Purple and Gold – wywiad z Karolem z Lakersland.pl
Lakers weszli w sezon z dużymi oczekiwaniami na zgranie swoich przyszłych gwiazd. Duet Brandon Ingram – Lonzo Ball mają być twarzami organizacji z Miasta Aniołów i potencjalnymi wabikami na wolnych agentów, z którymi mogliby nawiązać do dawnych czasów Showtime’u. Jeszcze przed rozpoczęciem sezonu, na etapie preseason porozmawialiśmy z Karolem, który prowadzi stronę i fanpage Lakersland.pl. Karol i spółka zrzeszają fanów najbardziej utytuowaniej drużyny z Los Angeles. Karol prześwietlił cały skład Jeziorowców i odpowiedział na parę pytań, jak widzi sezon Jeziorowców. Czy te przewidywania się sprawdziły? Zobaczcie sami! A my obiecujemy przepytać tych samych gości raz jeszcze za jakiś czas, jak drużyna rozegra trochę więcej pojedynków w sezonie regularnym.
Jesteśmy po meczach Lakers w preseason. Wszystkie jednak przegrali. Jak widzisz Jeziorowców w kompletnie innym, nowym wydaniu?
Ciężko cokolwiek prorokować po Preseason, ponieważ jak wiemy te rozgrywki rządzą się swoimi prawami, większość gwiazd odpoczywa, albo gra po kilkanascie minut. Jednakże co się zdecydowanie rzuca w oczy, to fatalna defensywa. Lakers stracili w trzech meczach 333 punkty, to o wiele za dużo jeśli chcą coś „ugrać” w niezwykle silnej konferencji zachodniej. Nie chcę zbyt szybko oceniać Lakers, ale naprawdę nie sądzę, że mogą w tym nowym wydaniu awansować do Playoffów w tym roku. Tej drużynie potrzeba jeszcze 2-3 lat czasu na zgranie się. Tym bardziej, że zachód jest niebywale napakowany gwiazdami i o ósemkę będzie ciężko.
Wydaje mi się, ze nawet w tym roku nie jest to celem. Bardziej chodzi o zgrywanie nowego składu i rozpoznanie w kogo warto inwestować w przyszłość. Czy któryś z zawodników już na tym etapie przykuł Twoją uwagę?
Magic Johnson i LaVar Ball mają zdecydowanie inne zdanie co do celów drużyny na ten rok. Jednak nie, oszukujmy się przebicie się na zachodzie do ósemki to zadanie prawie niewykonalne i Lakers pozostaje zgrywanie młodego składu i myślenie o kolejnym lecie i próbie przejęcia jakiejś wielkiej gwiazdy, bowiem tych za rok będzie mnóstwo. Czy ktoś z obecnych przykuł moją uwagę? Oczywiście. Jako, że śledzę na bieżąco mecze Lakers dostrzegam wiele detali. Bardzo podoba mi się jak rozwija się Julius Randle, którego śledzę już od czasów NCAA i muszę stwierdzić, że zrobił ogromny postęp w obronie. W ataku zawsze radził sobie nie najgorzej. Poza nim są jeszcze Ball i Ingram, którzy nie pokazali jeszcze pełni swoich umiejętności i czekam jak ich talent po prostu eksploduje. To jest nieuniknione, ale do tego potrzeba czasu. No i jest jeszcze ten niesamowity debiutant Kyle Kuzma! 3 mecze i trzy razy najlepszy punktujący drużyny, MVP meczu finałowego Summer League. Ten chłopak może się okazać najlepszych przechwytem w drafcie od czasu Draymonda Greena. Jest po prostu stworzony do dzisiejszej NBA, bo jako wysoki gracz dysponuje rzutem z dystansu. Osobiście wierzę, że będzie on jedną z gwiazd przyszłych Lakers.
Powiedziałeś o próbie zakontraktowania gwiazd w przyszłym offseason. Czy to jest w ogóle realne? LA to nadal topowy kierunek dla wolnych agentów? Kogo widziałbyś w Los Angeles?
Jak najbardziej realne, jest przecież wielu wolnych agentów, którzy będą chcieli zmienić otoczenie. Magic potrafił działać cuda na parkiecie, liczę ze jako działacz także się sprawdzi i swoją wizję gry „sprzeda” topowym nazwiskom z rynku. To już nawet nie chodzi o miasto, jako kierunek, ale gracze idą tam gdzie widzą, że będą mieli ułożoną przyszłość, nie tylko pod względem finansowym, ale też sportowym. Chęć gry z młodymi i niebywale perspektywicznymi gwiazdami na pewno kogoś skusi. Czy to będzie Paul George czy LeBron James nie wiem, ale są inni, których obecność mogłaby podnieść wartość ogólną drużyny. Na przykład: DeMarcus Cousins – jeśli nie wypali plan Pelicans z graniem na dwie wieże, na pewno latem wróci w kierunku słonecznej Kalifornii. Ktoś taki, jak on przydałby się Lakers. Greg Monroe, Chris Paul oni też może poszukają szczęścia gdzie indziej. Wszystko zależy jak potoczy się sezon i kto będzie po nim zadowolony, a kto zawiedziony.
W dobie superteamów i wielkich trójek mi jednak wydaje się mocno wątpliwe to, że uda się pozyskać dużych graczy po najbliższych rozgrywkach, ale może Lonzo Ball będzie wabikiem. Jak oceniasz – czy to tylko hype, czy rzeczywiście Ball ma przed sobą karierę franchise playera? Jak duży upside ma ten graczy i gdzie widzisz jego mocne i słabe strony?
Nie zgodzę się z Tobą, bowiem nie jest powiedziane, że w Lakers także nie stworzy się Wielka trójka, a do Balla i do Ingrama dołączy ktoś, kto uzupełni ich braki. Ci zawodnicy mają potencjał na wielkie gwiazdy. Sam Ball może nie będzie wystarczającym wabikiem, ale Otoczony Randlem, Ingramem, Caldwellem – Popem, Clarksonem i Kuzma, już tak. Ciężko mi coś wyrokować na temat samego Lonzo, gdyż meczów na najwyższym poziomie zagrał do tej pory niewiele, a na dodatek Preseason i sezon regularny jak już wcześniej wspomniałem, wiele różni. Na pewno jest to.zawodnik stworzony do nowoczesnej ultraszybkiej koszykówki jaka obecnie preferowana jest w lidze. Ma wszystko co musi mieć rozgrywający światowej klasy: znakomity przegląd pola, niesamowite przyspieszenie i przede wszystkim całkiem niezły rzut. Lecz jedna rzecz zdecydowanie wyróżnia go spośród innych – obrona. A mówią, że to właśnie grą po tej stronie wygrywa się mistrzostwo. Dlatego też uważam, że jest on idealnym kandydatem na twarz tej organizacji. Tak dobrym i przygotowanym do gry w lidze, jak nikt od czasów Magica.
Czy myślisz, że Luke Walton to odpowiedni trener dla Lakers?
Myślę, że tak. Przede wszystkim to trener tak zwanej nowej ery, który preferuje ofensywny styl gry i wymaga wiele od swoich podopiecznych. To że umie się sprawdzić prowadząc gwiazdorskie drużyny widać było, gdy zastępował Steve’a Kerra w Warriors. Poza tym to szkoleniowiec, który ma w genach Jeziorowców. Był z nimi związany jako koszykarz, wygrywał tytuły pod wodzą Phila Jacksona, więc miał się od kogo uczyć. Co więcej jest młody i może się przysłużyć organizacji na długie lata. Ciężko było trafić lepiej, biorąc pod uwagę ówczesny stan rzeczy na rynku wolnych agentów wśród trenerów.
Jak Walton poukłada rotacje? Kto będzie wychodzić w pierwszej piątce, a kogo zobaczymy w drugim unicie?
Wydaje się, że pierwszy skład od jakiegoś czasu już się wyklarował. Co prawda Brook Lopez jeszcze ani razu nie zagrał w barwach Lakers, ale jestem niemal pewne, że to on będzie rozpoczynał spotkania. Obok niego pod koszem niepodważalną pozycję ma Julius Randle. Skrzydłowy znakomicie się rozwija, w niektórym systemie może nawet grać na pozycji fałszywego centra, jeśli Jeziorowcy będą chcieli przyspieszyć grę i zagrać niskim składem. Drugie skrzydło należy do Brandona Ingrama, młodego i zdolnego gracza, którego nazywano nowym Kevinem Durantem, gdy wchodził do ligi. To będzie bardzo ważny rok dla byłego koszykarza Duke. Obwód to bez wątpienia duet Ball – Caldwell-Pope. W takim właśnie składzie będą wybiegać Lakers na początku sezonu, chyba że któryś z powyższych dozna jakiejś kontuzji. Jednak zmiennicy również nie odbiegają zbytnio poziomem. Przede wszystkim na ławce są Kyle Kuzma i Jordan Clarkson, czyli koszykarze, którzy moim zdaniem mogą powalczyć o tytuł Six Man of The Year. Jako zmiennik Randle’a będziemy najpewniej obserwować Larry’ego Nance’ Jr. Ponadto są jeszcze Tyler Ennis, Thomas Bryant, Ivica Zubac, Corey Brewer, czy niechciany Luol Deng. Jest więc kim rotować. Luke Walton będzie miał nieraz spory ból głowy, żeby każdy z koszykarzy otrzymał odpowiednią ilość minut.
Czy w związku ze świetną dyspozycją Kuzmy, jest szansa, że wygryzie Nance’a i to on będzie wchodzić na czwórce?
Kyle Kuzma będzie etatowym zmiennikiem, co do tego nie ma wątpliwości. W rotacji znajdzie się nawet przed Larrym Nancem Jr. Jednak jego pozycja to nie jest silne skrzydło, z opcją wejścia na pozycję centra. A takimi właśnie umiejętnościami dysponują panowie Randle i Nance. W dzisiejszej NBA centrzy odgrywają coraz mniejszą rolę i szuka się raczej graczy mogących występować na wielu pozycjach, a nie tylko walczących pod koszem o zbiórki i blokujących. Wystarczy spojrzeć na najlepsze drużyny ostatnich lat czyli Warriors i Cavaliers. Tam w decydujących momentach na tak zwanej piątce grali Draymond Green (198cm wzrostu!) i Kevin Love. Kuzma ma co prawda 208 cm i teoretycznie nadawałby się jako stretch five, ale tylko teoretycznie. To jest gracz o innych predyspozycjach. Jego wielkim walorem jest szybki kozioł, rozciąganie gry poprzez niesłychaną skuteczność z.dystansu i półdystansu. Podsumowując: Kyle nie będzie musiał rywalizować z Nancem, a raczej z Dengiem czy Brewerem. Lecz wydaje mi się, że.obecnie jest dużo wyżej przed nimi w rotacji i oby to się nie zmieniło. Bardzo podoba mi się ten zawodnik i chciałbym żeby powalczył o tytuł rezerwowego roku.
Czy Lakers powinni grać raczej w ustawieniu small ballowym?
To jest bardzo trudne pytanie, ponieważ, jak wiadomo, Lakers pozyskali Brooka Lopeza, czyli najlepszego centra do grania wysokim składem. Były gracz Nets od Zawsze dysponował znakomitym rzutem z pół dystansu, ale postanowił pójść dalej i zaczął rzucać trójki. Wyszło to nadspodziewanie dobrze, bowiem trafił on 134 rzuty na 387 prób. Dało to skuteczność na poziomie niecałych 35%. Jeśli Lopez jeszcze bardziej rozwinąłby się w tym względzie, ilość niskich ustawień pewnie będzie niższa. Niemniej jednak gra się tak jak przeciwnik pozwala i szuka się takiego ustawienia, które sprawi mu najwięcej problemów. Myślę, że Luke Walton znajdzie rozwiązanie tego problemu. Nie będzie to łatwe, ale trener, który jest codziennie z drużyną wie co jest dla niej najlepsze. Według mnie Lakers mogą grać zarówno niskim, jak i wysokim składem, to zależy od tego kto jest w najwyższej formie.
Jak oceniasz pierwotny pomysł Magica na to, żeby Ingram był pierwszą opcją w ataku? Gdzie widzisz mocne i słabe strony Brandona?
Przede wszystkim nie sądzę, żeby cała gra była podporządkowana pod Ingrama. Lakers mają przecież Lonzo Balla, Brooka Lopeza, Juliusa Randle’a, Caldwella-Pope’a. Jest wielu graczy, którzy są w stanie poprowadzić grę w.ataku. Ingram jednak musi być wprowadzany do roli lidera, bo jest to prawdziwy materiał na gwiazdę. Może grać na wielu pozycjach, niczym Kevin Durant czy Lebron James, lecz nie nastąpi to jeśli nie nabierze kilogramów. I tu właśnie przechodzimy do drugiej części pytania. Brandon to wciąż młody gracz i prawdopodobnie jeszcze tylko trochę urośnie. Także co by się nie wydarzyło musi znacznie przytyć. Bez masy mięśniowej nie będzie miał takiej swobody we wchodzeniu pod.kosz i przede wszystkim nie poradzi sobie w obronie. Zdecydownie musi też poprawić rzut za trzy i z półdystansu. Jeśli chce wejść na najwyzszy poziom w ataku, nie wspominając o.defensywie, w której na razie zdecydowanie zawodzi, musi posiadać pewny rzut zza łuku. Przynajmniej na poziomie 40%. Bieganie do kontry także wciąż nie jest jego mocną stroną, gdyż zdarza się, że pudłuje proste lay-upy. Powinien też usprawnić grę jako Point forward. Ogółem to bardzo perspektywiczny gracz, ale na.ten rok jeszcze nie może być brany pod uwagę jako pierwsza opcja w ataku, bo może nie udźwignąć presji. Ja byłbym za tym, żeby zrobić z niego drugą opcję i poczekać aż jego talent eksploduje. To się na pewno stanie. W Duke znają się na rzeczy.
Kto w takim razie powinien być tą pierwszą?
Osobiście jako pierwszą opcje w ataku widziałbym Brooka Lopeza. Były center Nets to zawodnik niesamowicie wyszkolony technicznie. Opanował wszystkie manewry podkoszowe łącznie z hakami odwrotnymi rękoma, a na dodatek w zeszłym sezonie dodał także do.swojego Arsenału rzut z dystansu. Lopez to koszykarz, który od ośmiu sezonów zdobywa około 20 punktów na mecz. Jest bardzo skuteczny, gdyż notuje średnio jeden celny rzut na dwa oddane. Poza tym wolne trafia również przyzwoicie. Ze wszystkich 9 sezonów tylko raz jego skuteczność spadła poniżej 70%, a zazwyczaj było to prawie 80%. I ten jego zasięg ramion. Lopez to idealny kandydat na pierwszą opcje drużyny. Tym bardziej, że jego akcje pick&roll z Ballem mogą okazać się zabójcze dla niektórych drużyn. Nie wspominając już o pick&pop, w których nie ma sobie równych w NBA.
Wspominałeś na początku o tym, że nie widzisz Jeziorowców w playoffach. Nie wiem czy mamy „na sali” śmiałka, który twierdziłby, że 8. miejsce jest osiągalne. Czy Twoim zdaniem Lakers powinni kolejny rok tankować i ogrywać skład, czy może lepiej już zacząć „na poważnie” rywalizować z przeciwnikami i zakończyć sezon na odległym miejscu, jednocześnie nie pokazując kibicom, że robią wszystko, aby zdobyć jak najwyższy pick w drafcie?
Nadzieja umiera ostatnia i tego Lakers powinni się trzymać. Co prawda nie wierzę w awans do Playoffs, ale młodym graczom Jeziorowców przyda się ogranie i walka do samego końca o jak najwyższą lokatę. Poza tym szanse na wywalczenie picku są bardzo małe jeśli chodzi o te najwyższe pozycje. Wybór chroniony jest tylko przy numerze 1 i między 6, a 30. Zdecydowanie bardziej opłaca się więc zająć wyższe miejsce w konferencji i zachować jakikolwiek pick w drafcie, a nie liczyć na jedynkę. Tym bardziej, że zasady wyborów w drafcie znacznie się zmieniły i teraz tankowanie nie jest aż tak rozsądnym wyborem dla przebudowujących się drużyn. Przyciągnięcie z powrotem prawdziwych fanów to inna kwestia. Odkąd Clippers stali się dużo bardziej atrakcyjni Lakers ciężko było przyciągnąć komplet. Dalej na spotkaniach pojawiają się gwiazdy, ale nierzadko wybierają oni w zamian pojedynek z udziałem Blake’a Griffina i jego kolegów z Lob City. Jeziorowcy muszą być bardziej atrakcyjni dla oka. By tak się stało powinni toczyć jakąś rywalizację z innymi drużynami z zachodu. Fanom nic tak nie poprawia humoru, jak nieodpuszczanie nie tylko meczów, ale też nawet pojedynczej piłki. Lakers muszą grać, jakby rywalizowali o życie każdego dnia.
Uważasz, że Magic i Pelinka są w stanie przywrócić klubowi świetność? Od dawna chyba nie było lepszych czasów dla Lakers i nie mówię tutaj tylko o rosterze. Clippers stracili największą gwiazdę i nie jest powiedziane, że w nowym składzie zagrają w Playoffach. To jednak działa na korzyść Jeziorowców – może więcej osób przekona się z powrotem do Lakers, a dodatkowo jeszcze Lonzo Ball zrobi swoje.
Magic Johnson to obok Kobe i Jordana jeden z najbardziej upartych ludzi w tym biznesie. Jeśli więc sobie założył, że chce przywrócić Lakers dawną świetność i nawiązać do czasów Showtime’u to prędzej czy później to się stanie. Jeziorowcy są na dobrej drodze. W końcu mają nie tylko dobry skład, ale też są doskonale zarządzani. W ostatnich latach to właśnie transfery, a właściwie ich brak lub też dokonywanie złych wyborów w.drafcie było bolączką drużyny. Teraz są Magic i Pelinka, więc może być tylko lepiej. Zresztą już pierwsze lato pokazało, że.warto im zaufać. Co do drugiej części pytania to nie uważam, żeby osłabienie Clippers działało na korzyść Jeziorowców. To tylko potwierdziło niestety tezę, że największe gwiazdy unikają w ostatnich latach miasta aniołów. Lepiej dla Lakers byłoby, aby Chris Paul nie uciekał do Rockets. Ba! Dla całej NBA byłoby lepiej. Te loby to była czysta perfekcja.
Co Twoim zdaniem będzie najbardziej fun-to-watch, jeśli chodzi o grę Lakers? Rozwój Ingrama, Kuzma wychodzący z ławki, postęp w obrona Randle’a, czy może jeszcze coś innego?
Dziwne, że pominęłaś w tej wyliczance Lonzo Balla. W końcu to on ma być największą gwiazdą Lakers w przyszłości. Ma przywrócić do Miasta Aniołów czasy Show Time’u. Wydaje mi się, że bez niego cała ta układanka nie ma sensu. To.czy rozwinie się Ingram, Kuzma, czy Randle, nie ma aż takiego znaczenia jak postępy w grze rozgrywającego Lakers. Koszykówka zmieniła się i dużo bardziej zależna jest teraz od graczy obwodowych. Lonzo Ball jest typowany na następcę Jasona Kidda, czy też wcześniej Magica Johnsona, jego każdy mecz będzie śledzony przez miliony ludzi. To, jak będą grać Lakers jest w 50% zależne od jego formy. Myślę, że nie zawiedzie nas – gra Jeziorowców będzie przyjemna dla oka i będzie można obejrzeć więcej ich meczów, niż miało to miejsce w poprzednich latach, kiedy strasznie „dołowali”. Ingram, Kuzma i Randle też wiele od siebie wniosą, ale szybkie kontry, efektowne wjazdy i niesamowite przechwyty, które wszyscy zapamiętają – to wszystko leży w gestii Balla. Czy udźwignie to brzemię? Myślę, że tak. W końcu nie na darmo jego ojciec tak go hype’ował.
Który z zawodników ma Twoim zdaniem największy upside?
Brandon Ingram. Zdecydowanie! To będzie jego drugi rok w NBA i moim zdaniem okażę się przełomowy. Jestem w stanie nawet pokusić się o stwierdzenie, że powalczy o nagrodę MIP. W końcu jego debiutancki rok był średni. Oczywiście jak na drugi wybór w drafcie. Zdobywał zaledwie 9.4 pkt/mecz. W tym będzie to zdecydowanie więcej, bez wątpienia. Ingram ma ku temu znakomite warunki. Fizycznie wygląda jakby był stworzony do dzisiejszej koszykówki. Ma predyspozycje na niezłego, jeśli nie najlepszego two-way gracza w lidze. Poza tym w najbliższych rozgrywkach będzie miał do dyspozycji lepszych partnerów. To może być szansa na przełom w jego grze. Lonzo Ball i Brook Lopez to koszykarze potrafiący znakomicie rozrzucać grę, skupić się na sobie uwagę obrońców, a Ingram będzie mógł wówczas wjeżdżać pod kosz, co lubi najbardziej. Oj tak Brandon w tym sezonie zdobędzie dużo więcej punktów, lecz nie najwięcej w ekipie. Od tego będzie raczej na pewno Lopez.
Jaki bilans przewidujesz w tym sezonie?
30-52. Ten bilans jest tak niski, ponieważ lakers grają w niezwykle trudnej konferencji zachodniej, stąd też wiele meczów rozegrają z silnymi ekipami. Na wschodzie mieliby zdecydowanie więcej zwycięstw, jednak grają na zachodzie i to oznacza, że aż 52 spotkania zagrają z rywalami ze swojej konferencji. Jeziorowcy wciąż są młodą drużyną i z tak ułożonymi drużynami jak Spurs, Warriors czy Rockets nie mają po prostu najmniejszych szans.
Dzięki za rozmowę!
Dzięki!
3 Komentarze
abcde
Draymond Green ma 2,01 cm.
Pozdrawiam.
abcde
Zmiany w loterii wejdą dopiero od sezonu 2018/19, więc to ostatni draft z 25% szansą na 1. pick najgorszej druzyny.
majloszg
Dziękujemy za uwagi 🙂