5-na-5: Wczesne typy na MVP i ROY, przyszłość DeMarcusa Cousinsa

Paweł Mocek 5-na-5 Strona Główna 1

1. Kto jest na ten moment Twoim faworytem do wygrania nagrody MVP?

Dawid: Głośno myśląc: Westbrook się wyszalał i musi się podzielić z Georgem, podobną sytuację ma Harden. LeBron siły sobie zachowa na playoffs, nie będzie się zażynał, a Pop zapewne ograniczy Kawhi, któremu zresztą na MVP nie zależy. Pozostaje ktoś z GSW, czyli Durant. Pozostali się nie liczą, bo trzeba wybierać z ekip z czołówki. Zgadza się, zespół Russa w zeszłym roku nie był w czubie tabeli, ale TD za cały sezon nie zdarza się często. Marzeniem jednak byłby turbo-sezon jakiegoś Walla, Cousinsa, Antka czy Haywarda, aby ożywić to towarzystwo.

Marta Kiszko: Ciężko wybrać jednego kandydata. Celuję w kogoś z trójki: James, Durant, Leonard. LeBron z prostej przyczyny: Cavs bez niego nie istnieją (widać to na poziomie statystyki on/off court). Jeszcze zobaczymy jak ostatecznie będzie wyglądać ich roster, bo od tego będą też przypuszczalnie zależeć minuty Jamesa na parkiecie, ale sądzę, że Król będzie chciał w tym sezonie pokazać kto tu rządzi. Kevin Durant ma również szansę, jeśli będzie zdrowy przez cały sezon. Playoffy pokazały jak nieprawdopodobnym jest zawodnikiem i jeżeli będzie notował zbliżone linijki, to na pewno z miejsca będzie kandydatem do statuetki. Kawhi Leonard też wydaje mi się oczywistym wyborem z racji tego, jaką robotę wykonuje dla Spurs. Może dziwić, że nie uwzględniłam tu Westbrooka i Hardena. Obaj gracze będą musieli się prawdopodobnie nieco przestawić wraz z dołączeniem do OKC – George’a oraz do Rockets – Paula. Oba nowe nabytki lubią mieć piłkę w rękach, więc na pewno cała ofensywna odpowiedzialność nie spadnie ani na Russa, ani na Brodacza. A jeżeli chodzi o typ życzeniowy: Giannis Antetokounmpo przyjmujący challenge Kobasa.

Rafał Polkowski: Murowanych kandydatów nie ma. Westbrook i Harden, który byli faworytami w tamtym roku połączyli siły z, odpowiednio, Georgem i Chrisem Paulem. Ich cyferki spadną. Nie będzie już w ich wykonaniu meczów one man show. Na pewno wysoko będzie LeBron. Dopóki będzie grał zawsze będzie robił różnice. Myślę, kto będzie miał „zespół tylko dla siebie” i przychodzą mi na myśl dwa nazwiska. Leonard, SAS będą w top 3-4 na zachodzie więc ma szanse. Na drugim miejscu mam zdrowego Greckiego Antka, pod warunkiem, że Bucks będą w TOP 3 zachodu.

MajloszG: Faworytów na dzień dzisiejszy upatruję dwóch: Russell Westbrook i Kawhi Leonard. Ten pierwszy może już nie będzie mieć średniej na poziomie triple double, ale pod względem statystyk indywidualnych to wciąż bestia. Kawhi nie jest typem zawodnika, który sam z siebie będzie chciał się liczyć w wyścigu po nagrodę, ale koniec końców tak się stanie – ktoś musi wziąć na siebie odpowiedzialność za Spurs. W grupie pościgowej znajdą się James Harden (teraz będzie więcej dzielić się piłką z CP3, a wciąż czekamy na decyzję Melo) i Giannis Antetokounmpo.

Paweł Mocek: Kawhi Leonard. W obliczu wzmocnienia się Thunder (Russell Westbrook) i Rockets (James Harden), na czoło wyścigu po MVP wysunęli się Leonard i LeBron James i trudno zdecydować się, który z nich ma większe szanse na to wyróżnienie. Stawiam jednak na Leonarda, który ma do dyspozycji dużo gorszy zespół i realną szansę na utrzymanie go co najmniej w pierwszej trójce Zachodu.

2. Marc Gasol staje się coraz bardziej niezadowolony z sytuacji w Grizzlies… czy do Memphis nieuchronnie zbliża się przebudowa?

Dawid: Memphis jest o tyle ciekawą drużyną, ze nie mając wielu kibiców, nie mają w ogóle przeciwników. Jeśli jest ktoś kto nienawidzi Niedźwiadków niech pierwszy rzuci kamieniem w monitor. Jest to drużyna, która nie powalczy o Mistrza, ale zawsze będzie w czubie i napsuje trochę krwi faworytom. Nie wiem po co im jakiekolwiek przebudowy. Powyżej pewnego poziomu nie przeskoczą, a z Gasolem i Conleyem kilka playoffów jeszcze zaliczą, będzie z tego więcej frajdy i co najważniejsze kasy, niż jakby tankowali.  Wyciągną swój defense na wysoki poziom i mocnymi meczami w playoffs pokażą charakter. Przebudowa niepotrzebna.

Marta: Może to i dobrze. Miśki nie zrobiły znaczących ruchów transferowych w tym offseason (dziwi mnie nadal niewiadoma z Tonym Allenem i JaMychalem Greenem), a musieli pożegnać się z Z-Bo i Carterem. Teraz jest to dobry czas na przebudowę dla drużyn z Zachodu. To jest nieuchronne, że walka będzie toczyć się między GSW, Spurs i Rockets. Warto więc może wrzucić na luz i planować budować przyszłość, a nie na siłę walczyć, skoro w pewnym momencie przyjdzie knockout.

Rafał: Grizzlies są zmuszeni do powolnej przebudowy. Problemem są kontrakty Conleya oraz Parsonsa, a jeżeli dorzucimy jeszcze kontrakt Gasola to mamy wykorzystane 3/4 salary na kolejny sezon. Ciężko będzie „coś zrobić” przed trade deadline. Z tym składem nie są wstanie wskoczyć poziom wyżej. Stracili w tym offseason dobrych zawodników, i nie stać ich na wzmocnienia. Parsons z jego zdrowiem i kontraktem(długość i wysokość) jest nie wymienialny. Ja na miejscu Memphis przeczekałbym jeszcze ten sezon, może trochę potankował. Oczywiście Miśki nie mają tego w zwyczaju. Ale Zachód jest mocny, a z tego co pamiętam to Memphis mają swój pierwszrundowy pick w 2018. Zobaczyłbym czy będzie zdrowy Parsons. Jak nie będzie zdrowy zwolniłbym go i wymienił Gasola, który ma sensowny kontrakt ważny do 2020 roku(ostatni rok- opcja zawodnika), za jakieś picki. Może Boston, skoro Danny tak sypie pickami?

Majlosz: Wypowiedź Gasola interpretowałbym tak: „Jestem z Wami od samego początku, jestem lojalny i chciałbym kończyć tu karierę, ale przespaliście ostatni offseason, a ja nie chcę patrzeć jak rozlatuje się coś, co wszyscy wspólnie od kilku lat budujemy i jeśli nic się nie zmieni, być może pomyślę o przenosinach„. Miśki rzeczywiście przezimowały offseason, straciły Randolpha i Allena, więc Marc ma prawo czuć zaniepokojenie. Wydaje mi się jednak, że jest nieco za wcześnie, by mówić o przebudowie w Memphis. Inna sprawa, że 32-letni obecnie Hiszpan, jeśli zechce przed końcem kariery w NBA ugrać coś więcej niż wejście do playoffs, powinien zastanowić się nad zmianą otoczenia.

Paweł: Wydaje się, że tak. Maksymalne umowy Chandlera Parsona i Mike’a Conleya stawiają Grizzlies w trudnej sytuacji finansowej, a ostatnie ruchy transferowe wcale nie przekonują, że uda im się pozostać w playoffach. W ostatnich dwóch latach osiągali wyniki lepsze, niż wskazywałby na to ich potencjał sportowy, więc i teraz może jakoś się uda, ale w Mieście Elvisa trudno o progres. Umowa Gasola kończy się po sezonie 2018/19 (opcja zawodnika na rozgrywki 2019/20) i może wówczas Memphis spojrzą w stronę rynku wymian.

3. Brooklyn Nets idą w dobrą stronę, ale na co właściwie mogą liczyć w przyszłym sezonie?

Dawid: Powinni liczyć na dobry pick w drafcie. Wróć, nie ta drużyna. Ekipa z gwiazdami (patrząc na kontrakty) jak Lin, Mozgov, Crabbe, Carroll nie ma co mierzyć wysoko. Na pewno zaliczą progres w porównaniu do poprzedniego sezonu, bo mają w drużynie walczaków, którzy chcą się pokazać. Niech ogrywają młodych, cieszą się grą, a organizacja niech pokaże, że u nich może być przyjemnie w kolejnych latach.

Marta: Niestety Nets są kowalem swojego losu i teraz muszą wziąć na klatę błędne decyzje z przeszłości. Ten sezon powinni poświęcić na eksperymenty z lineupem, zgrywanie się składu, ponieważ rozgrywki 2017/18 na pewno będą miały wpływ na niedaleką przyszłość. Bardziej interesującym sezonem będzie ten w 2018/19, kiedy to będą wygasać grubsze kontrakty. A jeżeli chodzi o to, co tu i teraz – Brooklyn musi liczyć na to, że D’Angelo Russell dojrzał i będzie można z niego zrobić nową twarz organizacji. Potencjał jest, ale pytanie czy zawodnik będzie w stanie to udźwignąć.

Rafał: Statystycy z Las Vegas dają im ok. 28 wygranych meczów. W porównaniu to poprzedniego sezonu to duży skok. Biorąc pod uwagę iż Nets nie mają picków do 2075 roku, Marks zrobił dobrą robotę w tym offseason. Jeżeli będą zdrowi to moim zdaniem są wyżej niż Atlanta, Indiana, Magic, Bulls (bez Wade’a). Czeka ich walka o pozycje 10-13. Wschód jest naprawdę słaby w tym roku i wszystko jest możliwe. Wszyscy wiemy, że Nets nie mają swojego picku w drafcie w 2018 roku. Nie będą chcieli przegrywać w przeciwieństwie do innych. Stawiam, że będą mieli lepszą końcówkę sezonu niż początek. Nie wiem dlaczego.

Majlosz: Choć Nets nie mogą o sobie powiedzieć, że są zwycięzcami draftu, to nie przespali offseason i nad Brooklynem wreszcie nieśmiało zaświeciło słońce. Czy jednak można w ich przypadków mówić o jakichkolwiek oczekiwaniach? Chyba jest na to za wcześnie, zwłaszcza przy słabej ławce. Nets najbliższy sezon powinni raczej potraktować jako okres przejściowy i zaplanować, kim chcieliby uzupełnić skład w kolejnym offseason, a także pomóc w ustabilizowaniu i rozwoju wciąż bardzo młodego D’Angelo Russella.

Paweł: Na niebycie najgorszą drużyną Wschodu. Osobiście stawiam ich powyżej Atlanty Hawks i Chicago Bulls, którzy mają interes w tankowaniu. Nets picku w przyszłym roku nie mają, mają za to lepszy, młodszy skład, który muszą zacząć ogrywać. Będą starali się wygrywać i na pewno poprawią rezultat z ubiegłego sezonu.

4. Czy DeMarcus Cousins za rok będzie jeszcze graczem New Orleans Pelicans?

Dawid: Nie znam odpowiedzi moich kolegów, ale chyba nie będę oryginalny – wszystko zależy od wyników zespołu. Jeśli zaszaleją w playoffach, strasząc mocne ekipy (sam nie wierzę, że to napisałem, to chyba z sympatii do Dwóch Wież) to oczywiście, że zostanie. Bardziej prawdopodobne jest jednak DMCDRAMA, to ostatnio w modzie.

Marta: To jest pytanie do speca od Pelikanów – Dominika! A tak zupełnie serio, wszystko zależy od tego, co Pelicans osiągną w tym sezonie. Jeżeli będą Playoffy, to nie wykluczone, że zostanie. Trudno mi uwierzyć w plotki, że DeMarcus stanie się graczem Wizards, bo tam gra jego kumpel Wall (brak funduszy; pogratulować tylko tego kontraktu dla Portera). Pamiętajmy jeszcze, że Cousins nie należy do „najlżejszych” charakterologicznie graczy, więc tu może wydarzyć się absolutnie wszystko.

Rafał: NIE! Moim zdaniem, jeżeli NOP nie wejdą do PO w tym sezonie. A nie wejdą, sory Dominik. To Cousins odejdzie z Pelicans za darmo. Dlatego ja na miejscu Pelikanów handlował bym Boogiem, już  w lutym, po jakiś wysoki pick w drafcie. Chłopaki w podcaście o tym wspominali i mają bardzo sprawdzone źródła.

Majlosz: Chyba nie będzie nic odkrywczego w stwierdzeniu, że wszystko zależy od tego, jakie wyniki zanotują Pels w nadchodzącym sezonie i jakie ruchy transferowe dokonają się w tym czasie w lidze. Jeśli miałbym postawić na to pieniądze, skłaniałbym się ku temu, że DMC po najbliższym sezonie zmieni barwy, szukając klubu, który będzie miał realne szanse walki o najwyższe cele. Chętni się znajdą.

Paweł: Nie. Jest to oczywiście czysty strzał, natomiast wydaje mi się, że DeMarcus Cousins nie zostanie w drużynie, która nie była mu w stanie zagwarantować awansu do playoffów. A Pelikanom wcale nie będzie o nie łatwo. Jednocześnie Pelicans za rok nie będą mieli pieniędzy, by wydatnie wzmocnić skład i Boogie może uznać, że lepiej mu będzie gdzieś indziej.

5. Do ligi wchodzi w tym roku kilka niesamowitych talentów, ale który z nich w czerwcu będzie się cieszył z nagrody Rookie of the Year?

Dawid: Wygra zawodnik, który oprócz talentu będzie miał najwięcej szans na grę. Biorąc pod uwagę tę oczywistość najwięcej miejsca na popisy będzie w Philadelphii, Los Angeles Lakers, Sacramento i Phoenix (jeszcze myślałem o Dallas, ale tam tak źle chyba nie będzie). Fultz będzie miał nad głową Simmonsa i Embiida. Fox’a trochę przytłoczą weterani, a Lonzo nie lubię. Obiektywnie 🙂 więc patrząc to o nagrodę powalczą Ben Simmons, albo czarny koń Josh Jackson, ze wskazaniem na tego pierwszego.

Marta: To jest jedna wielka niewiadoma, dlatego nie chcę podawać jednego konkretnego nazwiska. Spójrzmy na to, co działo się rok temu – Brogdon dostał statuetkę ROTY, a był 36. wyborem drugiej rundy draftu. Rookies – jak to rookies – ich występy to loteria. Gdybym miała typować życzeniowo, to postawiłabym na Lonzo Balla. Liczę, że załapie z marszu koszykówkę spod znaku NBA i często będziemy oglądać jego celne podania z drugiego końca parkietu.

Rafał: Hype na ten draft jest niesamowity! Czas pokaże, do którego draftu będziemy porównywać ten nabór. Do 2003 roku, z LeBronem, Wadem itd, czy do 2013 roku… Nie jestem kibicem NCAA, dlatego ciężko mi się wypowiedzieć kto ma jakie szanse. Na pewno łatwiej będzie zawodnikom, który będą mieli zagwarantowaną grę w pierwszej piątce. Ball, Fultz, super wygląda (liga letnia) Smith Jr. Będą faworytami. Ja jednak stawiam na wybór sprzed roku, na Ben Simmonsa. Tylko dlatego, że przez rok trenował w halach NBA, trenował z najlepszymi trenerami na świcie. I o ile przykładał się do treningów w połowie, tak jak to robił Embid to nagroda jest jego.

Majlosz: Lonzo Ball lub Ben Simmons, o ile ten drugi będzie zdrowy. Obaj rozpoczynają kariery w zespołach, w których nie będzie bezpośrednio na nich ciążyła nadmierna presja o wynik, a przynajmniej nie w pierwszym roku. Obaj będą też otoczeni utalentowaną młodzieżą i zagrają u trenerów, którzy z młodzieżą potrafią i lubią pracować. Ben z pewnością ma wiele do udowodnienia, ale sprzyjać mu będzie spokojne środowisko, podczas gdy Lonzo będzie musiał się mierzyć z presją indywidualną, mediami i blaskiem Los Angeles. To, co zaprezentował w lidze letniej, z pewnością rozbudziło apetyty kibiców Lakers. W przypadku problemów zdrowotnych Simmonsa o tytuł ROTY może z powodzeniem powalczyć Markelle Fultz.

Paweł: Dennis Smith Jr. Wybrany z „dziewiątką” rozgrywający powinien od samego początku przejąć stery w drużynie Marka Cubana i pokazać dlaczego anonsowany jest na franchise playera. Chyba tylko Lonzo Ball będzie miał taką „wolność” w swoim zespole, jak Smith będzie miał w Dallas.

Komentarze

  1. Marc do Spurs 🙂 może do, może za brata i zamiast LMA…

Twój komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Sprawdź też...
Trzy drużyny zainteresowane Muhammadem
Shabazz Muhammad rozważa dołączenie do Los Angeles Lakers. Interesują się nim również Minnesota Timberwolves oraz ...