Charania zaczął od mniejszych transakcji z udziałem zawodników, z czasem jednak w jego wpisach publikowanych na łamach RealGM pojawiały się już nieco większe nazwiska. Shams jako pierwszy podał do wiadomości szczegóły kontraktu DeMarre’a Carrolla, czy informację o nowej umowie Anthony’ego Morrowa.

Według pierwszego mentora Charanii, Chrisa Reiny, młody dziennikarz bardzo szybko zapracował sobie na swoją reputację.

“Od samego początku miał pomysł na swoją karierę. Będąc młodym wiedział, że chce być reporterem, a za wzór do naśladowania wybrał Wojnarowskiego.”

* * *

Charania poznał Wojnarowskiego właśnie w Milwaukee. Wtedy też przedstawił się Lee Jenkinsowi ze Sports Illustrated. Ponoć Woj od razu go polubił, ponieważ sam przypomniał sobie o własnych początkach, gdy w 1994 roku podczas Nocy Draftu zapoznał się z Bobem Ryanem z The Boston Globe.

Miało to miejsce jeszcze zanim nastąpił spory zwrot w jego karierze, kiedy to w 2014 roku jako pierwszy opublikował informację o transferze Luola Denga z Chicago Bulls do Cleveland Cavaliers. Wojnarowski pogratulował młodszemu koledze na Twitterze i określił go kombinacją Parkera i Wigginsa (temat był wtedy na czasie, ponieważ zbliżał się Draft 2014 i z oboma graczami wiązano wielkie nadzieje).

Ramona Shelburne z ESPN doskonale pamięta ten moment, gdy poznała nazwisko Charanii. Było to właśnie przy okazji wymiany Andrew Bynuma za Luola Denga:

„Kilka lat temu Cavs byli o krok od otrzymania Luola Denga. Zgromadziłam wystarczająco informacji, by wiedzieć, że zaraz zamkną tę wymianę i było to oczywiste, że pójdzie w niej też Andrew Bynum, ale nikt mi oficjalnie nie potwierdził tych nazwisk. Wiedziałam też, że Brian Windhorst z ESPN, który od dawna był beat reporterem Cavs i Bynuma i zna organizacje Cavaliers lepiej niż którykolwiek reporter, był dwa kroki przede mną.

Po wystarczającej liczbie rozmów telefonicznych i smsów, dostałam w końcu potwierdzenie, że to Deng. Gdy tylko zalogowałam się do Twittera, Windhorst już opublikował tę informację. Myślałam, że byłam druga, a 20 minut później dowiedziałam się, że jakiś gość, o którym nigdy nie słyszałam wyprzedził naszą dwójkę. To był ten dzień, w którym dowiedziałam się o Shamsie Charanii i od razu zaczęłam go obserwować. Pracuje już dla Yahoo! i jest na dobrej drodze, aby być kolejnym wielkim news reporterem.

Rok później Charania otrzymał propozycję dołączenia do redakcji The Vertical związanej z Yahoo!, której przewodniczył jego największy idol. Dostał od niego przydomek „Wunderkind”, czyli „cudowne dziecko”.

“To, co mi się w nim podoba, to że po tym, jak opisze historię, zaraz chce opisywać kolejną. Nie robi rundy honorowej, tylko pyta o kolejną rzecz do wykonania. To jest bardzo istotna cecha. […] [Charania] będzie reporterem NBA przez wielkie „R”. To może się wydarzyć jutro, za rok, czy za pięć lat. Może być nawet kimś więcej i to moja głowa w tym, aby pomóc mu w rozwoju.”

Od 2015 roku tworzył więc jedną drużynę z Adrianem Wojnarowskim, choć nie mógł poświęcić się pracy w stu procentach. Nadal był jeszcze studentem kształcącym się na Loyola University na kierunku Komunikacji. Codziennością dla niego było wychodzenie z zajęć, żeby odebrać ważny telefon od agenta lub organizacji i w ekspresowym tempie puścić go w obieg internetowy.

Woj był na tyle wyrozumiały, że dawał mu mniej obowiązków w roku akademickim, powtarzając, że szkoła jest najważniejsza. Ponoć za każdym razem, gdy Lee Jenkins spotykał się z Wojem, zadawał mu to samo pytanie: „Czy dzieciak już skończył szkołę?”

Jenkins nawet doradzał Charanii, żeby rzucił szkołę i poświęcił się pracy reportera, ale Shams wolał jednak obronić pracę. W maju 2017 roku ukończył szkołę. Nastąpiło to w idealnym momencie, bo siedem tygodni po odebraniu dyplomu ogłoszono, że mentor Shamsa, Adrian Wojnarowski, zmienia barwy z Yahoo! na ESPN. Byli kompani zaczęli ze sobą rywalizować będąc już w różnych mediach.

Wolna agentura na zawsze zmieniła swoje oblicze. Od końca czerwca 2017 roku, kibice NBA mogli trzymać kciuki nie tylko za swoje ulubione drużyny i zawodników, ale i za swojego ulubionego reportera. Twitter wrzał od porównań, gifów, memów, a niektóre portale wręcz ogłosiły koniec panowania 49-letniego Wojnarowskiego.

SportingNews wrzucił nawet artykuł zatytułowany „Has Adrian Wojnarowski lost his title as a king of NBA Twitter?”, w którym to po dwóch dniach od otwarcia rynku wolnych agentów rozliczał obu reporterów z ich tweetów. Portal jednoznacznie uznał wyższość młodego padawana, wypunktowując jego informacje o kontraktach Stephena Curry’ego, Blake’a Griffina, Jeffa Teague’a, czy Paula Millsapa. Wojnarowskiemu dostało się za mniej gorące tematy takie, jak umowa Tony’ego Snella albo Serge’a Ibaki.

* * *

Nie jest tak jednak, że obaj reporterzy skaczą sobie do gardeł. Jest to raczej zdrowa, wręcz przyjacielska rywalizacja pomiędzy mistrzem i uczniem. Sam fakt, że Shams Charania, który niedawno dopiero ukończył szkołę, a jest wymieniany jednym tchem ze swoimi idolami takimi jak Wojnarowski, Spears, czy Stein, to coś niesamowitego. Do wszystkiego jednak doszedł – jakkolwiek „kliszowato” by to nie brzmiało – swoją ciężką pracą.

W tej branży najważniejsze jest odpowiednie podejście, bo bez niego nie da się zapracować na zaufanie klubów. Podczas gdy wielu reporterów publikuje informacje na zasadzie słynnego powiedzenia „wiem, że dzwoni, ale nie wiem w którym kościele”, Charania wszystkie przecieki otrzymuje bezpośrednio od pewnego źródła – zawodnika, agenta lub organizacji. Zbudowanie takiego zaufania to lata pracy i poświęcenia, co w tak młodym wieku jest naprawdę godne uwagi.

„Aby odnieść sukces na tym polu, musisz kłaść się spać i budzić z telefonem. To jest robota przez 365 dni w roku. Dla mnie było to oczywiste, że on [Charania] chce w to wejść. Nie ma żadnych dni wolnych, nie ma wakacji ani urlopu od tego. Jeśli chcesz to robić dobrze, nie możesz tego ani na moment odstawić.” – mówił Wojnarowski w rozmowie z portalem Complex

 

2 Komentarze

  1. Marta, świetny artykuł – lubię tak zaczynać poniedziałki 🙂

    1. Ja nieco mniej lubię zaczynać poniedziałki, gdy w robocie pojawiam się już od 7:30, ale takie komentarze sprawiają, że znoszę je zdecydowanie lepiej 🙂 dzięki!

Twój komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *