Podsumowanie sezonu 2017/18: LA Clippers

Marta Kiszko Podsumowanie sezonu Strona Główna 0

L.A. Clippers mieli rozpocząć nową erę, bez Chrisa Paula, a tymczasem w połowie sezonu wymienili także Blake’a Griffina, z którym latem 2017 roku podpisali maksymalną, 5-letnią umowę. Przy wszystkich problemach z kontuzjami i zamieszaniem ze składem, dość długo utrzymywali się w walce o playoffy. Zapraszamy na podsumowanie sezonu nowej drużyny Marcina Gortata, napisane przez Pawła.

Oczekiwania przedsezonowe

Trudno było przewidzieć cokolwiek związanego z drużyną Clippers, ponieważ ze względu na wymianę Chrisa Paula, drużyna przeszła totalną przebudowę. Dodano m.in. Danilo Gallinariego, Milosa Teodosicia oraz graczy z wymiany Paula – Patricka Beverleya i Lou Williamsa – co wskazywało na to, że władze Clippers nie zamierzają rozpoczynać rewolucji i ponownie powalczyć o playoffy. Oczekiwaliśmy, że przy odrobinie szczęścia mogą powalczyć o wejście do „ósemki”, choć przy silnym Zachodzie musiało być to trudne.

Podsumowanie sezonu

10. miejsce w Konferencji Zachodniej, 2. miejsce w dywizji Pacific, bilans: 42-40

Jeśli miałbym wybrać jedno słowo, które mogłoby opisać sezon Clippers, byłoby to słowo „kontuzje”. Już w drugim meczu sezonu Milos Teodosić nabawił się urazu stopy, z którym opuścił niecałe dwa miesiące rozgrywek. Po 9 spotkaniach, Danilo Gallinari zaczął mieć problemy z mięśniem pośladka i rozegrał dwa spotkania na przestrzeni kolejnych 3 miesięcy. Zaraz potem, na resztę sezonu z zerwaną łąkotką wypadł Patrick Beverley, a jakby tego było mało, 30. listopada Austin Rivers wylądował na kolanie Blake’u Griffina i wykluczył również jego z gry na miesiąc.

To właśnie Griffin miał być pełnoprawnym liderem zespołu po odejściu Chrisa Paula i na początku całkiem nieźle mu to wychodziło. Potem jednak zaczęły się wspomniane kontuzje i 6. grudnia mieli już bilans 8-15. Bez Griffina w składzie, na lidera wyrósł jednak Lou Williams i dzięki jego fantastycznej grze oraz niezłej postawie DeAndre Jordana, Clippers powoli zaczęli wracać do wyścigu o playoffy. Blake wrócił do składu pod koniec grudnia, a niecały miesiąc później drużyna miała już bilans 23-21 i wróciła do „ósemki”. To, co stało się niedługo później, wywróciło do góry nogami zarówno sezon Clippers, jak i całą organizację.

Jerry West 6 miesięcy po podpisaniu z Griffinem 5-letniego maksymalnego kontraktu, postanowił wymienić go do Detroit Pistons w ramach za wybór w drafcie, Tobiasa Harrisa, Avery’ego Bradleya oraz Bobana Marjanovicia. Wydawało się, że razem z powracającymi po kontuzjach zawodnikami, może uda się wskoczyć do fazy posezonowej. Na początku „nowej drogi”, wyglądało to całkiem nieźle – na miesiąc przed końcem rozgrywek sezonu regularnego, Clippers byli 37-29, ale wciąż byli tylko na granicy playoffów na silnym Zachodzie. Im dalej, tym było gorzej. Clippers zaczynało brakować jakości bez kontuzjowanych Gallinariego, Beverleya oraz Bradleya i nie wytrzymali tempa narzuconego przez Denver Nuggets, Minnesotę Timberwolves i resztę drużyn walczących o playoffy.

Gdybyśmy znali liczbę kontuzji i roszad w składzie, z jakimi będą musieli sobie poradzić Clippers, moglibyśmy przewidywać, że będą wyżej w loterii draftu. Należą się więc tutaj brawa dla Doca Riversa, który bardzo dobrze poradził sobie po kompletnej przebudowie składu i zabraniu mu roli prezydenta drużyny, osiągając z tą ekipą wynik ponad stan. W innym sezonie, bilans 42-40 mógłby spokojnie wystarczyć do playoffów, ale tym razem Zachód był po prostu za mocny.

Niespodzianki/rozczarowania

+ Doc Rivers – spodziewałem się, że Clippers zaliczą na początku sezonu zjazd w dół i ostatecznie skończy się to zwolnieniem Riversa. Ten poradził sobie w ekstremalnej sytuacji, przy niesamowitej liczbie kontuzji i opuszczonych spotkań przez podstawowych zawodników i niemal doprowadził zespół już bez Blake’a Griffina do playoffów.

 Nie przychodzi mi nic innego, poza kontuzjami. Ci gracze, którzy mieli zwiększyć obroty po odejściu Paula – Austin Rivers, Lou Williams, DeAndre Jordan, Blake Griffin/Tobias Harris – grali dobrze i nie zawiedli. Problem w tym, że wielu z nich oraz inni grali w małym wymiarze, ponieważ dopadły ich poważne urazy. Nie napawa to optymizmem na kolejny sezon, bowiem dalej gra będzie musiała opierać się na podatnych na kontuzję Gallinarim, Beverleyu i Teodosiciu.

Zawodnik, na którego warto zwrócić uwagę w przyszłym sezonie

Skład Clippers na kolejny sezon jest dość nieprzewidywalny, natomiast stawiam na Tobiasa Harrisa. Gracz, który w Detroit Pistons był zdecydowanie jedną z najjaśniejszych postaci, a po przejściu do L.A. Clippers nie było widocznej różnicy pomiędzy produktywnością jego i Blake’a Griffina, którego miejsce zajął. To wciąż gracz z potencjałem na All-Stara, jeśli będzie grał w wystarczająco dobrej drużynie. Trudno, by tą drużyną byli Clippers, ale Harris powinien być ich liderem.

Twój komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *